D
Deleted member 427
Guest
"Deadwood" to western z krwi i kości, szczerzący żółte zębiska i celujący w brudny pysk z zakurzonego colta, gdzie kobiety bierze się jak przyjdzie ochota i w którym whiskey wsiąka w zakapiorów najgorszej maści jak w gąbkę. Dla mnie arcydzieło.
Akcja tego wyprodukowanego przez HBO serialu toczy się w 1876 roku. Tytułowe miasteczko Deadwood leży głęboko na południowym-zachodzie USA, na terenach zajętych przez Indian - nietknięte przez rządowe regulacje i prawo federalne, aczkolwiek armia Unii pomału zaczyna wypierać stamtąd "czerwonych" i ustanawiać własne zasady gry.
W "Deadwood" wszystko jest legalne (w sensie: poddane deregulacji, depenalizacji i dekryminalizacji): dragi, kurwy, opium, giwery; każdy nosi przy sobie przynajmniej dwie sztuki broni, żadnych podatków, prócz opłat trafiających do kasy lokalnych właścicieli ziemskich, dzierżawiących tereny pod budowę sklepów, spelunek i hoteli. Mega dobra jest scena, w której do miasteczka przyjeżdża konkurencja z zamiarem wybudowania kasyna-saloonu. Właściciel już istniejącego przybytku (niejaki Al Swearengen - on własnoręcznie zbudował pierwszy budynek w Deadwood) przychodzi w odwiedziny do konkurenta i pierwsze, o co się pyta, to czy dałoby się ustalić wspólne ceny na dziwki i alkohol. Gościu mu odpowiada, że ma iść się jebać.
O "Deadwood" wspominam także dlatego, że w necie jest wiele opinii, usiłujących dowieść, że tak naprawdę serial przedstawia klęskę idei akapu. Przykład: http://uberdionysus.livejournal.com/333512.html Na forum amerykańskich Demokratów też kpiny: http://www.democraticunderground.com/discuss/duboard.php?az=view_all&address=104x1304895 - Deadwood is the Libertarian's ideal city. No laws. No regulations. Everything's legal including gambling, prostitution, and drugs. Oh, one more thing, there's a murder every day.
Ze swojej strony dodam, że całkowicie inaczej odbieram to, co zobaczyłem oglądając serial. Prawda, że zdarzają się tu morderstwa (za kradzież jest kulka w łeb z miejsca, nie ma litości dla złodziei cudzej własności), prawda, że wraz z nadejściem nocy zwłoki rzuca się świniom na pożarcie, ale jakoś nie dostrzegam zależności przyczynowo-skutkowej między ukazanymi w serialu morderstwami a brakiem prawa federalnego. W bodaj 5 czy 6 odcinku społeczność Deadwood wybierze sędziów i ławników celem rozsądzenia sprawy o zabójstwo, więc tak czy siak sądownictwo zacznie w końcu działać. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że miasto kwitnie. Ciągle przybywają nowi ludzie, stawiane są nowe budynki, otwierane sklepy, bohaterowie, zarobiwszy pieniądze na handlu albo wydobyciu złota, sprowadzają do Deadwood rodziny, osiedlają się w miasteczku na stałe. Gdyby akap był piekłem, jak opisują to niektórzy recenzenci, przypuszczam, że mielibyśmy do czynienia z czymś dokładnie odwrotnym.
Co warte podkreślenia, to to, że społeczność miasteczka musi mierzyć się kolejno z Wielkim Państwem i Wielkim Biznesem, złączonymi w pasożytniczej symbiozie jak Kozak z Tatarzynem. Wielkie Państwo reprezentują delegaci i gubernatorzy, chcący odebrać ludziom ziemię, które uprawiali, oraz domy, które wybudowali pod pretekstem "ponownej wyceny działek". Wielki Biznes z kolei uosobiony został pod postacią magnata górniczego, właściciela konglomeratu kopalń złota - George'a Hearsta. Hearst i delegaci rządowi najpierw ustawiają lokalne wybory tak, żeby wygrał ich człowiek, a potem sam Hearst przygotowuje się do przejęcia wladzy w miasteczku - w tym celu zatrudnia siepaczy z Agencji Pinkertona.
Mieszkańcy Deadwood nie zamierzają jednak siedzieć bezczynnie. W odpowiedzi przywódca chińskiej społeczności sprowadza do miasta swoich ziomków w liczbie ponad 150, uzbrojonych po zęby, z kolei właściciel burdelu, jedna z bardziej liczących się postaci, nieformalny burmistrz Deadwood, Al Swerenger, werbuje 18 chłopa, by razem z szeryfem stanąć do walki z wrogiem.
Generalnie ten serial to świetny przyczynek do dyskusji o akapie (biorąc rzecz jasna poprawkę, ze akcja toczy się w XIX wieku) i o tym, jak może on funkcjonować. Serial jest ultra realistyczny, z prawie każdego kata wyziera syf, choroba i krew - bez żadnego upiększania. Na ulicy zawsze jest błoto do pól łydki, a smród niedomytych ciał unosi się w powietrzu.
POLECAM!