DysKordian
New Member
- 252
- 4
RE: Czy RLL jest lewicowy?
Ale czy już samo pełne przystąpienie do kontr-ekonomii nie wiązałoby się z jakąś, zupełnie dobrowolną, redystrybucją własności? Mi się wydaje, że na szarym i czarnym rynku ciężko jest samodzielnie akumulować kapitał na poziomie nawet średniej wielkości firmy, bez wsparcia oferowanego przez quasi-państwowe monopole przemocy typu mafie. Więc może problem sam by się rozwiązał "w praniu"?
Wielu tych przedsiębiorców wkurza państwo o tyle, o ile uderza ich po kieszeniach. Jakoś jednak nie mają skrupułów, żeby zrywać inne owoce z drzewa etatyzmu, czyli np. zatrudniać na czarno ludzi, którzy za sprawą państwowej przemocy dysponują zbyt słabą siłą przetargową, aby wynegocjować lepsze warunki.
Zresztą to właśnie agoryści podkreślają (odsyłam jakby co do "Agorystycznej Teorii Klas" Congera), że nie ma "czystych" agorystów i "czystych" państwowców. Raczej jest tak, że każdy reprezentuje jakiś stan pośredni, raz działając kontr-ekonomicznie, a innym razem "obiektywnie państwowo". To, że działania jakiegoś kapitalisty noszą czasem znamiona agory jeszcze nie czyni z niego nieskalanej, czystej z punktu widzenia libertariańskich kryteriów, dziewicy. I może być tak, że agorystyczne saldo ma zdecydowanie ujemne, ponieważ większość bogactwa zdobył jednak na czerwonym rynku, np. działając w ramach ufundowanego przez państwo oligopsonu i korzystając z pracy najemnej ludzi, którzy nigdy nie przystaliby na oferowane przez niego warunki - gdyby nie systematyczna państwowa grabież, w wyniku której zostali pozbawieni własności i możliwości pracy na własny rachunek.
Ale już Voltairine de Cleyre miała dla nich wiele sympatii i odcięła się od nagonki Tuckera.
Ale koniec końców doszliśmy do jakiegoś konsensusu, a przynajmniej ja z Ricardo (dla porządku, zadeklarowanym anarcho-komunistą).
Giga napisał:Zależy co masz na myśli, pisząc kapitalista. Jeżeli klasę średnią, to sądzę, że w odpowiedniej chwili będzie skłonna raczej do dołączenia do kontrekonomii - w takim wypadku nie widzę powodu do wywłaszczania ich i tu mogłyby nastąpić zgrzyty między @kapami a @ społecznymi.
Ale czy już samo pełne przystąpienie do kontr-ekonomii nie wiązałoby się z jakąś, zupełnie dobrowolną, redystrybucją własności? Mi się wydaje, że na szarym i czarnym rynku ciężko jest samodzielnie akumulować kapitał na poziomie nawet średniej wielkości firmy, bez wsparcia oferowanego przez quasi-państwowe monopole przemocy typu mafie. Więc może problem sam by się rozwiązał "w praniu"?
Szczególnie, że ci drudzy chyba chcieliby uspołęcznić również przedsiębiorstwa, których generalnie wkurza etatyzm i starają się maskować dochody, zatrudniają ludzi na czarno itd.
Wielu tych przedsiębiorców wkurza państwo o tyle, o ile uderza ich po kieszeniach. Jakoś jednak nie mają skrupułów, żeby zrywać inne owoce z drzewa etatyzmu, czyli np. zatrudniać na czarno ludzi, którzy za sprawą państwowej przemocy dysponują zbyt słabą siłą przetargową, aby wynegocjować lepsze warunki.
Zresztą to właśnie agoryści podkreślają (odsyłam jakby co do "Agorystycznej Teorii Klas" Congera), że nie ma "czystych" agorystów i "czystych" państwowców. Raczej jest tak, że każdy reprezentuje jakiś stan pośredni, raz działając kontr-ekonomicznie, a innym razem "obiektywnie państwowo". To, że działania jakiegoś kapitalisty noszą czasem znamiona agory jeszcze nie czyni z niego nieskalanej, czystej z punktu widzenia libertariańskich kryteriów, dziewicy. I może być tak, że agorystyczne saldo ma zdecydowanie ujemne, ponieważ większość bogactwa zdobył jednak na czerwonym rynku, np. działając w ramach ufundowanego przez państwo oligopsonu i korzystając z pracy najemnej ludzi, którzy nigdy nie przystaliby na oferowane przez niego warunki - gdyby nie systematyczna państwowa grabież, w wyniku której zostali pozbawieni własności i możliwości pracy na własny rachunek.
Długotrwały sojusz jest jak najbardziej możliwy między libertarianami a anarchoindywidualistami, ale co do komunistycznych/kolektywistycznych odłamów staję się coraz bardziej sceptyczny - szczególnie, że nie tylko @kapy podzielały moje obawy, również Tucker krytykował @komunistów.
Ale już Voltairine de Cleyre miała dla nich wiele sympatii i odcięła się od nagonki Tuckera.
Jakby nie patrzeć, to wielu @ społecznych broni kodeksu pracy i państwowej edukacji (pamiętasz tą dyskusję na an-arche.pl, gdzie po zaproponowaniu dobrowolnego systemu edukacji jako rozwiązania problemu z religią dwaj userzy zaczęli prostestować i pisać "nie na tym polega wolność"?).
Ale koniec końców doszliśmy do jakiegoś konsensusu, a przynajmniej ja z Ricardo (dla porządku, zadeklarowanym anarcho-komunistą).