- Moderator
- #21
- 3 591
- 1 504
RE: Agoryzm
Znalazłem sobie właściwy tekst No i właśnie jest to powód, żeby rozpatrywać agoryzm jako pełnoprawną doktrynę rynkową a nie jako niesamodzielny odłam libertarianizmu. Po prostu jedno i drugie może się rozjechać co do pewnych spraw.
Chociaż jeśli idzie o wolny rynek siły to ja jestem spokojny: http://www.libertarian.pl/program-libertarian/obronnosc
No a po co pisać o oczywistościach? Ale skoro trzeba: sąd państwowy to część organizmu państwa, jest elementem władzy, ma monopol w zakresie swojego działania. Sąd prywatny to firma, która wydaje rozstrzygnięcie przedłożone jej przez klienta, nie jest częścią władzy, nie ma monopolu.
Antoni Wiech napisał:edit: wkleiłem złego linka, ten jest właściwy:
http://liberalis.pl/2009/12/27/antoni-w ... urynkowic/
To oddaje w jakiejś części moje wątpliwości co do agoryzmu, aczkolwiek nie odrzucam go zupełnie.
Znalazłem sobie właściwy tekst No i właśnie jest to powód, żeby rozpatrywać agoryzm jako pełnoprawną doktrynę rynkową a nie jako niesamodzielny odłam libertarianizmu. Po prostu jedno i drugie może się rozjechać co do pewnych spraw.
Chociaż jeśli idzie o wolny rynek siły to ja jestem spokojny: http://www.libertarian.pl/program-libertarian/obronnosc
O czym jeszcze, co nie jest związane z rynkiem, mówi termin "agoryzm?".Trikster napisał:Bez jaj mi tu proszę. Agoryzm, jak już pisałem, nie znaczy wyłącznie "rynkowości", ale odnosi się również do specyficznej grupy ludzi, którzy określają się agorystami. (...) Proszę bardzo, możesz sobie zmieniać znaczenia terminów, jak tylko Ci się podoba. Zachodzę tylko w głowę do czego Ci taka ekwiwokacja potrzebna."Agora=rynek", "rynkowe tworzenia prawa"="agorystyczne tworzenie prawa"="agoryzm prawny".
Prawo natury, to prawo do życia, wszelkie prawa (własność, obowiązek dotrzymywania umów) wynikają z tej pierwotnej, naturalnej normy. Tak to sobie poczciwie przedstawiają Tannehillowie - gdzie jest u nich ten pozytywizm?Czytał. A kolega zestawił sobie Tannehillów z prawnonaturalistami i pozytywistami? No właśnie...A kolega to Tannehillów czytał? Bo tam to jest prawo natury wybite chyba w spiżu
Tak jak prywatny sklep z marchewką od państwowego warzywniaka.
Nie ma co, zajebiście wyrafinowana analiza.
No a po co pisać o oczywistościach? Ale skoro trzeba: sąd państwowy to część organizmu państwa, jest elementem władzy, ma monopol w zakresie swojego działania. Sąd prywatny to firma, która wydaje rozstrzygnięcie przedłożone jej przez klienta, nie jest częścią władzy, nie ma monopolu.