Dostałem na studencką pocztę takie oto zaproszenie:
Jest to dobra okazja do obalenia tego socjalistycznego paradygmatu jakoby praca mogłaby być w jakiś sposób permanentnie ograniczona. W takim razie może ja zacznę:
1. Praca w sensie ogólnym jest to potrzeba wykonania jakiejś czynności. Wykonanie tej czynności czyli zaspokojenie tej potrzeby jest zjawiskiem przeciwnym. Zjawisko to potocznie nazywane jest siłą roboczą (w rzeczywistości siła robocza to tylko potencjał do wykonywania czynność). Skoro są to zjawiska przeciwne to tylko jedno z nich może być zasobem rzadkim. Oczywiście jest nim wykonanie czynności czyli potencjalnie siła robocza. Potrzeba wykonania czynności (praca) jest ściśle związana z potrzebami człowieka a te jak wiadomo są nieograniczone.
Niestety wywód ten nie ma szans w zderzeniu z terminologią używaną przez lewaków.
2. Błąd dedukcyjny - pomylenie przyczyny ze skutkiem:
Wniosek:
To nie "pracy jest mniej, ponieważ coraz większe znaczenie ma kapitał i technologie" (teza Bendyka) tylko "siły roboczej nie może być więcej, więc aby zwiększyć dobrobyt trzeba zwiększać rolę kapitału i technologii."
(mowa tu o sile roboczej, dobrobycie i kapitale per capita)
3. Jedynym problemem rynku pracy jest trudność związana z najbardziej optymalną alokacją siły roboczej. Ludzie to nie śrubki, że z automatu można je przyporzdkować do odpowiedniej nakrętki (pracy). Róźnorodność potencjału i zmienne w czasie możliwości ludzi wymuszają na rynku pracy pewien bufor. Utrudnienia w zarządzaniu kapitałem ludzkim (np. sztywny rynek pracy) tylko ten bufor zwiększają.
4. Empirycznym dowodem obalającym ten paradygmat jest brak korelacji dodatniej pomiędzy stopą bezrobocia (z niezmienną w czasie definicją) a postępem technologiocznym, kapitałochłonności procesów produkcji czy choćby wzrostem gospodarczym. Co więcej, można śmiało stwierdzić, że korelacja ta jest ujemna. Głównie z powodu rozwoju informatycznego i psychospołecznego, które bardzo ułatwiają zarządzanie zasobami ludzkimi. Korelacja ujemna byłaby bardziej widoczna gdyby nie przykrywały ją nadprodukcja wykształcenia, usztywnianie rynku pracy oraz inne regulacje państwowe.
Zachęcam do dyskusji
Edwin Bendyk w Bramie: Koniec pracy i jak go uniknąć?
-----------------------------------------------------
Wtorek, 29.XI, 17:15
Laboratorium BRAMA - WEiTI, poziom -1, pok. 039
http://brama.elka.pw.edu.pl/site/glowna/535
Zapraszamy na otwarty wykład redaktora Edwina Bendyka[1] na temat:
"Koniec pracy i jak go uniknąć?
W stronę rewolucji neoindustrialnej."
Twórcza destrukcja - to jedno z najważniejszych pojęć potrzebnych do
zrozumienia dynamiki wolnorynkowego kapitalizmu. W wyniku procesów
ciągłych innowacji nieustannie zmienia się gospodarka, a wraz z nią
formy kreowania wartości, charakter pracy i formy zatrudnienia.
Najnowsze badania nad wpływem zmiany technologicznej na rynek pracy
pokazują niepokojące zjawisko: źródłem wartości dodatkowej w coraz
większym stopniu jest kapitał, a nie praca. Mówiąc wprost: praca się
kończy, bo zostaje wyeliminowana przez różne technologiczne protezy,
od robotów przemysłowych po platformy informatyczne likwidujące
zatrudnienie pracowników umysłowych.
Czy końca pracy można uniknąć? Owszem, choć nie obejdzie się bez
rewolucji. Rewolucji neoindustrialnej.
Linki:
[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Edwin_Bendyk
Jest to dobra okazja do obalenia tego socjalistycznego paradygmatu jakoby praca mogłaby być w jakiś sposób permanentnie ograniczona. W takim razie może ja zacznę:
1. Praca w sensie ogólnym jest to potrzeba wykonania jakiejś czynności. Wykonanie tej czynności czyli zaspokojenie tej potrzeby jest zjawiskiem przeciwnym. Zjawisko to potocznie nazywane jest siłą roboczą (w rzeczywistości siła robocza to tylko potencjał do wykonywania czynność). Skoro są to zjawiska przeciwne to tylko jedno z nich może być zasobem rzadkim. Oczywiście jest nim wykonanie czynności czyli potencjalnie siła robocza. Potrzeba wykonania czynności (praca) jest ściśle związana z potrzebami człowieka a te jak wiadomo są nieograniczone.
Niestety wywód ten nie ma szans w zderzeniu z terminologią używaną przez lewaków.
2. Błąd dedukcyjny - pomylenie przyczyny ze skutkiem:
Procesy produkcyjne są coraz bardziej kapitałochłonne gdyż praca (siła robocza) jest najrzadszym zasobem na ziemi. O wiele łatwiej jest akumulować kapitał niż zwiększać produktywność pracownika. Można to robić poprzez postęp technologiczny ale technologia zakwalifikowana jest jako kapitał. Przy stałym zasobie siły roboczej tylko zwiększenie kapitału i technologii może skutkować rozwojem gospodarczym (zwiększaniem dobrobytu)."źródłem wartości dodatkowej w coraz większym stopniu jest kapitał, a nie praca (...) <=> praca się kończy"
Wniosek:
To nie "pracy jest mniej, ponieważ coraz większe znaczenie ma kapitał i technologie" (teza Bendyka) tylko "siły roboczej nie może być więcej, więc aby zwiększyć dobrobyt trzeba zwiększać rolę kapitału i technologii."
(mowa tu o sile roboczej, dobrobycie i kapitale per capita)
3. Jedynym problemem rynku pracy jest trudność związana z najbardziej optymalną alokacją siły roboczej. Ludzie to nie śrubki, że z automatu można je przyporzdkować do odpowiedniej nakrętki (pracy). Róźnorodność potencjału i zmienne w czasie możliwości ludzi wymuszają na rynku pracy pewien bufor. Utrudnienia w zarządzaniu kapitałem ludzkim (np. sztywny rynek pracy) tylko ten bufor zwiększają.
4. Empirycznym dowodem obalającym ten paradygmat jest brak korelacji dodatniej pomiędzy stopą bezrobocia (z niezmienną w czasie definicją) a postępem technologiocznym, kapitałochłonności procesów produkcji czy choćby wzrostem gospodarczym. Co więcej, można śmiało stwierdzić, że korelacja ta jest ujemna. Głównie z powodu rozwoju informatycznego i psychospołecznego, które bardzo ułatwiają zarządzanie zasobami ludzkimi. Korelacja ujemna byłaby bardziej widoczna gdyby nie przykrywały ją nadprodukcja wykształcenia, usztywnianie rynku pracy oraz inne regulacje państwowe.
Zachęcam do dyskusji