Dobrowolne umowy z wrogiem. Czy ich nieprzestrzeganie jest koszerne?

Nieprzestrzeganie dobrowolnych umów z okupantem jest:

  • koszerne

    Votes: 20 66,7%
  • niekoszerne

    Votes: 10 33,3%

  • Total voters
    30
C

Cngelx

Guest
Część umów z okupantem nie jest przymusowa. Czy więc lepiej jest ich wspierać, płacić im, przestrzegać tych umów, które są jednak dobrowolne, a może jednak lepiej łamać umowy i nie wspierać wroga? Mam tu na mysli na przykład:
  • przejazdy państwową koleją, komunikacją miejską – czy bardziej koszernie jest jeździć na gapę czy kupować bilet?
  • umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych z firmą Orange (właśność państwa francuskiego) – czy lepiej jest umowy dotrzymywać i płacić, czy też nie płacić narażając ich na straty finansowe?
  • tankowanie paliwa na stacji Orlen – lepiej zatankować i zapłacić, czy też wlać paliwo i się zmyć, unikając w ten sposób wspierania państwowej firmy i podatku akcyzowego?
Temat jak najbardziej poważny, bo sprawa chyba jest dość kontrowersyjna.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
jechać bez biletu i obrabować konduktora...
gadoć i nie płacić choc akurat moim wrogiem jest państwo polskie ino...
zatankować, obrabować kase, podpalić stacje... choć nie wszystkie stacje są własnością orlenu ino pod takim znakiem funkcjonuja...
(nie odjebywać nikogo kurwa!!!)(wolałem zazanczyć od razu)
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 148
1 113
Skoro prowadzisz z kimś wojnę, to naturalne jest, że możesz go oszukiwać i "kopać poniżej pasa". Tzn. jeśli ta wojna jest usprawiedliwiona. Wróg nie przejmuje się honorową walką, bo co to za honorowa walka, gdzie przeciwnik jest kulturystą, albo ma przewagę liczebną, w takich przypadkach najlepszy jest spryt (oszustwo).
 

Att

Manarchista
286
495
Nieważne, czy masz do czynienia z okupantem czy też nie; lepiej dla twojego portfela jest, kiedy wykorzystasz okazję do oszustwa, a lepiej dla portfela drugiej strony umowy jest, kiedy tego nie zrobisz. Randyści, którzy dali sobie wmówić, że zachowanie egoistycznie jest w obiektywny sposób (!) lepsze niż altruistyczne, powinni wykorzystywać takie okazje niezależnie z kim zawarli umowę. Jedynym, co takiego egoistę może powstrzymywać, jest groźba kary. Takie groźby w miarę rozwoju cywilizacji tak czy siak powstają, przez co kradzieże/oszustwa stają się nieopłacalne. Prawdopodobnie ten problem, jak wszystkie inne, zostanie całkowicie rozwiązany wraz z rozwojem rynku :)

Są jednak oczywiście sytuacje, w których oszustwo się opłaca (tzn. odpowiednia funkcja trzech zmiennych: wysokości kary, groźby kary i czyjejś osobistej użyteczności krańcowej, przyjmuje wartość niższą niż cena biletu pkp/opłaty telekomunikacyjnej/benzyny). Takie sytuacje to np. bazary samoobsługowe (które można spotkać na Zachodzie, ale nie w Polsce, chyba ze względu na mentalność ludności) albo warszawskie metro (nie mam dokładnych danych, ale tak mi się wydaje). Jak już pisałem, egoista (który pewnie jeszcze przedstawia się jako The nihilist ;)) nie powinien się w takich sytuacjach wahać. Natomiast normalny człowiek wie, że tak naprawdę nie ma znaczenia, kto będzie miał w portfelu tych kilka złotych. W przypadku kradzieży jabłek z bazaru samoobsługowego wiadomo, że jest to działanie nieładne, bo bezpośrednio szkodzi drugiemu człowiekowi. W przypadku jazdy na gapę, nikomu to nie szkodzi.

To, czy się kupi bilet, czy nie, ma niemal równie małe znaczenie, jak to, czy zagłosuje się w wyborach i na kogo. Jeśli ktoś chce mieć jakieś kryterium, za pomocą którego mógłby podjąć taką decyzję, to może sobie wziąć aksjomaty Rothbarda (i kupowanie lub nie biletów na różne rzeczy traktować, jak taką cichą manifestację swoich poglądów). Wg tychże aksjomatów oszukiwanie państwa jest jak najbardziej dopuszczalne (jeśli ktoś porwie ci dziecko i zażąda okupu, to zapłacenie mu fałszywymi pieniędzmi jest koszerne). Inna rzecz, że w sumie ciężko znaleźć jakościową różnicę między właścicielem bazaru płacącym podatki, a spółką będącą własnością państwa (jak zwykle ten problem z continuum :D). W każdym razie ja nie mam problemu z jazdą na gapę. Wiem, że nikogo tym nie krzywdzę, a kary naliczane przez kanarów traktuję raczej jako alternatywny sposób zapłaty za przejazd przeznaczony dla ludzi lubiących ryzyko.
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Są jednak oczywiście sytuacje, w których oszustwo się opłaca (tzn. odpowiednia funkcja trzech zmiennych: wysokości kary, groźby kary i czyjejś osobistej użyteczności krańcowej, przyjmuje wartość niższą niż cena biletu pkp/opłaty telekomunikacyjnej/benzyny). Takie sytuacje to np. (...) warszawskie metro (nie mam dokładnych danych, ale tak mi się wydaje).
Źle Ci się wydaje :)
 

Att

Manarchista
286
495
Nie widziałem tam kanara chyba od roku. Inna rzecz, jak kanary funkcjonują w Inspiro? Czy ucieczka przed nimi nie jest tam dziecinnie prosta?
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Ach, sorry, pomyłka. Myślałem, że napisałeś, że w metrze jazda na gapę się nie opłaca. Mój błąd.
 

Imperator

Generalissimus
1 568
3 553
Temat jak najbardziej poważny, bo sprawa chyba jest dość kontrowersyjna.
Jaki kontrowersyjny przecież wiadomo, że umów należy dotrzymywać! PACTA SUNT SERVANDA i kropka.
Dobrowolne umowy łamią tylko prusackie fekalia i bolszewicy.

Jeżeli korzystasz z usługi to niezapłacenie jest złodziejstwem, oczywiście jeśli jest ona dobrowolna z obu stron.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Część umów z okupantem nie jest przymusowa. Czy więc lepiej jest ich wspierać, płacić im, przestrzegać tych umów, które są jednak dobrowolne, a może jednak lepiej łamać umowy i nie wspierać wroga? Mam tu na mysli na przykład:
Moim zdaniem jest to jest źle sformułowany problem. Po pierwsze, umowy nie zawsze mają miejsce (bo nic nie podpisuję, ani nikomu nic nie obiecuję ustnie wsiadając do autobusu), a po drugie każde kłamstwo jest czynem haniebnym, jednak wobec wroga który zainicjował agresję jest usprawiedliwionym (np. wysłanie szpiega do obozu wroga).
Dalej należy rozróżnić obiekt i aktywa wroga, od obiektu kolaborującego z wrogiem, niekoniecznie z własnej woli (bo nie ma wolnego rynku usług telekomunikacyjnych czy paliw).
I tak, wyciągnięcie VAT lub przejęcie nadpłaty podatku, z firmy której właścicielem jest państwo, jest bezwzględnie dobre i jest czynem szlachetnym!
Wyrąbanie firmy która swe istnienie zawdzięcza państwu jest dobre (np. Gazeta Wyborcza czy ITI)! Atak terrorystyczny na taką firmę jest dopuszczalny.
Jednak atak terrorystyczny na pociąg PKP z pasażerami, lub na szpital z pacjentami czy nawet z samym personelem dopuszczalny nie jest.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
ja w sumie bym w wymienionych przypadkach dotrzymał umowy, wojna to wojna hehe
wsiadam do pociągu by zaszkodzić państwu, jade na ichniejszą stacje benzynową by im zaszkodzić :)
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Część umów z okupantem nie jest przymusowa. Czy więc lepiej jest ich wspierać, płacić im, przestrzegać tych umów, które są jednak dobrowolne, a może jednak lepiej łamać umowy i nie wspierać wroga? Mam tu na mysli na przykład:
  • przejazdy państwową koleją, komunikacją miejską – czy bardziej koszernie jest jeździć na gapę czy kupować bilet?
  • umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych z firmą Orange (właśność państwa francuskiego) – czy lepiej jest umowy dotrzymywać i płacić, czy też nie płacić narażając ich na straty finansowe?
  • tankowanie paliwa na stacji Orlen – lepiej zatankować i zapłacić, czy też wlać paliwo i się zmyć, unikając w ten sposób wspierania państwowej firmy i podatku akcyzowego?
Temat jak najbardziej poważny, bo sprawa chyba jest dość kontrowersyjna.

Oczywiście że koszerne. Jazda na gapę jak najbardziej ok, jest to część agoryzmu (Konkin zwracał uwagę że warto dostrzegać agoryzm w z pozoru błachych sprawach).
Orangeowi nie płacić. Państwtowe paliwo i tak jest niczyje, można prywatyzować.
 

tolep

five miles out
8 556
15 443
Po pierwsze, umowy nie zawsze mają miejsce (bo nic nie podpisuję, ani nikomu nic nie obiecuję ustnie wsiadając do autobusu)

No sorry...

Na przystanku jest napisane, że przejazd kosztuje 3 złote i na szybie autobusu jest naklejka że bilet kosztuje 3 złote.
Na szybie taksówki jest napisane że kilometr kosztuje 3 złote.
W sklepie samoobsługowym na etykiecie/półce...

I tak dalej, i tak dalej.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
NAP to coś co ma zawsze działać w obie strony. Ja rozumiem NAP jako całościowe stosunki między stronami, a nie jak coś co może ograniczać się do jednej umowy.
 

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
No sorry...

Na przystanku jest napisane, że przejazd kosztuje 3 złote i na szybie autobusu jest naklejka że bilet kosztuje 3 złote.
Na szybie taksówki jest napisane że kilometr kosztuje 3 złote.
W sklepie samoobsługowym na etykiecie/półce...

I tak dalej, i tak dalej.
a moze ktos jest analfabeta? nie musi mnie obchodzic, co gdzie jest cos tam napisane na jakims opakowaniu, scianie.. dobra masz racje, wejscie gdziekolwiek oznacza akcepracje panujacych tam zasad.

w moim tramwaju predzej przyjdzie mi dres w bule przywalii niz spotkam jakiegos kanara...
 

tolep

five miles out
8 556
15 443
a moze ktos jest analfabeta? nie musi mnie obchodzic, co gdzie jest cos tam napisane na jakims opakowaniu, scianie..

A może jest reptilianinem?

Ogromna większość umów które zawieramy każdego dnia obywa się bez podpisu ani nawet porozumień ustnych. Kasjerka w Biedronce mówi

Dzień dobry, 24,80, dziękujemy i zapraszamy ponownie.

Ja mogę, ale nie muszę odpowiedzieć "dzień dobry" które zresztą nie jest częścią dealu.

"Przecież niczego nie podpisywałem ani nikomu niczego nie obiecywałem" to umowy nie ma. LOL.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
a moze ktos jest analfabeta? nie musi mnie obchodzic, co gdzie jest cos tam napisane na jakims opakowaniu, scianie.. dobra masz racje, wejscie gdziekolwiek oznacza akcepracje panujacych tam zasad.

w moim tramwaju predzej przyjdzie mi dres w bule przywalii niz spotkam jakiegos kanara...
Posiadasz własny tramwaj? Tory dzierżawisz?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Na przystanku jest napisane,...
Na szybie taksówki jest napisane...
W sklepie samoobsługowym na etykiecie/półce...
Nie zawsze.
Jak jest napisane, to jest to jedynie umowa publiczna dostawcy dobra, która zobowiązuje wyłącznie jego.
Dopiero określone działanie drugiej strony, może (ale nie musi) prowadzić do zawarcia umowy.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 120
Jak jest napisane, to jest to jedynie umowa publiczna dostawcy dobra, która zobowiązuje wyłącznie jego.Dopiero określone działanie drugiej strony, może (ale nie musi) prowadzić do zawarcia umowy.
Napisana cena przejazdu to propozycja umowy ze strony właściciela autobusu, jak do niego wsiądziesz, to znaczy, że zgadzasz się na tą umowę, tak samo jak nalepka 2,50 zł na browarze w sklepie to propozycja właściciela sklepu, a podając go kasjerce do skasowania zgadzasz się na taką umowę.
 
Do góry Bottom