Znam kandydatkę PiS

military

FNG
1 766
4 727
Właśnie spadła na mnie bomba, a mianowicie dowiedziałem się, że studiująca ze mną niegdyś dziewczyna startuje z listy PiS w wyborach do rady miasta. I choć powinienem być zdziwiony, to nie jestem, bo podejrzewałem, że właśnie tacy ludzie zajmują się politykowaniem.

Krótko mówiąc: to była jedna z najbardziej tępych dzid, z jakimi kiedykolwiek miałem do czynienia. Jej umiejętności pojmowania prostych spraw były tak ograniczone, że dalibyście jej do zinterpretowania jakąś fraszkę dla 4-latków, a ona by na tym poległa. Dlaczego fraszkę? Bo kobita studiowała dziennikarstwo i od zawsze, nawet w materiałach wyborczych, deklaruje:

1. miłość do literatury
2. pasję do sztuki pisania

(i nie, nie robię sobie jaj, ona sama to tak określiła w dwóch osobnych punktach)

Dziewucha jest tak głupia, że na praktykach korektorskich, na których generalnie dają ludziom całkiem zwyczajnie zadania, zajmowała się przeklejaniem tekstu z dokumentu do dokumentu, bo nikt o zdrowych zmysłach nie dałby jej niczego bardziej odpowiedzialnego.

Babka nie przepracowała w życiu ani jednego dnia, ale oczywiście określa się jako "osoba przedsiębiorcza". Ma prawie 30 lat i ciągle studiuje i pewnie będzie studiowała do 50-tki, po części dlatego że umysłowo ma góra 18 lat (choć i na ten wiek nie jest osobą szczególnie mądrą), a po części dlatego, że studia pięcioletnie musiałaby chyba zaliczać przez 15 lat.

Nie spotkałem drugiej tak głupiej kobiety w moim życiu - na dodatek tak bardzo przeświadczonej o swojej inteligencji. To kretynka - tak po prostu. I idę o zakład, że dostanie się do rady miasta, bo właśnie tacy ludzie tam trafiają.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
U mnie na studiach była wyodrębniona kategoria "działacz". Działacz łaził zawsze w garniturze, zazwyczaj bardzo tanim i koniecznie w krawacie. W zimie obowiązkowo w czarnym płaszczu 3/4, ale takim smoliście czarnym, żeby dobrze było widać na nim łupież i inne naleciałości, inne kolory, albo chociaż przetykane/prążkowane były passe. Działał w studenckim samorządzie, albo chociaż w jakieś studenckiej organizacji. Część działaczy stawiała pierwsze kroki w karierze politycznej, zapisując się do partyjnych młodzieżówek. Działaczy miałem wątpliwą przyjemność poznać na pierwszym i drugim roku studiów, bo później się pojawiałem już tylko na egzaminy. Pamiętam, że oprócz taniego i kiepsko dobranego garnituru ich cechą charakterystyczną był uśmiech przyklejony do twarzy i to, że z niebywałym entuzjazmem opowiadali o rzeczach, na które wszyscy inni mieli totalnie wyjebane, o jakimś "życiu uniwersyteckim" (???), polityce, czy tam jeszcze czymś. Ludzie ich unikali, więc zazwyczaj skupiali się w entuzjastyczne gromady i tam sobie entuzjastycznie mówili i entuzjastycznie siebie słuchali, czasem tylko wychodząc do plebsu, zwłaszcza tego młodszego, bo starszy już miał na nich alergię. Kiedyś jeden z nich zachęcał mnie do uczestnictwa w samorządzie, dla mnie to był szok jakbym normalnie zobaczył kosmitę. Nie wiem co się teraz z tymi ludźmi porobiło, ale chyba nawet w strukturach zbiurokratyzowanego Ubekistanu nie starczy miejsc dla każdego chętnego działacza. Kiedyś przy okazji jakiś wyborów jeden z nich mi wrzucił do skrzynki swoją ulotkę, w której się polecał na stanowisko w jakieś podrzędnej radzie osiedla, czy tam czymś. Ogólnie oszałamiających karier to towarzystwo nie porobiło, bo ani na aplikacjach ich nie widziałem, ani w ogóle nigdzie. Dla mnie zawsze będą wzorem obwoźnych sprzedawców garnków i odkurzaczy.
 
OP
OP
military

military

FNG
1 766
4 727
Zapomniałem dodać, że koleżanka ma w "programie" takie cuda, jak:

- dążenie do rozwoju kulturalnego i intelektualnego (chyba jej własnego)
- walkę z SZALEJĄCYM bezrobociem (no, ona pracę znajdzie - to już coś. Swoją drogą - kurwa mać, jak pustym półmózgiem trzeba być, żeby tak bezrefleksyjnie używać tych słów-kluczy: szalejące bezrobocie. Toż to są polityczni "amatorzy zimowego szaleństwa".)
- pomoc potrzebującym (za cudze of kors)
- działanie przede wszystkim dla dobra społeczeństwa (toż zajebała najkonkretniejszym z konkretów. Dla dobra społeczeństwa powinna zamurować się w piwnicy)

Ogólnie no nie mogę, po prostu ja pierdolę. Ciekawe, czy to przypadek, że pewien starszy pan o takim samym nazwisku również kandyduje, czy może robią z zajmowania urzędów rodzinny interes.

BTW: inteligentka była kiedyś w młodzieżówce SLD.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 044
Mój znajomy startuje z ramienia komitetu obecnego prezydenta Torunia. Jest dokładnie takim samym debilem jak kandydatka z pierwszego posta, z tym, że w przeciwieństwie do niej pracuje - jako wykładowca na UMK... Doktor nauk społecznych, specjalista w zakresie rozwoju miast - idealne wykształcenie dla człowieka pozbawionego jakichkolwiek talentów, poza zamiłowaniem do etatyzmu i centralnego planowania. Nie mógł się spiknąć z nikim innym, jak z człowiekiem, który sprawił, że stolica pierników jest najbardziej zadłużonym miastem w Polsce.

Ale do rzeczy.. Pytaliśmy go nieśmiało z kumplami o program, żeby sobie nie myślał, że zamierzamy na niego zagłosować tylko dlatego, że go znamy i usłyszałem tekst, przy którym zaliczyłem największy facepalm w życiu: Jeśli chodzi o program, to na konkrety przyjdzie czas po wyborach. WTF? Demokracja 2.0 - najpierw mnie wybierz, a potem powiem ci jaki mam program?

W końcu udało nam się co nieco z niego wyciągnąć, ale usłyszeliśmy tylko frazesy o usuwaniu barier dla przedsiębiorców, lepszym wykorzystaniu potencjału uniwersytetu i przyciąganiu inwestorów. Nienawidzę, po prostu nienawidzę gdy osoba, którą znam, nie mówi do mnie jak do normalnego człowieka, tylko wyjeżdża z frazesami, które kazał mu mówić jakiś spin doktor. Coś jak w call center: "Musi pan przyznać, że to ciekawa propozycja, prawda?"
 

Till

Mud and Fire
1 070
2 288
Działaczy miałem wątpliwą przyjemność poznać na pierwszym i drugim roku studiów, bo później się pojawiałem już tylko na egzaminy. Pamiętam, że oprócz taniego i kiepsko dobranego garnituru ich cechą charakterystyczną był uśmiech przyklejony do twarzy

Na szczęście ja "działaczy" poznałem niewielu, ale opis nieźle pasuje. Ilekroć w telewizji widzę np. na takiego Hoffmana, to niektórzy "działacze" stają mi przed oczami. Normalnie wzór z Sevres "działacza". Cyniczny uśmieszek, nadęcie, swąd karierowiczostwa, ogólne "ulizanie" i wrażenie po rozmowie, że taki człowiek właściwie w nic nie wierzy (nawet w to co sam głosi) i wbił by tobie nóż w plecy gdyby dzięki temu mógł wejść na szczebel wyżej życiowej drabiny.

"Musi pan przyznać, że to ciekawa propozycja, prawda?"

Się odpowiada jak na użytkownika libnetu przystało: "Nie, wypierdalaj." ;)
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Dokument "Jak to się robi" Marcela Łozińskiego - zapis eksperymentu, w którym Tymochowicz bierze chętnych do zostania "działaczami" pod swoje skrzydła

 
Ostatnia edycja:

telpeloth

państwosceptyk
256
292
Pic or did not happen.
10665287_10203366375456467_8178472909475113132_n.jpg
 
Do góry Bottom