Źli ludzie

D

Deleted member 427

Guest
Każda władza opiera się na strachu. Władza w demokracji opiera się i na strachu, i na głupocie. Stefan Molyneux tak pisze:

W zeszłą sobotę wieczorem uczestniczyłem w jednym z najbardziej przewidywalnych sporów w historii myśli politycznej. Podawałem argumenty przeciw państwu opiekuńczemu i w odpowiedzi usłyszałem – prawdopodobnie po raz milionowy – że musimy mieć przymusowe podatki, bo na świecie istnieją skąpi ludzie, którzy nie pomogliby biednym.

Odpowiedziałem, jak zawsze, że argumentowałem przeciw państwu opiekuńczemu od ponad dwudziestu lat i przez cały ten czas ani razu nie spotkałem nikogo, kto zatarłby ręce i powiedział: „Słuchaj, stary – z wielką przyjemnością pozbyłbym się podatków, bo nienawidzę pomagać biednym!”. Każda osoba, którą kiedykolwiek spotkałem, natychmiast wyrażała głęboką troskę o los biednych. Albo chorych. Albo bezdomnych. Albo jeszcze kogoś innego.

To fascynujące. Najwyraźniej wszyscy, z którymi kiedykolwiek się spierałem, wierzyli w istnienie tej znaczącej większości skąpych ludzi, ale tak naprawdę nigdy żadnego z tych „skąpych ludzi” nie spotkali. Innymi słowy, [moi dyskutanci] nie opowiadają się za podatkami dlatego, że spotkali tak wielu skąpych ludzi. Wierzą w istnienie znaczącej większości „skąpych ludzi” dlatego, że istnieją podatki – zupełne odwrócenie przyczyny i skutku.

To, czego chciałbym się dowiedzieć, to odpowiedź na pytanie: co, u licha, spowodowało, że jesteśmy względem siebie tak wrogo nastawieni i podejrzliwi? Czy to nie wydaje się dziwne? Na poziomie osobistym prawie każdy, kogo spotykam, jest uprzejmy, troskliwy, hojny – altruistyczny aż do przesady. (Pod względem poglądów politycznych wszyscy oni są totalitarystami, ale to osobna kwestia!) Zatrzymujesz samochód i pytasz o drogę. Ludzie rwą się do pomocy. Zmagasz się z wielgachną paczką. Ludzie otworzą ci drzwi. Przytrzymają windę. Przepuszczą cię bez kolejki, jeśli jesteś beznadziejnie spóźniony. W sytuacji kryzysowej dadzą ci dach nad głową. Dadzą miliardy na pomoc ofiarom kataklizmów. Na poziomie osobistym ludzie są w większości cudowni.

Oczywiście, istnieją źli ludzie. I co z tego? Czy kiedykolwiek spędzałeś z nimi naprawdę sporo czasu? Czy możesz potwierdzić, że mają liczebną przewagę? Oczywiście nie! Są oni bytami wyłącznie teoretycznymi.

Ponadto – jak wspominałem już w innych moich tekstach – żaden system podatkowy nigdy nie dosięga pieniędzy tych skąpych ludzi. Oni i tak są przestępcami. Nie wspomagają żadnych organizacji charytatywnych i nie płacą podatków. Przestępczość to gospodarka gotówkowa. Podatki uderzają tylko w uczciwych – którzy i tak pomogliby biednym.

Więc skoro nie ma bardzo wielu złych ludzi – a podatki nie umożliwiają sięgnięcia po ich pieniądze – dlaczego „źli ludzie” stanowią tak popularne uzasadnienie władzy Państwa?

(...)

Kiedy więc następnym razem ktoś powie ci, że musisz poddać się władzy Państwa, bo jest tak wielu „złych” ludzi, po prostu zapytaj:

– Ilu jest złych ludzi?
– Czy ja jestem jednym z nich?
– A ty?
– Czy ktokolwiek w tym pomieszczeniu jest złą osobą?
– Ilu złych ludzi spotkałeś w życiu?
– Skąd wiedziałeś, że spotkani przez ciebie źli ludzie są źli?
– Czy kiedykolwiek widziałeś jakiekolwiek badania dowodzące liczebnej przewagi tych złych ludzi?
– A nawet jeśli mają oni tak dużą przewagę liczebną, jak sądzisz, co tu pomogą podatki? To jasne, że źli ludzie ich nie płacą.

I wreszcie:

– Skoro jest wielu złych ludzi, to wielu złych ludzi musi być w rządzie, prawda? W jaki zatem sposób dawanie złym ludziom władzy stosowania przemocy czyni świat lepszym miejscem?

http://luke7777777.blogspot.com/2008/01 ... anoja.html
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Do przetrenowania na kolejnych czerwonych, którzy będą tu zaglądać :) (i dlatego nie należy ich banować, no.)
 
E

elilhrairrah

Guest
W podobnym tonie jest artykuł: http://mises.pl/blog/2011/08/26/kubisz- ... sytuowane/

Po drugie, w wypowiedzi widać doprawdy zdumiewający błąd nirwany i — być może nieuświadomioną — bardzo złą opinię o Polakach. Otóż proszę zauważyć, że profesor najpierw mówi, iż Polska nie jest państwem naprawdę opiekuńczym, dalej stwierdza, że nie ma też w Polsce siły politycznej, która o gorzej sytuowanych byłaby skłonna zadbać, a na samym końcu postuluje, żeby temu neoliberalnemu aparatowi, bez perspektyw na poprawę wrażliwości, dać pieniądze zarobione przez ludzi ciężką pracą… Jakimi — eufemistycznie ujmując — „godnymi odebrania im ich dochodu” istotami muszą być w jego oczach płacący za benzynę, skoro lepiej ich pieniądze dać niewrażliwym neoliberałom z PO, PSL, PiS i SLD na dalsze pomysły wspierania „grup lepiej sytuowanych”? Zdaniem profesora Bugaja, budżet, nawet w rękach neoliberałów, może służyć całemu społeczeństwu, a kieszeń podatnika, nawet najuczciwszego, nie może.
 
Do góry Bottom