friter
Active Member
- 213
- 47
Czyli jak po libertariańsku rozwiązać kwestię "radiofonii i telewizji"
1) na własnej ziemi mogę robić co mi się podoba, więc mogę też puszczać w eter cokolwiek zapragnę. Czyli, jak mi się wydaje, rozwiązanie "hardcorowo-propertariańskie".
2) Uznajemy "eter" za nową "krainę" do skolonizowania, przy czym, poza dwoma (trzema) wymiarami charakterystycznymi dla ziemi, dodajemy nowy- zakres częstotliwości. Granice "działki" są wyznaczone przez "obszaroczęstotliwość". Standardowo, kto pierwszy nabędzie niczyj kawałek "eteru", nadając na danej częstotliwości na danym terenie, staje się jego właścicielem. Osoba nadająca na tej samej częstotliwości i na tym samym terenie co prawowity właściciel, jest agresorem.
Coś tam na ten temat bąknął Rothbard w "Manifeście libertariańskim". Ja osobiście obstaję za drugą opcją. Ciekawy jestem poglądów forumowiczów.
1) na własnej ziemi mogę robić co mi się podoba, więc mogę też puszczać w eter cokolwiek zapragnę. Czyli, jak mi się wydaje, rozwiązanie "hardcorowo-propertariańskie".
2) Uznajemy "eter" za nową "krainę" do skolonizowania, przy czym, poza dwoma (trzema) wymiarami charakterystycznymi dla ziemi, dodajemy nowy- zakres częstotliwości. Granice "działki" są wyznaczone przez "obszaroczęstotliwość". Standardowo, kto pierwszy nabędzie niczyj kawałek "eteru", nadając na danej częstotliwości na danym terenie, staje się jego właścicielem. Osoba nadająca na tej samej częstotliwości i na tym samym terenie co prawowity właściciel, jest agresorem.
Coś tam na ten temat bąknął Rothbard w "Manifeście libertariańskim". Ja osobiście obstaję za drugą opcją. Ciekawy jestem poglądów forumowiczów.