Wolny rynek nie działa w branży taksówek?

S

stormtrooper

Guest
Związki zawodowe, korporacje itd. zawsze bronią swoich interesów, więc taka wypowiedź z tego punktu widzenia jest logiczna. Nawet mi się tego nie chce czytać, bo nie wiem po co miałbym to robić.
 
Co tak naprawdę daje limitowanie wydawanych licencji w tak liberalnych krajach jak USA, Niemcy, Francja, Japonia

Wszędzie mamy liberalizm. Poza tym te argumenty są tak debilne, że aż oczy bolą od czytania tego. Tym bardziej nie zamierzam marnować czasu na komentowanie.
 
D

Deleted member 427

Guest
Bredzenie o "dobru klienta i bezpieczeństwie" należy oczywiście włożyć między bajki - tu chodzi o zakonserwowanie monopolu i utrzymanie wpływów z dotychczasowych regulacji.

http://andreasfaust.blox.pl/2012/03/Roz ... wcale.html

Ważne są natomiast dwa fragmenty tego tekstu, którym warto by się moim zdaniem przyjrzeć z bliska:

1.
Powszechnie znana jest historia nowojorskich taksówek. W latach 30-tych ub. wieku taksówkę w Stanach Zjednoczonych mógł prowadzić każdy. Zakładał lampę na dach i ruszał na miasto. Ten okres zapamiętano, jako czas wszystkich możliwych wynaturzeń taksówkowych, jakie zna cywilizowany świat. Władze amerykańskie znalazły rozwiązanie – w 1937 roku wprowadzono licencje, ze sztywnym limitem ich ilości.

Jak wiadomo, patologią dla wyznawcy prawnoczłowiekizmu i oenzetizmu będzie np. posiadanie karabinu maszynowego w domu, a dla dziennikarza Wyborczej karanie śmiercią morderców. Rożne środowiska widzą patologie w różnych miejscach. Korporacje taksówkowe, będące uprzywilejowanymi prawnie quasi-prywatnymi podmiotami, wyjętymi poza nawias rynkowej konkurencji, patologie widzą w samej nieregulowanej konkurencji oraz zaniechaniu sankcjonowania jakichkolwiek posunięć cenowych.

Drugi fragment:

Prześledźmy jak przebiegało to w Polsce. Musimy cofnąć się do lat ’80 ubiegłego wieku. Reforma ministra Wilczka ułatwiła rozpoczęcie działalności taksówkowej. Polska była jedynym krajem w Europie, gdzie wtedy było to takie proste – żadnych ograniczeń – rejestracja w Urzędzie Gminy i działalność gotowa. W efekcie tego, wydawać by się mogło, „genialnego i wolnorynkowego” pomysłu, stracono kontrolę nad wykonywanymi w kraju usługami taxi. Oszukany pasażer nie miał gdzie dochodzić swoich racji, nawet po złożeniu skargi do Państwowej Inspekcji Handlowej, organ ten nie miał możliwości karania nieuczciwego przedsiębiorcy. Oszuści taksówkowi robili co chcieli i nie można było wyciągnąć wobec nich żadnych konsekwencji. W tym właśnie okresie w wyniku nadmiernej ilości podmiotów na rynku powstały „mafie taksówkowe”. Klient wsiadający do taksówki nie wiedział ile zapłaci i kto go wiezie – zaświadczenie o niekaralności nie było wymagane i po zarejestrowaniu każdy mógł zostać taksówkarzem. Przy przesyceniu rynku ostra rywalizacja między grupami taksówkarzy prowadziła do siłowego przejmowania miejsc o dużym natężeniu ruchu i wielokrotnego zawyżania opłat za kursy wykonywane z tych miejsc.

Są świadkowie tych wydarzeń? Pamięta ktoś te czasy może? Ja nie pamiętam, bo raz, że w 1990 roku miałem 8 lat, a dwa: rzadko jeżdżę taksówkami.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 052
Wtedy może tak było, nie wiem, za młody jestem. Ale teraz tylko frajerzy "wsiadają" do taksówek. Wystarczy zadzwonić do jakiegoś "przewozu osób", przyjeżdża koleś, wsiadasz, mówisz gdzie chcesz jechać i dostajesz informację ile zapłacisz przed wyruszeniem w drogę. Zazwyczaj dużo taniej niż u tych jebanych licencjonowanych pijawek (ostatnio najebany wracałem, to 4 dychy dałem za podróż, nawet nie wiem jak się w tej taksówce znalazłem lol)
Firmom zatrudniającym taksówkarzy zależy na zaufaniu i zadowoleniu klientów. Dlatego nikt nie ma prawa nikogo oszukać. A taksówkarzom zależy na byciu w takiej firmie, bo bez niej by gówno zarobili.
 
D

Deleted member 427

Guest
Morał z mojej poprzedniej wypowiedzi jest taki: trzeba po prostu sprawdzić, co autor tego tekstu (kimkolwiek on jest) rozumie poprzez "wynaturzenia rynku" i patologie. Argument, że jakiś student wybulił 270 zeta za przejazd do mnie nie dociera sorry. Nie płakałem po tym studencie :)
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
kawador napisał:
Są świadkowie tych wydarzeń? Pamięta ktoś te czasy może? Ja nie pamiętam, bo raz, że w 1990 roku miałem 8 lat, a dwa: rzadko jeżdżę taksówkami.

Wilczkowy rynek trwał tak krótko, że ciężko było zauważyć. Natomiast za komuny było tak, że taksówkarz to było panisko prawie jak baba w mięsnym. Na taksówki ludzie czekali na postojach w kolejkach. Nie dziwię się, że się huncwotom tęskni do tych czasów :)
 
D

Deleted member 427

Guest
Zrobiłem mały risercz w temacie "wynaturzeń wolnego rynku na odcinku świadczenia usług taksówkowych". Wyniki poniżej.

"Taksówkowe patologie" spowodowane (zdaniem autora podlinkowanego przez MichalID tekstu) brakiem regulacji tej branży, jaki miał miejsce przed 1937 rokiem w NYC, pokrywają się bardzo ładnie z chaosem wywołanym Wielką Depresją, która miała wpływ na to, co stało się z branżą taksówkową w Nowym Jorku.

Otóż jak wiadomo po wybuchu kryzysu w 1929 roku na rynku pojawiło się mnóstwo bezrobotnych. Spora część z nich postanowiła zostać taksówkarzami, podbijając tym samym liczbę taksówkarzy w NYC do przeszło 30 tysięcy! W efekcie rynek był przesycony, ulice zakorkowane; było zbyt wielu taksówkarzy, podczas gdy pasażerów wcale nie przybywało, wręcz przeciwnie. Konsekwencją tej nierównowagi (która jest patologią) było to, że taksówkarze - aby zarobić na życie - musieli niekiedy pracować po 20 godzin na dobę, co oczywiście przekładało się na jakość oferowanych przez nich usług. Był też inny "problem", który postanowiono przy okazji rozwiązać: każda ludzka tragedia staje się bodźcem do zarabiania forsy. I niektórzy taksówkarze w ten sposób zarabiali - wykorzystując położenie swoich klientów, windowali ceny znacznie powyżej stawek sprzed WD. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce w 2011 roku w Moskwie - na moskiewskim lotnisku Domodiedowo dokonano zamachu, w którym zginęło 35 osób, a 180 zostało rannych. Tuż obok tej tragedii moskiewscy taksówkarze natychmiast podnieśli stawkę trzykrotnie i wyżej. To samo było w 2002 roku po zamachach w moskiewskim metrze. Wówczas również stawki za przejazd taksówką wzrosły natychmiast. W reakcji na te "nieludzkie praktyki rynku" mer Moskwy ogłosił, że w przyszłości w przypadku wystąpienia sytuacji ekstremalnych taksówkarze będą zobowiązani wozić pasażerów za darmo! [klik]

Politycy natychmiast wykorzystali obydwa czynniki (nienaturalne nagromadzenie taksówek spowodowane skokowym wzrostem bezrobocia w wyniku kryzysu, jak również "chciwością" przewoźników żerujących na ludzkim nieszczęściu) jako pretekst do wdrażania regulacji i skartelizowania rynku. Co więcej, w tamtym czasie burmistrzem NYC był niejaki Jimmy Walker z ramienia Partii Demokratycznej. Ciążyły nad nim oskarżenia w związku z korupcją - jak się później okazało, Walker przyjął "prezent" od firmy Parmelee Company, największej ówczesnej floty taksówkowej w mieście. [klik]

To trzeba za każdym razem podkreślać i wywlekać na afisz - obłudę państwowców, jak również propagandę członków kartelu: lobby taksówkowe wszędzie na świecie broni swoich przywilejów z fanatyczną wręcz zaciekłością i nie cofnie się przed żadnym kłamstwem, aby status quo zostało utrzymane. Dla przykładu w omawianym tu Nowym Jorku przez długi czas lobby nie chciało dopuścić limuzyn do przewozu pasażerów. Po zalegalizowania limuzyn jako środka transportu na równi z taksówkami lobby taksówkowe zapowiedziało zaskarżenie ustawy do sądu (sic!) [klik]

Sprawa tzw. medalionów, czyli licencji. Wprowadzenie medalionów to był "interes stulecia". Otóż w 1937 roku pojedynczy medalion taksówkowy kosztował coś koło 10 USD (dzisiaj to ok. 160 USD). W 2009 roku pojedynczy medalion sprzedano już za 766.000 USD, z kolei dwa lata wcześniej pewien odchodzący na emeryturę Pakistańczyk, który przez 25 lat cieszył się "królewskim przywilejem" bycia taksówkarzem, odsprzedał swój medalionik za 600.000 USD. Tymczasem wartość posiadanych przez największe korporacje taksówkowe medalionów sięga kilku miliardów dolarów:

W 1997 roku, po upływie 60 lat od epokowego wynalazku, spodziewano się gwałtownego przyrostu liczby medalionów. Ale nie. Nadal obowiązuje ścisła reglamentacja i stan na dziś to 13.237 takich "blach”.

Oczywiście wyłonili się wielcy konsolidatorzy medalionowi, w tym notowana na giełdzie NASDAQ Medallion Financial Company, należąca do wywodzącej się z Polski rodziny Mursteinów, która poprzez Argentynę trafiła do Nowego Jorku. Ojciec rodziny, Leon, zaczął jeździć taksówką.

Kiedy wprowadzono medaliony pojął w mig, że to będzie biznes i szybko zaczął je skupować. Zgromadził ich ponad 500. Dziś rodzina ma w posiadaniu kilka tysięcy (dokładna liczba nie jest znana) medalionów o wartości nie mniejszej niż 3 miliardy dolarów.

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbc ... /412455093

Kończąc, przypomnę tylko, że na stronie IM pojawił się swego czasu tekst Blocka W obronie nielegalnego taksówkarza:

Twierdzenie, jakoby licencjonowanie stanowiło swoistą ochroną klientów, jest jednym z bardziej obłudnych argumentów za zachowaniem systemu medalionów. Jest to sytuacja analogiczna do psychiatrów, którzy dążą do „chronienia” nas przed grupowymi terapiami oraz innymi formami leczenia, które pozbawiają ich naszych pieniędzy, a także do sytuacji, w której biali związkowcy „chronią” społeczeństwo przed wykwalifikowanymi czarnoskórymi pracownikami, oraz do krajowych lekarzy, którzy „chronią nas” przed lekarzami z dyplomami zdobytymi za granicą, nie wydając im uprawnień do wykonywania zawodu. Dziś już niewielu nabiera się na takie argumenty. Z całą pewnością prawo jazdy i badanie stanu pojazdu wystarczą, aby zapewnić odpowiedni poziom świadczonych usług.

http://mises.pl/blog/2011/03/09/block-w ... ksowkarza/
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 052
Czy ja dobrze widzę? Siedemset sześćdziesiąt sześć tysięcy dolarów? Za licencję? Oo

Po zalegalizowania limuzyn jako środka transportu na równi z taksówkami lobby taksówkowe zapowiedziało zaskarżenie ustawy do sądu (sic!)
Sprawa wygląda na świeżą, ciekawe jak się rozwinie.

+ do repa za risercz
 
D

Deleted member 427

Guest
Czy ja dobrze widzę? Siedemset sześćdziesiąt sześć tysięcy dolarów? Za licencję?

The average rate in July for a corporate-licensed taxi medallion in the Big Apple was a record $766,000 — up 126% from $339,000 in 2004.

Ostatnio padł też inny rekord - za dwie licencje zapłacono w sumie MILION $$$. Człowiekiem, który po raz pierwszy w historii sprzedał dwa medaliony po milionie dolarów, jest właściciel Queens Medallion Brokerage Corporation, Nathan Goldbetter: http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbc ... /412455093
 
D

Deleted member 427

Guest
Jakiś taksiarz o nicku 'Juhas" się wypowiedział, trzymajcie się:

Jeśli chodzi o pozostawienie Ci wyboru, to jest wręcz odwrotnie. To Ty odbierasz wybór ludziom dobrze sytuowanym, zamożnym, którzy chcą mieć do dyspozycji droższe, ale pewne taksówki, a nie nieokiełznany żywioł przewozowy. Wpuszczenie na rynek nieograniczonej ilości licencji taxi powoduje, że robi się z tego taksówkowo-przewozowy kołchoz, w którym żaden usługodawca nie będzie osiągał dochodów pozwalających na kupno nowego dobrego samochodu i nie wyjdzie z ofertą dla zwolenników dobrej taksówki. Zostanie tylko przewóz osób, dla niepoznaki nazywany TAXI. A to już pachnie PRL-em.

http://porozumienietaxi.pl/2012/04/04/l ... omment-133
 

CmO2

New Member
34
0
Kwador, podziwiam Twoją dyskusję z idiotami. Mieszkam w Irlandii i widzę, że liberalizacja licencji Taxi wpłynęła na plus, jako klient jestem z tego zadowolony! W porównaniu w Polsce strach taksówkami jeździć, jak granie w rosyjską ruletkę...
 
A

Antoni Wiech

Guest
Poza tym oni pierdolą o uczciwości, które niby licencje mają załatwiać.

Przykład: Kolega, który jest dość precyzyjny jeśli chodzi o wydawanie kasy jadąc taką samą trasą o tej samej godzinie i tę samą korporacją zapłacił dwa razy inaczej z różnicą koło 10 zeta.

Z pierwszej ręki wiem, że jeden taksiarz z kolegami popędził jakiegoś taksiarza dziadka spod "Marriota" w Wawie, bo tam łatwiej drogich klientów złapać.

Co trochę słychać o typach niezrzeszonych co pod dworcami za podwóz biorą kosmiczne ceny. Mój znajomy tak został naciągnięty. Oczywiście z pozycji wolnorynkowej koleś ma prawo chcieć za usługę ile chce. Ale myślę, że reszta związkowców uznałaby to za nieuczciwe. (Na marginesie, jak ktoś łapie taxi spod dworca, to niech pyta się ile będzie za kurs, bo może zapłacić np 50 zeta za 3 km).

Dodatkowo kombinują na podatkach. Z pozycji libertariańskiej spoko, ale skoro chcą żeby chroniła ich rządowa pałka to warto o tym pisać: Nie włączają po prostu licznika proponując sztywną cenę za podwózkę.
 
D

Deleted member 427

Guest
Czemu zawód taksówkarza nie zostanie uwolniony? Poniższy wykres mówi więcej niż 1000 słów:
2h4mczp.jpg
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
We Wrocławiu jeżdżą niekoncesjonowane i nieoznakowane taryfy, które są wyłącznie "z polecenia". Są tańsze, kierowcy sprzedają dodatkowo alkohol i mają inne przyjemności. Jak zamawiałem, to spytano mnie ile będzie jechało osób. Odpowiedziałem, że tylko ja. Koło kierowcy jechała młoda (16-17) dziewczyna. Jak powiedziałem na miejscu (osobie dzięki której mogłem zamówić ten tańszy środek transportu), że tam w tej furze była całkiem fajna laska, to powiedziano mi, że to normalne i ta laska też jest częścią "oferty" tej firmy. Prawie zawsze jak facet-klient jedzie sam, koło kierowcy jest fajne młode damskie mięso.
 
S

shogu2

Guest
We Wrocławiu jeżdżą niekoncesjonowane i nieoznakowane taryfy, które są wyłącznie "z polecenia". Są tańsze, kierowcy sprzedają dodatkowo alkohol i mają inne przyjemności. Jak zamawiałem, to spytano mnie ile będzie jechało osób. Odpowiedziałem, że tylko ja. Koło kierowcy jechała młoda (16-17) dziewczyna. Jak powiedziałem na miejscu (osobie dzięki której mogłem zamówić ten tańszy środek transportu), że tam w tej furze była całkiem fajna laska, to powiedziano mi, że to normalne i ta laska też jest częścią "oferty" tej firmy. Prawie zawsze jak facet-klient jedzie sam, koło kierowcy jest fajne młode damskie mięso.

Fajnie dla konsumetna gorzej dla laski. Ona napewno nie jeździ bo lubi.

To co wprowadzamy liberalizm ja mam ochote na troche niewolników. Poważnie mowie.

A swoja droga. Reuglacje taksówkarsie są akurat przykładem negatywnych regulacji i tu sie zgodze. Nic nie jest czarno białe. Chyba jednyą regulacja w tym przypadku bym widział aby cennik był widoczny dla konsumenta i auto sprawne a reszta niech sie dzieje co chce.
 
Do góry Bottom