Wolnościowa dyktatura

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
@vast, @Avx, @libertarianin.tom, @alfacentauri

Problemem jest generalnie kolejność zmian, a nie ich istota, bo chyba większość libertarian w docelowym systemie akceptuje swobodę przemieszczania się ludzi. Myk polega na tym, że etatyści przez lata zlikwidowali skuteczne mechanizmy autoregulacji społeczeństwa i w zamian za to wprowadzili etatystyczny system ochrony prawa, porządku itd. Słaby bo słaby, ale jakiś - nie będę tu offtopował na ten temat.

Przywróćmy najpierw możliwość swobodnej, nieskrępowanej krytyki w ramach wolności słowa, możliwość dyskryminacji w celu ostracyzmu zachowań niepożądanych i możliwość skutecznej samoobrony w przypadku fizycznej agresji i wtedy, po przywróceniu naturalnych i koszernych mechanizmów regulacji i obrony społeczeństwa, można myśleć o likwidacji etatystycznych bezpieczników. Nie powinniśmy zaczynać od zmiany, która utrudni lub wręcz uniemożliwi wprowadzenie wszystkich innych i dodatkowo sprowadzi nas do poziomu bezbronnych ofiar terroryzowanych przez zorganizowaną i zdeterminowaną wrogą nam mniejszość kulturową.
Milton i Rose Friedmanowie w „Tyranii Status Quo” przedstawili swoją obserwację, że nie ważne w jakim kierunku były zmiany ale ci, którym udawało się dokonać jakichś większych zmian w polityce robili to zazwyczaj w przeciągu 3 miesięcy. Chyba taki termin był tam podany – nie jestem pewien, bo książkę czytałem raz i było to wiele lat temu. Po tym czasie obezwładniała ich tytułowa tyrania i nie byli w stanie już wiele zmienić.
Tak czysto z ciekawości. Gdybyś miał okazję zostać jakimś dyktatorem, to czy byłbyś skłonny wprowadzić plan: pierwszego dnia wprowadzasz te wszystkie swoje ważne zmiany, a po upływie trzech miesięcy wprowadzasz całkowicie swobodny przepływ ludzi? Czy te 3 miesiące by Ci wystarczyły?
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Super pytanie.

Rzecz w tym, że "tyrania status quo" wynika z "status quo bias" w połączeniu z faktem, że politycy mają zawsze w tyle głowy następne wybory. Każda kolejna zmiana jest związana z kolejną falą krytyki ze strony opozycji, która z czasem może przeważyć szalę nastrojów społecznych a w konsekwencji wynik następnych wyborów. Jako dyktator nie miałbym takiego problemu, gdyż skoro magicznie zostałem dyktatorem, to nie podlegałbym ocenie wyborców. Druga opcja jest taka, że nie chciałbym być dyktatorem na zawsze więc też bym się nie przejmował oceną wyborców w tradycyjnym, etatystycznym sensie. Obawiałbym się tylko w zakresie takim, żeby zdążyć zrobić liberland zanim ewentualnie komuchy mnie odstrzelą. ;)

Nie wdając się w szczegóły, bo wtedy na odpowiedź musiałbyś poczekać pewnie z parę lat, rozważę parę kwestii:

W scenariuszu, w którym byłbym ograniczony wyłącznie do kontekstu zmian z mojego posta, czyli do tych kilku konkretnych zmian, 3 miesiące by nie wystarczyły. Rozważmy dlaczego kolejność zmian jest istotna. Moim zdaniem dlatego, żeby nie pozostawić realnej luki w ogólnym systemie autoregulacji i zabezpieczenia wolności ludzi. 3 miesiące to, imho, za krótko, żeby ludzie skutecznie zorientowali się, zorganizowali i przystosowali do nowych warunków. Gdyby nie uwzględniać powyższego, to po co rozciągać zmiany na 3 miesiące, można np. na kilka kolejnych sekund. Jednak czym realnie różniłoby się to, od wprowadzenie w ciągu kilku kolejnych sekund w odwrotnej kolejności? Biorąc pod uwagę realne konsekwencje wprowadzonych zmian - niczym.

W drugim scenariuszu, moim zdaniem ciekawszym, rozważę możliwość dowolnych zmian. Mój poprzedni post głównie stanowił o nonsensie likwidacji etatystycznych bezpieczników w obecnym czasie w obecnym systemie. Gdybym jednak mógł wprowadzić dowolne zmiany, to zrobiłbym je inaczej. :) Pierwszego dnia zmieniłbym konstytucję - zmienił ogólny system na libertariańską federację, przeniósł prawie wszystkie kompetencje władzy centralnej na poziom powiatów i miast powiatowych. Zostawiłbym MSZ i Ministerstwo Obrony Federalnej z podległą Armią finansowane przez przymusowe podatki uwzględniające terytorium i liczbę ludności poszczególnych samorządów. Konstytucja byłaby jedynym ogólnofederalnym prawem i zabraniałaby podpisywania traktatów ograniczających samorządność samorządów. Określiłbym warunki zmiany konstytucji np. na referendalną większość 90% samorządów, przy domyślnym sposobie określenia decyzji samorządu poprzez referendalną większość bezwzględną mieszkańców (z domyślanym sprzeciwem w przypadku braku ofiacjalnej decyzji samorządu i możliwością zmiany systemu decyzyjnego na poziomie samorządu). Ustanowiłbym dekret automatycznie wygasający po 2 latach, na mocy którego obecne samorządy mogłyby zbierać obowiązkowe podatki w ilości pokrywającej dotychczasowe koszty samorządu, Przy czym dekret traciłby moc lokalnie w momencie nadpisania go lokalnymi przepisami.

Następnie ogłosiłbym: "Niech się stanie konkurencyjna kooperacja" i abdykował. :)

...Może jednak nie od razu, może dałbym sobie trochę czasu, żeby upewnić się, że coś nie wymaga korekty. Ale generalnie do momentu abdykacji, jako systemowy "single point of failure", ukrywałbym się w jakiejś piwnicy. ;)

Jako że bardzo podoba mi się taka gimnastyka intelektualna jestem ciekawy jak inni użytkownicy zachowaliby się "gdyby zostali dyktatorem". W szczególności nominuję @alfacentauri jako pomysłodawcę i @FatBantha, który poprzez lajka dla pomysłodawcy wywarł dodatkową presję, do przedstawienia swoich koncepcji. :)
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Pierwszego dnia zmieniłbym konstytucję - zmienił ogólny system na libertariańską federację, przeniósł prawie wszystkie kompetencje władzy centralnej na poziom powiatów i miast powiatowych

Ale jak to się ma do twojej dyktatorskiej władzy? Czy ta federacja natychmiast nie stanie się federacją etatystycznych samorządów, które zamiast luzować, będą cieszyć się pełnią władzy na podległych im terytoriach?

Przyznam, że mnie też trochę konfuduje to przekonanie, że jak rozbijemy duże państwo na wiele małych, to one natychmiast staną się bardziej wolnościowe. Owszem, niektóre tak, ale całościowo raczej nie.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Ale jak to się ma do twojej dyktatorskiej władzy?
Rzecz w tym, że ja nie chcę być dyktatorem. Nawet gdybym nim w jakiś sposób został, to nie wykorzystałbym tego do wymuszenia na ludziach libertarianizmu, bo nie widzę w jaki sposób, na bazie libertariańskich wartości zmusić kogoś, kto chce żyć w klatce, do życia poza nią. Poza tym, jeśli dodać trochę geopolitycznego realizmu, gdybym był tym dyktatorem troszkę dłużej niż absolutne minimum, to z dużym prawdopodobieństwem zostałbym przez światową propagandę okrzyknięty faszystą, poddany różnego typu szantażom politycznym, ewentualnie fizycznie zlikwidowany przez światową socjaldemokratyczną koalicję.

Czy ta federacja natychmiast nie stanie się federacją etatystycznych samorządów
Tak, stanie się. Niestety, nawet gdybym był najinteligentniejszym i najmądrzejszym człowiekiem na Ziemi, to nie byłbym w stanie ocenić, które samorządy mają jakie priorytety i jaka jest ich optymalna ścieżka wyjścia z etatyzmu, zakładając, że lokalne społeczności w ogóle by tego chciały. Te, które chciałyby, potrzebowałyby czasu na zmianę systemu opieki zdrowotnej na prywatny, organizację obrony terytorialnej, prywatnych grup bojowych, pao itd. To są zmiany na lata, może dekady - dyktatura nie utrzymałaby się tyle, szczególnie moja "libertariańska dyktatura", która nie miałaby narzędzi ochrony specyficznych dla dyktatur totalitarnych. ;)

...które zamiast luzować, będą cieszyć się pełnią władzy na podległych im terytoriach?
W polskich warunkach byłoby około 400 prawie całkowicie autonomicznych samorządów. W każdym z nich musieliby dominować zamordyści i idealnie skoordynować swój zamordyzm. Nie wydaje mi się to prawdopodobne. Rozważając wszystkich etatystów, można łatwo rozróżnić wśród nich nieakceptujące się wzajemnie podgrupy. Przykładowo jest znaczna różnica pomiędzy pisowymi chrześcijańskimi socjalistami, platformerskimi lemingami chroniącymi polityczno-biznesowegy układ mafijny i zandbergowymi bolszewikami. Te różnice naturalnie wymuszają różne lokalne rozwiązania, które prowadzą do różnych efektów. W takiej sytuacji ocena poszczególnych rozwiązań nie jest wyłącznie w sferze filozoficznych rozważań, tylko ma oparcie w konkretnych, obserwowalnych i namacalnych skutkach. Jeśli przykładowo jest jednolita stawa podatku w całym kraju, to akceptacja zmian stawek zależy od tego, kto lepiej sprzedaje kota w worku. Przy zróżnicowanych stawkach można ocenić rzeczywiste skutki 75% podatku w Zandbergowie w porównaniu do innych samorządów łącznie z np. 5% w Minarchowie, czy 0% w Akapowie.

Przyznam, że mnie też trochę konfuduje to przekonanie, że jak rozbijemy duże państwo na wiele małych, to one natychmiast staną się bardziej wolnościowe.
To byłoby dziwne, gdyby konkurencja działała wszędzie oprócz systemów politycznych. ;) No i wtedy zagadkowy byłby fenomen agresywnego zwalczania konkurencji politycznej przez etatystów, którzy zawsze dążą do centralizacji i unifikacji. Jakie byłoby inne wyjaśnienie uwierania większości etatystycznych systemów przez raje podatkowe? Nasuwają się też inne retoryczne pytania: dlaczego Francja wycofała się z 75% podatku dla najbogatszych już po pierwszym roku obowiązywania? Dlaczego Francja od bodaj 2 dekad piętnuje politycznie Irlandię za płaską 12,5% stawkę podatku korporacyjnego? Dlaczego eurofaszyści zmusili Irlandię sądownie do pobrania dodatkowych 13 miliardów euro od Apple i dlaczego Irlandia broniła się i odwoływała od tej decyzji? ;)

Odnośnie tego, że decentralizacja powoduje _natychmiastowe_ wolnościowe zmiany - nie powoduje, przynajmniej nie w większości kwestii. Niewiele jest tego typu dziedzin, które można zmienić z dnia na dzień. Przestawienie wielu gałęzi gospodarki to kwestia lat, przestawienie całego systemu obrony militarnej to mogą być dekady, może pokolenia.

Owszem, niektóre tak, ale całościowo raczej nie.
Załóżmy, że większość pozostanie na mniej więcej obecnym poziomie - powiedzmy 80% (zgodnie z zasadą Pareta). Załóżmy, że pozostałe podzielą się po 10% na libertariańskie i zamordystyczne - to daje 40 libertariańskich samorządów. Brałbym to nawet gdyby był to 1%, czyli 4 libowe samorządy. W takiej sytuacji centralne 80% mogłoby ocenić efekty realnego libertarianizmu i realnego komunizmu. Nie mogę być tego pewny, ale stawiam, że większość stanie się bardziej wolnościowa i to znacząco chociażby ze względu na wymiar ekonomiczny - jednak, jak już wspomniałem, nie natychmiast.

@tosiabunio poza ewentualną odpowiedzią na powyższe, jestem ciekawy, co byś zrobił, gdybyś obudził się jutro polskim dyktatorem? Co uważasz za wyzwania, jak je rozwiązać?
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
W polskich warunkach byłoby około 400 prawie całkowicie autonomicznych samorządów. W każdym z nich musieliby dominować zamordyści i idealnie skoordynować swój zamordyzm. Nie wydaje mi się to prawdopodobne.

Ale w każdym w nich dominują zamordyści teraz. Może nie zamordyści, ale etatyści. Dlaczego miałoby to się zmienić po podziale? Musiałbyś zasiać jakieś wolnościowe ziarno w tym zbiorze, aby coś zmienić.

To byłoby dziwne, gdyby konkurencja działała wszędzie oprócz systemów politycznych. ;) No i wtedy zagadkowy byłby fenomen agresywnego zwalczania konkurencji politycznej przez etatystów, którzy zawsze dążą do centralizacji i unifikacji.

Mamy teraz stokilkadziesiąt konkurujących ze sobą systemów politycznych. Wszystkie są etatystyczne. Będziemy raczej mieć konkurencję setek etatyzmów - co i tak jest pewnym sukcesem, ale raczej odległym od stanu początkowego, gdzie część z nim będzie wolnościowa. Ja nie wierzę w powstanie choćby jednego wolnościowego samorządu, o 1 czy 20% nie wspominając.

@tosiabunio poza ewentualną odpowiedzią na powyższe, jestem ciekawy, co byś zrobił, gdybyś obudził się jutro polskim dyktatorem? Co uważasz za wyzwania, jak je rozwiązać?

Nie, nie mam zielonego pojęcia, jak bym to rozwiązał. Ale moim zdaniem problem nie jest w tym, że jakiś etatystyczny spisek trzyma wolność w ryzach i potrzeba właśnie kogoś, kto przynajmniej na chwilę ten spisek rozbije, a potem to już pójdzie samo.

Prawdziwym problemem, że ludzie nie chcą wolności, nie widzą w niej wartości nadrzędnej, ani nie widzą w niej korzyści. Dlatego nie wierzę w działania polityczne obecnie, ani też nie wierzę, że to już Ta Jesień. Czeka nas długi marsz, przede wszystkim mający na celu zmianę świadomości. To trudna sprawa, ale ktoś musi to robić.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
KPCh liberalizuje powoli, ale w miarę konsekwentnie, od 40 lat, nie od 3 miesięcy. Dlatego że tam nie ma demokracji.

Tyranię status quo może pokonać prawdopodobnie tylko tyran.

Republikaie od demokratów (i analogiczne partie wszędzie) różnią się w zasadzie tylko tempem wzrostu socjaletatyzmu. Oscylują w okolicach wierzchołka krzywej Laffera, zgarniając tyle ile się da. Tylko ta krzywa ich ogranicza. Deficyt budżetowy spada? To podnosimy wydatki. Rośnie tak że obsługa długu drożeje? Chwilowo stopujemy wzrost wydatków. I tak do usranej śmierci.
 

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 689
Rzecz w tym, że ja nie chcę być dyktatorem. Nawet gdybym nim w jakiś sposób został, to nie wykorzystałbym tego do wymuszenia na ludziach libertarianizmu, bo nie widzę w jaki sposób, na bazie libertariańskich wartości zmusić kogoś, kto chce żyć w klatce, do życia poza nią. Poza tym, jeśli dodać trochę geopolitycznego realizmu, gdybym był tym dyktatorem troszkę dłużej niż absolutne minimum, to z dużym prawdopodobieństwem zostałbym przez światową propagandę okrzyknięty faszystą, poddany różnego typu szantażom politycznym, ewentualnie fizycznie zlikwidowany przez światową socjaldemokratyczną koalicję.

Co za głupota, być dyktatorem i nie wprowadzić siłą wolnego rynku i sprawiedliwego państwa. Nawet gdyby reszta świata cię nazwała, faszystą itp to lepiej się poświęcić dla swojego narodu i bronić go do ostatniej kropli krwi. Poza tym do bycia dyktatorem trzeba mieć jaja, jeśli byś się chociaż na chwilę zawahał to obce służby by to wykorzystały ;). Tak czy siak Dyktatura Wolnorynkowa to jedyne rozsądne podejście do Polski z racji tego, że Polska w swej historii była silna wtedy kiedy rządził nami król bez żadnych tam szlacht i parlamentów. Jak co to ja się z chęcią zgłaszam na Dyktatora :D
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Dlaczego miałoby to się zmienić po podziale? Musiałbyś zasiać jakieś wolnościowe ziarno w tym zbiorze, aby coś zmienić
Nie mam takiego wrażenia, że w społeczeństwie w ogóle nie ma wolnościowego potencjału, ale - zakładając najgorszy scenariusz - myślę, że z magicznym ziarnem byłoby tylko łatwiej, ale ziarno nie jest absolutnie konieczne. Jeśli tylko będą stosowane różne rozwiązania, które będą musiały konkurować skutkami, to na zasadzie wszechobecnej w naturze ewolucji bardziej efektywne systemy wypierają mniej efektywne. W zróżnicowanym systemie nie potrzeba wyłącznie pozytywnych wzorców wystarczą te negatywne: złe decyzje pojedynczych samorządów tworzą tą iskierkę: "co by było, gdybyśmy poszli w przeciwną stronę?". O ile można mieć wątpliwości, co do samoistnych dobrych decyzji, to mamy absolutną pewność, co do złych decyzji (vide Zandbergowo). ;)

Mamy teraz stokilkadziesiąt konkurujących ze sobą systemów politycznych. Wszystkie są etatystyczne
Są za duże, jest ich za mało, są zbyt daleko od siebie, zbyt łatwo się zmawiają w ramach terrorystycznych traktatów i umów międzynarodowych, typu UE. Konkurencja efektów jest bardzo ograniczona. Przykładowo z punktu widzenia zwykłego obywatela wybór miejsca na planowaną kilkuosobową firmę pomiędzy całą Polską, a np. Hongkongiem, czy choćby nawet sąsiednimi Czechami to jest całkowicie inna skala niż np. wybór pomiędzy lewo- i prawobrzeżną Warszawą.

Ja nie wierzę w powstanie choćby jednego wolnościowego samorządu, o 1 czy 20% nie wspominając.
Jeśli masz na myśli coś w stylu masowego zlotu libertarian w jednym miejscu na samym początku, to też mam wątpliwości, chociaż nie wykluczam całkowicie. W USA był taki pomysł, żeby zrobić New Hampshire i chyba jeszcze jakiś stan stanami wolnościowymi ale nie wiem na jakim to jest etapie. ;) Liczyłbym za to na uproszczenie systemu podatkowego, vouchery edukacyjne itp.

Ale moim zdaniem problem nie jest w tym, że jakiś etatystyczny spisek trzyma wolność w ryzach i potrzeba właśnie kogoś, kto przynajmniej na chwilę ten spisek rozbije, a potem to już pójdzie samo.
Zgadzam się. Częściowo. ;) Nie nazwałbym tego spiskiem, bo to są jawne działania, to jest bardzo dobrze skoordynowana, mozolna praca w ramach Socialists International, Open Society, Project Syndicate, UE itp.

Prawdziwym problemem, że ludzie nie chcą wolności, nie widzą w niej wartości nadrzędnej, ani nie widzą w niej korzyści. ... Czeka nas długi marsz, przede wszystkim mający na celu zmianę świadomości. To trudna sprawa, ale ktoś musi to robić.
Dokładnie, właśnie z takiego założenia wychodziłem, pisząc pierwotnego posta. Ludzie najłatwiej uczą się na przykładach i łatwiej ocenić im efekty niż teoretyczne argumenty. Gdybyś dał komuś dwa nieznane przepisy kulinarne do oceny, to, poza specjalistami z dużym doświadczeniem, większość będzie miała problem z oceną potencjalnych efektów i to pomimo to, że z jedzeniem wszyscy mamy styczność przez całe życie. Z drugiej strony, jeśli dasz komuś pokosztować ostateczne wyroby, to każdy będzie w stanie ocenić, który jest smaczny, a który nie, czy który z nich smakuje lepiej. :)

***

Tyranię status quo może pokonać prawdopodobnie tylko tyran.
Zakładając "libertariańskiego tyrana", w jaki sposób tyran może utrzymać swoją tyranię i obronić system w całości lub części przed powrotem do etatyzmu? ;) Przy użyciu sił porządkowych finansowanych z obowiązkowych podatków, pobieranych przez zorganizowany system terroru fiskalnego i z powszechną inwigilacją, coby wszyscy płacili? ;)

***

Nawet gdyby reszta świata cię nazwała, faszystą itp to lepiej się poświęcić dla swojego narodu i bronić go do ostatniej kropli krwi.
Nie przejmuję się wyzwiskami, ale chciałbym jeszcze trochę pożyć, skorzystać z tej wolności... :)

Jak co to ja się z chęcią zgłaszam na Dyktatora
Żeby ocenić kandydaturę, chciałbym poznać ogólny zarys planowanych przez ciebie zmian, ich chronologię i terminarz przynajmniej w zakresie.:
- emerytury, renty
- służba zdrowia
- armia (regularna + jednostki specjalne)
 

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 689
Żeby ocenić kandydaturę, chciałbym poznać ogólny zarys planowanych przez ciebie zmian, ich chronologię i terminarz przynajmniej w zakresie.:
- emerytury, renty
- służba zdrowia
- armia (regularna + jednostki specjalne)

Likwidacja przymusu płacenia składek na ubezpieczenie społeczne w pierwszym dniu moich rządów. Ale wiedząc, że nie mogę zostawić z niczym tych obywateli co wcześniej pod przymusem podpisali umowę z ZUS-em, więc od następnego miesiąca wprowadziłbym podatek celowy na emerytury i renty. Dwa pokolenia zostałyby obciążone tym podatkiem z którego nic by nie mieli, ale jest to jedyny sposób na sprawiedliwe spełnienie umowy, które państwo podpisał z obywatelem. Z roku na rok podatek byłby coraz mniejszy z związku ze zgonami ludzi, którym te renty i emerytury trzeba płacić, ale w końcu ostatni zgasi światło i mamy spokój. Co do służby zdrowia, pierwszego dnia oznajmienie, że za miesiąc likwidujemy państwową służbę zdrowia, aby obywatele mogli się na spokojnie przygotować do tej zmiany. Wszystkie Państwowe szpitale zostałyby wystawione na jedyną słuszną sztukę prywatyzacji czyli licytacje. Armia zmodernizowana i szkolona do wojny mobilnej i szybkiego przemieszczania jednostek na polu bitwy, minimum 250 tyś żołnierzy zawodowych, 20 tyś do marynarki, która będzie nastawiona na obronę wybrzeża m.in miniaturowe łodzie podwodne, 10 tyś do lotnictwa nastawionego na szybkie uderzenia, wyposażenie dla wojska podpisane wyłącznie z Polskimi przedsiębiorstwami zbrojeniowymi, reorganizacja służb specjalnych na 3 grupy:

-służby policyjno-prewencyjne do ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego
-służby informacyjno-wywiadowcze do których będą podlegać wywiad wojskowy, wywiad operacyjny, wywiad wewnętrzny i wywiad polityczny
-Służby Cybernetyczno-Elektroniczne do walki i zapewnieniu bezpieczeństwa Państwa Polskiego w sferze wojny cybernetycznej i elektronicznej

Tak to widzę jak Polska w tych kwestiach powinna wyglądać.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Co do służby zdrowia, pierwszego dnia oznajmienie, że za miesiąc likwidujemy państwową służbę zdrowia, aby obywatele mogli się na spokojnie przygotować do tej zmiany.
Bez urazy, ale parsknąłem śmiechem. :D

Wszystkie Państwowe szpitale zostałyby wystawione na jedyną słuszną sztukę prywatyzacji czyli licytacje.
W Polsce nie ma takich podmiotów, które z miesiąca na miesiąc mogłyby, lub choćby chciałyby, wykupić szpitale, przychodnie itp. Do licytacji na wybrane stanęłyby może Gazprom, DB, etc.
W miesiąc, to nie wiem czy do większości dotarłaby ta informacja, większość z tych ludzi, do których by dotarła nic by z tym nie zrobiła, a większość pozostałych, którzy chcieliby coś z tym zrobić, nie mogliby zrobić nic, bo nie byłoby dla nich alternatywnej oferty ubezpieczeń. Ubezpieczalnie by takie ubezpieczenia przestały sprzedawać w momencie twojego ogłoszenia, chociażby z powodu tego, że nie byłoby podmiotów świadczących usługi medyczne, z którymi mogliby podpisać umowy na świadczenie usług. Poza tym przygotowanie takiej oferty to nie jest kwestia kilku dni... :D

Armia zmodernizowana i szkolona
Sfinansowe z? Z licytacji szpitali, których nikt by nie kupił? ;)

minimum 250 tyś żołnierzy zawodowych, 20 tyś do marynarki, która będzie nastawiona na obronę wybrzeża m.in miniaturowe łodzie podwodne, 10 tyś do lotnictwa nastawionego na szybkie uderzenia, wyposażenie dla wojska podpisane wyłącznie z Polskimi przedsiębiorstwami zbrojeniowymi
Armia ochotnicza, poborowa? Finansowana z? Przypomnij mi, które polskie spółki produkują bojowe, miniaturowe łodzie podwodne i samoloty wojskowe? ;)
 

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 689
Armia finansowana z podatków. Jestem bardziej liberałem klasycznym niż libertarianinem. Jeśli żadna spółka polska nie produkuje samolotów wojskowych itp to trudno trzeba będzie szukać za granicą. Co do szpitali, że w Polsce nie ma podmiotów zdolnych do wykupienia szpitali, przychodni itp, to trochę sceptycznie do tego podchodzę, ewentualnie chętnych zza granicy na licytacje by się ściągnęło ;)
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Armia finansowana z podatków. Jestem bardziej liberałem klasycznym niż libertarianinem. Jeśli żadna spółka polska nie produkuje samolotów wojskowych itp to trudno trzeba będzie szukać za granicą. Co do szpitali, że w Polsce nie ma podmiotów zdolnych do wykupienia szpitali, przychodni itp, to trochę sceptycznie do tego podchodzę, ewentualnie chętnych zza granicy na licytacje by się ściągnęło ;)
Wciąż, gdybyś jeszcze określił punkt graniczny za 10 lat, to może, może... ;) Pomyśl nad takimi kwestiami: opieka paliatywna, hospicja - mogą być prywatne, ale wymagają zmiany mentalności społeczeństwa, wzrostu charytatywności, nauki promocji przez finansowanie organizacji charytatywnych itp. To jest proces na lata. Chyba nie wyobrażasz sobie kogoś od kilku lat w śpiączce, że się wybudzi, żeby pójść sobie wykupić nowe ubezpieczenie, żeby mógł spokojnie zasnąć na kolejną dekadę? A co z przewlekle chorymi, niezdolnymi do pracy, itp. Wiem, że JKM używa bonmotu: "miesiąc chaosu, a później będzie lepiej", ale od czasu do czasu tłumaczy, że to skrót myślowy stosowany w debacie publicznej, a realne życie jest trochę bardziej skomplikowane. :)

Bardziej realne podejście to byłaby szybka i znaczna deregulacja gospodarki i stopniowe wycofywanie się sektora państwowego z opieki zdrowotnej wraz z rozwojem sektora prywatnego, docieraniem się prywatnych ubezpieczeń z dostawcami usług itd.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Zakładając "libertariańskiego tyrana", w jaki sposób tyran może utrzymać swoją tyranię i obronić system w całości lub części przed powrotem do etatyzmu? ;) Przy użyciu sił porządkowych finansowanych z obowiązkowych podatków, pobieranych przez zorganizowany system terroru fiskalnego i z powszechną inwigilacją, coby wszyscy płacili? ;)

Moje zalożenie jest takie, że akapu nie będzie. Nigdy. Nigdzie. A przy wydatkach rządowych na poziomie 10% PKB (wojsko, policja, podstawowa infrastruktura, sądy, aparat skarbowy, szczątkowa administracja typu geodezja czy ochrona środowiska) terror naprawdę nie bedzie potrzebny. Nie jest potrzebny obecnie przy 40%, więc...

@Slavic Traveler zbytnio upraszcza transformacje. To będzie trochę bardziej skomplikowane. I potrwa mniej więcej tyle co spacer Mojżesza, czyli kilka dekad. Do spłacenia jest 3-5 bilionów dlugów (wliczając zobowiązania)
 
OP
OP
alfacentauri

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Jako że bardzo podoba mi się taka gimnastyka intelektualna jestem ciekawy jak inni użytkownicy zachowaliby się "gdyby zostali dyktatorem". W szczególności nominuję @alfacentauri jako pomysłodawcę
Dobrze, że odbijasz piłkę i jeśli pytasz mnie jak bym zareagował, to ja muszę stanowczo odpowiedzieć, że nie zamierzam być dyktatorem. Jakby jakiś zbieg okoliczności sprawił, że przez przypadek zostałbym nim pewnego dnia, to chciałbym jak najszybciej zmieniać wszystko w wolnościowym kierunku, więc pytanie o kolejność nie ma tu większego znaczenia.

Sprawdziłem też, o jakim czasie, w którym trzeba dokonać zmian, mówili Friedmanowie. Jest to sześć do dziewięciu miesięcy. Znacznie krótszy czas im przypisałem, najwidoczniej pomyliło mi się z częstym ocenianiem rządów przez dziennikarzy po 100 dniach sprawowania władzy.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
chciałbym jak najszybciej zmieniać wszystko w wolnościowym kierunku

Co ze spłatą zobowiazań, w tym emerytalnych oraz na przykład zdrowotnych (Iksiński 40 lat płacił "składki zdrowotne" i teraz w wiekiu 65 lat zaczyna chorować.)? W sumie to jest chyba juz ponad połowa wydatków rządowych.
 
OP
OP
alfacentauri

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Jeśli te składki są gdzieś odłożone, to można je oddać ludziom. Jeśli jest jeszcze coś państwowego do sprzedania to jak radzi JKM można to przekazać na choćby częściowe pokrycie. Teraz może ja odbiję piłkę: Kiedy uważacie, że można znieść przymus płacenia na ZUS?
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Jeśli te składki są gdzieś odłożone, to można je oddać ludziom. Jeśli jest jeszcze coś państwowego do sprzedania to jak radzi JKM można to przekazać na choćby częściowe pokrycie. Teraz może ja odbiję piłkę: Kiedy uważacie, że można znieść przymus płacenia na ZUS?

Natychmiast. Skłądka na ZUS jest jednak w rzeczywistości podatkiem i tak ją należy nazwać.

btw. zrobiłeś unik. Dobrze wiesz że nie ma żadnych składek odłożonych.
 
OP
OP
alfacentauri

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Państwo często powoduje ambaras. Można mieć szlachetne intencje i najpierw chcieć porobić przy pomocy etatystycznych narzędzi porządek z tym co narobiło państwo, nie psuć ludziom humoru i dać im wszystko co socjaliści obiecali, pooddawać wszystko co państwo obywatelom pozabierało tylko pytanie czy to jest realne. I pytanie ważniejsze czy mimo wszystko chce się dokonywać liberalizacji nawet jeśli będzie się to wiązać z jakimiś terapiami szokowymi itp. czy chce się zostać zakładnikiem status quo?
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Nie można pokazać nagle wała 10 milionom emerytów. Natomiast można i tak zacząć od solidnego trzęsienia ziemi. A potem rozszerzać liberalizację.

Państwo jest zbyt wrośnięte milionem korzonków w tkankę spoleczną (oraz zrośnięte z innymi państwami, nie tylko z UE) i nie da sie po prostu wszystkiego wyrwać naraz. Moja dyktatura byłaby bardzo poważnie zagrożona próbami przewrotu przynajmniej na początku, roboty z jej utrzymaniem byloby wystarczająco dużo.

mwp2016.JPG
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Nie można pokazać nagle wała 10 milionom emerytów. Natomiast można i tak zacząć od solidnego trzęsienia ziemi. A potem rozszerzać liberalizację.

Państwo jest zbyt wrośnięte milionem korzonków w tkankę spoleczną (oraz zrośnięte z innymi państwami, nie tylko z UE) i nie da sie po prostu wszystkiego wyrwać naraz. Moja dyktatura byłaby bardzo poważnie zagrożona próbami przewrotu przynajmniej na początku, roboty z jej utrzymaniem byloby wystarczająco dużo.

View attachment 4162
No z tym nie można to bym nie przesadzał... jak jebać kogo to kogo jak nie emerytów czyli ludzi nie dzisiejszych, chorych, zmęczonych itd... Tyle że w demokracji ich siłą jest ich głos wrzucony do urny...

Ja zmieniłbym emeryturę w to czym powinna być ona od początku... zasiłkiem emerytalnym. Góra to 2k nieopodatkowane, dół powiedzmy 1.2k oszczędności będą spoko... Zresztą ogromne rezerwy tkwią w wyrzuceniu na zbity pysk urzędników, którzy zasilą wreszcie prawdziwy workforce...
 
Do góry Bottom