- Moderator
- #1
- 3 585
- 6 850
Czy faktycznie istnieje jakaś różnica między nimi? Czy nie jest tak, że każdą "wolność do" można zdefiniować językiem "wolności od"? Wolność do latania to wolność od ograniczeń grawitacji, wolność do "bezpłatnej" służby zdrowia to wolność od konieczności płacenia za każdą wizytę itd.
Lebiediew napisał na szaucie, że na swój sposób każdy rynek jest wolny, podlega jedynie ograniczeniom. Wymienianie się papierosami w więzieniu odbywa się dobrowolnie (kupujący i sprzedający dobrowolnie podejmują decyzję CZY chcą się wymienić dobrami). Rynek ten jednak podlega ograniczeniom - ograniczona jest dostępność produktów, ograniczone są rodzaje produktów, istnieje niewiele miejsc i sytuacji, w których może dojść do wymiany. Ale takie ograniczenia mogą być narzucane zarówno przez innych ludzi, jak i przez "naturę" samą z siebie. Podatki i regulacje podnoszą ceny i zmniejszają dostępność dóbr, ale podobnie działa nieurodzaj (a w drugą stronę - nowe odkrycia techniczne i przedsięwzięcia biznesowe, np. eBay).
Lebiediew napisał kiedyś w odpowiedzi na moje posty, że odkrycia technologiczne zwiększają jedynie zakres "wolności pozytywnej", a nie "negatywnej", ponieważ (jak zrozumiałem) poszerzają możliwości, a nie zmniejszają ograniczenia. Ale czy faktycznie istnieje jakaś różnica między jednym a drugim? Czy jeśli więzień wymyśli nowy łatwiejszy sposób handlowania papierosami albo metodę szmuglowania innych towarów, nie będzie to tożsame (z punktu widzenia więźnia) z sytuacją, kiedy strażnicy zdecydują się nieco poluzować swoją kontrolę?
Czy jest się o co bić? Czy faktycznie istnieje dychotomia "wolności negatywnej" i "wolności pozytywnej"? Czy nie jest tak, że nam po prostu zależy na bardzo konkretnym postulacie wolnościowym (prawo własności i NAP), a to, czy zdefiniuje się go "negatywnie", czy "pozytywnie" nie odgrywa już roli?
PS. Oczywiście, istnieje różnica między poluzowaniem kontroli ze strony państwa a nowymi wynalazkami, ale tylko z punktu widzenia moralności rządzących, a nie z punktu widzenia zakresu wolności obywateli.
Lebiediew napisał na szaucie, że na swój sposób każdy rynek jest wolny, podlega jedynie ograniczeniom. Wymienianie się papierosami w więzieniu odbywa się dobrowolnie (kupujący i sprzedający dobrowolnie podejmują decyzję CZY chcą się wymienić dobrami). Rynek ten jednak podlega ograniczeniom - ograniczona jest dostępność produktów, ograniczone są rodzaje produktów, istnieje niewiele miejsc i sytuacji, w których może dojść do wymiany. Ale takie ograniczenia mogą być narzucane zarówno przez innych ludzi, jak i przez "naturę" samą z siebie. Podatki i regulacje podnoszą ceny i zmniejszają dostępność dóbr, ale podobnie działa nieurodzaj (a w drugą stronę - nowe odkrycia techniczne i przedsięwzięcia biznesowe, np. eBay).
Lebiediew napisał kiedyś w odpowiedzi na moje posty, że odkrycia technologiczne zwiększają jedynie zakres "wolności pozytywnej", a nie "negatywnej", ponieważ (jak zrozumiałem) poszerzają możliwości, a nie zmniejszają ograniczenia. Ale czy faktycznie istnieje jakaś różnica między jednym a drugim? Czy jeśli więzień wymyśli nowy łatwiejszy sposób handlowania papierosami albo metodę szmuglowania innych towarów, nie będzie to tożsame (z punktu widzenia więźnia) z sytuacją, kiedy strażnicy zdecydują się nieco poluzować swoją kontrolę?
Czy jest się o co bić? Czy faktycznie istnieje dychotomia "wolności negatywnej" i "wolności pozytywnej"? Czy nie jest tak, że nam po prostu zależy na bardzo konkretnym postulacie wolnościowym (prawo własności i NAP), a to, czy zdefiniuje się go "negatywnie", czy "pozytywnie" nie odgrywa już roli?
PS. Oczywiście, istnieje różnica między poluzowaniem kontroli ze strony państwa a nowymi wynalazkami, ale tylko z punktu widzenia moralności rządzących, a nie z punktu widzenia zakresu wolności obywateli.