Watpliwości indywidualne.

sunrrrise

New Member
74
3
Zastanawiam się czy ten post nie powinien trafić do hydeparku, ale w sumie jeden pies.

Macie jakieś osobiste wątpliwości co do wolności, anarchizmu, itd.? Czy jest coś co burzy anarchistyczne/libertariańskie wyobrażenie o tym jak ten "lepszy świat" mógłby wyglądać?

Podam na przykładzie o co mi chodzi. Są pewne kwestie sporne, jak na przykład prawo do posiadania broni, kwestia "własności" dzieci, ochrona środowiska, kwestia pracy najemnej czy inne takie, które budzą kontrowersje. Przy czym nie chodzi mi o "wypaczenia" tylko o konsekwentne trzymanie się założeń. Osobiście potrafię wyobrazić sobie, że te kwestię nie są w żaden sposób nadzorowane.

Ale za chuja nie potrafię wyobrazić braku regulacji dotyczących ruchu drogowego. Ja wiem, że ograniczenie prędkości to jest ograniczenie, zamach na wolność, etc., ale nożkurwawżyciunie nie wyobrażam sobie jak tego (i nie tylko tego) ograniczenia drogowego miałoby nie być.

<Jedyne rozwiązanie jakie widzę to sytuacja, w której prywatni właściciele ustalają przepisy i masz wybór czy chcesz się do nich dostosować czy nie. I logicznie wydaję mi się, że to jest ok. O tym, że jest to tylko rozproszenie władzy i że w konsekwencji nie musi się różnić od tego co jest teraz też wiem.>

Dlatego ciul z rozwiązaniami, nie o to w tym wątku chodzi - są jakieś kwestie, które u Was spędzają "sen z powiek"?
 

Barcisz

New Member
111
2
jeśli chodzi o drogi, to popieram "jedyne rozwiązanie jakie widzisz" - też nie znam lepszego.
problemem dla mnie jest akceptacja prywatnej własności konkretnego kawałka ziemi (i znajdujących się na niej nieruchomości) przez inne jednostki niż właściciel/właściciele tego kawałka. to nie jest problem charakterystyczny dla libertarianizmu - występuje on w każdej myśli politycznej, z jaką się spotkałem, co nie zmienia faktu, że libertarianizm nie jest perfekcyjny. co więcej, dlatego, że libertarianizm jest moim zdaniem teorią bliską perfekcji, ten problem jeszcze mocniej kłuje w oczy:)
póki ludzie nie wypracują oddolnej umowy, która w wolnościowy sposób ureguluje tę kwestię, lub póki będzie istnieć choć jedna osoba, która tej umowy nie zaakceptuje, z własnością będzie wiązał się przymus.
oczywiście, dotyczy to również tych nieszczęsnych dróg i obowiązujących na nich przepisów, ale jak pisałem, żadna koncepcja własności, póki nie zostanie przyjęta jednomyślnie, nie wyeliminuje całkowicie przymusu, stąd moje poparcie dla przedstawionego przez Ciebie rozwiązania - drogi po prostu muszą do kogoś należeć, więc niech on decyduje. jeśli sporo osób nie uzna właściciela/właścicieli danej drogi za prawowitego, to będzie dążyć do wywłaszczenia go - taka "demokracja w praktyce".
uważam, że prawdziwy @kap powinien polegać na ograniczaniu przymusu na tyle, na ile społeczność jest w danym momencie w stanie - tj. każdy powinien dążyć do tego, by jak najwięcej osób uznawało dobrowolnie jego własność, a nie opierać ją ni sile.
rozwiązanie widzę w jakichś praktycznych zasadach nabywania i utrzymywania własności ziemskiej, wywiedzionych w oparciu o geolibertarianizm, ale przyjmowanych dobrowolnie przez właścicieli, którzy chcą pokojowej koegzystencji z resztą społeczności.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
do do tego ruchu drogowego, to kilka lat temu w jakimsmiasteczku zrobili eksperyment, wprowadzili taka anarchie w ruchu, usuneli wszelkie znaki, zero regul, od tego momentu zero wypadkow, kazdy jezdzi powoli i uwaza na innych... a nie: ja mam pierwszenstwo i gaz do dechy, wjebiesz sie we mnie to bedzie twoja wina...

http://www.spiegel.de/international/spi ... 47,00.html
 

Tohu-Wabohu

New Member
63
2
sunrrrise napisał:
Macie jakieś osobiste wątpliwości co do wolności, anarchizmu, itd.? Czy jest coś co burzy anarchistyczne/libertariańskie wyobrażenie o tym jak ten "lepszy świat" mógłby wyglądać?

Prosta rzecz. Konkurencja w gospodarce prowadzi do wylonienia sie najsilniejszych jednostek, ktore wskutek tego, ze sa najsilniejsze wypieraja z rynku inne i monopolizuja swoja dzialalnosc. W rzeczywistosci rzadko powstaja monopole jednoosobowe albo jednofirmowe, najczesciej na rynku pozostaje 2 - 3 silnych graczy ktorzy dziela go miedzy soba. Kiedy sytuacja osiaga constans przypomina to faktyczny monopol bo konkurencja miedzy podmiotami jest iluzoryczna. Wlasciciele sa juz dogadani i dzialaja tak aby bylo to dla nich korzystne (dlatego np. powstrzymuja innowacje). Na rynku sa produkty ale ich cena i jakosc nie sa optymalne dla klienta - o tym decyduja wielcy producenci. Plankton nie ma szans zaistniec ze swoja oferta.
To jest moja watpliwosc dotyczaca calkowitego uwolnienia rynku.
Po pierwsze - predzej czy pozniej pojawia sie monopole,
po drugie - w sytuacji takiej jak obecna - kiedy quasi monopole juz istnieja - calkowite uwolnienie rynku niewiele zmieni a wrecz bedzie dzialac na korzysc monopolistow.
 
A

Anonymous

Guest
Ja mam nieco wątpliwości odnośnie libertariańskiego zezwolenia na zoofilię, pedofilię, etc. Z jednej strony z libertarianizmu nie da się wyprowadzic potępienia takich praktyk, z drugiej rozwiązanie w stylu "jego koza to może sobie ruchac, co tobie do tego?" niezbyt mi odpowiada.
No i podzielam wątpliwości odnośnie uznawania własności przez innych
 

Barcisz

New Member
111
2
Tohu-Wabohu napisał:
Konkurencja w gospodarce prowadzi do wylonienia sie najsilniejszych jednostek, ktore wskutek tego, ze sa najsilniejsze wypieraja z rynku inne i monopolizuja swoja dzialalnosc. W rzeczywistosci rzadko powstaja monopole jednoosobowe albo jednofirmowe, najczesciej na rynku pozostaje 2 - 3 silnych graczy ktorzy dziela go miedzy soba.
ja bym nie był tego taki pewien. brak patentów, praw autorskich, licencji, podatków itp czyni wejście na rynek tak łatwym, jak tylko może być (jedyne ograniczenia jakie zostają, to ograniczenia czysto fizyczne - czy umiemy coś wyprodukować i czy mamy niezbędne narzędzia, surowce itp), pomijając niesprawiedliwą redystrybucję.
fakt, że ci, co są już na rynku, mają przewagę nad nowymi firmami - odpowiednie zaplecze itp, ale kiedy dana branża jest zmonopolizowana, to jest to sygnał dla wszystkich, że warto wejść na ten rynek, więc najprawdopodobniej znajdzie się ktoś, kto temu podoła (zależy to oczywiście od branży - w jednej będzie to bardzo łatwe, w innych podołają tylko nieliczni).
w każdym razie są dwie drogi - konkurencja albo ustawowy monopol. druga nie jest wolnościowa, a pierwsza działa najefektywniej (w sensie: najskuteczniej zapobiega monopolom), kiedy jest maksymalnie uwolniona - czyli w @kapie (inne systemy mniej lub bardziej ograniczają konkurencję).
nie mamy gwarancji, że będzie idealnie - czynnik ludzki może być najsłabszym ogniwem każdego systemu. moim zdaniem @kap po prostu minimalizuje negatywne efekty niedoskonałości ludzkiej.

Tohu-Wabohu napisał:
po drugie - w sytuacji takiej jak obecna - kiedy quasi monopole juz istnieja - calkowite uwolnienie rynku niewiele zmieni a wrecz bedzie dzialac na korzysc monopolistow.
ci, co zdobyli swoją silną pozycję na rynku uczciwie (o ile są tacy), zasłużyli sobie moim zdaniem swoją dotychczasową pracą na początkową przewagę. co do reszty, większość @kapów, których opinię słyszałem/czytałem, jest za tym, aby pozbawić ich nieuczciwie zdobytego majątku.

Walter napisał:
Ja mam nieco wątpliwości odnośnie libertariańskiego zezwolenia na zoofilię, pedofilię, etc. Z jednej strony z libertarianizmu nie da się wyprowadzic potępienia takich praktyk, z drugiej rozwiązanie w stylu "jego koza to może sobie ruchac, co tobie do tego?" niezbyt mi odpowiada.
co do pedofilii, to ważne jest to, że libertarianie stanowczo sprzeciwiają się gwałtom.
chętni mogą również zaproponować umowę, której sygnatariusze zobowiązują się nie ruchać małoletnich do osiągnięcia ustalonego wieku, i ustalić konsekwencje wynikające z jej złamania.
jeśli ta kwestia rzeczywiście tak ludzi obchodzi, to przytłaczająca większość powinna ją podpisać. w takim wypadku, wszelkie nieinwazyjne kroki pojęte przez tę grupę wobec tych, co nie podpisali umowy, są w @kapie dopuszczalne: mogą z nimi nie handlować, nie wpuszczać ich na swoje ulice, do swoich barów, sklepów itp itd, ale póki nie udowodnią im gwałtu, nie powinni nic im robić - i to jest moim zdaniem idealne rozwiązanie. w praktyce, obawiam się, że będzie przegięcie na niekorzyść pedofilów.
co do zoofilii, to ludzie również mogą odpowiednią umowę skonstruować, ale obstawiałbym, że nie znajdzie się tak wielu chętnych do podpisania jej. osobiście uważam, że ustrój powinien regulować stosunki międzyludzkie - umowa ze zwierzętami i tak byłaby jednostronna, póki nie umiemy się z nimi komunikować:) (podobno są tacy, co umieją - jeśli ktoś im ufa i chce ich zatrudnić jako tłumaczy, to niech próbuje - nie widzę przeszkód:p)
ja tam nie podejmuję się oceny, czy zwierzę woli być zgwałcone, czy zabite, a wegetarianizm (ani żadna ideologia, która np zrównuje w prawach ludzi i zwierzęta) jak na razie nie jest na tyle popularny, żeby zakaz zabijania zwierząt mógł obowiązywać w jakimkolwiek ustroju.
 

SzabloZębny

New Member
329
4
Walter napisał:
Ja mam nieco wątpliwości odnośnie libertariańskiego zezwolenia na zoofilię, pedofilię, etc. Z jednej strony z libertarianizmu nie da się wyprowadzic potępienia takich praktyk, z drugiej rozwiązanie w stylu "jego koza to może sobie ruchac, co tobie do tego?" niezbyt mi odpowiada.

No to nie ruchaj kóz, co za problem!? :-/

A regulowanie pedofilii? To chyba najdurniejsza idea wymyślona przez państwowych prawodawców na przestrzeni dziejów.
 

crack

Active Member
784
110
Walter napisał:
Ja mam nieco wątpliwości odnośnie libertariańskiego zezwolenia na zoofilię, pedofilię, etc. Z jednej strony z libertarianizmu nie da się wyprowadzic potępienia takich praktyk, z drugiej rozwiązanie w stylu "jego koza to może sobie ruchac, co tobie do tego?" niezbyt mi odpowiada.
No i podzielam wątpliwości odnośnie uznawania własności przez innych


Jak już Barcisz słusznie napisał, ale gwałty libertarianie chcą karać.
Co do zoofilii sprawa jest prosta, nie możemy zakazać zoofilii bo również musielibyśmy zakazać jedzenia mięsa, jakiś surrealistyczny wariant :)
Co do pedofilii, na szczęscie ich ilość jest znikoma co do ogółu społeczeństwa, ale powiedzmy dziecko ma 10 lat, nie chce być wykorzystywane, opuszcza dom. W przeciwnym razie godzi się na warunki właściciela domu.


Co do moich wątpliwości (będe pisal przede wszystkim w odniesieniu do akapu, nie minarchizmu)

1.broń palna - dla każdego, bez żadnego kursu obsługi. Uważam, że jakiś kurs by się przydał, broń to nie zabawka. Nie mówie, że to państwo ma regulować (którego by przecież nie było), tylko byłaby to dobrowolna umowa miedzy ludzmi. Dalej mam wątpliwości nad sprzedażą broni 10 latkom, bo chyba byłyby dostępne dla każdego. Oczywiście mogłyby istnieć ulice gdzie jest zakaz sprzedaży gówniarzom i osobom nie umiejącym się nią posługiwać, ale jakoś tak dziwnie, idę ulicą gdzie jest zakaz a za chwilę gdzie nie ma tego zakazu. Chyba że powstałyby kompleksy takich ulic obok siebie.
Zastanawia mnie jakby wyglądały mecze piłkarskie, obie drużyny pełne kiboli z giwerami, obok anarchokapitalistyczna policja, jedna wielka młócka, hektolitry krwi :)
Oczywiście na stadion mógłby by być zakaz broni, ale na ulicach miast już nie koniecznie. Chyba, że prywatni własciciele ulic w dniu meczu zrobiliby zakaz posiadania broni. Ale kilkutysięczna horda mogłaby go złamać i doprowadzić do rozlewu krwi, w której mogliby ucierpieć niewinni ludzie. Z drugiej strony mogłoby to spowodować samodestrukcje kiboli, wykończyli by się sami w krótkim czasie, byłby spokój na jakiś czas ale nie dałoby się uniknąć ofiar wśród niewinnych. Chociaż w USA jest dostepna dla kazdego od 18 lat, i nie ma takich przypadków, to jednak mam wątpliwosci co do polskich realiów. Może mnie ktoś oświeci w tej sprawie.

2.ruch drogowy, prawa jazdy - z tego co wiem w akapie możnaby jeździć autem po narkotykach, bardzo mi się to nie podoba bo taki ćpun zagraża bezpośrednio mojemu życiu. Oczywiście wlasciciele ulic mogliby nie pozwolic jezdzic pod wpływem narkotyków czy alkoholu, to by rozwiało wątpliwosci. Cpuny jedziły by po drogach dla ćpunów, normalni dla normalnych.
Dalej zostawiłbym kursy na prawo jazdy, bo nie chcę żeby jakiś początkujący pierdolnął mi w maskę albo pozbawil mnie życia, bo pierwszy raz dostał samochód do rąk (nóg) i wyjechał na ulice. Oczywiście mogłyby istnieć ulice dla ludzi którzy jakieś podstawy jazdy samochodem przyswoili na kursach, którzy nie chcieliby mieć przyjemności wjebania się w jakiegoś beginnera, to by rozwiało moje wątpliwości.

3.Morderca zabija człowieka albo rani a on puszcza go na wolność (w przypadku śmierci przez odpowiednio spisaną umowę). Bandzior dalej grasuje po ulicach. Jest to moja wątpliwość czysto osobista, moralna.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
crack napisał:
1.broń palna - dla każdego, bez żadnego kursu obsługi. Uważam, że jakiś kurs by się przydał, broń to nie zabawka.

W Afganistanie, Pakistanie czy Somalii dzieci bawią się bronią, nikt nie przeszedł państwowego kursu a nieumyślne postrzelenia nie są tam problemem.
Owszem w naszym społeczeństwie postrzelenia czy zabójstwa z głupoty będą problemem, bo społeczeństwo się zbastardyzowało. Namnożyło się odpadów w ostatnim stuleciu, które w warunkach wolnego rynku i braku państwa nie przekazałyby genów. Ale to będzie problem przejściowy - odpady szybko poznają swoje miejsce.

crack napisał:
Zastanawia mnie jakby wyglądały mecze piłkarskie, obie drużyny pełne kiboli z giwerami, obok anarchokapitalistyczna policja, jedna wielka młócka, hektolitry krwi :)

Tak jak w USA. Tam nie ma napierdalenek stadionowych i ustawek kibiców. Im więcej broni tym większy porządek.

crack napisał:
2.ruch drogowy, prawa jazdy - z tego co wiem w akapie możnaby jeździć autem po narkotykach, bardzo mi się to nie podoba bo taki ćpun zagraża bezpośrednio mojemu życiu. Oczywiście wlasciciele ulic mogliby nie pozwolic jezdzic pod wpływem narkotyków czy alkoholu, to by rozwiało wątpliwosci. Cpuny jedziły by po drogach dla ćpunów, normalni dla normalnych.
Dalej zostawiłbym kursy na prawo jazdy, bo nie chcę żeby jakiś początkujący pierdolnął mi w maskę albo pozbawil mnie życia,

Mity. W USA w czasach prohibicji nawet 13-15-letnie dzieciaki bez praw jazdy prowadziły samochody z bimbrem i potrafiły skutecznie uciekać przed policją. Często sobie chlapnęły małego na odwagę. I jakoś nikomu, prócz policji, jebniętych pastorów i politycznej cwelicy to nie przeszkadzało. W sowietach podczas II Wojny zniesiono obowiązek praw jazdy, by na zapleczu młodzi chłopcy mogli prowadzić ciężarówki z zaopatrzeniem. Wolno było prowadzić dowolny pojazd od 15 lat i motocykl od 13 lat (dokładnych granic wieku nie jestem pewny - trzeba sprawdzić). Trzeźwości wtedy nie kontrolowano. Niedawno w Indiach znajomi jechali mikrobusem z kierowcą, który odpalał jednego skręta od drugiego i gacił ponad 100km/h po serpentynach wyprzedzając barachło. Na nikim z lokalnych pasażerów nie robiło to żadnego negatywnego wrażenia - odbierali to jako zaletę. No bo kierowcą był ktoś z jajami a nie hujopach (czyli cwelieros z hujem pod jedną pachą a jajami pod drugą)
W niektórych krajach arabskich praktycznie nie ma przepisów ruchu drogowego (jest zwyczajowe "prawo dziobu" - kto pierwszy wciśnie dziób - czyli maskę ma pierwszeństwo) i jakoś nikt poza rządzącymi nie wodzi potrzeby zmian tego stanu rzeczy.

Poza tym, wyimaginowane potencjalne zagrożenie (strach przed krewkim kierowcą z czerwonym nosem notorycznie podtrzymywanym przez kapłanów cwelizmu w mediach) nie jest zagrożeniem bezpośrednim, które wymaga jakiejś reakcji od trzeźwo myślącego człowieka.
 

crack

Active Member
784
110
W Afganistanie, Pakistanie czy Somalii dzieci bawią się bronią, nikt nie przeszedł państwowego kursu a nieumyślne postrzelenia nie są tam problemem.
Owszem w naszym społeczeństwie postrzelenia czy zabójstwa z głupoty będą problemem, bo społeczeństwo się zbastardyzowało. Namnożyło się odpadów w ostatnim stuleciu, które w warunkach wolnego rynku i braku państwa nie przekazałyby genów. Ale to będzie problem przejściowy - odpady szybko poznają swoje miejsce.

No właśnie do tego mam wątpliwości, ile niewinnych istnienień trzeba będzie poświęcić żeby przejść okres przejściowy :-/

Tak jak w USA. Tam nie ma napierdalenek stadionowych i ustawek kibiców. Im więcej broni tym większy porządek.

Może tak może nie, dużo zależy od kultury danego kraju. Np. w szwajcarii czy w kanadzie nie słyszy się o masakrach z bronią, a w USA często. Do każdej społeczności trzeba indywidualnie podchodzić stąd można mieć wątpliwości.

Mity. W USA w czasach prohibicji nawet 13-15-letnie dzieciaki bez praw jazdy prowadziły samochody z bimbrem i potrafiły skutecznie uciekać przed policją. Często sobie chlapnęły małego na odwagę. I jakoś nikomu, prócz policji, jebniętych pastorów i politycznej cwelicy to nie przeszkadzało. W sowietach podczas II Wojny zniesiono obowiązek praw jazdy, by na zapleczu młodzi chłopcy mogli prowadzić ciężarówki z zaopatrzeniem. Wolno było prowadzić dowolny pojazd od 15 lat i motocykl od 13 lat (dokładnych granic wieku nie jestem pewny - trzeba sprawdzić). Trzeźwości wtedy nie kontrolowano. Niedawno w Indiach znajomi jechali mikrobusem z kierowcą, który odpalał jednego skręta od drugiego i gacił ponad 100km/h po serpentynach wyprzedzając barachło. Na nikim z lokalnych pasażerów nie robiło to żadnego negatywnego wrażenia - odbierali to jako zaletę. No bo kierowcą był ktoś z jajami a nie hujopach (czyli cwelieros z hujem pod jedną pachą a jajami pod drugą)
W niektórych krajach arabskich praktycznie nie ma przepisów ruchu drogowego (jest zwyczajowe "prawo dziobu" - kto pierwszy wciśnie dziób - czyli maskę ma pierwszeństwo) i jakoś nikt poza rządzącymi nie wodzi potrzeby zmian tego stanu rzeczy.

Poza tym, wyimaginowane potencjalne zagrożenie (strach przed krewkim kierowcą z czerwonym nosem notorycznie podtrzymywanym przez kapłanów cwelizmu w mediach) nie jest zagrożeniem bezpośrednim, które wymaga jakiejś reakcji od trzeźwo myślącego człowieka.

Zmniejszona percepcja ruchowa/umysłowa po alkoholu/narkotyku to jednak nie mit. Jest duże prawdopodobieństwo, że koleś z naprzeciwka jebnie we mnie, nie mam zamiaru ryzykować życiem. Co innego jakby narażał tylko siebie i pasażerów, ale tak nie jest.
 

whirlinurd

Member
556
19
wypadki zdarzają się nawet wtedy kiedy kierowca jest trzeźwy i ma prawo jazdy - jak mam obronić się przed kilkutonowym TIR'em na przejsciu dla pieszych mieszkając w tej spokojnej Szwajcarii lub Kanadzie? co sprawiedliwe prawo może mi zaproponować do obrony? bazookę? :)
albo w 10 sekund przyleci z Hulkiem ArmyPL i uratują mnie bombardując tego terrorystę... jak to będzie wyglądać w przyszłości :) na przykładzie skycarów... skycar będzie posiadał elektromagnetyczny bąbel i w powietrznych korkach wszyscy będą się odbijać przeciskając się jeden obok drugiego nawet śpiąc po zaprogramowaniu trasy... ;)
 

crack

Active Member
784
110
whirlinurd napisał:
wypadki zdarzają się nawet wtedy kiedy kierowca jest trzeźwy i ma prawo jazdy - jak mam obronić się przed kilkutonowym TIR'em na przejsciu dla pieszych mieszkając w tej spokojnej Szwajcarii lub Kanadzie? co sprawiedliwe prawo może mi zaproponować do obrony? bazookę? :)


Tylko co to za argument, jak to się ma wogóle do tematu ?
 

whirlinurd

Member
556
19
crack napisał:
whirlinurd napisał:
wypadki zdarzają się nawet wtedy kiedy kierowca jest trzeźwy i ma prawo jazdy - jak mam obronić się przed kilkutonowym TIR'em na przejsciu dla pieszych mieszkając w tej spokojnej Szwajcarii lub Kanadzie? co sprawiedliwe prawo może mi zaproponować do obrony? bazookę? :)


Tylko co to za argument, jak to się ma wogóle do tematu ?

to nie jest argument to zapytanie jakimi narzędziami mam się obronić przez atakiem trzeźwego kierowcy z prawem jazdy ( i po co te prawo? ) który próbuje mnie zabić :) bo tak się martwię o swoje zycie ;)
 

crack

Active Member
784
110
whirlinurd napisał:
crack napisał:
whirlinurd napisał:
wypadki zdarzają się nawet wtedy kiedy kierowca jest trzeźwy i ma prawo jazdy - jak mam obronić się przed kilkutonowym TIR'em na przejsciu dla pieszych mieszkając w tej spokojnej Szwajcarii lub Kanadzie? co sprawiedliwe prawo może mi zaproponować do obrony? bazookę? :)


Tylko co to za argument, jak to się ma wogóle do tematu ?

to nie jest argument to zapytanie jakimi narzędziami mam się obronić przez atakiem trzeźwego kierowcy z prawem jazdy ( i po co te prawo? ) który próbuje mnie zabić :) bo tak się martwię o swoje zycie ;)

Ale zauważ, że nietrzeźwy kierowca znacznie zwiększa możliwość spodowodowania wypadku. Nietrzeźwy powoduje zagrożenie sam w sobie.
 

crack

Active Member
784
110
to nie jest argument to zapytanie jakimi narzędziami mam się obronić przez atakiem trzeźwego kierowcy z prawem jazdy ( i po co te prawo? ) który próbuje mnie zabić Smile bo tak się martwię o swoje zycie Wink

Skoro to pytanie no to możesz się bronić czym dusza zapragnie - pełna dobrowolność, inwencja należy do Ciebie :)
 

crack

Active Member
784
110
whirlinurd napisał:
to ja wybieram najtańszy - alkomat ;) już czuję się bardziej bezpieczny jak coś szybko schowam się za policjanta

Jak chcesz to możesz jeździć po ulicach dla ćpunów i lumpów, ja wybieram ulice z zakazem. Nie mam wątpliwości które na wolnym rynku zdobędą większość klientów ;)
 

whirlinurd

Member
556
19
co tam ćpuny i lumpy jeżeli sprywatyzowana armia Izraela obdarzyła mnie nowym typem opancerzonego skota wolny rynek! ;) zakazy przypominam że zostało mi z 2 sekundy na jakąś reakcje jestem na przejsciu dla pieszych z alkomatem spróbuje się obronić przed tym opętanym tirowcem... zatrzyma się czy nie? ;) a w ogóle sprywatyzowanie publicznych dróg tj. chyba rozdanie przypadkowym osobom ( jak budżetu nie ma? po co komu te pieniądze? nieistniejącym urzędnikom? ) przyśpieszy latanie :D 1s... dmuchnę w ten alkomat jestem nietrzeźwy... :s jaka kara? ;)
 
Do góry Bottom