Trzeci sektor

C

Cngelx

Guest
Organizacje pozarządowe czyli tzw.: "trzeci sektor" to miejsca w których zrzeszają się osoby które chcą coś zdziałać, coś zmienić. Co ciekawe fundusze na swoją działalność biorą głównie z budżetu państwa. Wpływy działań takich organizacji są coraz bardziej widoczne i mogą one nieco świat do tego aby był bardziej wolny... ale wydaje mi się, że to tylko pozory. Cele większości takich organizacji wydają się być szczytne, wolnościowe lecz chyba nie dla prawdziwej wolności tylko dla tej pozornej przejawiającej się w demokracji i społeczeństwie obywatelskim. Dużo w nich liberałów, ale autorytetami dla nich są jednak typy z "Unii Demokratycznej". Działania i istnienie są sformalizowane, organizacje mają osobowość prawną, co jest już nieco komusze. Gdzieniegdzie mógłby to być dobry sposób na realizacje celów osób które zbytnim majątkiem nie władają... jednak w obecnych realiach widzę w nich coś w rodzaju "Partii Zewnętrznej" z roku 1984 G. Orwella, przyklaskującej działaniom reżimu w zamian za pomoc w samorealizacji członków takiej organizacji i lekkim zmianom prawnym.

Czysto libertariańska organizacja "trzeciego sektora" wydaje się nie mieć racji bytu. Osobiście ciężko mi sądzić czy takie organizacje to wróg czy przyjaciel.
 

margines

wujek dobra rada
626
84
pLT-m3 napisał:
fundusze na swoją działalność biorą głównie z budżetu państwa.

Biorą też od miedzynarodowych korporacji i grup interesu i innych typów spod ciemnej gwiazdy, dla których stanowią świetną przykrywkę rzeczywistej przestępczej działalności lub tworzą piękny PR. Libertarianie też mogliby działać w ten sposób, nie widzę przeszkód (i to jeszcze możnaby robić niby-legalnie za granty i podkopywać system za jego pieniądze :) )
 

Avx

Active Member
831
186
pLT-m3 napisał:
Co ciekawe fundusze na swoją działalność biorą głównie z budżetu państwa. (...) Cele większości takich organizacji wydają się być szczytne, wolnościowe lecz chyba nie dla prawdziwej wolności tylko dla tej pozornej przejawiającej się w demokracji i społeczeństwie obywatelskim. Dużo w nich liberałów, ale autorytetami dla nich są jednak typy z "Unii Demokratycznej". Działania i istnienie są sformalizowane, organizacje mają osobowość prawną, co jest już nieco komusze. (...) jednak w obecnych realiach widzę w nich coś w rodzaju "Partii Zewnętrznej" z roku 1984 G. Orwella, przyklaskującej działaniom reżimu w zamian za pomoc w samorealizacji członków takiej organizacji i lekkim zmianom prawnym.

Bandy nędznych kolaborantów, innymi słowy. Z nielicznymi wyjątkami, ale o tym zaraz.

margines napisał:
Libertarianie też mogliby działać w ten sposób, nie widzę przeszkód

O, z marginesem często się nie zgadzamy; ale czasem fajnie pisze :) Zgadzam się.

Też nie widzę przeszkód; tzn. oczywiście kolaboracja to czyste zło; ale jak ktoś bierze kasę od złodzieja żeby zniszczyć złodzieja; to niekoniecznie jest kolaborantem. Nie wziąłbyś kasy od kogoś, kto chwilę wcześniej zwinął Ci portfel ? Ja wziąłbym, śmiejąc się przy okazji z jego schizofrenii... Niemniej jednak, trzeba uważać i być bezkompromisowym; bo chociaż to niekoniecznie kolaboracja; to jednak łatwo można w nią wpaść; to stałe ocieranie się o kolaborację.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Fundacja Batorego narzeka, że różne takie organizacje często biorą udział przy tworzeniu ustaw jako tzw. konsultanci społeczni. FB uważa, że jest to taki lobbing, który oficjalnie nim nie jest. Wg tej organizacji problemem jest to, że jeśli ktoś już przygląda się działaniom lobbystycznym to patrzy na ręce biznesowi a nie takim "konsultantom społecznym". Sądzę, że taka działalność może być jedną z dróg dla wolnościowców. Można starać się wejść do parlamentu poprzez wybory, a można starać się zostać takim konsultantem. Cudownie by było gdyby np. Instytut Misesa brał udział przy tworzeniu ustaw dotyczących gospodarki. Może zamiast tworzenia jakiś "antypartii libertariańskich" możnaby tworzyć takie "ruchy na rzecz wolności słowa", " ... na rzecz wolności w internecie", etc. i pchać się drzwiami i oknami do sejmu.
 

JungleGarr

New Member
31
2
alfacentauri napisał:
Cudownie by było gdyby np. Instytut Misesa brał udział przy tworzeniu ustaw dotyczących gospodarki. Może zamiast tworzenia jakiś "antypartii libertariańskich" możnaby tworzyć takie "ruchy na rzecz wolności słowa", " ... na rzecz wolności w internecie", etc. i pchać się drzwiami i oknami do sejmu.
No właśnie, może zamiast inicjować kolejne internetowe twory, warto by sie skupić wokół tego co już jest czyli IM, który jakieś tam osiągnięcia już ma - publikacje, konferencje itd. Być może udało by się wypracować pozycję podobną do (tfu!) Krytyki politycznej w środowisku lewackim. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, iż nie wszyscy tutaj są zwolennikami szkoły austriackiej.
 

23HailEris

Member
277
10
JungleGarr napisał:
No właśnie, może zamiast inicjować kolejne internetowe twory, warto by sie skupić wokół tego co już jest czyli IM, który jakieś tam osiągnięcia już ma - publikacje, konferencje itd. Być może udało by się wypracować pozycję podobną do (tfu!) Krytyki politycznej w środowisku lewackim. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, iż nie wszyscy tutaj są zwolennikami szkoły austriackiej.

Bajki.
Krytyka Polityczna nie promuje zażarcie jakiejś jednej, ściśle określonej, wyrazistej doktryny politycznej, w takim sensie, w jakim robią to libertarianie. Po drugie, KP w mniejszym stopniu zajmują się polityką i ekonomią, a w większym działalnością kulutralną i "społeczną". Libertarianie z kolei nigdy się działalnością ani problematyką kulturową nie interesowali.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
23HailEris, krytykujesz coś chyba tylko po to by krytykować. Może za wcześnie się wypowiadam, bo pierwszeństwo powinien mieć JungleGarr. Ale on pisze o uzyskaniu pozycji jaką zajmuje KP, a nie o tym by zajmować się tym czym zajmuje się KP.
Swoją drogą to Sierakowski nadzwyczaj chętnie jest zapraszany przez media do komentowania róznych rzeczy, w tym jak najbardziej politycznych a nie tylko społeczno-kulturalnych.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
pLT-m3 napisał:
Dużo w nich liberałów, ale autorytetami dla nich są jednak typy z "Unii Demokratycznej".

To są takie liberały jak Hillary Rodham-Clinton - trockistowska suka w owczej skórze. Albo są to otumanione i omamione polityczne lemingi. Które wprawdzie potrafią ładnie czytać, mówić i pisać ale nie potrafią niczego zrobić ze zrozumieniem.

pLT-m3 napisał:
Osobiście ciężko mi sądzić czy takie organizacje to wróg czy przyjaciel.

Jak biorą kasę od państwa w którym są to prawie na pewno są wrogiem.
Jak biorą kasę od wrogów państwa w którym są to na ogół są wrogiem.
Jak biorą kasę od różnych korporacji to też na ogół są wrogiem.
Jak biorą kasę od małych firm i obywateli to może być różnie.

Avx napisał:
Niemniej jednak, trzeba uważać i być bezkompromisowym; bo chociaż to niekoniecznie kolaboracja; to jednak łatwo można w nią wpaść; to stałe ocieranie się o kolaborację.

Właśnie. Trzeba uważać!

alfacentauri napisał:
Fundacja Batorego narzeka, że różne takie organizacje często

Przyganiał kocioł garnkowi :p
FB to prywatna wywiadownia Sorosa, która jest równie szkodliwa jak 3S.

alfacentauri napisał:
Cudownie by było gdyby np. Instytut Misesa brał udział przy tworzeniu ustaw dotyczących gospodarki.

Tylko nie to!
Przy obecnym układzie sił politycznych oznaczałoby to wcześniej czy później kompromitację idei wolnego rynku. A w mediach i na forach pojawiliby się "czytelnicy-bis" - którzy twierdziliby, że ten syf to właśnie anarchokapitalizm.

JungleGarr napisał:
No właśnie, może zamiast inicjować kolejne internetowe twory, warto by sie skupić wokół tego co już jest czyli IM, który jakieś tam osiągnięcia już ma - publikacje, konferencje itd.

Ci którzy interesują się ekonomią i pasuje im ta szkoła są już związani z (skupieni wokół) IM.
A libertarianizm to nie tylko ekonomia.

JungleGarr napisał:
Być może udało by się wypracować pozycję podobną do (tfu!) Krytyki politycznej w środowisku lewackim.

To jest możliwe. Trudne ale wykonalne.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
kr2y510:
Tylko nie to!
Przy obecnym układzie sił politycznych oznaczałoby to wcześniej czy później kompromitację idei wolnego rynku. A w mediach i na forach pojawiliby się "czytelnicy-bis" - którzy twierdziliby, że ten syf to właśnie anarchokapitalizm.
Wspomniane raporty FB czytałem rok temu, nie chce mi się ponownie tego robić, ale chodziło tam o to, że istnieje np. w Polsce ustawa o lobbingu, wedle której ktoś kto chce się nim parać musi wpisać się do rejestru (listy oficjalnych lobbystów można znaleźć w necie). Oczywiście rejestruje się tylko niewielka ich liczba. Ale problemem wg FB jest to, że nikt nie traktuje takich "społecznych konsultantów" jak lobbystów. Faktycznie, istnieją jak już pisałem oficjalne listy oficjalnych lobbystów, w prasie często można znaleźć posądzenia o lobbing, można też samemu składać fakty w mozaikę, ale gorzej już jest z tym by dowiedzieć się kto jest tym "konsultantem społecznym". Rządowej lub pozarządowej listy takich organizacji nie widziałem, choć niemało czasu poświęciłem by takową wyszukać. Może się coś teraz zmieniło. Oczywiście jak ktoś chce to żmudną pracą sam sobie taką stworzy (organizacje czasami lubią się chwalić swymi sukcesami), ale jak na razie nikt takiej nie pisze (no może FB to zrobi).Zatem bycie takim KSem póki co jest w miarę anonimowe. No chyba, że ktoś to nagłośni, ktoś komu będzie zależało, ale póki co...
 

JungleGarr

New Member
31
2
alfacentauri napisał:
Ale on pisze o uzyskaniu pozycji jaką zajmuje KP, a nie o tym by zajmować się tym czym zajmuje się KP.
Dokładnie o tym mówię, wystarczy spojrzeć jak się koty z SLD ślinią na samą myśl o jakimkolwiek cieniu poparcia ich przez KP.

23HailEris'] Krytyka Polityczna nie promuje zażarcie jakiejś jednej napisał:
Swoją drogą to Sierakowski nadzwyczaj chętnie jest zapraszany przez media do komentowania róznych rzeczy, w tym jak najbardziej politycznych a nie tylko społeczno-kulturalnych.

kr2y510 napisał:
Ci którzy interesują się ekonomią i pasuje im ta szkoła są już związani z (skupieni wokół) IM.
A libertarianizm to nie tylko ekonomia.
To jest możliwe. Trudne ale wykonalne.

Przeciętny zjadacz chleba zna tylko dwie szkoły (w dużym uproszczeniu) krwiożerczy neoliberalny kapitalizm i model szwedzki (czyli kraina mlekiem i miodem płynąca;) )
Skupianie wokół siebie "ludzi zainteresowanych" wg. mnie nie wystarczy. Może niedawny wywiad z Falkowskim w bankier.pl będzie początkiem jakiegoś (mniejszego lub większego) istnienia IM w mejnstrimowych mediach

Pewnie, że trudne i czasochłonne, ale od czegoś trzeba zacząć. Zauważcie ile czasu już wspomniana wyżej KP buduje sobie zaplecze, prędzej czy później zamiast popierać SLD sami wejdą w politykę i LSD zajmie polityczną kanapę.

PS. Nie widzę problemu żeby Libertarianie nie zaczęli angażować się w kulturę i sztukę. Jakiś czas temu w radiu słyszałem reportaż o jakimś Polskim fotografie. W wywiadzie ów chwalił się ,że na żadną wsytawę nie wziął grosza z pieniędzy podatnika, wszystko realizuje za własną kasę lub to co zbierze. Niestety nie pomnie nazwiska. :)
 

vlimek

New Member
51
0
kr2y510 napisał:
Jak biorą kasę od państwa w którym są to prawie na pewno są wrogiem.
Jak biorą kasę od wrogów państwa w którym są to na ogół są wrogiem.
Jak biorą kasę od różnych korporacji to też na ogół są wrogiem.
Jak biorą kasę od małych firm i obywateli to może być różnie.

Podoba mi się ten styl wypowiedzi, ponieważ autor twierdzi "prawie na pewno" lub "na ogół" a nie "na pewno" lub "zawsze" pozostawiając pewien margines błędu :) Niekiedy organizacje z trzeciego sektora to przykrywki służb specjalnych (Rosjanie i Chińczycy lubują się w stosowaniu tej metody na Zachodzie, być może i vice versa) a bywa i tak, że pralnie brudnych pieniędzy czy po prostu zwykłe ekonomiczne szwindle (np. w krajach Ameryki Południowej).

A tak z ciekawości: w jaki sposób finansowana jest Fundacja Panoptykon? Bo jakoś na ich stronie nie znalazłem informacji na ten temat...
 

23HailEris

Member
277
10
alfacentauri napisał:
pisze o uzyskaniu pozycji jaką zajmuje KP, a nie o tym by zajmować się tym czym zajmuje się KP.

Ale co ma libertarianizm do zaoferowania poza kilkoma sekciarskimi, dogmatycznymi kanapowymi ekonomistami (z którymi oczywiście zazwyczaj się zgadzam:p) ? Chcesz osiągnąć tyle, co KP w kółko wydając książki rothbarda? Czy może organizując marsz kapitalizmu? :)

JungleGarr napisał:
Nie zgodze się, wytarczy spojżeć na wydawane przez nich książki (chociaż by z Serii ekonomicznej czy serii idee).
Akurat takie specjalistyczne wydawnictwa trafiają do ograniczonej liczby odbiorców i nie z takich rzeczy KP słynie, i nie na tym buduje swoją pozycję. Tymczasem libertarianizm nie ma wiele do zaoferowania poza właśnie specjalistyczną literaturą.
 
OP
OP
C

Cngelx

Guest
Zdania widzę dość podzielone. Faktycznie sposób finansowania większości takich organizacji świadczy o tym, że są one raczej wrogie. Typowo libertariańska organizacja w trzecim sektorze jak już pisałem nie ma racji bytu, po pierwsze ze względu na to co już napisał 23HailEris, a po drugie poziom biurokracji w zasadzie w każdej z takich organizacji jest chyba większy niż w przypadku niektórych rodzajów spółek. A to zbytnio libertariańskie chyba nie jest, a więc sposobem przekonywania ludzi do libertarianizmu jako całości trzeci sektor nie będzie. Nawet jeśli takie coś by powstało, to rejestracja odbywa się przez sąd i dane każdego członka są dokładnie weryfikowane, co jest w zasadzie podsunięciem państwu listy osób do odstrzału.

Nie widzę natomiast przeszkód aby zakładać (dla własnego bezpieczeństwa, lepiej poprzez odpowiednio zmanipulowane osoby jak np. skrajni fanatycy NWO) organizacje
alfacentauri napisał:
"ruchy na rzecz wolności słowa", " ... na rzecz wolności w internecie", etc
będące jednak oddolnym działaniem na rzecz rewolucji ciągnącym kasę od państwa, tylko:
kr2y510 napisał:
Jak biorą kasę od państwa w którym są to prawie na pewno są wrogiem.
wstrzelą się w ten margines "prawie na pewno", ale o tym, że to przyjaciel, a nie wróg będą w zasadzie wiedzieć jedynie zainteresowani.
kr2y510 napisał:
To są takie liberały jak Hillary Rodham-Clinton - trockistowska suka w owczej skórze. Albo są to otumanione i omamione polityczne lemingi. Które wprawdzie potrafią ładnie czytać, mówić i pisać ale nie potrafią niczego zrobić ze zrozumieniem.
Dla 80% społeczeństwa są to liberałowie, tak przedstawiają liberalizm media i szkolne podręczniki. Powszechne rozumienie liberalizmu wydaje się być dalekie od prawdy, bo większość postrzega go tak, a nie inaczej. Kwestia tego czy należy to słowo rozumieć zgodnie z jego pierwotnym znaczeniem, czy tym z nowomowy może być sporna.

Taki "ruch na rzecz wolności słowa" mógłby sobie nawet kolaborować z państwem i włazić mu w dupę jako konsultant społeczny, organizator konferencji i spotkań etc. W skrajnych przypadkach mógłby najwyżej skompromitować najwyżej ową "wolność słowa", która i tak powoli umiera, czyli nie miałby zbyt dużo do stracenia.

Charakterystyczną cechą takich organizacji oprócz wspominanej już biurokracji jest również stadne myślenie wewnątrz nich i wydaje mi się, że jakieś ¾ z nich to przykrywka obcych wywiadów/rodzimych służb/organizacji przestępczych/lobbujących korporacji etc. która działa właśnie w ten sposób, że pozyskuje naiwnych owieczek, które będą robiły dla nich za darmo w ramach wolontariatu ;). Taką organizacje chyba warto mieć, ale nie warto do nich wstępować.
PS: Fundacja Batorego to właśnie najlepszy przykład trzeciego sektora, a te raporty to raczej próba osłabienia konkurencji ;] → kto tam jest? same medialne "autorytety".
 
Do góry Bottom