Stosunki zewnętrzne

dziki

New Member
6
0
Cześć!

Zwykle tylko forum przeglądam/czytam co bardziej mnie interesujące wątki. Niestety raczej nie dostrzegłem tematu związanego z aktywnością społeczności/państw (w zależności od poglądów) w stosunkach zewnętrznych. Studiuję w Anglii i jako dysertację opisuje problem tzw. "external relations" owych hipotetycznych tworów libertariańskich oraz ewentualne możliwości implementacji takich rozwiązań w państwach współczesnych. Oczywiście od teorii do praktyki droga szeroka, więc chętnie poczytałbym Wasze zdania na ten temat.

Jak miałaby wyglądać współpraca pomiędzy grupami funkcjonującymi w ramach wszystkich podtypow libertariańskich, od form minarchistycznych po konkinowskie. Czy, i jeśli tak to jakie, istniałyby zdecydowane różnice w relacjach (np. chęć wpływania społeczeństwa anarchokapitalistycznego na państwo minarchistyczne bądź państwa minarchistycznego na państwo współczesne, np. Turcję), czy też za wszelką cenę idealem byłyby czyste zasady ekonomiczne i wymiana kulturowo-społeczna pomiędzy grupami ludzi wyznających inne ideały?
Czy istnialyby w ogóle granice, nawet w sensie czysto figuralnym - np. oddzielając grupę wyznawców geolibertarianizmu od czcicieli klasyków. Czy mogłyby funkcjonować obok siebie państwa 'typu chińskiego' i libertariańskiego?

Prosiłbym najpierw, żebyście spróbowali opisać Waszą wizję, tak by dyskusja nie zamieniła się w chaos niedointerpretowania;-)

Pozdrawiam,
Krzysztof
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Relacje te mogą być różne. O takich jak pomiędzy terenami plemiennymi a Pakistanem, gdyby ten był kalifatem w którym kalif szanuje stare prawa, do takich relacji jak pomiędzy Mongols a Hells Angels. Może też być brak relacji i pomimo różnic i "wysp" na danym terytorium, terytorium to będzie obszarem w miarę jednorodnym spajanym przez jakąś ideę (rasa, naród, religia, zwyczaje itp.).
Obecnie z Bantustanami w RPA nikt poza RPA nie utrzymuje żadnych stosunków, jednak ich brak nie stanowi dla nikogo większego problemu. Podobnie jak z Naddniestrzem, Somalilandem i innymi regionami nie uznawanymi jako państwa. Dziś większość ludzi przejeżdża autobusem z Kijowa do Kiszyniowa i nie zdaje sobie sprawy z tego, że przejechały przez de facto suwerenne Naddniestrze.

Tak naprawdę w stosunkach międzynarodowych liczy się siła. Tereny na których miałby "rządzić libertarianizm" (a w zasadzie zapanuje nierząd) będą musiały być mocno zmilitaryzowane, by przetrwać. Czyli atak na te tereny będzie musiał być znacznie (o rzędy wielkości) trudniejszy niż ataki na Somalię, Afganistan, Czeczenię czy brazylijskie fawele. Będzie też istniała groźba odwetu bronią chemiczną i biologiczną, jako że te są znacznie tańsze w produkcji od broni atomowej.

Ja bym na Twoim miejscu skupił się tym jakie stosunki panowały pomiędzy królestwami w GB, w czasie sprzed inwazji Normandów, po czym starał się to ekstrapolować do obecnych warunków. Na pewno ONZ (lub jakakolwiek inna światowa agenda) nie będzie miało nic do gadania, jako że libertarianie nienawidzą takich bytów jak ONZ.
 
D

Deleted member 427

Guest
Tereny na których miałby "rządzić libertarianizm" (...) będą musiały być mocno zmilitaryzowane, by przetrwać.

Rasowa, koszerna wspólnota anarchokapitalistyczna, czyli chuj w dupe ONZ i multi-kulti po libertariańsku :)

fast_five_vin_diesel_paul_walker_tyrese_gibson_ludacris_set_image_02.jpg
 

Oreł

Well-Known Member
574
465
kr2y510 napisał:
Obecnie z Bantustanami w RPA nikt poza RPA nie utrzymuje żadnych stosunków, jednak ich brak nie stanowi dla nikogo większego problemu.

Tak tylko dla ścisłości: Bantustany zniesiono razem z apartheidem. Jako ostatni o ich niepodległość walczyli burscy partyzanci.
 
Do góry Bottom