Staszek Alcatraz
Tak jak Pan Janusz powiedział
- 2 790
- 8 462
Rosjanie wydają miliony na rozpędzanie chmur
Czy jeszcze kogoś dziwi, że już kiedy zbliża się długi weekend, zamiast słonecznej, upalnej pogody nad Polskę nadciągają deszczowe chmury i chłodny front atmosferyczny? Nie inaczej jest w tym roku, a słońce zdecydowanie nie będzie nas dopieszczać. Okazuje się jednak, że takich problemów nie mają nasi sąsiedzi ze wschodu, którzy co roku na 1 i 9 maja decydują się na ingerencję w pogodę. Efekty bywają jednak różne.
Władze Moskwy, by zapewnić Rosjanom bezchmurne niebo 1 maja (odbywa się wtedy wielki pochód ulicami miasta), 9 maja (Dzień Zwycięstwa) oraz na 12 czerwca (Dzień Miasta w stolicy Rosji) przeznaczyły na rozpędzenie chmur blisko 4, 5 miliona złotych (86 milionów rubli). To święta znane z widowiskowych parad wojskowych i masowych zgromadzeń, więc słoneczna aura jest bezcenna. W tym roku święto 1 maja zbiegło się ze Świętem Ludzi Pracy oraz z prawosławną Wielkanocą.
Metody rozpraszania chmur znane są od czasów radzieckich. Rosjanie wykorzystują w tym celu jodek srebra, suchy lód lub cement. Rosyjskie samoloty zrzucają na przedmieścia Moskwy z wysokości ok. 8 kilometrów specjalne torebki wypełnione ciekłym azotem, dwutlenkiem węgla i cementem "M-500". Torebki rozpakowując się "likwidują" chmury. Jak mówią eksperci chmur deszczowych nie da się rozpędzić, ale jedynie spowodować lepszą koncentrację pary wodnej i tym samym wywołać wcześniejszy opad.
Takie działanie nie podoba się mieszkańcom obrzeży Moskwy. Twierdzą, że podczas gdy w centrum miasta jest słoneczna aura, u nich za sprawą przepędzania chmur zrobi się mokro i nieprzyjemnie. Czy rosyjskie metody rozpędzania chmur są bezpieczne dla środowiska? Jest to co najmniej wątpliwe. Podobnie jak skuteczność tych metod. W 2014 parada na Dzień Zwycięstwa zakończyła się śnieżycą, zaś miesiąc później, 12 czerwca, czyli w Dzień Rosji w Moskwie mimo rozpędzania chmur pojawiły się gigantyczne ulewy.
W 2008 roku torebka z chemikaliami nie rozpłynęła się w powietrzu, lecz spadła na dach jednego z budynków w stolicy. Nikomu nic się nie stało. Jednak w miejscu tym natychmiast pojawiło się rosyjskie wojsko, by zabezpieczyć pakunek, obawiając się skażenia.
W 1976 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło jednak rezolucję zakazującą modyfikowania pogody dla celów militarnych. Rezolucja nie wyklucza jednak "zabawy" pogodą w pokojowych celach. Dlatego pogodą próbują sterować nie tylko Rosjanie, ale i Stany Zjednoczone oraz Chiny. Susze, tornada i powodzie w USA,a także nieustający smog w Chinach pokazują, że upłynie jeszcze wiele wody, zanim próby te przyniosą oczekiwany skutek. Naukowcy uważają, że próby manipulowania pogodą na niedużą skalę (na obszarze wielkości miasta) mogą się powieść. Szacują jednak, że możliwości osiągnięcia zamierzonego celu wynosi mniej niż 20 procent. Koszty tych działań są więc niewspółmierne do efektów.
Czy jeszcze kogoś dziwi, że już kiedy zbliża się długi weekend, zamiast słonecznej, upalnej pogody nad Polskę nadciągają deszczowe chmury i chłodny front atmosferyczny? Nie inaczej jest w tym roku, a słońce zdecydowanie nie będzie nas dopieszczać. Okazuje się jednak, że takich problemów nie mają nasi sąsiedzi ze wschodu, którzy co roku na 1 i 9 maja decydują się na ingerencję w pogodę. Efekty bywają jednak różne.
Władze Moskwy, by zapewnić Rosjanom bezchmurne niebo 1 maja (odbywa się wtedy wielki pochód ulicami miasta), 9 maja (Dzień Zwycięstwa) oraz na 12 czerwca (Dzień Miasta w stolicy Rosji) przeznaczyły na rozpędzenie chmur blisko 4, 5 miliona złotych (86 milionów rubli). To święta znane z widowiskowych parad wojskowych i masowych zgromadzeń, więc słoneczna aura jest bezcenna. W tym roku święto 1 maja zbiegło się ze Świętem Ludzi Pracy oraz z prawosławną Wielkanocą.
Metody rozpraszania chmur znane są od czasów radzieckich. Rosjanie wykorzystują w tym celu jodek srebra, suchy lód lub cement. Rosyjskie samoloty zrzucają na przedmieścia Moskwy z wysokości ok. 8 kilometrów specjalne torebki wypełnione ciekłym azotem, dwutlenkiem węgla i cementem "M-500". Torebki rozpakowując się "likwidują" chmury. Jak mówią eksperci chmur deszczowych nie da się rozpędzić, ale jedynie spowodować lepszą koncentrację pary wodnej i tym samym wywołać wcześniejszy opad.
Takie działanie nie podoba się mieszkańcom obrzeży Moskwy. Twierdzą, że podczas gdy w centrum miasta jest słoneczna aura, u nich za sprawą przepędzania chmur zrobi się mokro i nieprzyjemnie. Czy rosyjskie metody rozpędzania chmur są bezpieczne dla środowiska? Jest to co najmniej wątpliwe. Podobnie jak skuteczność tych metod. W 2014 parada na Dzień Zwycięstwa zakończyła się śnieżycą, zaś miesiąc później, 12 czerwca, czyli w Dzień Rosji w Moskwie mimo rozpędzania chmur pojawiły się gigantyczne ulewy.
W 2008 roku torebka z chemikaliami nie rozpłynęła się w powietrzu, lecz spadła na dach jednego z budynków w stolicy. Nikomu nic się nie stało. Jednak w miejscu tym natychmiast pojawiło się rosyjskie wojsko, by zabezpieczyć pakunek, obawiając się skażenia.
W 1976 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło jednak rezolucję zakazującą modyfikowania pogody dla celów militarnych. Rezolucja nie wyklucza jednak "zabawy" pogodą w pokojowych celach. Dlatego pogodą próbują sterować nie tylko Rosjanie, ale i Stany Zjednoczone oraz Chiny. Susze, tornada i powodzie w USA,a także nieustający smog w Chinach pokazują, że upłynie jeszcze wiele wody, zanim próby te przyniosą oczekiwany skutek. Naukowcy uważają, że próby manipulowania pogodą na niedużą skalę (na obszarze wielkości miasta) mogą się powieść. Szacują jednak, że możliwości osiągnięcia zamierzonego celu wynosi mniej niż 20 procent. Koszty tych działań są więc niewspółmierne do efektów.