Spotkanie Libnetu - organizacja

Jaki termin spotkania w okolicach Łodzi ci pasuje?


  • Total voters
    10
Status
Zamknięty.

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
Temat zamknięty.
Ciąg dalszy (a właściwie nowe podejście) tutaj: https://libertarianizm.net/threads/zlot-forum-libertarian-2016-26-28-sierpnia.6346/#post-188279
Ciek



Generalnie jestem fanem meetingów ludzi z internetu. Jest to spoko inicjatywa, którą uskuteczniałem na innych forach (zloty fanów klubu piłkarskiego, zlot graczy w forumową mafię nawet jeden był xD) i mam naprawdę pozytywne wspomnienia. Dlatego czemu by nie zorganizować spotkania libów? Można by było pogadać przy piwie, ponarzekać na system, przypasować japy do nicków. A jeśli spotkanie odbyłoby się w lutym-marcu, to odegralibyśmy inscenizację Dnia Sznura wykorzystując marzanny. Możliwości jest sporo.

Spotkanie mogłoby być jednodniowym zlotem, ale również jakimś weekendowym wypadem, to wszystko do ustalenia. Najpierw chciałbym się dowiedzieć ilu byłoby w ogóle chętnych na coś takiego? Wypowiadajcie się, plis. :>
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

tolep

five miles out
8 555
15 441
Przekleję skądinąd.

Spróbujmy bardziej konkretnie.

Skoro spora część ew. uczestników musiałaby dojechać z pewnej odległości, to nie widzę innej opcji jak weekend z przynajmniej jednym noclegiem. Skoro nocleg, znaczy gruba inba, to niekoniecznie musi być w mieście. Skoro weekend, to nie muszą być wakacje. Nawet lepiej gdy będzie to lekko poza sezonem. W wakacje część ludzi wyjeżdża na urlopy.
No i powiedzmy w kwietniu czy maju łatwiej znaleźć jakąś nadającą się miejscówkę w dobrej cenie, a i swoboda większa. Bo w wyobraźni widzę to jako jakiś ośrodek nad jeziorem czy w lesie, jakieś domki, albo agroturystyka - wiosną gdy już otwarte a ludzi mało.
Przydałoby się, by to miejsce było przyzwoicie skomunikowane - na przykład Bieszczady odpadają chyba (niestety), bo ew. mieszkaniec nadmorza miałby wchuj daleko w czasoprzestrzeni i stosunek czasu dojazdu do czasu pobytu byłby bardzo niekorzystny.
Trzeba też brać pod uwagę dojazd dla niezmotoryzowanych.

Swojo drogo, nie wiem nic o profilu geograficznym i demograficznym tut. userlandu.
 
OP
OP
Volvek

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
Jeśli chodzi o miejsce, to jest jedno znane mi dobrze, mianowicie Nowy Dworek - ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem znajdujący się rzut beretem od Świebodzina:

http://www.nowydworek.com.pl/

Mój ojciec zainstalował się tam z przyczepą kempingową i jeździ sobie tam czasem na ryby, ja z kolei bywam jakoś raz na pół roku tam. Jest opcja wypożyczenia na weekend kilku domków należących do tego ośrodka. Można popływać, powędkować jak ktoś lubi, rozpalić ognisko, generalnie dość spoko.

Ja jestem z Wrocławia i mam tam 2,5h jazdy autem.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Jprdl co za konstruktywna i prospolecznosciowa propozycja. Torun bo mam blisko. I jeszcze jaka konkretna...
 
OP
OP
Volvek

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
Okolice Łodzi byłyby spoko, bo centrum Polski, spore miasto, jest dojazd np. polskim busem, pkp czy innym.

Ważna jest teraz również kwestia ilości chętnych. Z kilkunastu chętnych musi się zebrać, nie ma innej opcji.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Gadajcie co sądzicie o szkicu pomysłu - czyli wiosna, okoliczności mocno pozamiejskie, weekend, centralna Polska.

Duże wyprzedzenie to miesiąc?

A właściwie to możemy jeszcze podkręcić ścisłość. Powiedzmy 13-15 maja?

Po długim majowym weekendzie wszystkie sezonowe atrakcje i w ogóle miejsca turystyczne są już otwarte, natomiast w sam długi weekend są tłumy turystów, no i być może niektórzy z nas mają rodziny, dziewczyny i tak dalej, i bedą chcieli spożytkować ten termin we własnym zakresie.
 
Ostatnia edycja:

muspel

Member
17
114
No nie, prawie 24 h i jeszcze nikt nie dostał paranoi? Że spotkanie? Takie, że będzie można człowieka zobaczyć i namierzyć?
I jeszcze do tego nie daj Boże interakcje społeczne?
W Czarnobylu biegałam kiedyś z licznikiem Geigera, ale to trzeba załatwiać i płacić. Np tu http://strefazero.org/
Trwa 5 dni, akomodacja w prywatnych mieszkaniach w Sławutyczu. Załatwione jedzenie, pociągi, przewodnik, wstęp do zony, wódka z przewodnikiem. Wyjazd autokarem z Warszawy. Do tego Kijów.
(i chuj, i teraz już naprawdę nikt mi nie uwierzy, że jestem kobietą, będzie, że za długo siedzę w NL i mi się pojebało)
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom