Rodzice a ideologia

military

FNG
1 766
4 727
Przeczytałem gdzieś ostatnio ciekawą tezę: to prawda, że rodziców się nie wybiera, że dzieci często robią im na przekór, że z dobrego domu wyjdzie świnia a patologia jakimś cudem wychowa świętego - ale z rodzicami przebywasz przez wiele lat i siłą rzeczy przejmiesz część ich światopoglądu.

No więc: chyba nie do końca się zgadzam.

Gdybym miał określić własnych rodziców, to powiedziałbym, że matka zawsze miała gdzieś sprawy, na które nie ma wpływu, a ojciec był zawsze przeciwny tym, co aktualnie rządzą (choć na stare lata znalazł punkt zaczepienia w postaci PiS-u). Oboje jednak nigdy nie kwestionowali idei państwa; wydaje mi się, że starsze pokolenia, niezależnie od przekonań, uważały państwo za pewnik: coś, co musi być i tyle. Gdybym miał więc oceniać po sobie, to powiedziałbym, że rodzice mają mały albo żaden wpływ na późniejszą ideologię dziecka. Zwłaszcza że u mnie w domu o polityce raczej nie rozmawiano. Z drugiej strony: od strony żony mamy raczej szczerze wiernych socjalistów, a wyszła im mocno wolnościowa córka.

Ale ja z kobitą jesteśmy raczej mało reprezentatywną próbą, toteż pytam: jak było u was? Wyssaliście libertarianizm z mlekiem ojca, wyszliście rodzicom naprzeciw, czy może wychowanie nie miało nic wspólnego z kształtowaniem się waszej ideologii?
 
Ostatnia edycja:

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Po pierwsze, rodzice to tylko jeden z czynników. Są jeszcze nauczyciele, program szkolny, miejsce zamieszkania, miejsca odwiedzane, znajomi, kultura, media i osobiste przypadkowe przeżycia.
Po drugie, rodzice nie muszą wprost rozmawiać, żeby ukształtować komuś światopogląd. Mogą też stworzyć dziecku warunki, w których będzie mogło przyjąć jakąś ideologię lub jakąś znienawidzić.
Ja nie pamiętam, żeby rodzice jakoś na mnie wpływali politycznie, gdy byłem bardzo młody. Polityka nie istniała jako temat. Ale może miały znaczenie książki jakie mi kupowali, albo to w jaki sposób się mną opiekowali?
 
OP
OP
military

military

FNG
1 766
4 727
Piszę o tym, bo gdzieś czytałem o książce która wytyka Lisowi, Żakowskiemu i innym z tej gromadki rodziców między innymi. Moim zdaniem to akurat cios poniżej pasa. Komuchem jest się z wyboru, nie z wychowania.
 

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
Żadnych libertarian w rodzinie nie mam, ciężko mi też powiedzieć dlaczego jestem libem i nie mam tu na myśli tanich odzywek dla oponentów w stylu "wolność drogą do rozwoju", tylko prawdziwy powód. Dlaczego wybrałem wolność, a nie "racjonalny dyskurs znajdujący kompromis między potrzebami społecznymi i cywilizowanym podejściem do relacji międzyludzkich"?

Nie mogę jednak powiedzieć, że rodzice nie mieli żadnego wkładu w dążenie do mojego libertarianizmu ;). Mam tu na myśli zwłaszcza matkę, która jest wielką zwolenniczką racjonalnego podejścia i np. o ile kiedyś tylko "wątpiła", o tyle teraz jest ateistką i widać że nie jest to zdanie które łatwo może zmienić. Ba, racjonalność ceni sobie tak wysoko, że pod moim wpływem zaczęła popierać, na przykład, wolny dostęp do narkotyków (nie w sensie "biorę transparent 'lulki dla ludzi' i idę na marsz" oczywiście, ale w sensie "szczególnie mnie to nie interesuje ale to rozwiązanie jest najlepsze"), kiedy w stosunkowo szybkiej wymianie argumentów (wolny wybór, własność siebie, Portugalia, ludzie zamykani za skręta, alkohol jest groźniejszy niż większość nielegalnych narkotyków, psy podrzucające ludziom działki "w imię statystyk") zaczęła wraz ze mną reprezentować najlepszą opcje :).

Ojciec to trochę inna sprawa, nie reprezentuje żadnej szczególnej ideologii. Lubi Młodzież Wszechpolską, ale chyba głównie dlatego że ma z nimi pewne wspólne punkty, a lubi ludzi którzy umieją bić się "o swoje". Uważa że wszystkim (czy tam, wieloma aspektami współczesnej polityki) rządzą żydzi, co lubi uzasadniać, niestety nie rozumie, że z mamą mamy gdzieś jakiej dana szumowina jest narodowości. Nie lubi manifestującego pedalstwa. Niechęć do komunizmu odziedziczył, albo nabawił się jej w czasach PRL.

Polityka ich szczególnie nie interesuje. Głosują na co popadnie ("Tacy Owacy wydają się najbardziej sensowni"). Do akapu odnoszą się typowo, klasyczny opór przed wizją bytu, który jest niepojęty, bo w mózgu brakuje odpowiednich połączeń. Ani trochę ich za to nie winie.



Komuchem jest się z wyboru, nie z wychowania.
Czy z wychowania, czy z wyboru... Jeżeli ktoś jest świadomy, że żąda od innych żeby organizowali się w pewien porządek będący tylko jego widzimisię i nazywa to "cywilizacją", a dla każdego kto mu się sprzeciwia szykuje więzienia, to jest skurwysynem i nie ma znaczenia jak doszedł do tych poglądów.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
Gdybym miał określić własnych rodziców... [...] Obaj jednak nigdy nie kwestionowali...
Ale się zrobiło "postępowo"... ;)

Mowa o "Resortowych dzieciach" - jeszcze nie czytałem ale zamierzam. Mi też nie podoba się osądzanie kogokolwiek za błędy przodków. Jednak, imho, nie chodzi w tej książce o samo wytykanie koligacji rodzinnych tylko o to np. jak ktoś dostał posadę w tv, radiu, partii x, y, z... Wiele ludzi uważa np. niektórych dziennikarzy za autorytety w wielu sprawach, bo uważają, że przecież żeby dostać swój program na pewno muszą być kompetentni, inteligentni itp. Okazuje się jednak, że znaleźli się tam żeby chronić członków poprzedniego ustroju przed lustracją, dekomunizacją oraz upewnić się, że mainstream będzie wpajał ludziom wyłącznie jedynie słuszną ideologię socjaldemokratyczną.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Moi rodzice nie interesowali się filozofią polityczną czy ekonomią. Zainteresowania polityką ograniczały się do tego co w TV powiedzieli. Po tym jak sam zacząłem zajmować się tematem, to trochę gadałem z mamą i ona dość pozytywnie odnosiła się do idei wolnorynkowych.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Dzięki ojcu zacząłem popierać Korwina jak byłem w gimnazjum :) . Rodzice są liberałami klasycznymi z domieszką konserwatyzmu (głosowali dawniej na PO, bo szczerze wierzyli, że Tusk to liberał, głuptasy :)), ze mną się często zgadzają, ale generalnie uważają moje poglądy za zbyt ekstremalne i mało poważne ("jak ty sobie wyobrażasz zlikwidowanie państwa w dzisiejszym świecie?"), idea osłabienia/rozproszenia państwa też do nich nie trafia, bo "jak państwo polskie słabe, to zaraz drugie zabory będą".

Kiedy demonstracyjnie lekceważę święta państwowe, flagę, hymn, wojsko polskie, prezydenta itp., to matka zawsze narzeka, że chyba źle mnie wychowała, więc pewnie akapem jestem dzięki matce :p.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Moi rodzice są zastraszonymi etatystami (ostatnio tata do mnie dzwonił i doniósł z przerażeniem, że przejechał autobusem na gapę :D). Tradycje wolnościowe odziedziczyłem zapewne po babci, która jako dziecko w czasie wojny biegała z granatami w plecaku, a w latach 80-tych produkowała solidarnościowe ulotki (które ja kolorowałem! ...na czerwono) Mojego pradziadka natomiast, o czym już wspominałem, Hitler uratował z Ostaszkowa i przekierował do jakiegoś Bauera, któremu dziadek poderwał żonę i spalił pole. No, więc jakaś część genów krzewiciela chaosu wydaje mi się nie do uniknięcia.

A tak bardziej serio - myślę, że zostałem libem na przekór biernym rodzicom, którzy zawsze oczekiwali, że państwo im da i irytowali się, że im nie daje. Dorastałem więc w pewnej pogardzie dla ich światopoglądu i z przekonaniem, że ja zamierzam wziąć życie w swoje ręce, nie polegać na nikim i zbijać kokosy. Moi rodzice zawsze wychwalali, jak to bezpiecznie im się żyło za komuny i jaki socjalizm jest cudowny, więc ja początkowo, przez antytezę, byłem radykalnym orędownikiem III RP, bo myślałem, że to kapitalistyczny, neoliberalny raj i wystarczy przestać zrzędzić i wziąć się za siebie. No, potem się okazało, że niekoniecznie, więc teraz razem sobie zrzędzimy, tylko każdy od innej strony.
 

Caleb

The Chosen
511
271
Sam nie wiem. Zawsze taki byłem. Może przez jakiś czas nie zdawałem sobie z tego sprawy? Chyba jestem przykładem porażki etatystycznego wychowania. Biurwy powinny zabrac mnie moim starym. Szkoła też nie poradziła sobie z ukształtowaniem mojego światopoglądu. Zawsze wkurwiało mnie jak ktoś mówił mi co mam robić. Nigdy nie lubiłem robić tego co wszyscy. Nie chciałem być taki jak wszyscy. Kiedy jakoś ukształtowała się moja świadomość polityczna, czytując "Angorę" natrafiłem na felietony JKM. Kupił mnie kilkoma hasłami. Trwało to do czasu, gdy bardzo poróżnił mnie z nim konserwatyzm. Odkąd pamiętam zawsze sam szukałem swojego miejsca w świecie. Tak wyszło.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Moi rodzice są zastraszonymi etatystami (ostatnio tata do mnie dzwonił i doniósł z przerażeniem, że przejechał autobusem na gapę :D). Tradycje wolnościowe odziedziczyłem zapewne po babci, która jako dziecko w czasie wojny biegała z granatami w plecaku, a w latach 80-tych produkowała solidarnościowe ulotki (które ja kolorowałem! ...na czerwono)
A więc przyłożyłeś swoje łapki do okrągłego stołu... Ja podobno byłem strasznym reaganofilem i jak pokazywali go w TV, to gnałem do ekranu i go całowałem, za to że walczył z komunizmem. hehehe

A tak bardziej serio - myślę, że zostałem libem na przekór biernym rodzicom, którzy zawsze oczekiwali, że państwo im da i irytowali się, że im nie daje. Dorastałem więc w pewnej pogardzie dla ich światopoglądu i z przekonaniem, że ja zamierzam wziąć życie w swoje ręce, nie polegać na nikim i zbijać kokosy.
Jesteś po prostu taką naszą Ayn Rand. A wieżowce też Cię kręcą? :>
 

Milanista

Active Member
74
178
U mnie jest ojciec PiSowiec którego za cholere nie przekonam do wolnościowych idei. Pokazuje mu to co mówi Kaczor, jego "narodowy program zatrudniania" i "jesteśmy prosocjalni", ale za nic nie chce zrozumieć, że Kaczor to pobożny lewak. Choć Korwinistą już przestałem być, to jednak oglądam jego występy w TV i gdy mój ojciec też go widział, był po jego występie pozytywnie nastawiony. Zagłosować jednak i tak nie zagłosuje. Ogólnie to jest podobnie jak mój dziadek i babcia (Trwam i Radio Maryja włączone cały dzień :D) konserwatywny, brzydzi się lewactwem, komuną i PO, ale ciągle uważa Jarka za zbawcę Polski.

Moja matka nie lubi Kaczyńskiego, ale tylko dla tego że jest mały, gruby i nie ma żony. Ogólnie ma wyjebane na politykę. Moja babcia nie interesowała się polityką, a mój jeszcze żyjący dziadek lekko lewaczy. Pamiętam jak zagłosował na Leppera :D.

Dalsza rodzina to zależy. Z większych miast to głównie Platformersi, a na wsi to PiSiory.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Mój ojciec raz zagłosował na Korwina ale stwierdził że to bez sensu bo nie wygrał i wrócił do głosowania na platformę. Racjonalnie to się z nim na te tematy na pogada.
 

adkorzen

Well-Known Member
190
354
Mój tata tęskni za komuna, często mówi jak dobrze się żyło i ze była sprawiedliwość (nie społeczna, tylko ze jak ktoś ukradł to nie ważne kto ale był ukarany, a nie to złodziejstwo co jest teraz). Kiedyś głosował za SLD a teraz twierdzi, ze nie ma sensu. Mama za bardzo się nie interesowała i zgadzała z tatą, a może po prostu nie dyskutowała nigdy i nie zapamiętałem. Dziadek był członkiem PZPR. Więc chyba mnie podmienili w szpitalu. Tym bardziej, ze mój brat to typowy socjalista, który nigdy w dyskusji nie przyzna nikomu racji i jest bardzo naiwny w kwestii państwa. Popiera PIS, mam wrażenie, ze jedynie z sympatii, a nie dlatego ze popiera program. Ja do ok. 18 roku byłem bezideowy. Pamiętam jak tata opowiadał, że PO to liberałowie i robią tak by bogatym było dobrze. Teraz wiem, że w połowie miał rację;)
Obecnie tata zgadza się że mną w niektórych kwestiach, popiera prywatyzację, ale oczywiście nadzorowana przez państwo, żeby wałków nie było :D Mama przysłuchując się naszym rozmowom czasami bierze moja stronę i widzi niektóre absurdy, ale wiadomo, że nagle nie porzuci wszystkiego co państwo jej wmawiali przez całe życie. Ostatnio przyszła mi powiedzieć o paru biurokratycznych absurdach o których usłyszała, ale nawet dużo jej nie odpowiedziałem. Bo co, powiem: dopóki będzie istniało państwo tego nie zmienisz, chyba że wierzysz, że państwo może stanowić nad sobą nadzór. "Ale jakto tak bez państwa". Nie wiem jak to powiedzieć, a potem obronić, żebym w ich oczach nie wyszedł na szaleńca. A potem tata znowu powie: "młody jesteś, jeszcze życie zweryfikuje twoje poglądy"
Jestem trochę jak gej, który czeka na okazje by powiedzieć rodzicom o swojej orientacji :D
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Dziedziczenie poglądów przez geny, to bzdura. Nie robiłem badań, więc nie wiem w ilu przypadkach dziedziczy się poglądy rodziców, ale wiem, że jest sporo osób (w tym ja), którzy z wartościami, poglądami i charakterem rodziców nie mają nic wspólnego (albo mają odrobinę). Moi rodzice próbowali mnie wychować na katolika i przekazać swój system wartości, a zostałem satanistą z systemem wartości, który się od nich diametralnie różni. Na szczęście rodzice nie rozmawiają o polityce (jak już to rzadko) i chodzą na wybory (ale wstydzą się powiedzieć na kogo głosowali).
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
Moi starzy to żelazny elektorat SLD. O ile ze starą jeszcze mogę trochę porozmawiać na tematy polityczne, to mój stary to po prostu komuch. Nie rozmawiam z nim w ogóle - choć to kwestia spraw osobistych niż ideolo, chociaż na jakimś poziomie pewnie mój bunt w stronę wolnego rynku był spowodowany podejściem moich starych.
Ale nawet Hans Herman Hoppe mówił, że jego starzy byli komuchami, podobnie jak jego wykładowcy ( szkoła frankfurcka ) tak że rzeczywiście środowisko może nasz kształtować, ale pewnie nie tak, jak by chciało ;)

"Z wilka wilk, z nędzy nędza, a z krwi krew"
Ktoś kłamie wciąż - i ssie, ssie, SSIE!
 

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Od każdej reguły są wyjątki klan Friedmanów, Paulów etc. bolszewicy też mają dynastie : nowiccy, pacewicze, sierakowscy
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
To może dla odmiany jakieś pozytywne przykłady. Gdybyście coś tam poczęli i trzeba było wychowywać, to tu jest pomocny szablon...

021.png
 
Do góry Bottom