Publiczna TV (i koncesjonowane)

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Rewiński ujawnia kulisy działania Telewizji Polskiej: "W połowie kontraktu z TVP wyrzucono mnie z niej za to, że prowadziłem program 'Siara w kuluarach'"

c23fff3fd0d64c2c87ec72446d607c69.jpeg

Fot. wPolityce.pl
Janusz Rewiński odniósł się do reakcji na zmiany, jakie niebawem zajdą w mediach publicznych. Popularny satyryk przypomina, że sam stał się ofiarą praktyk, jakie panowały do niedawna w TVP.

Mnie dotyczyła decyzja, która była drastyczna. W połowie kontraktu z TVP wyrzucono mnie z niej za to, że prowadziłem program „Siara w kuluarach”. Nigdy wcześniej takiego ruchu nikt wobec mnie nie zrobił — mówi portalowi niezalezna.pl Rewiński.

W programach zaczęliśmy mówić o Lasach Państwowych, o tym jak posłowie mówili do kamery jedno, a widać było z tyłu ich dziwne nerwowe ruchy. Po trzech takich programach dotyczących parlamentu i rządu okazało się, że trzy następne odcinki nie mogą już być nakręcone. Dlaczego? Ponieważ „bóg Europy” czy jak mówili na niego robotnicy „słońce Peru mistrz bajeru” zarządził abyśmy wywalali stamtąd ponieważ tak zarządził. Nie było żadnego tłumaczenia — relacjonuje niezapomniany Siara z filmu „Kiler”.

Satyryk zdradza również nieeleganckie metody, jakimi pozbyło się go ówczesne kierownictwo TVP.

Dzisiaj władzę w telewizji polskiej przejęli ludzie, którym moje poczucie humoru i program przeze mnie wymyślony zupełnie nie odpowiadają. Okazało się, że kontrakt podpisany na sześć odcinków został nagle zerwany w połowie. Podczas kręcenia jednego z nich zostaliśmy wyrzuceni z Sejmu przez pana marszałka. Następny kręciliśmy już na ulicy. Kiedy nastała pani Schymalla, jako szefowa pierwszego programu TVP, nie przebrałem się nawet z mojego kostiumu do karmienia koni, żeby jechać do telewizji kręcić kolejny odcinek. Wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Nikt z TVP nie pofatygował się nawet, żeby do mnie zadzwonić i poinformować o zerwaniu kontraktu — wspomina Rewiński.

Janusz Rewiński zwraca uwagę na histerię, jaka rozpętała się w mainstreamowych mediach w obliczu zmian, jakie proponuje PiS.

Widać jak prowadzący programy dostają jakiegoś kompletnego szału. Czytam portale internetowe, które lubię. Mam więc głowę spokojną i czystą. Z internetu dowiaduję się co się dzieje — mówi satyryk.

gah/niezalezna.pl
 
OP
OP
pawlis

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
BRAUN: PREZESI MEDIÓW PUBLICZNYCH ZOSTANĄ SPROWADZENI DO RANGI URZĘDNIKÓW
braun.jpg

A KRRiT może zacząć cenzurować media prywatne.

Jeśli prezesów mediów publicznych można odwołać bez uzasadnienia, to znaczy, że pełnią wyłącznie funkcję wykonawczą. Nie ma mowy o żadnej niezależności.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji traci kompetencje związane z powoływaniem władz mediów publicznych, ale ma uprawnienia kontrolne w stosunku do całego rynku mediów i niewykluczone, że po zmianach kadrowych, które nastąpią nie później niż w kwietniu, będzie można używać jej do precyzyjnego kontrolowania mediów komercyjnych. Władza może zacząć bardzo rygorystycznie egzekwować przestrzeganie zapisów koncesyjnych. KRRiT może stać się organem policyjnym w stosunku do mediów prywatnych. Wystarczy nowa, poszerzająca interpretacja ustawowego przepisu o zagrożeniu interesów kultury narodowej lub naruszaniu normy dobrego obyczaju, by nadawcę ukarać, a nawet zagrozić odebraniem koncesji.

Przeciwnicy tzw. dobrej zmiany, która następuje w zawrotnym tempie, często przestrzegają, że będziemy mieć w Warszawie Budapeszt. To prawda, że na Węgrzech istnieją poważne ograniczenia niezależności mediów, ale ustawa wprowadzona przez rząd Orbana wprost gwarantuje niezależność mediów publicznych i zapewnia udział opozycji w wyborze ich władz. W Polsce, zgodnie z nową ustawą, telewizja publiczna stanie się bezpośrednio zależna od rządu, bo minister skarbu w każdej chwili może powołać i odwołać jej władze. To bezpośrednie zarządzanie.

Telewizja Polska stanie się podporządkowana władzy bardziej niż media zarządzane przez ojca Rydzyka.

Telewizja TRWAM jest prywatną, niezależną stacją. To kwestia autonomicznej decyzji właścicieli, czyli Fundacji Lux Veritatis, że przyjęli akurat taką, a nie inną narrację. Jeśli ojciec Rydzyk uzna, że rząd mu się nie podoba, będzie go krytykował i trudno będzie go powstrzymać. Gdyby pod rządami nowej ustawy prezes telewizji publicznej zrobił to samo, zostałby odwołany w ciągu kilku godzin.

Media we wszystkich krajach europejskich, łącznie z legendarnym BBC, oskarżanym niezmiennie o przechył „lewicowo-liberalny”, mają powiązania polityczne. Żadne media nie są całkowicie odarte z sympatii i antypatii. Media publiczne mają jednak obowiązek – to cytat z ustawy – rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą, a także sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli. W TVP powinno być miejsce i dla Lisa i dla Pospieszalskiego.

Dla polityków telewizja publiczna to tylko Wiadomości i publicystyka w Jedynce i Dwójce. Program Tomasza Lisa to 45 minut raz w tygodniu – na kilkaset godzin programu telewizji publicznej dziennie. Budził takie emocje, bo miał olbrzymią oglądalność. Jednak w programach TVP, które oceniają najchętniej ci, którzy się chlubią, że Telewizji Polskiej wcale nie oglądają, byli zawsze obecni politycy opozycji (można to sprawdzić w systematycznych raportach), byli tacy dziennikarze jak choćby Rafał Ziemkiewicz. Są transmisje i z manifestacji w obronie niezależności Trybunału Konstytucyjnego, i z marszu PiS, i z orszaku Trzech Króli. Na rocznicę katastrofy smoleńskiej wyświetliliśmy dwa filmy: zarówno Śmierć prezydenta produkcji National Geografic Channel, za co byłem krytykowany przez dziennikarzy prawicowych, jak i Anatomię upadku Anity Gargas, czego nie mogła mi darować m.in. „Gazeta Wyborcza” i Janina Paradowska.

Politycy PiS zapowiadają, że obecna ustawa to tylko rozwiązanie przejściowe. Obawiam się jednak, że gdy rząd będzie już media publiczne w pełni kontrolował, szybko straci zapał do rezygnowania z narzędzi tej kontroli i nowa ustawa przestanie już być pilna. Obym się mylił, ale słowa posłanki Pawłowicz, która mówi wprost, że media publiczne powinny realizować zadania określone przez partię rządzącą, sugerują, że o jakiejkolwiek niezależności nie będzie już mowy.
 
OP
OP
pawlis

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
TVP Info nie wygłuszyło nazwisk w procesie ws. śmierci Tylman. Ujawniono dane: nazwiska, adresy...

Policjanci przesłuchujący Adama Z., jego rodzina, partnerzy, znajomi - ich nazwiska i adresy usłyszeli wszyscy widzowie TVP Info, śledzący retransmisję procesu ws. Ewy Tylman. Sąd ostro skrytykował telewizję, a ta broni się... obwiniając sąd za odczytywanie danych.

- To jest proces karny, a nie show telewizyjny - komentował sytuację Aleksander Brzozowski, rzecznik sądu w Poznaniu dla Wirtualnemedia.pl. Branżowy portal opisał, jak TVP Info ujawniła wiele danych osobowych podczas retransmisji procesu Adama Z., oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman.

Sąd nie zgodził się na transmisję procesu. Dlatego największe telewizje retransmitowały jego przebieg z kilkuminutowym opóźnieniem. Gdy wymieniano nazwiska i inne wrażliwe dane, zagłuszano je wysokim dźwiękiem. TVN24 udało się w ten sposób uniknąć ujawnienia tych informacji.

Tę samą metodę stosowało TVP Info, jednak ewidentnie nie zadziałała ona tak, jak powinna. Wielokrotnie spóźniano się z wygłuszeniem i na żywo nadano wrażliwe informacje.

TVP Info: "To było technicznie niemożliwe"
Według Wirtualnychmediów.pl, widzowie TVP Info usłyszeli m.in. nazwiska i adresy rodziny oskarżonego, jego partnera, partnerki z czasów studenckich, świadków, a także policjantów, którzy Z. oskarża o zastraszanie. Pojawiły się też szczegółowe opisy współżycia seksualnego.

Tłumacząc się z sytuacji, Samuel Pereira, zastępca kierownika publicystyki Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, oskarżał sąd o nieprawidłowe działanie. - Pierwszy raz słyszę, żeby sąd był tak wylewny w cytowaniu nazwisk - mówił. Ocenił, że "przy takim natłoku nazwisk w trakcie retransmisji nie można na czas wszystkich zagłuszyć" - czytamy na Wirtualnemedia.pl.

- To jest proces karny, a nie show telewizyjny. Odczytywane są pełne wyjaśnienia oskarżonego, muszą padać nazwiska. Odpowiedzialność za ujawnianie danych osobowych spada na telewizję - mówił rzecznik poznańskiego sądu.

Według Wirtualnychmediów.pl, sekretariat sądu miał kilkukrotnie kontaktować się z TVP w trakcie retransmisji i zwracać uwagę na ujawnianie danych na antenie.

Z tłumaczeniem Pereiry nie zgadzają się inni dziennikarze, którzy piszą o tym na Twitterze.




"Byłem zastraszany przez policjantów". Adam Z. nie przyznaje się do zabójstwa Ewy Tylman
 
OP
OP
pawlis

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Z OSTATNIEJ CHWILI! TVP POZYWA MEDIA!

A my pytamy zespoły z naszego regionu - Golec uOrkiestra i Feel o to, czy zbojkotują opolski festiwal.

Telewizja Polska miała na początku tygodnia wydać oświadczenie w sprawie współpracy z miastem Opole i prezydentem miasta Arkadiuszem Wiśniewskim. Prezydent w rozmowie z Radiem Opole powiedział, że ten festiwal jest symbolem polskiej kultury. Zaproponował własne rozwiązanie w związku z zamieszaniem wokół wydarzenia.

- Jesteśmy związani z TVP jednoroczną umową, ale jej warunki nie są spełnione. Rezygnują kolejni artyści z ustalonego programu. Tym samym stawia się pod wątpliwość funkcjonowanie tej umowy. Jako prezydent jestem zobowiązany dbać o dobre imię tej marki – powiedział Wiśniewski.

I dodał: - Nie chcemy festiwalu kiczu w Opolu. Można go przenieść na inny termin. Powołalibyśmy Akademię Polskiej Piosenki, która stworzyłaby program. Opole byłoby organizatorem festiwalu. Telewizja mogłaby relacjonować wydarzenie i mieć świetne show. Prezydent przypomniał też, że amfiteatr należy do miasta.

TVP WYDAŁA OŚWIADCZENIE
Tymczasem, w poniedziałek TVP opublikowała oświadczenie w zupełnie innej sprawie.Wypiera się tego, jakoby Jacek Kurski, prezes TVP, miał zablokować występ Kayah i… kieruje pozwy o ochornę dóbr osobistych przeciwko mediom.

„W związku z pojawiającymi się w prasie i uporczywie powtarzanymi w mediach informacjami, jakoby w TVP funkcjonowała cenzura artystów występujących w Festiwalu Opole 2017, TVP oświadcza, że takie twierdzenia są nieprawdziwe i naruszają dobre imię Spółki.

Nie godząc się z tymi zarzutami, które wciąż są bezkrytycznie powielane, Telewizja Polska skierowała pozwy o ochronę dóbr osobistych przeciwko wydawnictwu Agora, Grupie Wirtualna Polska, Ringier Axel Springer Polska i Newsweek Polska.

Należy podkreślić, że wiele z tych publikacji miało miejsce, pomimo stanowiska TVP, a także nawet po wypowiedzi Pani Maryli Rodowicz, z których wynikało wprost, że TVP nie cenzuruje zaproszonych przez Nią artystów, w tym m.in. KAYAH.

Publikacje, które nie tylko ignorowały stanowisko TVP, ale również wypowiedź Pani Maryli Rodowicz, dodatkowo zaogniły sytuację wokół 54. KFPP w Opolu ze szkodą dla wydarzenia, artystów i widzów."

CO ZROBIĄ GOLCE, FEEL ORAZ IREK DUDEK?
Artyści z naszego regionu wystąpią w Opolu. Dlaczego Feel i Golec uOrskiestra nie zbojkotują wydarzenia?

- Przyglądamy się całej zadymie i czekamy. Przygotowujemy oświadczenie, które opublikujemy w stosownym czasie. Słuchamy wszystkich opinii. Najsmutniejsze jest to, że może dojść do odwołania festiwalu. Pytanie, kto ma w tym interes – powiedział nam Rafał Golec, menadżer zespołu Golec uOrkiestra.

Media spekulowały, że telewizja szykuje „góralski wieczór” z udziałem Golców i Zakopower. - Pierwsze słyszę. Chcieliśmy wziąć udział w Premierach. Nie podpisaliśmy kontraktu na żaden wieczór góralski. Chcemy być z dala od politycznych podziałów – dodaje Golec.

Czy miastu uda się przejąć organizację tego wydarzenia? W telewizji trwają rozmowy, których efekt mamy poznać na początku tego tygodnia. Z naszej rozmowy z menadżerem grupy Feel wynika, że decyzje zostaną podjęte do wtorku.

- Jutro podejmiemy decyzję w sprawie naszego udziału w festiwalu, sprawdzamy rozwój wydarzeń. Czekamy na decyzję, czy miasto dogada się z telewizją. To nie nasza sprawa, nas interesuje tylko muzyka – mówi Marcin Bachara, menadżer grupy Feel.

Wśród artystów z naszego regionu na opolskiej scenie ma pojawić się też Irek Dudek, organizator festiwalu Rawa Blues. - Ja miałem tylko jeden warunek, czy szanowni artyści będą grali LIVE bez playbacków i półplaybacków w koncercie "after party”, do którego mnie zaproszono. Potwierdzono, że tak - powiedział nam Dudek.

- Kilkakrotnie odmawiałem występu w TVP ze względu na wszechobecne playbacki, czyli oszustwa koncertowe. Jestem gotowy na zagranie dla Publiczności Opolskiej utworu "Au sza la la la", za który otrzymałem Ich nagrodę oraz paru swoich przebojów, o które mnie poproszono jako Shakin’ Dudi - dodaje Irek Dudek.

KTO WYSTĄPI?
Na opolskiej scenie na pewno wystąpią Jan Pietrzak i Zenon Martyniuk. O ile festiwal w ogóle się odbędzie. W ostatnich dniach lawinowo spływały informacje o kolejnych gwiazdach, które rezygnowały z udziału w 54. KFPP w Opolu. Zaczęło się od Kayah, której występ w scenicznym jubileuszu Maryli Rodowicz miał zablokować prezes TVP, Jacek Kurski. Ostatecznie, zrezygnowała Kayah, a tuż po niej Katarzyna Nosowska. Rodowicz napisała na fejsbuku, że „nie tak wyobrażała sobie swój Złoty Jublieusz” i postanowiła nie brać udziału w festiwalu. Potem, kolejni artyści, w tym Urszula, Kasia Kowalska, Kombii, Michał Szpak czy Andrzej Piaseczny zrezygnowali z występu w Opolu.

Prezydent miasta, Arkadiusz Wiśniewski zapewnia, że będzie walczył, by kolejne edycje święta polskiej piosenki odbywały się ponad podziałami politycznymi. Umowę z TVP podpisał tylko na rok. Po tegorocznej edycji mają zapaść decyzje w sprawie kolejnych. Ale sytuacja jest dynamiczna i każdego dnia zmienia się jak w kalejdoskopie.

Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu jest wydarzeniem z najdłuższymi tradycjami w kraju. Wystartował w 1963 roku. Nie odbył się tylko raz, podczas stanu wojennego. Czy miasto i telewizja znajdą kompromis? Czy festiwal odbędzie się 9-11 czerwca?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Śmieszna ta demokracja. Nagle bojkot jednej imprezy przez środowisko artystyczne oznacza dla rządzących poważny cios wizerunkowy, bo taki afront zbuntowanych marionetek podmywa całą ich władzę. Ale tak to jest, gdy rząd zajmuje się wszystkim, włącznie z zabawianiem mas - wtedy niebezpieczeństwo jego obalenia może czaić się w zasadzie na każdym kroku. Nie wiadomo skąd nadejdzie pierwszy sygnał niezadowolenia i buntu, bo takich obszarów jest sporo - nie sposób tego w pełni kontrolować.

Jeżeli walczyć z państwem, to najlepiej z demokratycznym, bo najmniej w nim powagi. Ot, jakiś tandeciarski festiwal pstrokacizny i żenady staje się nagle zarzewiem kryzysu politycznego, bo parę przebrzmiałych gwiazd odmówiło rządzącym występów...
 
Do góry Bottom