Przyszłość islamu

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Czy Euroarabia jest możliwa? Jak myślicie?

Współczesny problem islamu bywa porównywany do tragicznej sytuacji z lat siedemdziesiątych we Francji. Analogia trafna (?), bo rząd francuski zdążył do początku lat 70. zinfiltrować prawie wszystkie wpływowe organ. komunistyczne. Terroryści stanowili zagrożenie dla cywili, ale nie dla bezpieczeństwa państwa francuskiego. 20 lat później - o zagrożeniu ze strony komunistów nikt nie słyszał. Działania służb po listopad. zamachach wskazują na podobny scenariusz. Czy demograficzny "boom" to fikcja, podobna do straszenia we fr. bulwarówkach o wysokim wskaźniku dzietności w komunach jako produkcie ubocznym "free-love"? Sowiecką metodą opanowania zachodnich społeczeństw miała być dzietność hippisów, a raczej propaganda polegająca na wyolbrzymieniu i właść. stworzeniu zagrożenia. Dziś każde medium straszy islamem. Mamy się czego obawiać?

Cytat:

Według Erica Kaufmana z Uniwersytetu Londyńskiego muzułmanie w 2050 roku będą stanowić 15 procent ludności Europy. Zważywszy na fakt, że 25 procent Europejczyków do 2050 roku będzie ateistami lub agnostykami – takie są prognozy – wyznawcy islamu mogą stanowić w sumie około 20 procent pośród wszystkich osób religijnych. Darren Sherkat uważa jednak, że to błędna prognoza. Jej zdaniem uczeni na ogół przyjmują iż muzułmanie na Zachodzie pozostaną przy swojej kulturze. Dlatego ci sami uczeni często winią europejskie rządy za niewystarczające działania w celu stworzenia „prawdziwie wielokulturowego społeczeństwa” - co rzekomo popycha mahometan w kierunku radykalnych grup, takich jak Al-Kaida i Państwo Islamskie.

Zgodnie z powyższym punktem widzenia, islamo-propagandzista to odpowiednik zwolennika socjaldemokracji w latach siedemdziesiątych. Winę za radykalizm komunistów ponosi brak państwa opiekuńczego zapewniającego minimum socjalne, a winę za radykalizm muzułmanów ponosi brak "prawdziwie wielokulturowego społeczeństwa" - najlepiej szariato-przyjaznego, z odwołaniami do monoteizmu w konstytucji. Przykład muzułmańskich nakryć i ubioru. Islamo-propagandziści spłycają temat "nietolerancyjności" do zakazu noszenia burek. Pytanie - czy fr. rząd ma szczególny obowiązek znieść ten zakaz, skoro w krajach muzułmańskich jest obiektyw. więcej bezsensownych przepisów wymierzonych w innowierców? Czy fr. rząd nie powinien raczej postawić ultimatum, aby najpierw zniesiono kary za "riddę" i picie alkoholu w państwach Maghrebu? Islamo-propagandziści nie chcą walczyć z państwami muzułmańskimi, a z państwami laickimi i świeckimi. Podstawowa, acz wielka różnica. Islamo-propagandziści nie tolerują nietolerancji wobec islamu. Jest to element tak samo obcy naszej cywilizacji, jak niegdyś socjaldemokraci i komuniści.

"Zachód a świat islamu – Zrozumieć Innego"
Ponieważ kolejne generacje muzułmanów europejskich traciły częściowo identyfikację z dziedzictwem państw pochodzenia, przekształciły islam na własny użytek. W wyniku procesu socjalizacji z obcym kulturowo społeczeństwem, rola religii zmieniła się z tzw. "islamu ludowego" opartego na przesądach i mistycyzmie, popularnego wśród ludności rolniczej, w islam użytkowy i refleksyjny. Nastąpiła indywidualizacja islamu, polegająca na samodzielnym sięganiu przez muzułmanów do tekstów źródłowych (do Koranu i hadisów) i ich krytycznej interpretacji. Według francuskiego znawcy islamu, Oliviera Roya, rosnący indywidualizm wywiera wpływ na podejmowanie decyzji o działalności terrorystycznej, bowiem każdy z nas ma prawo sam decydować o miejscu i roli religii w jego życiu. W związku z tym wśród członków społeczności muzułmańskich można wyróżnić dwie postawy: pierwsza nakazująca powrót do korzeni religii, zaś druga zalecająca odejście od islamu.

Zgodnie z powyższym punktem widzenia, islam jest na etapie Lutra. Pluralizm wewnątrz protestantyzmu oznaczał w długof. perspektyw. rozpowszechnienie piątego przykazania, dokładnie jak u pierwszych ludów piśmiennych. Islamo-propagandzistów czeka analogiczna marginalizacja i wyginięcie, bo system bez nadzoru "szamana" nie przetrwa.

main-qimg-cd3ef20db2d48e9c24d885386701f861
 
Ostatnia edycja:

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Cóż z tego, że na świecie żyje 1,4 miliarda muzułmanów, skoro świat islamski (ściślej: arabsko-islamski – za najbardziej typowy kraj muzułmański Abdel-Samad uważa ojczysty Egipt) poniósł klęskę na każdym polu – gospodarczym, technologicznym, naukowym, intelektualnym, kulturalnym. Nie wnosi wiele albo nawet nic do światowej nauki, sztuki czy architektury, nie istnieje w nim duch twórczości i innowacyjności, nie posiada kreatywnej, produktywnej gospodarki, panuje w nim cywilizacyjny, społeczny i materialny zastój, nie dysponuje efektywnym systemem edukacji, formy jego życia kulturalno-duchowego skostniały, pogrąża się w duchowej izolacji, jego tożsamość uległa zeskorupieniu, jego kultura zastygła w duchowej pustce, kręci się w miejscu wokół własnego ogona. Gdyby arabski islam był firmą, już dawno musiałby ogłosić plajtę. To czego potrzebuje, to uporządkowana upadłość.

http://nowadebata.pl/2014/12/30/zmierzch-islamu/
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
uwaga, religioznawcza prognoza, interesuje sie tym wiec cos napisze
chrzescijanstwo powstalo z judaizmu inkorporujac judaistycznych prorokow, islam inkorporowal chrzescijanskich wiec zatem judaistycznych prorokow, islamskich (judaistycznych i chrzescijanskich zarazem) prorokow inkorporowal bahbaizm bedac uaktualnieniem wszystkich poprzednich, wiec jest mozliwe ze bahbaizm dojrzeje i przejmie paleczke po islamie ktory przejmie paleczke po chrzescijanstwie ktory przejal paleczke od judaizmu za sprawą opóźnienia. jest tez opcja ze nieabrachamowa religia sie zadomowi np buddyzm jest od jakiegos czasu modny wsrod mlodych wyksztalconych z wielkich miast zachodu, buddyzm zaklada ze jak nauki buddyzmu sie nie zgadzaja z nauka to trzeba nauki buddyzmu zmienic, buddyzm jest tez religia najmniej krytykowaną przez nowy ateizm
 

Max J.

Well-Known Member
416
448
Ja nie wierzę w powstanie kalifatów w Europie. A cytat wklejony przez Trigger Happy w części wyjaśnia wojowniczość islamu. To nie tak, że Europa jest zagrożona przez swoją słabość. To właśnie fundamentalizm islamski przez swój izolacjonizm próbuje bronić się przed skuteczniejszą kulturą. Pomijam tutaj kwestię inspirowanych grup. Islam nie oferuje nic atrakcyjnego i właśnie z tego powodu, jeśli nie zreformuje się to przegra. Chrześcijaństwo potrafiło się zreformować i tym samym przedłużyć swoją egzystencję. Islam musi zrobić to samo, jeśli za 300 lat jacykolwiek mahometanie mają istnieć (w większej ilości).

Cóż z tego, że na świecie żyje 1,4 miliarda muzułmanów, skoro świat islamski (ściślej: arabsko-islamski – za najbardziej typowy kraj muzułmański Abdel-Samad uważa ojczysty Egipt) poniósł klęskę na każdym polu – gospodarczym, technologicznym, naukowym, intelektualnym, kulturalnym. Nie wnosi wiele albo nawet nic do światowej nauki, sztuki czy architektury, nie istnieje w nim duch twórczości i innowacyjności, nie posiada kreatywnej, produktywnej gospodarki, panuje w nim cywilizacyjny, społeczny i materialny zastój, nie dysponuje efektywnym systemem edukacji, formy jego życia kulturalno-duchowego skostniały, pogrąża się w duchowej izolacji, jego tożsamość uległa zeskorupieniu, jego kultura zastygła w duchowej pustce, kręci się w miejscu wokół własnego ogona. Gdyby arabski islam był firmą, już dawno musiałby ogłosić plajtę. To czego potrzebuje, to uporządkowana upadłość.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Wklejałem już ten tekst kiedyś - na zasadzie ciekawostki i innego spojrzenia. Sądzę jednak, że autor się myli w najbardziej podstawowy sposób - zakłada pewien rodzaj optymizmu, implikującego konieczność postępu gospodarczego, technologicznego, naukowego, intelektualnego w kulturze, traktując ją jako wehikuł dla tychże przy jednoczesnym uznaniu, że tylko w ten sposób cywilizacje ze sobą rywalizują. A to oczywista nieprawda.

Wojowniczość islamu nie jest wynikiem żadnych kulturowych kryzysów - to od samego początku była wiara podboju i dominacji. Im szybciej nauczycie się traktować religie jako programy czy algorytmy działania wspólnot, z odpowiednio rozłożonymi akcentami w postaci kar i nagród dla wiernych, tym szybciej wyjdziecie z intelektualnego dzieciństwa, pozbawiając się złudzeń.

Jeżeli muzułmanie skolonizują Europę, to tylko doda im wiary w islam - trzymali się zaleceń swojej wiary i odnieśli zwycięstwo nad przeciwnikiem mającym materialne przewagi na każdym polu [poza demografią]. To będzie jak historia zbliżona do walki Dawida z Goliatem. A jak słabeusz i głupiec mógł pokonać inteligentnego siłacza? Ano tylko z bożą pomocą... I mamy renesans islamu gwarantowany.

Postęp jako taki nie jest żadną koniecznością. Jak się ma ochotę, zawsze można wrzucić wsteczny bieg. Zresztą nawet patrząc na rozkład inteligencji społeczeństw, można dojść do wniosku, że głupsze wspólnoty zawsze będą skłaniały się do rozwiązań siłowych i obskuranckich, bo na inne ich nie stać intelektualnie. Nie znaczy to jednak, że jako mniej inteligentni muszą przegrać ze swoim programem działania.

Nie muszą, zwłaszcza gdy mądrzejsi są tylko mądrzejszymi z nazwy i zapraszają głupszych, aby dokonali na nich własnej kolonizacji.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Mnie też wydaje się, że w środowisku opanowanym przez ateuszy istnieje pewne przecenianie motywacji poza-duchowych, które napędzają ludzi do działania. Wszystko sprowadza się do hajsu, dupczenia, postępu technologicznego, czy ogólnie ujmując libertynizmu, stąd zdziwienie, czemu ideologia, która nie zapewnia wiele z tego, znajduje takie poparcie - łącznie z tym, że ludzie się wysadzają w powietrze. Owszem, można wszystko zrzucić na zjebizm wszystkich poza nami, ale wydaje mi się, że to nie tłumaczy wszystkiego. Ekspansja islamu to nie efekt zazdrości poziomu cywilizacji zachodniej (choć pewnie dobrze się ze zdobyczy cywilizacji korzysta), ale właśnie efekt przekonania, że są rzeczy ważniejsze niż żreć i ruchać.
 

jkruk2

A fronte praecipitium a tergo lupi
828
2 386
Oddziaływanie zawsze odbywa się w dwie strony...pewnie jest trochę tak i trochę tak...
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Wojowniczość islamu
Po dwóch wojnach światowych europejczycy mają chyba stępiony zmysł wojowniczości.
A konflikt z islamem rozgorzał po restytucji Izraela i próby podporządkowania rządów arabskich przez instalowanie marionetek, a w końcu przez bombardowania niepokornych. A wiara podboju i dominacji jest także obecna w polityce USA czy Rosji. Kto tu jest bardziej wojowniczy?
Ekspansja islamu
Tak samo możemy mówić o ekspansji cywilizacji afrykańskiej czy hinduskiej. Mnożą się bo niewiele innego potrafią.
Poziom religijności wśród zamachowców jest raczej niski. To raczej kwestie godności, honoru, braku perspektyw i desperacji.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Poziom religijności wśród zamachowców jest raczej niski. To raczej kwestie godności, honoru, braku perspektyw i desperacji.

Citation needed. Ja też nie mam danych, ale doświadczenie mówi mi, że jeśli ktoś decyduje się na tak drastyczny krok, to wcześniej sobie szacuje, co z tego będzie miał. Ludzie wierzący mają nadzieję na nagrodę po śmierci, co nadaje sens tym ostatecznym rozwiązaniom. Ale nawet, to kwestie honoru czy godności także są dość obce ludziom cywilizacji zachodniej, co pokazuje znów, że dla wielu ludzi kwestie poza-libertyńskie mogą być znacznie ważniejsze. To trochę błąd przykładania własnej miary do innych - generalnie dla liberałów (i w znacznej części libertarian) kwestie duchowe: wiary, honoru, godności, są gdzieś na dalszym planie, stąd trudności w zrozumieniu motywacji innych.

A może to jednak zjebizm wynikający z chowu wsobnego.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Poziom religijności wśród zamachowców jest raczej niski.
W przypadku islamu to akurat nie ma większego znaczenia, jak kto się zachowuje codziennie, skoro poświęceniem na świętej wojnie może unieważnić wszystkie swoje grzechy. Terroryści muzułmańscy często przed popełnieniem zamachu grzeszą na zapas, bo wiedzą, że i tak odpowiednim uczynkiem są w stanie wymazać wszelkie przewiny - idą więc chlać, na dziwki, robią to co formalnie religia im zakazuje czynić, bo przecież i tak wszystko będzie wybaczone.
To raczej kwestie godności, honoru, braku perspektyw i desperacji.
Ach, a religia, oczywiście, nie ma z wymienionymi czynnikami niczego wspólnego... Halo, pobudka!

Ale nawet, to kwestie honoru czy godności także są dość obce ludziom cywilizacji zachodniej, co pokazuje znów, że dla wielu ludzi kwestie poza-libertyńskie mogą być znacznie ważniejsze. To trochę błąd przykładania własnej miary do innych - generalnie dla liberałów (i w znacznej części libertarian) kwestie duchowe: wiary, honoru, godności, są gdzieś na dalszym planie, stąd trudności w zrozumieniu motywacji innych.

A może to jednak zjebizm wynikający z chowu wsobnego.
Mnie się wydaje, że to nie ma podstaw biologicznych i jest spowodowane czysto nowocześniackim przeoraniem mózgów, spowodowanych totalną dominacją państwa w sferze sprawiedliwosci, chociażby. Całym tym panoptykonem, w którym zwykły człowiek nie ma nic do gadania i wykonuje tylko polecenia nadzorców.

Bądź co bądź, w środowiskach, w jakich państwo nie ma tak łatwego dostępu - na przykład kibicowskim - jest jakieś szczątkowe rozumienie honoru. Honoru może i sprowadzonego do czysto bandyckich klisz, podporządkowującego godność jednostki rywalizacji międzyplemiennej, ale jednak istniejącego.

Gdyby państwo wycofało się z dnia na dzień ze stanowienia prawa i jego egzekucji, z miejsca powróciłby model kultury honoru, bo taki reputacyjny system jest jedynym łatwo upowszechnialnym rozwiązaniem wymiaru sprawiedliwości w zdecentralizowanym społeczeństwie.

Ludzie z Bliskiego Wschodu są jeszcze żywo związani kwestiami honorowymi, bo ich społeczeństwa nigdy nie zostały tak głęboko spenetrowane przez zła knagę. Państwo daje tam naprawdę dużo luzu chociażby rodzinom, które mogą odjebywać - honorowo - potomstwo godzące w ichnie interesy. Stąd "zabójstwa honorowe", w bliskowschodnim rozumieniu. A jakie wyroki tam za to dostają? Jeżeli akurat w państwie nie ma silnego nurtu modernizacyjnego, westernizującego, to nawet urzędnicy muszą liczyć się z lokalnymi tradycjami.

U nas rodzina nie ma takiej autonomii a cała władza należy do państwa, które może nawet komuś dziecko zabrać.

Im bardziej państwo zbliża się do omnipotencji, tym mniej honoru w społeczeństwie przez nie opanowanym a więcej nieodpowiedzialności. Im mniej władzy centralnej, tym większa potrzeba honoru, słowności, dotrzymywania obietnic, bo jakoś trzeba sobie radzić w tej społecznej dziczy.
 
Ostatnia edycja:

Max J.

Well-Known Member
416
448
No próbuję znaleźć jakiś sensowny argument za tym, że Islam wygra, ale jakoś nie potrafię go dostrzec. Ślepy oręż duchowego fanatyzmu może odnieść pewne sukcesy, nie przeczę, a jeśli nie to, to demografia i migracje mogą przechylić szalę, wszak niejedne wędrówki ludów doprowadziły do upadku, bądź poważnych kryzysów różnych państw.
Tylko, powiedzcie mi, czy w tym przypadku jest to możliwe?

Tak jak kiedyś ktoś mądry stwierdził, Islam nie oferuje nic. To już Chińczycy oferują swoją kulturą więcej, niż dzisiejsi muzułmanie. Naprawdę wszystkie państwa arabskie musiałyby się zmówić żeby cokolwiek z takiego najazdu wyszło, a tymczasem one rywalizują pomiędzy sobą, a niektóre dogaduję się ze swoimi teoretycznie wrogami. Układanka jest tak skomplikowana, że pociągnięcie jej w jednym tylko konkretnym kierunku jest mało prawdopodobne w bliskiej perspektywie.

Podbój kulturowy odpada. Zamachy?
Nieefektywne, a wręcz osłabiają markę islamu i zmuszają część umiarkowanych do odcięcia się i dokonania schizmy. Siła polityczna też nie równa się państwom europejskim. Gospodarczo też słabo, a te które są bogate nie mają potencjału demograficznego. Dalej, ropa wieczna nie jest, więc chcąc nie chcąc muszą ponieść spore wysiłki ekonomiczne i intelektualne żeby uchronić się przed powrotem do walk beduinów o studnie. Żeby dokonać skoku cywilizacyjnego i skłonienia Europejczyków do inwestowania i przyjeżdżania do ich kraju muszą się trochę otworzyć i zliberalizować.

Ich jedyną szansą jest osłabienie państw, ale dochodzą pewne sygnały, że Niemcy i Francja powzięły pewne kroki żeby to ryzyko zminimalizować, bo stały się świadome zagrożenia jakie niesie infiltracja.
Zatem, tak realnie, jakim cudem mieliby podbić Europę w XXI/XXII wieku, jeśli nigdy dotąd tego nie dokonali, a właśnie teraz istnieje największa dysproporcja potencjałów?
Wszyscy muzułmanie musieliby się zmówić i ruszyć hurmem na Europę (wpierw jeszcze nauczyć się pływać i nie wypadać z łodzi, co kiepsko im wychodzi) i może, kurwa, może podbiją europejskie niziny.

Aha. Nawet jeśli Europę podbiją to są jeszcze Ameryki, Azja i Japonia oraz Australia. Nie ma chuja żeby zwyciężyli. Są zbyt tępi.
Poza tym, cywilizacje i mocarstwa upadają, a ewolucja brnie dalej, i jakoś tak dziwnym trafem, mimo różnych kataklizmów ludzkość dotarła do czasów, w których zaczęła raczkować w kosmosie, ujarzmiać naturę, biologię i własne słabości, by odtąd świadomie pokierować ewolucją gatunku eliminując niedoskonały dobór naturalny.
Niestety, ale nie dożyjecie upadku cywilizacji. Może jakaś wojna będzie, może inne ruchawki, ale nie liczcie na upadek. : )

Na deser. Dlaczego arabskie armie przegrywają.


The Role of Culture

These problems notwithstanding, culture does need to be taken into account. Indeed, awareness of prior mistakes should make it possible to assess the role of cultural factors in warfare. John Keegan, the eminent historian of warfare, argues that culture is a prime determinant of the nature of warfare. In contrast to the usual manner of European warfare which he terms "face to face," Keegan depicts the early Arab armies in the Islamic era as masters of evasion, delay, and indirection.12 Examining Arab warfare in this century leads to the conclusion that Arabs remain more successful in insurgent, or political warfare13—what T. E. Lawrence termed "winning wars without battles."14 Even the much-lauded Egyptian crossing of the Suez in 1973 at its core entailed a masterful deception plan. It may well be that these seemingly permanent attributes result from a culture that engenders subtlety, indirection, and dissimulation in personal relationships.15

Along these lines, Kenneth Pollack concludes his exhaustive study of Arab military effectiveness by noting that "certain patterns of behavior fostered by the dominant Arab culture were the most important factors contributing to the limited military effectiveness of Arab armies and air forces from 1945 to 1991."16 These attributes included over-centralization, discouraging initiative, lack of flexibility, manipulation of information, and the discouragement of leadership at the junior officer level.

(...)
Information as Power

In every society information is a means of making a living or wielding power, but Arabs husband information and hold it especially tightly. U.S. trainers have often been surprised over the years by the fact that information provided to key personnel does not get much further than them. Having learned to perform some complicated procedure, an Arab technician knows that he is invaluable so long as he is the only one in a unit to have that knowledge; once he dispenses it to others he no longer is the only font of knowledge and his power dissipates. This explains the commonplace hoarding of manuals, books, training pamphlets, and other training or logistics literature. On one occasion, an American mobile training team working with armor in Egypt at long last received the operators' manuals that had laboriously been translated into Arabic. The American trainers took the newly-minted manuals straight to the tank park and distributed them to the tank crews. Right behind them, the company commander, a graduate of the armor school at Fort Knox and specialized courses at the Aberdeen Proving Grounds ordnance school, collected the manuals from the crews. Questioned why he did this, the commander said that there was no point in giving them to the drivers because enlisted men could not read. In point of fact, he did not want enlisted men to have an independent source of knowledge. Being the only person who can explain the fire control instrumentation or boresight artillery weapons brings prestige and attention. In military terms this means that very little cross-training is accomplished and that, for instance in a tank crew, the gunners, loaders, and drivers might be proficient in their jobs but are not prepared to fill in for a casualty. Not understanding one another's jobs also inhibits a smoothly functioning crew. At a higher level it means there is no depth in technical proficiency.

I tak dalej. Bardzo ciekawa lektura.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Tak jak kiedyś ktoś mądry stwierdził, Islam nie oferuje nic. To już Chińczycy oferują swoją kulturą więcej, niż dzisiejsi muzułmanie. Naprawdę wszystkie państwa arabskie musiałyby się zmówić żeby cokolwiek z takiego najazdu wyszło, a tymczasem one rywalizują pomiędzy sobą, a niektóre dogaduję się ze swoimi teoretycznie wrogami. Układanka jest tak skomplikowana, że pociągnięcie jej w jednym tylko konkretnym kierunku jest mało prawdopodobne w bliskiej perspektywie.

Patrzysz na to ze swojej perspektywy - nie oferuje on nic ludziom zachodu, w miarę rozgarniętym i jakoś funkcjonującym w cywilizacji zachodniej. Ale już przegrywy rozmaite dają się islamowi omamić - biedota w europie czy czarni w USA. Co więcej, muzułmanie po emigracji do krajów zachodu wcale tak entuzjastycznie nie przejują zachodnich obyczajów. Owszem, fajnie jest wyruchać jakąś białaskę, fajne są telefony o socjal, ale jak się coś pierdoli, to nie bronią zachodniej cywilizacji, ale wracają do swoich korzeni. Kulturowo zachód nie wygrywa.

Co więcej, myśląc islam, widzimy śniadych kozojojebców z okolic Morza Śródziemnego czy Zatoki Perskiej, a to jest znacznie większy obszar:

400px-Muslim_Percent_Population_v2.svg.png


ładna mapka tu: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/e/e4/Muslim_Percent_Population_v2.svg

To większość Afryki, Cały Bliski Wschód, coraz więcej Azji i Oceania. 1,7 mld ludności.

Więc pocieszamy się, że kulturowo czy technologicznie są słabi. Problem w tym, że mimo tej słabości, nauczyli się wykorzystywać jeszcze większe słabości cywilizacji zachodniej. Nie dorastają nam technologicznie? To zabiją nas bronią, którą im sami dostarczymy. Którą będą używać skuteczniej niż my sami. Nie oferują nic naszej kulturze? Spoko, będą kultywować i rozwijać swoją, za nasze pieniądze. I będzie ich coraz więcej: poprzez rozmnażanie oraz asymilacją kulturową słabych jednostek. Może za słabych, aby skutecznie działać w ramach cywilizacji zachodniej, ale na tyle kumatych, aby pokierować VBIEDa.
 

Max J.

Well-Known Member
416
448
Nadal nie otrzymałem argumentów, że będą skuteczniejsi i w dłuższej perspektywie zdominują świat.

Patrzysz na to ze swojej perspektywy - nie oferuje on nic ludziom zachodu, w miarę rozgarniętym i jakoś funkcjonującym w cywilizacji zachodniej. Ale już przegrywy rozmaite dają się islamowi omamić - biedota w europie czy czarni w USA.

Oczywiście, że patrzę ze swojej perspektywy, bo to ja muszę zostać przekonany żeby przyjąć ich "ideolo".
Jaki odsetek stanowią przegrywy? Poza tym, przegrywy są eliminowane albo sami się eliminują w atakach, a w pierwszej kolejności dokonują samowykluczenia ze społeczeństwa, więc ich siła interakcji na ogół jest niewielka. Nie przekazują swojego ideolo, a nawet genów. To jest margines marginesu.

Co więcej, muzułmanie po emigracji do krajów zachodu wcale tak entuzjastycznie nie przejują zachodnich obyczajów. Owszem, fajnie jest wyruchać jakąś białaskę, fajne są telefony o socjal, ale jak się coś pierdoli, to nie bronią zachodniej cywilizacji, ale wracają do swoich korzeni. Kulturowo zachód nie wygrywa.

Bo ten eksport przegrywów wzmacniany socjalem i bezkrytycznym podejściem sam się wyklucza. Dają tym samym powody żeby zrobić z nimi porządek. Jaki odsetek populacji oni stanowią? Kiedy zabraknie socjalu to co zrobią? Będzie wielka ruchawka, w której wojsko ich spacyfikuje.

Co więcej, myśląc islam, widzimy śniadych kozojojebców z okolic Morza Śródziemnego czy Zatoki Perskiej, a to jest znacznie większy obszar:
To większość Afryki, Cały Bliski Wschód, coraz więcej Azji i Oceania. 1,7 mld ludności.

Wcale nie. Cały czas pamiętam o Indonezji (tylko, że to są wyspy i daleko), Malezji czy częściach Indii, Bangladeszu, Pakistanie, Chin, Rosji i republik Azji Środkowej - ale tak jak napisałem w poprzedniej wiadomości - to nie są jednorodne społeczności. Łączy ich mahometanizm, ale ten mahometanizm wygląda inaczej w tych różnych regionach. Każde państwo ma swoje interesy i nie zanosi się na powołanie wielkiej koalicji na rzecz dżihadu w Europie.

Więc pocieszamy się, że kulturowo czy technologicznie są słabi. Problem w tym, że mimo tej słabości, nauczyli się wykorzystywać jeszcze większe słabości cywilizacji zachodniej.

Bo było na to przyzwolenie. Zobaczymy czy to się zmieni.

Nie dorastają nam technologicznie? To zabiją nas bronią, którą im sami dostarczymy. Którą będą używać skuteczniej niż my sami. Nie oferują nic naszej kulturze?

Czyli jaką bronią? Jaką broń mogą używać skuteczniej, której my sami nie jesteśmy w stanie nauczyć się tak dobrze jak oni? Bomby i ciężarówki? To jest broń dla zdesperowanych debili, którzy nie mają środków i innej możliwości "walki".

Spoko, będą kultywować i rozwijać swoją, za nasze pieniądze. I będzie ich coraz więcej: poprzez rozmnażanie oraz asymilacją kulturową słabych jednostek. Może za słabych, aby skutecznie działać w ramach cywilizacji zachodniej, ale na tyle kumatych, aby pokierować VBIEDa.

Dominowanie innej cywilizacji poprzez samobójcze ataki? No bez jaj. :)
I ile takich ataków dziennie musieliby wykonywać żeby Europejczycy stwierdzili, że "chyba się poddamy i pozwolimy ściąć sobie głowę, bo oni ciągle nas rozjeżdżają". Dajesz takie argumenty jakby pośród wyznawców islamu nie było zwykłych januszy dnia codziennego, którzy tak samo jak my chcą sobie wrócić do domu i odpalić telewizor, kompa, zrobić cokolwiek normalnego.
Poza tym, po nasileniu takich sytuacji sprawa byłaby krótka: wyglądasz jak arab to idziesz do karceru albo kulka w łeb. Dopóki nie udowodnisz, że jesteś po stronie cywilizacji, a nie barbarzyństwa.

To podaj dane jak się rozmnażają i kiedy nastąpi ten moment rewolucji, gdy "ostatni Europejczyk płacący socjal" zdechnie od garba wypracowanego z powodu muslimskich nierobów. :cool:
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Jaki odsetek stanowią przegrywy?

A kto to może wiedzieć? Dla mnie większość, bo ja nie szanuję wyznawców Allaha i generalnie uważam ich za przegrywów.

Bo ten eksport przegrywów wzmacniany socjalem i bezkrytycznym podejściem sam się wyklucza. Dają tym samym powody żeby zrobić z nimi porządek. Jaki odsetek populacji oni stanowią? Kiedy zabraknie socjalu to co zrobią? Będzie wielka ruchawka, w której wojsko ich spacyfikuje.

Ale to jest mokry sen, który na razie, nigdzie się nie sprawdza. Wszędzie, gdzie inwazja muzułmańska zwiększa zasięg, ludność tubylcza powoli podporządkowuje się najeźdźcom. Skandynawia, Niemcy, UK. Możemy myśleć, że gdzieś tam są twardogłowi wojskowi, którzy tylko czekają na sygnał, aby zrobić porządek. Ale póki co, dobrze się kamuflują, co może też sugerować, że ich po prostu nie ma.

To trochę taka strategia, że jak będzie już bardzo chujowo, to się człowiek biały ogranie i zrobi porządek. W Afryce Południowej nie zadziałało. Jeden Waluś wiosny nie uczynił.

Bo było na to przyzwolenie. Zobaczymy czy to się zmieni.

Zakładasz, że się zmieni. Ja się boję, że nie. Teraz będzie przyzwolenie, potem nie będzie wyboru, bo ci, którzy przyzwalali będą mniejszością.

Czyli jaką bronią? Jaką broń mogą używać skuteczniej, której my sami nie jesteśmy w stanie nauczyć się tak dobrze jak oni?

Mają przewagę - już umieją oraz nie mają skrupułów, aby jej używać. Są agresywni, także inicjują agresję.

Dajesz takie argumenty jakby pośród wyznawców islamu nie było zwykłych januszy dnia codziennego, którzy tak samo jak my chcą sobie wrócić do domu i odpalić telewizor, kompa, zrobić cokolwiek normalnego.

No są i co z tego? To nie oni wyznaczają kierunek zmian w krajach islamskich, ale mniejszość zjebanych zjebów. Janusze w sumie mają w dupie, czy będzie ten szariat czy nie - ostatecznie kulturowo już do większości rzeczy się przyzwyczaili, a jeszcze dostaną więcej swobody w dręczeniu swoich kobiet.

Zresztą ja nie chcę ani odrobiny kultury islamskiej, bo uznaję ją za kompletnie niewolnościową - nie przeraża mnie jedynie najbardziej radykalny islam, ale każdy. Nie zamieniłbym tego, co mamy, na wersję rodem z byłych republik sowieckich, Malezji, czy innego Sudanu. Wszystkie są chujowe.

Poza tym, po nasileniu takich sytuacji sprawa byłaby krótka: wyglądasz jak arab to idziesz do karceru albo kulka w łeb. Dopóki nie udowodnisz, że jesteś po stronie cywilizacji, a nie barbarzyństwa.

I znów, coś, aby się pomasturbować mentalnie i pośnić o swojej potędze. Problem w tym, że nikt takich pytań nie zadaje i raczej mogę spodziewać się z rozwojem sytuacji czegoś w rodzaju: albo przyjmujesz wiarę w Allaha, albo kulka w łeb.

To podaj dane jak się rozmnażają i kiedy nastąpi ten moment rewolucji, gdy "ostatni Europejczyk płacący socjal" zdechnie od garba wypracowanego z powodu muslimskich nierobów.

I wtedy wrócą do cywilizacji, którą znali ich przodkowie, czyli wypasanie owiec. Tylko cywilizacji zachodniej już może nie być.

Oba scenariusz są możliwe. Ten, w którym pozwolimy im wygrać i zdominować, oraz taki, w którym człowiek cywilizacji zachodniej powie dość i pogoni ich. Tylko na razie nic nie wskazuje na scenariusz drugi.
 

Max J.

Well-Known Member
416
448
Pytam o konkrety, bo tylko przy ich uwzględnieniu można coś prognozować. Mnie też nie podoba się ta kultura, ale dyskutujemy o potencjale Islamu, a nie naszych wierzeniach i odczuciach jakie do niego mamy.

A kto to może wiedzieć? Dla mnie większość, bo ja nie szanuję wyznawców Allaha i generalnie uważam ich za przegrywów.

No spoko, ale chodzi mi o twój argument. Sam napisałeś, że przemawia to do przegrywów, a nie ugruntowanych jednostek z europejską mentalnością, więc siła oddziaływania jest niewielka.

Ale to jest mokry sen, który na razie, nigdzie się nie sprawdza. Wszędzie, gdzie inwazja muzułmańska zwiększa zasięg, ludność tubylcza powoli podporządkowuje się najeźdźcom. Skandynawia, Niemcy, UK. Możemy myśleć, że gdzieś tam są twardogłowi wojskowi, którzy tylko czekają na sygnał, aby zrobić porządek. Ale póki co, dobrze się kamuflują, co może też sugerować, że ich po prostu nie ma.


Wojskowy nie może działać wbrew rozkazom. Może nie ma takich wojskowych, a może są zdyscyplinowani, więc nic o nich nie wiemy.

To trochę taka strategia, że jak będzie już bardzo chujowo, to się człowiek biały ogranie i zrobi porządek. W Afryce Południowej nie zadziałało. Jeden Waluś wiosny nie uczynił.

W RPA chyba przegięli w drugą stronę, co? Poza tym, tam biali zawsze byli w mniejszości.

Zakładasz, że się zmieni. Ja się boję, że nie. Teraz będzie przyzwolenie, potem nie będzie wyboru, bo ci, którzy przyzwalali będą mniejszością.

Ale kiedy będą mniejszością? To dość istotna informacja. Jeśli wszystko będzie się toczyć dotychczasowym trybem to my tego nie dożyjemy.

Mają przewagę - już umieją oraz nie mają skrupułów, aby jej używać. Są agresywni, także inicjują agresję.

To spotkają się z agresją w końcu. Francja nie ma skrupułów żeby wysyłać wojsko do byłych kolonii żeby walczyć tam ze szmatogłowymi zjebami, więc takiego zupełnego przyzwolenia nie ma. Są jakieś znaczące protesty muslimów we Francji, że im wybijają "braci w wierze"?
Nie ma/są? Nie wiem, ale nie czytałem o takich.

No są i co z tego? To nie oni wyznaczają kierunek zmian w krajach islamskich, ale mniejszość zjebanych zjebów. Janusze w sumie mają w dupie, czy będzie ten szariat czy nie - ostatecznie kulturowo już do większości rzeczy się przyzwyczaili, a jeszcze dostaną więcej swobody w dręczeniu swoich kobiet.

No tak, tylko, że w Europie to oni są mniejszością, więc to oni muszą dostosować się do centrum. Mogą sobie żyć w gettach, ale nie wszyscy będą chcieli takiej izolacji. Nawet do czarnych w USA zaczyna docierać, że w dużej mierze to oni sami robią sobie pod górkę.
Dopóki istnieje wymiana informacji pomiędzy grupami, dopóty będą zachodzić zmiany na rzecz tych schematów, które są korzystniejsze.

Może jakieś miasta w Europie zupełnie się zislamizują. Nie wiem. No chyba, że nastąpi upadek państw i wtedy nowy islamski aparat ucisku zastąpi poprzedni. Ale to też jest scenariusz fantastyczny.


Zresztą ja nie chcę ani odrobiny kultury islamskiej, bo uznaję ją za kompletnie niewolnościową - nie przeraża mnie jedynie najbardziej radykalny islam, ale każdy. Nie zamieniłbym tego, co mamy, na wersję rodem z byłych republik sowieckich, Malezji, czy innego Sudanu. Wszystkie są chujowe.

Rozumiem i podzielam opinię, ale rozmawiamy o potencjale do powielania się tego syfu.

I znów, coś, aby się pomasturbować mentalnie i pośnić o swojej potędze. Problem w tym, że nikt takich pytań nie zadaje i raczej mogę spodziewać się z rozwojem sytuacji czegoś w rodzaju: albo przyjmujesz wiarę w Allaha, albo kulka w łeb.

Nikt nie zadaje? To skąd ta cała burza antyimigracyjna (Brexit, problemy Włoch, podpalanie obozów w Niemczech itd.)?

Oba scenariusz są możliwe. Ten, w którym pozwolimy im wygrać i zdominować, oraz taki, w którym człowiek cywilizacji zachodniej powie dość i pogoni ich. Tylko na razie nic nie wskazuje na scenariusz drugi.

Ale co realnie wskazuje na scenariusz pierwszy? Tylko tyle, że pozwolono jakiemuś ułamkowi osiedlić się w Europie ma dowodzić tego, że cały zachód czeka zagłada? Robole tureccy pół wieku pracują w Niemczech, ale jest ich tam dopiero (czy może aż?) 4 mln.

Zagrożenie jest, nie przeczę, i też mi się nie podoba, ale uważam, że na tę chwilę nie da się z całą pewnością stwierdzić, który żywioł wygra.



5 facts about the Muslim population in Europe

oraz to:
Dwie alternatywy

Co zatem nam pozostaje, skoro w Europie zgodnie z tezą Tibiego, którą - jak twierdzi - wywodzi z racjonalistycznej analizy, rozwijać się będą muzułmańskie społeczeństwa równoległe zamiast integracji? Autor tezy o "kapitulacji euroislamu" widzi dwie możliwości: rzeczywiste pozostanie muzułmanów w społeczeństwie równoległym albo też pozorne, czysto pragmatyczne dostosowanie się muzułmanów do europejskich praw, z jednoczesnym odrzuceniem europejskości.


Taktując poważnie te alternatywy nie mamy zbyt dużego wyboru: albo zaakceptujemy ten fakt i milcząc przyzwolimy na to, żeby w przyszłości społeczności muzułmańskie zdominowały przestrzeń publiczną i narzuciły Europie swoje prawa, albo będziemy w stanie ograniczyć wzrost populacji tych społeczności, żeby nie zagrażały porządkowi publicznemu do czasu, kiedy być może uda się wypracować skuteczny model integracji.

Tu perspektywy nie muszą być najgorsze. Wskaźnik dzietności europejskich muzułmanów, chociaż wyższy niż rdzennych Europejczyków, nie jest tak wysoki jak alarmują krążące po sieci filmy i jest blisko granicy odtwarzania się populacji. Konwersja na islam też nie jest wysoka - Europejczycy raczej odchodzą od chrześcijaństwa, niż przechodzą na religię założoną przez Mahometa. Pozostaje więc ograniczyć imigrację. Tu jednak Komisja Europejska, rząd Niemiec i kilka innych krajów postanowiły działać wbrew interesowi Europy. Stosunek Angeli Merkel do uchodźców licznie przybywających do Niemiec też był krytykowany przez Bassama Tibiego jako naiwny i wbrew dotychczasowym doświadczeniom.

To, czy w takich warunkach miałby szansę powstać euroislam, zależy od zmiany polityki rządów wobec organizacji islamistycznych oraz wsparcia przez te rządy często osamotnionych, ryzykujących życiem dysydentów muzułmańskich. Przede wszystkim zależy to jednak od woli samych społeczeństw muzułmańskich, żeby zechciały rozstać się z "chuścianym islamem”.

A po czym poznamy, czy się już zintegrowali? - Kiedy myśląc o oblężeniu Wiednia w 1683 roku jesteś po stronie oblężonych za miejskimi murami, zintegrowałaś się, ale jeżeli kibicujesz Osmanom, nie udało ci się - odpowiedział na podobne pytanie austriackiej muzułmance Tarek Fatah.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,ti...u,wid,18362910,wiadomosc.html?&&ticaid=118b68
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
No spoko, ale chodzi mi o twój argument. Sam napisałeś, że przemawia to do przegrywów, a nie ugruntowanych jednostek z europejską mentalnością, więc siła oddziaływania jest niewielka.

Nie zarejestrowałeś nieustannego wzrostu liczebności przegrywów wśród jednostek z, wydawałoby się, europejską mentalnością? Do tego stopnia, że lewackie ruchy (których jest wiekszość) propsują islam, który generalnie jest przeciwny większości z tego, co dotychczas propsowała lewica. Jeśli zwolennicy homosiów są w stanie poświecić ich dla islamu, to raczej świadczy to o dużej sile oddziaływania. Lobby homosiów jest słabsze od lobby pro-islamskiego. Co na to żydzi? Chyba że za tym wszystkim stoją, co by pewnie wiele wyjaśniało.

Ale kiedy będą mniejszością? To dość istotna informacja. Jeśli wszystko będzie się toczyć dotychczasowym trybem to my tego nie dożyjemy.

Jak widać, komuś nie pasowało, aby toczyło się dotychczasowym trybem, bo zaliczyliśmy ostatnio radykalne przyśpieszenie. Aż się reakcje pojawiły. Aż środowisko libów się podzieliło w tej kwestii.

Francja nie ma skrupułów żeby wysyłać wojsko do byłych kolonii żeby walczyć tam ze szmatogłowymi zjebami, więc takiego zupełnego przyzwolenia nie ma.

I znów, pozostaje liczyć, że staną na wysokości zadania, bo wewnętrznie sobie nie radzą. Nawet nie próbują.

Rozumiem i podzielam opinię, ale rozmawiamy o potencjale do powielania się tego syfu.

Póki co, próby rekolonizacji choćby świata arabskiego (zwane niesieniem demokracji) średnio się udają. Na moje oko, islam wygrywa. Tam, gdzie upadają w miarę świeccy dyktatorzy, zastępuje ich radykalny islam. Który z muzułmańskich krajów ostatnio stał się świeckim i nowoczesnym? Nawet Turcja zalicza radykalny odwrót.

Nikt nie zadaje? To skąd ta cała burza antyimigracyjna (Brexit, problemy Włoch, podpalanie obozów w Niemczech itd.)?

I dobrze. Ale póki co, nie powiedziano nie dla importu islamu. Następuje zmiana taktyki.

Ale co realnie wskazuje na scenariusz pierwszy? Tylko tyle, że pozwolono jakiemuś ułamkowi osiedlić się w Europie ma dowodzić tego, że cały zachód czeka zagłada? Robole tureccy pół wieku pracują w Niemczech, ale jest ich tam dopiero (czy może aż?) 4 mln.

Mówisz o ludziach z państwa, które do niedawna świeckość miało jako niejako wpisaną w podstawowe zasady funkcjonowania. Natomiast teraz mamy do czynienia z trochę innym profilem imigrantów.

Zagrożenie jest, nie przeczę, i też mi się nie podoba, ale uważam, że na tę chwilę nie da się z całą pewnością stwierdzić, który żywioł wygra.

Ja tego nie wiem. Natomiast nie widzę, póki co, powodów do optymizmu. Broni nie dają, lewacy propagandę sieją, nie wygląda to za dobrze. Może nastąpi otrzeźwienie. Nas, póki co, problem mało dotyczy, więc jak się coś porobi, to nie u nas.
 

Max J.

Well-Known Member
416
448
Nie zarejestrowałeś nieustannego wzrostu liczebności przegrywów wśród jednostek z, wydawałoby się, europejską mentalnością? Do tego stopnia, że lewackie ruchy (których jest wiekszość) propsują islam, który generalnie jest przeciwny większości z tego, co dotychczas propsowała lewica.

To jest dowód anegdotyczny. Być może takie poglądy są bardzo popularne, ale należałoby się odwołać do badań żeby wyciągać wnioski.


Jak widać, komuś nie pasowało, aby toczyło się dotychczasowym trybem, bo zaliczyliśmy ostatnio radykalne przyśpieszenie. Aż się reakcje pojawiły. Aż środowisko libów się podzieliło w tej kwestii.

Masowym zalewem bym się nie przejmował, bo do każdego człowieka mniej więcej dociera, że wszyscy do Europy dostać się nie mogą. Ciekawe czy ta akcja była jednorazowa.

I znów, pozostaje liczyć, że staną na wysokości zadania, bo wewnętrznie sobie nie radzą. Nawet nie próbują.

Nie no, coś tam rzeźbią, tylko słabo im wychodzi albo sabotaż jest na tyle skuteczny, że mało z tego wynika.

Póki co, próby rekolonizacji choćby świata arabskiego (zwane niesieniem demokracji) średnio się udają. Na moje oko, islam wygrywa. Tam, gdzie upadają w miarę świeccy dyktatorzy, zastępuje ich radykalny islam. Który z muzułmańskich krajów ostatnio stał się świeckim i nowoczesnym? Nawet Turcja zalicza radykalny odwrót.

Kto próbował rekolonizować świat arabski? To mi bardziej wyglądało na rozpierdolenie wszystkiego młotkiem bez zastanowienia się nad następnymi krokami. Erdoganowi przez wojnę w Syrii odjebało, a może dotychczas dobrze się kamuflował. Ale zawsze miał elektorat religijny.

Swoją drogą to jest ciekawe. Świat zachodni dryfuje w kierunku "zlewaczałym", a muzułmański radykalizuje się religijnie.
Ciekawe na ile wynika to z globalizacji świata.

I dobrze. Ale póki co, nie powiedziano nie dla importu islamu. Następuje zmiana taktyki.

Tak.


Mówisz o ludziach z państwa, które do niedawna świeckość miało jako niejako wpisaną w podstawowe zasady funkcjonowania. Natomiast teraz mamy do czynienia z trochę innym profilem imigrantów.

Słuszna uwaga. Ale to trochę jest tak jak z "Polakami cebulakami" za granicą. Karaluchy ciągną do siebie i żyją w syfie. To się rzuca w oczy, ale trudniej wyłapać zdrowe jednostki, które odcinają się od takiego środowiska i starają się żyć w nowym środowisku jak przeciętny człowiek.
Też nie czytałem nic tematycznego, więc nie jestem w tej materii mądry, ale nie wiemy na ile rola radykalnych kaznodziei ma znaczenie w środowiskach imigrantów. Doniesienia medialne sugerują, że mają oddźwięk. Może bez działalności takich chwastów było by łatwiej o umiarkowaniu wśród imigrantów muzułmańskich.

Ja tego nie wiem. Natomiast nie widzę, póki co, powodów do optymizmu. Broni nie dają, lewacy propagandę sieją, nie wygląda to za dobrze. Może nastąpi otrzeźwienie. Nas, póki co, problem mało dotyczy, więc jak się coś porobi, to nie u nas.

Być może. Ja nie mam danych żeby uważać, że nastąpi wszystko co najgorsze. Nie wiemy. Ale przygotować się i dać odpór zlewaczałej narracji warto.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
To jest dowód anegdotyczny. Być może takie poglądy są bardzo popularne, ale należałoby się odwołać do badań żeby wyciągać wnioski.

Nie zauważyłem, abyś posługiwał się czymkolwiek innym, niż własna opinia. To taka dyskusja w internecie, możemy obyć się bez bibliografii.

Kto próbował rekolonizować świat arabski? To mi bardziej wyglądało na rozpierdolenie wszystkiego młotkiem bez zastanowienia się nad następnymi krokami. Erdoganowi przez wojnę w Syrii odjebało, a może dotychczas dobrze się kamuflował. Ale zawsze miał elektorat religijny.

Nie mówię, że to było celem, ale żadna "arabska wiosna", czy inna operacja freedom nie przyniosła zmian antyislamskich. Co więcej, kraje, które ekstremizm miały w miarę pod kontrolą, teraz stały się siedliskiem radykałów. I, nawet jeśli ISIS zostanie pokonana, to nie zapanuje tam świecka demokracja czy nawet dyktatura. Utrata Turcji na rzecz religii to też przykład ekspansji islamu i to już u naszego, niemalże, progu. Nie śledzę sytuacji w Afryce, ale nie sądzę, aby tam gdzieś zwyciężała świeckość czy choćby chrześcijaństwo. To, oczywiście, taki luźne podejście, ale stawiam tezę, że islam nie tylko zwiększa zasięg terytorialny, ale też ludnościowy oraz zwiększa się radykalizm wyznawców.

Mnie to niepokoi, bo jakoś nie pokładam wiary w niezwyciężoną armię francuską, która kiedyś zaprowadzi porządek. Może jeszcze nie jest tak źle, jak na załączonym obrazku, ale nie dobrze też nie jest:

CK-LknYUsAAInFb.jpg
 

Max J.

Well-Known Member
416
448
Nie zauważyłem, abyś posługiwał się czymkolwiek innym, niż własna opinia. To taka dyskusja w internecie, możemy obyć się bez bibliografii.

No bez jaj.
Podałem dane ilu jest muzułmanów w Europie (jeszcze raz, niech będzie już The Guardian). Nie dożyjemy czasów kiedy będą stanowili większość. Ponoć 20% obywateli UE to niewierzący. W "islamskiej Francji" rzekomo 40%.
Zgodziliśmy się, że Islam nie oferuje nic mądrego przeciętnemu Europejczykowi.
Jedyną możliwością, dzięki której Islam może "wygrać" to dominacja demograficzna. Demografia Islamu zacznie się zmieniać kiedy ich gospodarka przejdzie na wyższy stopień wydajności. Jeśli nie wejdzie to będą mieć problemy jak Afrykanie, którzy nie potrafią (choć nie wszyscy) dokonać rewolucji rolniczo-przemysłowej od stuleci.
Zaczną kolonizować i wysyłać więcej łodzi? Być może, ale nie sądzę, że dzięki temu odniosą sukces, chyba że ktoś z Europy im pomoże.
Dalej, najludniejszy kraj mzułmański, Indonezja to wyspy. Wyspa ma ogranioczone zasoby i droższy import surowców. Nie ma bata żeby zaczęli esporotwać swoje średniowieczne podejście bez reformy swojej doktryny. Jeśli zaczą być agresywni dla sąsiadów to zostaną zjechani. No i import dóbr i turystów wymusza pewną otwartość, a więc ogranicza zamordyzm, a tubylcom pokazuje, że można żyć inaczej. Tylko od przywiązania wagi do swojej tradycji zależy na ile te społeczeństwa się zmienią.
Nie ma bata, ta kultura nie da rady, bo musi się zreformować żeby przetrwała w jakimś kształcie.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Przecież mówimy o kulturze, która trwa 1400 lat. Daleka jest od upadku. W perspektywie kilkudziesięciu lat będzie to dominująca religia na świecie (wedle Pew Research Center). Oczywiście, nie oznacza to, że Europa upadnie pod butem islamu, ale nikt nie powiedział, że upadek kultury europejskiej będzie z powodu islamu - tych powodów jest więcej, islam nie jest najważniejszym z nich. Co będzie potem, to czyste spekulowanie, ale nie jestem wcale przekonany, że będzie to bodziec dla odrodzenia się chrześcijaństwa i kultury białego człowieka. Islamiści właśnie doskonale są przyzwyczajeni do syfu i niedostatku, więc dla nich ewentualny upadek cywilizacyjny będzie znacznie mniejszym szokiem, niż dla rozleniwionego człowieka zachodu. W postapokaliptycznej przyszłości, różnie może być.

Z drugiej strony, lekceważysz ludzi, którzy bez większego wysiłku kolonizują Europę i zaczynają powoli przejmować kontrolę. Na razie tylko na małą skalę, ale poczekajmy, jak się rozwinie. Chciałby, aby libertarianie byli tak skuteczni.
 
Do góry Bottom