L
lebiediew
Guest
Było wielokrotnie, ale ten temat ciągle mnie nurtuje. Kiedy wg Was libertarianin, kierujący się w swoim życiu zasadą nieagresji, ma prawo zastosować przemoc i w jakim stopniu ma do tego prawo, względem urzędników państwa. Czy wolno:
- okradać instytucje państwowe,
- bronić się z użyciem przemocy (łącznie z ostatecznymi krokami) przeciw urzędnikowi naruszającemu nasze prawa (np. wtargnięcie poborcy podatkowego na teren posesji, aresztowanie przez policję za posiadanie marihuany itp.),
- odbierać własność nie konkretnej instytucji, ale konkretnemu urzędnikowi (np. okraść posła, pracownika izby skarbowej, ZUSu itp.),
- stosować przemoc wobec urzędnika państwa, który bezpośrednio (w danym momencie) nam nie zagraża – czy wolno np. uderzyć posła, o którym wiemy, że głosował za jakąś zamordystyczną ustawą, albo pracownika urzędu, który nas gnębi (ale który w danym momencie, nie działa na naszą szkodę)?
Pytam, czy jest to wg Was dopuszczalne moralnie, a nie, czy ma to sens z punktu widzenia strategii, bo na tym etapie, chyba nie ma (taka zabawa szybko by się skończyła).
Czy rzeczywiście, jak twierdził Hess “Extremism in the defense of liberty is no vice”?
Ile wolno zrobić w imię obrony własnej wolności?
- okradać instytucje państwowe,
- bronić się z użyciem przemocy (łącznie z ostatecznymi krokami) przeciw urzędnikowi naruszającemu nasze prawa (np. wtargnięcie poborcy podatkowego na teren posesji, aresztowanie przez policję za posiadanie marihuany itp.),
- odbierać własność nie konkretnej instytucji, ale konkretnemu urzędnikowi (np. okraść posła, pracownika izby skarbowej, ZUSu itp.),
- stosować przemoc wobec urzędnika państwa, który bezpośrednio (w danym momencie) nam nie zagraża – czy wolno np. uderzyć posła, o którym wiemy, że głosował za jakąś zamordystyczną ustawą, albo pracownika urzędu, który nas gnębi (ale który w danym momencie, nie działa na naszą szkodę)?
Pytam, czy jest to wg Was dopuszczalne moralnie, a nie, czy ma to sens z punktu widzenia strategii, bo na tym etapie, chyba nie ma (taka zabawa szybko by się skończyła).
Czy rzeczywiście, jak twierdził Hess “Extremism in the defense of liberty is no vice”?
Ile wolno zrobić w imię obrony własnej wolności?