Przemieszczanie się wojska w czasie wojny

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Witam
Interesują mnie książki z dziedziny wojskowej na temat taktyki przemieszczania się wojsk (głównie agresorów) w razie konfliktów zbrojnych. Oczywiście chodzi mi o obecne armie, z obecnym uzbrojeniem głównie USA, Rosji, zachodnich krajów Europy. Ciekawy jestem jak wpływa na nią chociażby ukształtowanie terenu i inne czynniki, a także w jakie miejsca i w jakich sytuacjach (rozstawienie wojsk przeciwnika) wojska się raczej nie zapuszczają. Dodam, że jestem w ogóle nie obeznany w tych zagadnieniach. Chciałbym po prostu w razie rozpętania się wojny wiedzieć, gdzie prawdopodobieństwo tego że wkroczy w to miejsce armia będzie małe i czego się spodziewać. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nawet wyszkoleni wojskowi nie są w stanie w 100% ruchów wojsk, ale może są jednak jakieś schematy typu: przy takim i takim ustawieniu wojsk naszych i ich, ukształtowaniu terenu itp nie należy zapuszczać się w miejsce X. Przy okazji zastanawiam się, czy za jakiś czas nie wyprowadzić się z Polski i jeśli tak bym zrobił to starałbym się chociaż trochę wziąć pod uwagę właśnie przewidywania czy prawdopodobieństwo zajęcia danego terenu (miasta/województwa itp.) jest duże w razie prawdopodobnych wojen.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
zależy kto gdzie z kim sąsiaduje i jaką maja historie, przeczytanie o tym pomaga przewidzieć potencjalne kierunki działań i punkty zapalne...
 
OP
OP
NoahWatson

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
zależy kto gdzie z kim sąsiaduje i jaką maja historie, przeczytanie o tym pomaga przewidzieć potencjalne kierunki działań i punkty zapalne...
Myślę, że to co napisałeś jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym dla dokonania realistycznych przewidywań. Wydaje mi się, że trzeba trochę wiedzieć o armiach i ich taktykach, aby przewidywać możliwe scenariusze. A ja się na armiach w ogóle nie znam, a chciałbym chociaż mniej więcej wiedzieć jak myślą generałowie (zakładając, że działają racjonalnie). Kto wie, może mi się to kiedyś przyda.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
to musiał byś wypracowanie o kazdym generale przeczytać coby przewidzieć jak postąpią...
każdy ma inne cechy i taktyki, każda armia ma inne możliwości, taktyki sie z postępem technologii zmieniaja, jak i warunkami klimatycznymi na przykład...
 

Voy

Active Member
386
242
jeżeli chcesz szybko spierdolić z kraju w razie wybuchu konfliktu to przeprowadź się pod granicę, najlepiej w góry. W Polandzie w ten sposób masz do wyboru całe południe - od granicy niemieckiej po ukraińską. Czemu blisko granicy nie trzeba tłumaczyć, a czemu w góry? Bo szybkie ataki odbywają się nizinami - więc nawała pancerna śmiga po płaskim, omijając góry - co było widać chociażby w czasie II wojny, kiedy w '44 i '45 walki praktycznie totalnie ominęły góry w Polsce.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
II wojna światowa to były czasy gdy asfaltu u nas prawie nie było i większość transportu odbywała się zaprzęgami konnymi. W obecnych czasach nie zdziwiłbym się gdyby wojska pancerne śmigały po takich górach jak polskie jak po nizinach.

Gdybym miał wybierać miejsce na ucieczkę przed wojną, to wybrałbym miejsce na uboczu i z małą liczbą mieszkańców, żeby nikomu nie opłacało się tego miejsca bombardować, atakować i bronić.

Oczywiście to się zazwyczaj łączy i góry miały i mają niską liczbę ludności i małe znaczenie dla gospodarki (gorsza infrastruktura i mniejsza produkcja żywności).
Z punktu widzenia taktyki zaś góry dają atakującemu (i broniącemu) mniejsze pole manewru. Jest zazwyczaj kilka przełęczy między dolinami i atakujący musi nimi iść.
 
Ostatnia edycja:
OP
OP
NoahWatson

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
@GAZDA
Liczę na to, że tak jak w innych dziedzinach wiedzy istnieją pewne ogólne metody, schematy, zalecenia dotyczęce tego co robić/czego nie robić, tak też i w sztuce wojskowej tego generałowie są uczeni. Jednocześnie nie muszę wiedzieć, gdzie wojsko będzie ale gdzie prawdopodobnie nie będzie. Może takiego czegoś nie da się tak ogólnie określić - to się okaże jak poczytam. Co do moich planów to raczej wyprowadzę się za rok, dwa z tego kraju i przy wyborze tego, w którym chcę mieszkać i w której jego części oczywiście będę brał pod uwagę rynek pracy, ale też właśnie chciałbym też wziąć pod uwagę czy tego terenu nie rozjadą za kilka lat jakieś czołgi, albo nie spadną pociski rakietowe itp Z tak wybranego kraju już nie chciałbym już musieć wyjeżdżać, chociaż wiadomo - nie da się wyszystkiego przewidzieć i jeśli trzeba byłoby to bym wyjechał. Wojny i inne ludobójstwa to jednak najgorsze co może się przydażyć, jedna armia może zabić w ciągu kilku dni więcej ludzi niż penealizacja samoobrony przez kilka lat.
 

Voy

Active Member
386
242
. Co do moich planów to raczej wyprowadzę się za rok, dwa z tego kraju i przy wyborze tego, w którym chcę mieszkać i w której jego części oczywiście będę brał pod uwagę rynek pracy, ale też właśnie chciałbym też wziąć pod uwagę czy tego terenu nie rozjadą za kilka lat jakieś czołgi, albo nie spadną pociski rakietowe itp

strasznie dziwne plany na przyszłość. Ale jeżeli chcesz mieć jako-taką pewność do braku działań wojennych w danym kraju w dalekosiężnej przyszłości to w europie zostaje jedynie Szwajcaria + wyspy (malta, baleary, cypr, irlandia, mniejsze wyspy brytyjskie bez w. brytanii), mniejszą pewność dają Finlandia i Austria (kraje nominalnie neutralne, w praktyce różnie to bywa). A poza europą polecam Nową Zelandię i Australię - obie bogate, nie bardzo mają nawet z kim prowadzić wojnę, nie mówiąc już o zerowym niebezpieczeństwie rozjechania armiami pancernymi.

II wojna światowa to były czasy gdy asfaltu u nas prawie nie było i większość transportu odbywała się zaprzęgami konnymi. W obecnych czasach nie zdziwiłbym się gdyby wojska pancerne śmigały po takich górach jak polskie jak po nizinach.
ogólnie wiadomo że śmieszne górki jak nasze nie stanowią od dawna strategicznej przeszkody, ale jednak pierwsze ewentualne natarcie obcych armii śmiga po nizinach, żeby wleźć jak najdalej we wrogie terytorium, górki są zajmowane chwile później, co - biorąc pod uwagę bliskość granicy - daje nam trochę czasu na spierdolenie za czeskie lub słowackie słupki graniczne.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
generalnie jest tak jak pisano powyżej, centra duże aglomeracje, węzły komunikacyjne, obszary bogate w surowce i inne strategiczne cele są narażone na ataki...
na zadupiu jednak trza sie zaś liczyć z działalnością partyzancką...
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
Piszecie o wojskach pancernych i żołnierzach, jakby to była jeszcze pierwsza połowa XX w. Mnie bardziej interesuje jakby było z użyciem broni rakietowej, jądrowej, chemicznej (niby nie wolno i wszyscy potępiają, ale ostatecznie kto się tym przejmie?) podczas globalnego konfliktu zbrojnego? Jakie tereny są najbardziej zagrożone takim atakiem, a może Putiny i Obamy jak grzeczni chłopcy będą bawić się tylko konwencjonalnie żołnierzykami jak w XIX i XX w.? :) Jeśli komuś zależy na zajęciu terytorium to atomówkami niby nie powinien walić.

Właściwie to nie wiem jak myśleć o światowej wojnie, w erze dronów, cyberataków i broni masowego rażenia, na pewno wyglądałoby to trochę inaczej niż w przypadku poprzednich wojen światowych.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
najlepiej to przeprowadzić się nad wybrzeże i kupić jacht... jakbym miał wolne 10 klocków to bym sobie kupił, bo z domu do mariny mam 15 na piechotę... tylko kasy mało :(
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
jeżeli chcesz mieć jako-taką pewność do braku działań wojennych w danym kraju w dalekosiężnej przyszłości to w europie zostaje jedynie Szwajcaria + wyspy (malta, baleary, cypr, irlandia, mniejsze wyspy brytyjskie bez w. brytanii), mniejszą pewność dają Finlandia i Austria A poza europą polecam Nową Zelandię i Australię
Szwajcaria jak najbardziej, nie potrafię sobie wyobrazić powodu, żeby jakiś kraj chciał ją zbrojnie przejąć, co do wysp, to taka Malta chyba nie byłaby najlepszym wyborem, bo była podczas II WŚ(pewnie teraz też) ważnym punktem strategicznym o który toczyły się walki, poza tym nie jest samowystarczalna nawet jeśli chodzi o samą żywność, więc po kilku miesiącach wojny i zamieszaniu na Morzu Śródziemnym chyba będzie tam ciężko. NZ, Australia - ok, podczas II WŚ chyba nie było tam żadnych walk, tylko US Army sobie tam odpoczywali, sensu, żeby się ktoś bił o wpływ na ten obszar za bardzo nie widzę.

father Tucker napisał:
najlepiej to przeprowadzić się nad wybrzeże i kupić jacht
O, a to wydaje się dobrym pomysłem - dobrze wyposażony, nieduży jachcik, full paliwa i żywności w pogotowiu, kilka Krugerrandów do kieszeni i można płynąć gdzie się chce. Kwestia, jak wojska kontrolujące podczas konfliktu Bałtyk reagowałyby na taką spieprzającą łódeczke, myślisz, że na starcie II WŚ można było z polskiego wybrzeża dopłynąć np. do Holandii?
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Szwajcaria jak najbardziej, nie potrafię sobie wyobrazić powodu, żeby jakiś kraj chciał ją zbrojnie przejąć
francja... co zresztą jako ostatni kraj co szwajcarie podbił też zrobiła...
Australia - ok, podczas II WŚ chyba nie było tam żadnych walk, tylko US Army sobie tam odpoczywali, sensu, żeby się ktoś bił o wpływ na ten obszar za bardzo nie widzę.
japończycy bombardowali np darwin i townsville, na morzu na północny wschód od półwyspu jork miała miejsce wielka bitwa...
obszar jest duży, ma lebensraum, w ziemi różne bogactwa, w chuj wyłącznej strefy ekonomicznej aż po biegun południowy...


O, a to wydaje się dobrym pomysłem - dobrze wyposażony, nieduży jachcik, full paliwa i żywności w pogotowiu, kilka Krugerrandów do kieszeni i można płynąć gdzie się chce. Kwestia, jak wojska kontrolujące podczas konfliktu Bałtyk reagowałyby na taką spieprzającą łódeczke, myślisz, że na starcie II WŚ można było z polskiego wybrzeża dopłynąć np. do Holandii?
z polskiego wybrzeża to by od 1go sierpnia nigdzie nie wypłynął bo te kilka portów był na dzień dobry ostrzelane i blokowane przez kriegsmarine i luftwaffe...
w dzisiejszych czasach jest więcej portów ale czy ma to sens zależy od tego gdzie chcemy tym jachcikiem spierdalać i z kim jest konflikt...
bo do otwartego oceanu daleko...
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
No na pewno nie można czekać do ostatnich dni. Ale pamiętajmy, że Morze Bałtyckie to najbardziej zatłoczone morze na świecie. Nie sposób zablokować wszystkich statków, tym bardziej że łódkę można zwodować z prawie każdej plaży, gdzie dasz radę wjechać lawetą. A potem raczej nie przez cieśninę Sund, tylko Szwecja , a potem Norwegia, bo kto będzie Norwegię atakował. A jeśli będzie trzeba, to na miejscu wynająć lawetę i lądem przewieźć łódź na wybrzeże Morza Północnego i wtedy kombinować: Islandia, UK, albo dalej. Chociaż rejs oceaniczny taką łódką to już poważne wyzwanie
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
francja... co zresztą jako ostatni kraj co szwajcarie podbił też zrobiła...
No ok, interes by w tym mieli, ale dalej pozostają przeszkody, które jakoś pozwoliły Helwetom być neutralnym państwem przez tyle lat:
a) ukształtowanie terenu, chociaż też nie jest tak, że cała Szwajcaria to przejebane góry, właściwie połowa kraju jest spoko do zajęcia bez przeszkód, zwłaszcza, że infrastruktura obecnie jest tam lepiej jak znakomita.
b) banki - cała reszta świata, która trzyma hajs u szwajcarskich bankierów raczej nie będzie stała z założonymi rękami patrząc jak Francuzi jeżdżą swoimi czołgami po Zurychu i zerują wszystkie konta na jakie mają ochotę.
c) status neutralności i suwerenność Szwajcarów nie jest podważana przez nikogo na świecie, w połączeniu z punktem wyżej, to raczej będzie miał kto umierać za Szwajcarię. Oczywiście co innego rozpatrywać sytuację, że jutro Francuzi wkraczają do Genewy, bo wtedy by ich wszyscy zjedli, a inaczej sprawa będzie wyglądać na przykład po 4 latach globalnego konfliktu, możliwe, że wtedy wykrwawione państwa i organizacje międzynarodowe tylko "wyrażą swój głęboki sprzeciw" wobec Francji. Wtedy pozostaje:
d) w cholerę broni w rękach zwykłych ludzi, którzy mogą szybko wysadzić dostęp do najważniejszych szlaków komunikacyjnych i spierdzielać w góry. Byłem tam w zeszłym roku i o ile na północy da się wyobrazić interwencję wojskową i okupację, tak południe to prawdziwy raj dla partyzantki.
Jakbym był dyktatorem, to pchałbym się na Szwajcarię tylko gdyby zależało od tego moje życie.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
gdy francji, niemcom, włochom skończy sie kasa to posuną sie do tego, napoleon dał rade to oni tez mogą... abo conajmniej spróbować...
wymyślą o tym że ich podatki zagrażają suwerenności niemiec (bo już słyszałem taki argument) coś wymyślą i nie bedzie problemu z opinią publiczną... abo sie wpakują nie przejmując sie nieczym jak ruski na krymie...
mogą np zfejkowac rewolucje w szwajcarii bo obywatele mają dość izolacji i też chcą być w ue...
 
Do góry Bottom