- Moderator
- #1
- 3 591
- 1 504
Czytając dyskusję tosiabunio z przezem naszła mnie taka refleksja, że chyba trochę spuściliśmy do kanału to, co czterdzieści lat temu krystalizowało się jako libertarianizm.
Czytając klasyków widzi się doktrynę młodą, spójną, dysponującą potężnym kopem i czekającą na kolejnych, którzy będą ją rozwijać i wdrażać.
Libertarianizm 2011 w Polsce staje się momentami pesymistyczny, dekadencki, przesiąknięty trzeciorzędną filozofią, której przedstawiciele w prostacki sposób "udowadniają błędy" twórców.
Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt: libertarianie w Polsce nie czytają libertariańskiej literatury, a jak czytają to nie rozumieją, a jak rozumieją to szybko zapominają. Świadczą o tym kwestie, którymi chcą ilustrować swoje einsteinowskie "odkrycia" ideowe, kwestie, które rozstrzygane były w libertariańskim wykładzie elementarnym sprzed paru dekad. "A co jak sądy nie dojdą do porozumienia"? "A co jak przestępca nie zgodzi się na żaden sąd"?
Cóż, Panowie, macie doktrynę, która jest jak huragan. Warto wrócić tam, gdzie się zaczęła, poznać ją i KONTYNUOWAĆ jej rozwój zamiast wymyślać wszystko od początku w czasie golenia albo drugiego śniadania.
A w kanał puścić antywłasnościowy bełkot, marksizmy, mutualizmy, prostackie "terytorializmy", hard-propertarianizmy, oranie pługiem, napawanie się swoją zajebistością, pesymizmy, peakoile, dekandencję, płacze nad ciężkim losem wolnościowca w opresyjnym państwie, drapanie paluchem po mapie w poszukiwaniu wyspy do zawojowania, roztrząsania przynależności socjalistów do gatunku homo sapiens.
Ma się wrażenie, że z tego starego, dynamicznego libertarianizmu ostał się na Forum jeno tosiabunio. Może, do k.... nędzy zaczną tu w końcu cumować także i tacy, którzy na nowo odkryją w libertarianizmie poważną doktrynę dla dorosłych ludzi. Z młodziaków znajdzie się ze dwóch, którzy są na dobrej drodze, nie będę wymieniał z nicka, co by im palemka nie odbiła i nie zaczęli tworzyć libertarianizmu od nowa tak jak to jest teraz w modzie
Czytając klasyków widzi się doktrynę młodą, spójną, dysponującą potężnym kopem i czekającą na kolejnych, którzy będą ją rozwijać i wdrażać.
Libertarianizm 2011 w Polsce staje się momentami pesymistyczny, dekadencki, przesiąknięty trzeciorzędną filozofią, której przedstawiciele w prostacki sposób "udowadniają błędy" twórców.
Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt: libertarianie w Polsce nie czytają libertariańskiej literatury, a jak czytają to nie rozumieją, a jak rozumieją to szybko zapominają. Świadczą o tym kwestie, którymi chcą ilustrować swoje einsteinowskie "odkrycia" ideowe, kwestie, które rozstrzygane były w libertariańskim wykładzie elementarnym sprzed paru dekad. "A co jak sądy nie dojdą do porozumienia"? "A co jak przestępca nie zgodzi się na żaden sąd"?
Cóż, Panowie, macie doktrynę, która jest jak huragan. Warto wrócić tam, gdzie się zaczęła, poznać ją i KONTYNUOWAĆ jej rozwój zamiast wymyślać wszystko od początku w czasie golenia albo drugiego śniadania.
A w kanał puścić antywłasnościowy bełkot, marksizmy, mutualizmy, prostackie "terytorializmy", hard-propertarianizmy, oranie pługiem, napawanie się swoją zajebistością, pesymizmy, peakoile, dekandencję, płacze nad ciężkim losem wolnościowca w opresyjnym państwie, drapanie paluchem po mapie w poszukiwaniu wyspy do zawojowania, roztrząsania przynależności socjalistów do gatunku homo sapiens.
Ma się wrażenie, że z tego starego, dynamicznego libertarianizmu ostał się na Forum jeno tosiabunio. Może, do k.... nędzy zaczną tu w końcu cumować także i tacy, którzy na nowo odkryją w libertarianizmie poważną doktrynę dla dorosłych ludzi. Z młodziaków znajdzie się ze dwóch, którzy są na dobrej drodze, nie będę wymieniał z nicka, co by im palemka nie odbiła i nie zaczęli tworzyć libertarianizmu od nowa tak jak to jest teraz w modzie