Imperator
Generalissimus
- 1 569
- 3 556
Pod wpływem pewnego wywiadu z Biedroniem, postanowiłem stworzyć ten temat o rakliwych spojrzeniach na obronność. Oto fragment:
Pewnie wielu tutaj uzna mnie za niepoprawnego militarystę, ale naprawdę etatysta Biedroń wykazuje się spierdoleniem umysłowym godnym Ikonowicza. Inwestycje w sprzęt wojskowy= brak "darmowych obiadów dla dzieci? Czysty populizm i demagogia! Oczywiście rozumiem, że wydatki wojskowe też często są marnotrawstwem i kupowaniem szrotu z innych krajów, które w tamtych miały pójść na złom. Ale jakoś z tych "pseudopacyfistów" nie mówi, że pieniądze na armię trzeba ludziom oddać w niższych podatkach, wolą je przeznaczać na redystrybucję i wzrost knagi. Dlaczego mówią o fundowaniu obiadów dla dzieci, a nie o ulżeniu ucisku podatkowego ich rodziców? Chcą okupacji obcych wojsk, czy są tak głupi, że nie myślą na przyszłość?
- Warto byłoby się zastanowić, co jest bardziej potrzebne - czołg czy darmowe obiady dla dzieciaków - mówił prezydent Robert Biedroń na antenie TVN24 w Święto Wojska Polskiego. Jego zdaniem, "proporcje nie są do końca zachowane".
Robert Biedroń (Agencja Gazeta)
Prezydent Słupska, przed defiladą z okazji Święta Wojska Polskiego był pytany, czy lepiej wydawać pieniądze na zbrojenia, czy odnawialne źródła energii, które Biedroń wprowadza w swoim mieście.
- Popatrzmy racjonalnie i bez wzbudzania w społeczeństwie strachu przed wojną i konfliktem. Wojny nie mieliśmy już od kilkudziesięciu lat i nie zanosi się na to, żeby miało dojść do bezpośredniego konfliktu zbrojnego. Budżet na zbrojenia stanowi dużą część budżetu naszego kraju i przez te kilkadziesiąt lat mogliśmy wydać ogromne pieniądze np. na to, żeby nasze dzieciaki uczyły się w lepszych warunkach, samorządy mogły więcej oszczędzić czy żebyśmy jeździli po lepszych drogach - tłumaczył.
Ja jestem pacyfistą, uważam, że kupowanie super rakiet i wypasionych czołgów to pieniądze w dużej mierze wyrzucone w błoto. Trzeba inwestować w to, co dziś jest nam potrzebne - dobra służba zdrowia, edukacja, drogi, więcej mieszkań, mniej biedy, mniej głodu. To są potrzeby dzisiejszych Polaków - stwierdził.
"Czołg czy darmowe obiady?"
Biedroń wspomniał też sejmowe debaty nad budżetem na obronność. - Mało kto miał skrupuły, żeby go obcinać. Kupowaliśmy drogi sprzęt wojskowy, śmigłowce i odrzutowce najnowszej generacji, których później nie mogliśmy wykorzystywać, bo nie potrafiliśmy ich obsługiwać i nie mieliśmy przeszkolonych ludzi.
A z drugiej stronie, kiedy dyskutowaliśmy o polityce społecznej, potrzebach oświaty czy służby zdrowia, to zawsze mówiono, że brakuje na to pieniędzy - mówił. Jego zdaniem "pogubiliśmy się w tym", a proporcje między wydatkami na obronność i zaspokajaniem podstawowych potrzeb społeczeństwa "nie do końca są zachowane". - Warto byłoby się zastanowić, co jest bardziej potrzebne - czołg czy darmowe obiady dla dzieciaków - dodał.
Pewnie wielu tutaj uzna mnie za niepoprawnego militarystę, ale naprawdę etatysta Biedroń wykazuje się spierdoleniem umysłowym godnym Ikonowicza. Inwestycje w sprzęt wojskowy= brak "darmowych obiadów dla dzieci? Czysty populizm i demagogia! Oczywiście rozumiem, że wydatki wojskowe też często są marnotrawstwem i kupowaniem szrotu z innych krajów, które w tamtych miały pójść na złom. Ale jakoś z tych "pseudopacyfistów" nie mówi, że pieniądze na armię trzeba ludziom oddać w niższych podatkach, wolą je przeznaczać na redystrybucję i wzrost knagi. Dlaczego mówią o fundowaniu obiadów dla dzieci, a nie o ulżeniu ucisku podatkowego ich rodziców? Chcą okupacji obcych wojsk, czy są tak głupi, że nie myślą na przyszłość?