Optymalna alokacja zasobów - co to znaczy?

D

Deleted member 427

Guest
blackswan, libertarianin udzielający się na bossa.pl, aktywny komentator polskich i zagranicznych rynków finansowych:

Wyobraźmy sobie scenariusz:
Mieszkamy w wiosce odizolowanej od innych wiosek. Jeden Pan w wiosce ma 10 milion w gotówce. Poddany został operacji i przez miesiąc został unieruchomiony tak, że nie będzie mógł z tej gotówki w ogóle korzystać. Czy optymalne i efektywne rozwiązanie polega na tym, że gotówka przez ten miesiąc leży u niego w stodole i nie pracuje, czy też może efektywnym rozwiązaniem byłoby pożyczenie tej gotówki wiosce na okres jego rekonwalescencji? Mamy prawo zadać pytanie o to, co jest efektywne, prawda? Mamy prawo zadać pytanie o to, czy ludność tej biednej wioski nie zasługuje przypadkiem dostać na miesiąc tą gotówkę i wpakować je w jakieś przedsięwzięcie?

Jakie jest kryterium oceny efektywności alokacji? Szukamy minimaksu teoretycznego alokowania tych środków w okresie jego rekonwalescencji? Hm…coraz bardziej boję się ekonomistów…Już widzę jak pukają do moich drzwi i oznajmiają: „komisja złożona z wybitnych przedstawicieli nauk ekonomicznych po przeprowadzeniu gruntownych obliczeń doszła do wniosku, iż Pańskie zarządzanie wolnymi środkami jest bardzo nieefektywne i w efekcie nieoptymalne z punktu widzenia maksymalizacji użyteczności tej gotówki w gospodarce, wobec czego niniejszym rekwirujemy”

patrz komentarze pod wpisem: http://blogi.bossa.pl/2012/07/19/grzech-i-pycha/
 
G

grudge

Guest
Co się stanie jeżeli w rozpatrywanym przypadku inwestycje za pieniądze z pożyczki przyniosą straty? Wtedy też będzie maksymalna lokacja zasobów? To najczęstszy błąd w myśleniu ludzi, nikt nie przyjmuje do siebie możliwości porażki. Był taki skecz "Kabaretu Dudek" jak jeden Żyd rozmawia z drugim o interesach i pierwszym pytaniem tego drugiego nie było ile można zarobić tylko ile można stracić.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Libertarianin sobie zadaje takie pytania? Cholera, to ja się uważam za kryptozamordystę ale takie farmazony to mi do głowy nie przychodzą. Przypomina mi to ględzenie towarzysza Tuska z ostatniego expose jak to rozkminiał, że kasa marnuje się na kontach przedsiębiorców i jak nam wszystkim byłoby lepiej gdyby kapitalistycznych wyzyskiwaczy z tej kasy wyrugować. Takich "libertarian" to myślę, że dobrze byłoby najpierw zanurzyć w beczce ze smołą, następnie obtoczyć pierzem i na koniec wystawić na pokaz dla gawiedzi w jakieś klatce usytuowanej na miejskim rynku.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Ciek napisał:
Libertarianin sobie zadaje takie pytania?

Nie zrozumiałeś intencji piszącego. Nie libertarianin zadaje takie pytania, tylko libertarianin pyta zwolenników centralnego planowania, co rozumieją przez "optymalną alokację zasobów" i w tym celu podaje przykład milionera, który z powodu choroby nie inwestuje swoich pieniędzy. Czy interwencja planistów obliczona na "pobudzenie popytu"/"stymulowanie gospodarki" i polegająca na naruszeniu własności tego człowieka byłaby uprawniona, bo zasoby muszą być optymalnie alokowane, musi być postęp, zrównoważony rozwój i inne czary-mary inżynierów?
 

Avx

Active Member
831
186
Przecież jeżeli ktoś nie korzysta ze swoich pieniędzy (albo je np. spali, wyrzuci do oceanu, itp), to jest to działanie deflacyjne; tzn. pieniądz na rynku zyskuje siłę nabywczą; wszyscy inni posiadacze pieniędzy zyskują...

Jest to dokładne przeciwieństwo fałszowania pieniędzy.

I to JEST optymalna alokacja zasobów... Nie widzę tu z efektywnością żadnego problemu.
 
S

shogu2

Guest
Optymalna alokacja zasobów - co to znaczy?


To znaczy podejmowanie decyzje i akcji nie w zależności od sekwencji pieniężnych ( piniadz plynie - cos sie dzieje , pieniadz nie plynie - nic sie nie dzieje ) ale na podstawie praw naturalnych.
 
S

shogu2

Guest
A jak rozumiesz prawa naturalne? Pewnie nie tak jak Locke i Rothbard? :)

No raczej napewno nie. Bo to nie są żadne prawa tylko wymysły ich wyobraźni.
Edit : ( Bez obrazy, John Locke żył w 17 wieku , mógł dużo rzeczy nie wiedzieć , nie widzieć , które są dzisiaj oczywiste ) , to chyba o niego tobie chodziło min. ?

Bardziej jak poniższa definicja :

Prawo naturalne (lex naturalis) - to zbiór norm, które obowiązują całe społeczeństwo i władzę państwową bez względu na to, czy są one przez tą władzę ustanawiane i uznawane, czy nie.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
A zatem przeformułuję pytanie: wymysłem czyjej wiedzy jest twoja definicja?
 

friter

Active Member
213
47
Aha, a skąd znasz treść tych "prawdziwych" praw naturalnych? Są zakodowane w DNA? W mózgu jest jakiś ośrodek, który sprawia, że jeśli przyłożyć do niego elektrodę, człowiek recytuje swoje prawa naturalne? Objawiły ci się na przypalonym toście?
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Niektórzy wywodzą zasadność instytucji prywatnej własności środków produkcji z pojęcia prawa naturalnego. Inni powołują się na prawo naturalne, by uzasadnić zniesienie prywatnej własności produkcji. Idea prawa naturalnego jest całkowicie subiektywna, toteż takie dyskusje prowadzą donikąd.

-- Mises, "Ludzkie działanie"

I tyle w temacie.
 
S

shogu2

Guest
Aha, a skąd znasz treść tych "prawdziwych" praw naturalnych? Są zakodowane w DNA? W mózgu jest jakiś ośrodek, który sprawia, że jeśli przyłożyć do niego elektrodę, człowiek recytuje swoje prawa naturalne? Objawiły ci się na przypalonym toście?

Można je poznać za pomocą metod naukowych.
 
S

shogu2

Guest
Niektórzy wywodzą zasadność instytucji prywatnej własności środków produkcji z pojęcia prawa naturalnego. Inni powołują się na prawo naturalne, by uzasadnić zniesienie prywatnej własności produkcji. Idea prawa naturalnego jest całkowicie subiektywna, toteż takie dyskusje prowadzą donikąd.

-- Mises, "Ludzkie działanie"

I tyle w temacie.

Nie jest.

Czy grawitacja jest subiektywna ?
Czy potrzeba oddychania jest subiektywna ?

A prawo własności nie jest prawem naturalnym ponieżwasz w społeczeństwach gdzie nie bylo jest/nie było uznawane np niektorzy nomandzi nie istnieje/istnialo.

Jeżeli już coś to potrzeba dostępu do srodków produkcji jest taki prawem bo bez dostępu nie zrobisz nic a możesz mieć dostęp np. do powietrza bez posiadania.
 

joker1

New Member
13
0
To udowodnij naukowo socjalistyczne prawa naturalne.
Oczywiście nie jest prawdą,że bez dostępu do środków produkcji "nie zrobisz nic". W Polsce większość ludzi nie ma takiego dostępu,a różne rzeczy robi. Poza tym co to za argument,że u nomadów coś nie istniało. Skoro prawa naturalne w Twoim rozumieniu muszą być przestrzegane wszędzie,tak jak grawitacja, to nie musisz o nie walczyć. Sam więc sobie przeczysz propagując swoje poglądy.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Wymyślasz sobie definicje i sprzedajesz nam je jako "prawo naturalne". To nie jest żadne prawo naturalne, tylko co najwyżej "prawo naturalne shogu", który z kolei odziedziczył je w spadku po czerwonych, którzy wymyślili sobie, że dostęp do środków produkcji jest prawem naturalnym. A najlepiej taki dostęp do tych środków, żeby oni mogli kontrolować, komu je przydzielać.

A prawo własności nie jest prawem naturalnym

Wg mnie jest prawem naturalnym, tak samo naturalnym jak grawitacja i oddychanie:

Pojęcie własności (nie mylić z pojęciem 'hipoteki'…) wspólne jest wszystkim społecznościom ludzkim, jakie kiedykolwiek udało się odkryć na tej planecie – Aborygeni, Tobriandczycy, Buszmeni czy Indianie któregokolwiek bądź plemienia lub ludu – znali własność i w swoich 'urządzeniach społecznych' posługiwali się tą instytucją jako jedną z najistotniejszych. To, że durni Europejczycy nie znajdując wśród tych ludów ksiąg wieczystych, dowodów rejestracyjnych czy świadectw pochodzenia, ubzdurali sobie jakiś wydumany „komunizm“ – to świadczy tylko i wyłącznie o stanie ducha i spostrzegawczości owych Europejczyków i o niczym innym!

(...)

Własność nie jest instytucją przez człowieka wymyśloną. Jest częścią naszego zwierzęcego dziedzictwa. Bardzo ważną częścią. Jest bowiem jednym z fundamentów, na których budujemy naszą tożsamość. Nie jest bez znaczenia nie tylko to, z jakimi ludźmi styka się małe dziecko – ale i: jakie je otaczają przedmioty i wnętrza? To, co widzimy jako małe dziecko – na zawsze będzie już z nami.

Ideologiczny minimalizm, nienawiść do własności, ideologiczne zacietrzewienie w tropieniu przywiązania do rodzinnych pamiątek, rodzinnego domu – a choćby i do rodzinnego latyfundium – to są wszystko: podszepty Szatana. To, czy ów rodzinny dom blokuje trasę autostrady, a rodzinne latyfundium przyczynia się czy nie przyczynia do ekonomicznej pomyślności gospodarstwa (tzw. 'dobro kraju' to abstrakcja jeszcze wyższego rzędu i z sensem, tj. nie bełkocząc – w ogóle o tym rozmawiać się nie da…) – jest całkowicie bez znaczenia. Skąd bowiem założenie że przywiązanie ludzi, którzy ten właśnie konkretny dom ukochali (albo owe konkretne latyfundium odziedziczyli) – jest czymś gorszym, niegodnym, mniejszym, nieistotnym – bo ktoś inny chce sobie pojeździć autostradą a jeszcze ktoś inny – uważa się za pokrzywdzonego, bo jego matka nie umiała dać dupy latyfundyście aż tak dobrze, żeby ją z czworaków do pałacu zabrał? Że tych drugich jest obecnie więcej? A co to w ogóle za argumentacja? Niby dlaczego miałoby mnie to w ogóle obchodzić..? Że są silniejsi i mogą mi tę własność zabrać? A! To co innego! Ale nie udawajmy, że stoi za tą grabieżą jakaś moralna racja…

http://boskawola.blogspot.com/2012/06/dlaczego-wasnosc-jest-swieta-albo-gdzie.html

I co teraz?
 
S

shogu2

Guest
To udowodnij naukowo socjalistyczne prawa naturalne.
Czyli jakie ?

Nie wiedziałem że grawtiacja i potrzeba oddychania jest socjalistyczna.

Oczywiście nie jest prawdą,że bez dostępu do środków produkcji "nie zrobisz nic". W Polsce większość ludzi nie ma takiego dostępu,a różne rzeczy robi.
Nie zrobisz to czego potrzebujesz/chcesz - bez dostepu do powietrza nie wezmiesz oddechu , bez dostepu do srodka transportu nie bedziesz sie poruszał szybciej niż predkośc biegu itp.

Nie wiem jak ty to wyfilozofowales że robić coś bez dostępu do zasoby który jest potrzebny do wykonania danej czynności.
Jeżeli np kupujesz,wynajmujesz,pozyćżasz auto lub wsiadasz do autobusu to pozyskujesz dostęp do srodka transportu chociaż go wczesniej nie miałeś.

Poza tym co to za argument,że u nomadów coś nie istniało. Skoro prawa naturalne w Twoim rozumieniu muszą być przestrzegane wszędzie,tak jak grawitacja, to nie musisz o nie walczyć. Sam więc sobie przeczysz propagując swoje poglądy.
[/quote]
Nie
Prawo naturalne (lex naturalis) - to zbiór norm, które obowiązują całe społeczeństwo i władzę państwową bez względu na to, czy są one przez tą władzę ustanawiane i uznawane, czy nie.

Skoro jesli np prawa własności nie były nieuznawane w niektórych społęczeństwach i ich nie obowiązywały więć logiczne jest że prawo właśności nie jest prawem naturalnych według powyższej definicji bo do niej nie pasuje
 
Do góry Bottom