Obecne państwo jest opresyjne. Nawet mainstreamowi III RP zdarza się to przyznawać.
Interesującą kwestią jest to w jaki sposób (albo czy) rozliczyć funkcjonariuszy tego systemu. Nie ukrywam, że zacząłem o tym myśleć po incydencie z naruszeniem nietykalności cielesnej Miecugowa.
Bo widzę tu co najmniej 2 problemy.
Pierwszy to rozmycie odpowiedzialności. Urzeczywistnienie jakiegoś opresyjnego pomysłu odbywa się zwykle stopniowo, wielu ludzi macza w tym palce, ale zwykle nikt nie ponosi pełni odpowiedzialności. Np. jakieś lobby rzuca jakiś pomysł, podchwycają go media, albo wręcz same wychodzą z inicjatywą (bo nie oszukujmy się, media w rodzaju Gazety Wyborczej nie są zainteresowane tylko opisywaniem rzeczywistości, ale też jej kreowaniem), dalej jest praca w jakieś komisji sejmowej, z udziałem "ekspertów", dalej posłowie głosują zgodnie z partyjną dyscypliną, dalej urzędnicy w ministerstwie przygotowują akty wykonawcze. Potem mamy policję czy urzędników, którzy to egzekwują, oraz w końcu sądy i wykonawcy kar czyli służba więzienna, komornicy czy nawet bankierzy, którzy ci blokują konto. Każdy z nich jest odpowiedzielny tylko za mały wycinek tej opresyjności, a ci od najbrudniejszej roboty niby tylko wykonują polecenia.
Druga sprawa to totalitarna mentalność społeczeństwa. Jestem całkiem pewny, że większość funkcjonariuszy systemu nie zdaje sobie sprawy, że są inicjatorami agresji, że to co robią jest niemoralne. Tak zostali wychowani, media i autorytety systemu utrzymują ich w przekonaniu, że postępują słusznie. Zresztą dla nich to nawet nigdy nie była kwestia moralności - egzekwowanie opresyjnych przepisów to dla nich po prostu zwykła, codzienna, żmudna praca. Czy wypada karać zwierze za to, że robi coś do czego było tresowane?
Interesującą kwestią jest to w jaki sposób (albo czy) rozliczyć funkcjonariuszy tego systemu. Nie ukrywam, że zacząłem o tym myśleć po incydencie z naruszeniem nietykalności cielesnej Miecugowa.
Bo widzę tu co najmniej 2 problemy.
Pierwszy to rozmycie odpowiedzialności. Urzeczywistnienie jakiegoś opresyjnego pomysłu odbywa się zwykle stopniowo, wielu ludzi macza w tym palce, ale zwykle nikt nie ponosi pełni odpowiedzialności. Np. jakieś lobby rzuca jakiś pomysł, podchwycają go media, albo wręcz same wychodzą z inicjatywą (bo nie oszukujmy się, media w rodzaju Gazety Wyborczej nie są zainteresowane tylko opisywaniem rzeczywistości, ale też jej kreowaniem), dalej jest praca w jakieś komisji sejmowej, z udziałem "ekspertów", dalej posłowie głosują zgodnie z partyjną dyscypliną, dalej urzędnicy w ministerstwie przygotowują akty wykonawcze. Potem mamy policję czy urzędników, którzy to egzekwują, oraz w końcu sądy i wykonawcy kar czyli służba więzienna, komornicy czy nawet bankierzy, którzy ci blokują konto. Każdy z nich jest odpowiedzielny tylko za mały wycinek tej opresyjności, a ci od najbrudniejszej roboty niby tylko wykonują polecenia.
Druga sprawa to totalitarna mentalność społeczeństwa. Jestem całkiem pewny, że większość funkcjonariuszy systemu nie zdaje sobie sprawy, że są inicjatorami agresji, że to co robią jest niemoralne. Tak zostali wychowani, media i autorytety systemu utrzymują ich w przekonaniu, że postępują słusznie. Zresztą dla nich to nawet nigdy nie była kwestia moralności - egzekwowanie opresyjnych przepisów to dla nich po prostu zwykła, codzienna, żmudna praca. Czy wypada karać zwierze za to, że robi coś do czego było tresowane?