Niewolnictwo podatkowe w (Socjalistycznej) Rzeczpospolitej Polskiej

A

Anonymous

Guest
Niewolnictwo podatkowe w (Socjalistycznej) Rzeczpospolitej Polskiej

Istnieje wiele cytatów, które można przytoczyć w trakcie debaty nt. podatków. Najsłynniejszym i najczęściej przywoływanym są bez wątpienia słowa wypowiedziane przez Benjamina Franklina, jednego z ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych Ameryki, który przeszło 200 lat temu stwierdził: „Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki”. Trafnie uzupełnił je Terry Pratchett. Wybitny pisarz powieści fantasy dodał, że „podatki są gorsze, bo śmierć przynajmniej nie trafia się człowiekowi co roku.” Dla pokazania skali problemu sprecyzuję – obecne podatki „uśmiercają” nas każdego dnia.

Niezbędnik

Nie ulega wątpliwości, że podatki są „złem” koniecznym. Głównym (i jedynym) przeznaczeniem wszelkich świadczeń na rzecz państwa powinno być utrzymanie bezpieczeństwa wewnętrznego, zapewnienie obronności kraju oraz sfinansowanie administracji gwarantującej jego prawidłowe funkcjonowanie. Każde dodatkowe obciążenie jest szkodliwe dla obywateli - tym szkodliwsze im wyższy jest ich poziom. Dlaczego? Ponieważ nic nie bierze się z próżni.

„Bezpłatne” edukacja i służba zdrowia, budowa nowych stadionów i autostrad, pokrywanie długów generowanych przez spółki skarbu państwa (vide PKP), a nawet subwencje dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. To wszystko finansowane jest z podatków ukrytych w każdej przepracowanej przez nas minucie, w każdym z nabytych dóbr. Co gorsza, zgodnie z Prawem Savasa, ogrom tych pieniędzy (20-40%) jest po prostu marnowanych.

Błędne koło

Kolejne podatki sprawiają, że towary i usługi stają się drogie, w konsekwencji czego mało kogo na nie stać. Tajemnicą poliszynela pozostaje stosunek kolejnych rządów do krzywej Laffera, której wiarygodność potwierdziły dziesiątki przypadków.

Kluczową kwestią wydaje się być również zrozumienie mechanizmu przerzucalności podatków, w wyniku którego to konsument zawsze pokrywa koszty obciążeń nałożonych przez państwo na producenta/usługodawcę tak, by ten w nowych realiach mógł osiągnąć zysk niemniejszy niż w poprzednim stanie.

Wyższe ceny wpływają z kolei na malejący popyt, co b. często rzutuje na wielkość obrotów, które maleją do minimum zapewniającego egzystencję lub po prostu doprowadzają do bankructwa. Efektem powyższego jest mała liczba miejsc pracy, niskie pensje, wysokie bezrobocie oraz rozrost szarej strefy - wolnej od jakichkolwiek regulacji prawnych z podatkami włącznie.

Biurwokracja

Dodatkową wadą nakładania niezliczonej ilości podatków jest rozrost biurokracji potrzebnej do ich obsługi. Mechanizm ten poniekąd opisuje Prawo Parkinsona. W Polsce ów proces osiągnął niebotyczne rozmiary i… wciąż postępuje. Zgodnie z danymi GUS, w administracji publicznej rokrocznie notuje się wzrost zatrudnienia o kolejnych naście tysiące etatów. Na początku 2005 roku odnotowano ich „zaledwie” 557,2 tys. Z kolei w pierwszym kwartale 2010 roku „armia urzędników” liczyła już 633,6 tys. Co więcej przeciętne miesięczne wynagrodzenie zatrudnionych w opisywanym sektorze wzrosło do 4722,97 zł brutto co jest kwotą o ponad 30% wyższą od średniego krajowego wynagrodzenia!

Obecny koszt utrzymania urzędniczych etatów to ponad 42,5 mld zł (przeszło 1 100 zł na każdego Polaka). Stanowi to dość istotny element budżetu planowanego przez Ministerstwo Finansów na 2011 rok – 13,6%. Zestawiając tą liczbę z zakładanymi na 2011 rok wpływami z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT), które oscylują na granicy 38,2 mld zł, nietrudno wywnioskować, że redukcja urzędniczych etatów do niezbędnego minimum pozwoliłaby na całkowite zlikwidowanie głównego winowajcy tak wysokiego bezrobocia w Polsce (11,8%).

Komuna do kwadratu

Kolejną ciekawostkę stanowi nawiązanie do Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej działającej w ustroju komunistycznym, który przecież lubował się w biurokratycznych procedurach. Zgodnie z danymi, które podaje prof. Krzysztof Rybiński, w 1989 roku, gdy obwieszczono „koniec komunizmu”, administracja publiczna liczyła 159 tys. urzędników. Jest to 4-ktotnie mniej niż obecnie! Powstaje zatem pytanie: gdzie na osi między (neo)komunizmem a liberalizmem (minimum ingerencji państwa) znajduje się dzisiejsza III RP?

Wstęp do niewolnictwa

Nie bez przyczyny niniejszy artykuł nawiązuje swoim tytułem do niewolnictwa. Oczywistością jest dokonanie hiperbolizacji, ale czy rzeczywiście różnica między obecnym systemem, a wspomnianym niewolnictwem jest tak duża? Nie do końca…

W Starożytnym Rzymie niewolnik otrzymywał za pracę poza domem pana dziesiątą część zarobku (90% podatek), z którego w przyszłości mógł się wykupić zostając tym samym wolnym człowiekiem. Jednak oprócz wspomnianej „pensji” pan zapewniał mu pełne utrzymanie (wyżywienie, dach nad głową itd.). Wracając na Polski grunt należy wspomnieć o pańszczyźnie, która w XVII w. zobowiązywała chłopa do przepracowania 4 dni w tygodniu na rzecz pana. Oznacza to, że chłop był obarczony 57% podatkiem.
Zupełne przeciwieństwo stanowią XX-wieczne potęgi. W Stanach Zjednoczonych Ameryki w 1905 roku podatki wynosiły w sumie ok. 3% (nie istniał podatek dochodowy). W tym samym czasie na Brytyjczyków nałożone było 5% opodatkowanie. Dalej mamy Prusy - 7%, Austro-Węgry - 12,5%, niepodległą Polskę (1926 r.) - 25% i III Rzeszę (1933 r.) - 33%. Jak na tym tle prezentuje się…

…rzekomo wolny obywatel w Polsce XXI wieku?

Co najmniej niekorzystnie. Zgodnie z poniższymi obliczeniami rząd pozbawia nas ponad 60% zarobionych pieniędzy. Dla potwierdzenie powyższej tezy posłużę się kolejnymi wyliczeniami. Część z nich (koszty pracy) zaczerpnąłem ze swojego poprzedniego artykułu pt. „Bryk dla decydentów – jak zlikwidować bezrobocie”.

Podobnie jak wówczas, tak i tym razem skorzystam z przykładu pracownika zatrudnionego na umowę o pracę, który otrzymuje przeciętne miesięczne wynagrodzenie, wynoszące zgodnie z raportem GUS za II kwartał 2011 roku 3 560,83 zł brutto.

UWAGA! Konkretny przykład oparty będzie na następujących założeniach:
* obywatel wydaje 100% zarobionych pieniędzy,
* obywatel nie stroni od używek typu alkohol i papierosy,
* obywatel posiada własny samochód, który regularnie użytkuje.

1. Koszty pracy

Obciążenia pracownika:
1. ZUS (488,19 zł):
* ubezpieczenie emerytalne
* ubezpieczenie rentowne
* ubezpieczenie chorobowe
2. NFZ (276,54 zł)
3. Zaliczka (249,00 zł)
Suma: 1 013,73 zł

Obciążenia pracodawcy:
1. ZUS (567,25 zł)
2. Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (90,80 zł)
Suma: 658,05 zł

Reasumując pracodawca ponosi koszt w wysokości 4 218,88 zł (pensja brutto + obciążenia pracodawcy) z czego pracownik otrzymuje zaledwie 60,4% tej kwoty, czyli 2 547,10 zł netto.

2. Transport

Następnie załóżmy, że nasz podatnik dojeżdża do pracy samochodem (średnio spala 8 l benzyny PB 95 na 100 km) pokonując każdego dnia łącznie 40 km. Podobny dystans przejeżdża również w weekendy i inne dni wolne od pracy (wizyta u znajomych, zawody sportowe, zakupy w centrum handlowym). Łącznie w miesiącu potrzebuje więc 96 litrów benzyny, za którą zapłaci 506,88 zł.

Podatki w 1 litrze PB 95 (5,28 zł):
* VAT – 0,99 zł
* opłata paliwowa – 0,10 zł
* akcyza – 1,57 zł
Suma: 2,66 zł

Powyższe obliczenia pokazują, że z każdego litra benzyny PB 95 państwo przywłaszcza sobie 50,4% całej kwoty, na którą składają się także koszty dystrybucji (0,17 zł), marża rafineryjna (0,40 zł) oraz zakupu ropy (2,05 zł). Zgodnie z wcześniejszymi założeniami opisywany podatnik wyda na paliwo w ciągu miesiąca 506,88 zł, z czego 255,47 zł stanowią różnego rodzaju podatki.

3. Wyżywienie

Od 1 stycznia 2011 r. wzrosły stawki VAT na poszczególne artykuły spożywcze. Z tych podstawowych warto wymienić:
* chleb – 5% / 23%
* kawa, herbata – 23%
* makaron – 5%
* surowe warzywa – 5%
* oleje i tłuszcze zwierzęce – 5%
* mleko – 5%
* jaja – 5%
* mięso i wyroby z mięsa – 5%
* woda mineralna - 23%
* słodycze – 23%

Szacunkowo można więc założyć, że w samych produktach spożywczych średnie opodatkowanie wynosi 15%. Przeznaczając na ten cel 500,00 zł miesięcznie, nasz podatnik wniesie do skarbu państwa kolejnych 75,00 zł. Dodać do tego należy wizyty na tzw. „mieście” (restauracje, puby), które pochłoną kolejnych 400,00 zł. W tym przypadku mamy do czynienia z opodatkowaniem VAT wynoszącym 23%, co przełoży się na kwotę 92,00 zł.

4. Inne

Na tym jednak nie można zakończyć obliczeń ponieważ statystyczny Nowak, zgodnie z wcześniejszymi założeniami, nie stroni od używek. Pierwszą z nich jest alkohol. Litr 40-procentowej wódki, kosztującej w sklepie 50,00 zł zawiera dwa obciążenia podatkowe, tj. akcyzę (23,60 zł) oraz VAT (9,35 zł). Łącznie dają one kwotę 32,95 zł, stanowiącą 65,9% całości. Do tego dochodzą rzecz jasna koszty produkcji oraz marże producenta i dystrybutora (pozostałe 17,05 zł). Przy 4 takich butelkach w ciągu miesiąca, konsument wydaje 200,00 zł z czego podatek wynosi 131,80 zł.

Drugą używką są papierosy. Omawiany obywatel spala 1 paczkę (20 szt.) tygodniowo, która kosztuję średnio 9,14 zł. Miesięcznie stanowi to wydatek rzędu 36,56 zł, który rozkłada się na akcyzę (4*5,81 zł), VAT(4*1,65 zł) oraz koszty związane z produkcją i handlem (4*1,68 zł). W tym przypadku do skarbu państwa odprowadzanych jest 29,84 zł (81,62%).

Regularnie pojawia się również potrzeba zakupu nowego ubrania. Stawka VAT na odzież dla osób dorosłych wynosi 23%, co oznacza, że poświęcając na ten cel w ciągu miesiąca 300,00 zł uiścimy do skarbu państwa kolejnych 69,00 zł.

Ostatnim z policzalnych kosztów będzie abonament RTV. Za odbiornik radiofoniczny (1 szt. w mieszkanie) jest to 5,35 zł miesięcznie. Z kolei za odbiornik telewizyjny (2 szt. w mieszkaniu) wielkość ta wynosi już 34,30 zł (2*17,15 zł). W związku z powyższym na konto telewizji publicznej należy przelać kwotę 39,65 zł.

Powyższe wydatki jeszcze nie wyczerpały możliwości finansowych modelowego podatnika ponieważ w jego portfelu wciąż pozostają 564,01 zł. Pieniądze te idealnie pokryją koszty rachunków za telewizję i Internet, podatków od nieruchomości, rolnych i leśnych, od czynności cywilnoprawnych, od psów, przymusowego OC oraz akcyzy za samochód i energię elektryczną. Nie można również pominąć opłat skarbowych uiszczanych przy okazji wydania dowodu osobistego, paszportu, prawa jazdy czy dowodu rejestracyjnego. Żadną przesadą będzie uznanie, że z powyższych opłat przynajmniej połowa (282,01 zł) trafi pośrednio do naszego „pana”.

Podsumowanie

Zestawiając powyższe podatki uzyskaliśmy kwotę równą 2646,54 zł, co w relacji z kosztem ponoszonym przez pracodawcę (naszym potencjalnym zarobkiem - 4218,88 zł) stanowi bagatela 62,7%! Do uzyskanego wyniku należy dodać inflację, która zgodnie ze słowami Rona Paula „jest zwykłym opodatkowanie ludzi, którzy płacą więcej za życie, a mimo to ich warunki życiowe ulegają pogorszeniu”. Dla zachowania porządku nadmienię, że zgodnie z raportem GUS, inflacja wynosiła w lipcu br. 4,1%.

Chciałbym na powyższym zakończyć swój wywód jednak muszę sprostować dwie rzeczy. Po pierwsze pragnę zauważyć, że istnieje niepoliczalny element w całej układance. W związku z przerzucalnością podatków, każdy kolejny pośrednik między producentem a konsumentem generuje dodatkowe koszty, wśród których nie brakuje rzecz jasna podatków (np. koszty pracy). Można ten proces porównać do kuli śnieżnej, która z każdym kolejnym metrem (pośrednikiem) przybiera na wielkości.

Drugą kwestią jest fakt, że im mniejszy dochód posiada dany podatnik, tym większą część jego zarobków stanowi opodatkowanie. Żeby unaocznić w czym rzecz posłużę się prostym przykładem. Otóż wydatkiem innego rzędu jest koszt wyrobienia paszportu (paszport – 140 zł plus zdjęcia – ok. 20 zł) dla osoby zarabiającej 10 000 zł netto (1,6%), a czym innym dla osoby żyjącej na skraju ubóstwa, tzn. mającej miesięczny dochód w wysokości 1 032,34 zł netto (15,5%). Dlatego realne opodatkowanie, nawet po uwzględnieniu wszelkich ulg, może wynosić wśród najuboższych ponad 80% od zarobionej kwoty.

Miłego dnia niewolniku, pardon, czytelniku.


Autor: Maciej Cudera

http://gb.pl/gielda/komentarze/niewolni ... skiej.html

Dawno nie było czegoś o ekonomii na forum.
 
D

Deleted member 427

Guest
ile-placimy-haraczu1.jpg


http://nczas.home.pl/wazne/cena-panstwa ... y-haraczu/
 
D

Deleted member 427

Guest
Otrzymałem niedawno odpowiedź od Marka Langalisa, autora raportu "Cena państwa" (link wyżej). Chodzi o metodologie, jaką przyjęli twórcy tego raportu przy naliczaniu obciążeń podatkowych. Moje pytanie w mailu brzmiało:

Pisze Pan, że - tutaj cytat: Całkowity więc koszt płacowy zatrudnienia pracownika, który otrzymuje wynagrodzenie netto w wysokości 2313,39 złotych wynosi 3820,98 zł. Prawdziwa więc stopa opodatkowania przeciętnej płacy w Polsce wynosi 39,5%. Tyle właśnie wypracowanego dochodu jest pobierane z przeciętnej płacy w formie różnego rodzaju podatków. -- ale nie pisze, że te całkowite (a więc pensja netto plus wszystkie podatki i narzuty) 3820 stanowi dla pracodawcy koszt uzyskania przychodu, a to oznacza że może sobie odliczyć od podstawy opodatkowania tą kwotę. odlicza 19 procent czyli 3820*0,19=725,8. Zatem netto pracodawce pracownik obciążą na kwotę 3820-725,8=3126. daje to stopę opodatkowania kontraktu świadczenia pracy (a nie pracownika) w wysokości 725,8/3126=23%.

Odpowiedź:

Dziękuję bardzo za wykazanie tego błędu.
To co Pan pisze jest oczywiście prawdą i (ponieważ prowadzę firmę) mam świadomość tego. Natomiast prawdą też jest, że pracodawca nie rozważa czy pracownik zarobi mu poprzez swoją pracę 3820 zl, czy 3820 zł – 19%, dzięki którym obniży sobie płacony swój podatek dochodowy. Mogę Panu podpowiedzieć, że w raporcie nie jest również uwzględniona kwota odpisów podatkowych (choćby z tytułu dochodu zwolnionego od podatku). Przyjęliśmy założenie, że liczymy wszystkie podatki jakie trzeba zapłacić, bez uwzględnienia zwrotów, czy kosztów tym powodowanych. Bo najpierw trzeba podatek zapłacić, zanim cokolwiek się otrzyma z powrotem, a chcieliśmy wykazać, że płacone podatki są wysokie. To, że część później jest zwracana to już inna historia.

W przyszłorocznym raporcie w rozdziale poświęconym metody liczenia postaram się więcej poświęcić wyjaśnieniu dlaczego tak robimy.


Z innej paki, ale ciągle o "przymusowym, niedobrowolnym przeniesieniu własności", czyli o podatkach - na portalu bankier.pl ukazał się tekst "Na co idą nasze podatki":

W budżecie państwa w oczy rzucają się cztery szczególnie kosztowne pozycje:

* obrona narodowa – 21 mld zł,
* obowiązkowe ubezpieczenia społeczne – 77,5 mld zł,
* obsługa długu publicznego – 43 mld zł,
* różne rozliczenia – 85 mld zł.

Łącznie daje to kwotę 226 mld zł, czyli stanowi prawie 70% udziału we wszystkich wydatkach z budżetu państwa. O ile jeszcze można przewidzieć, jakie koszty ukryte są pod pozycją obrona narodowa, obsługa długu czy obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, o tyle niezwykle intrygujące jest to, co kryje się pod hasłem „różne rozliczenia” - w końcu stanowią one ponad 25% wszystkich wydatków przewidzianych w budżecie na 2012 rok.

(...)

Pieniądze zarezerwowane w tym dziale przeznaczone zostaną m.in. na:

* Dopłaty do paliwa rolniczego – 720 mln zł. Państwo najpierw czerpie dochody z akcyzy, by potem redystrybuować środki w tych grupach, które mają duży potencjał wyborczy.
* Pomoc dla społeczności romskiej – 10 mln zł. Romów w Polsce jest ok. 30 tysięcy. Zatem na głowę przewidziane jest około 330 zł. Pytanie tylko, czy pomocy, czy jałmużny?
* Dofinansowanie Narodowego Programu Stypendialnego, w tym wyprawka szkolna – 505 mln zł. Gdyby program nauczania nie zmieniał się co roku, a podatek VAT na podręczniki nie wzrósłby o 5%, to najprawdopodobniej kwota ta byłaby dużo niższa.
* Dotacje celowe na finansowanie, w tym dofinansowanie zadań z zakresu pomocy społecznej – 389 mln zł. Koń jaki jest, każdy widzi.
* Pomoc w zakresie dożywiania - 200 mln zł. Aż dziw bierze, że na "zielonej wyspie", u "tygrysa gospodarczego UE" w XXI wieku istnieje problem niedożywienia.
* Upowszechnienie szerokopasmowego internetu – 31,5 mln zł. Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu. Socjalizm bohatersko walczył z problemami, które sam stworzył. Szczęśliwi ci, którzy jeszcze do internetu nie mają dostępu.
* Wsparcie na rzecz rozwoju międzynarodowej współpracy na rzecz demokracji i społeczeństwa obywatelskiego – 130 mln zł. Pieniądze przeznaczone głównie dla Białorusi, Ukrainy, Armenii, Gruzji, Afganistanu. Większość na "wsparcie społeczeństwa obywatelskiego". Warto przypomnieć powyższe pozycje budżetu, że w Polsce istnieje problem głodu, a rodziców nie stać na wyprawkę dla swoich dzieci.
* Środki na uzupełnienie dotacji celowych na realizację świadczeń rodzinnych, m.in. świadczenia pielęgnacyjne i alimenty – 730 mln zł. Gdy państwo przejmuje rolę ojca rodziny, ojcowie stają się niepotrzebni...
* Ubezpieczenia upraw rolnych i zwierząt gospodarskich – 100 mln zł. Od dawna wiadomo, że rolników nie stać na ubezpieczenia.
* Bezpieczna i przyjazna szkoła – 6 mln zł. Pieniądze na monitoring wizyjny szkół, dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, wsparcie dla pedagogów szkolnych itd. Program kończy się w 2013 roku. Nazwa kolejnej edycji skrócona zostanie do słów "bezpieczna szkoła" - bo na pewno już nie będzie przyjazna.
* Fundusz Inicjatyw Obywatelskich – 60 mln zł. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.
* Dofinansowanie zadań wynikających z obniżenia wieku szkolnego – program „Radosna szkoła” - 488 mln zł. Razem z wyprawką i stypendiami to już prawie miliard złotych.
* Wspieranie zwalczania przemytu i podrabiania wyrobów tytoniowych – 14,6 mln zł. Podobno połowa papierosówwe wschodnich województwach jest podrobiona lub przemycona. Państwo traci na tym ponad miliard złotych rocznie.
* Środki na zadania projakościowe w szkolnictwie wyższym – 229 mln zł. Niektórzy twierdzą, że istnieje duża szansa, że to coś da.
* Dotacje i subwencje dla partii politycznych – 191 mln zł. To prawie tyle samo co na walkę z "polskim głodem".
* Opłaty dotyczące czarterów samolotów zewnętrznych – 8 mln zł. Bez komentarza.

Wynagrodzenia w jednostkach budżetowych

W Polsce pracuje prawie pół miliona urzędników. Pieniądze na ich pensje pochodzą z budżetu państwa, którego dochody w przeważającej części pochodzą z podatków płaconych przez wszystkich obywateli (w tym urzędników). Łącznie na wynagrodzenia osób zatrudnionych w sektorze publicznym w 2012 roku przewidziano 26,5 mld zł. Z tego 24,5 mld zł na pensje, a prawie 2 mld zł na dodatkowe wynagrodzenie roczne.

Wydatki na wynagrodzenia zwykle stanowią najpoważniejszy udział w budżetach poszczególnych jednostek administracji publicznej, ok. 60%. Np. w CBA pensje pochłoną 70 mln zł ze 108 mln zł przeznaczonych na działanie tej jednostki w 2012 roku.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Na-co-i ... 25582.html
 

Oreł

Well-Known Member
574
465
RE: Niewolnictwo podatkowe w (Socjalistycznej) Rzeczpospolitej Polskiej

I jak zwykle największą pozycją są "inne". Ma to ktoś rozbite bardziej szczegółowo?
 
M

MichalD

Guest
RE: Niewolnictwo podatkowe w (Socjalistycznej) Rzeczpospolitej Polskiej

Zapewne dotacje dla samorządów.
 
D

Deleted member 427

Guest
RE: Niewolnictwo podatkowe w (Socjalistycznej) Rzeczpospolitej Polskiej

Raport "Cena państwa 2012" (przypominam, że parę wpisów wyżej jest wersja za rok 2011). W nowym raporcie czytamy:

Zapłacimy 10 proc. podatków więcej niż rok temu. Osoba otrzymująca przeciętne wynagrodzenie odda państwu aż 2235 zł więcej niż rok wcześniej. Różnica wynika ze wzrostu kosztów pracy, wyższego niż wzrostu średniego wynagrodzenia oraz wzrostu podatków pośrednich. Pojawiły się także nowe daniny np. „podatek na Euro 2012”. Każdy podatnik dołożył do wybudowania stadionów 222 zł.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
RE: Niewolnictwo podatkowe w (Socjalistycznej) Rzeczpospolitej Polskiej

Daj link, a grafikę w poście daj zmniejszoną, bo to ma parę mega, a i tak jest skalowane.

W tym wykazie brakuje OFE, OC, kasy dla TVP z abonamentu RTV i tym podobnych rzeczy. Nie wykazuje też wydatków samorządów.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Zawsze tak sądziłem, chociaż nie wiedziałem jak to sprawdzić. I pewnie podobnie by wyszło gdyby porównać Polskę ze Szwecją.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
Kwota wolna od podatku VAT to śliska sprawa, zależy od branży. Ja jestem VATowcem bez względu na obrót. Pamiętam, że jak startowałem z firmą chyba w marcu to w kwietniu już składałem pierwszą kwartalną deklarację za I kw., w której wykazałem wszędzie 0 zł bo pierwszą fakturę wystawiłem w kwietniu. Za rejestrację na potrzeby VAT oczywiście musiałem zapłacić, chyba 150 zł czy jakoś tak :)
 

hanys

Active Member
171
136
Podobno nie wiele wspólnego z prawdą ma ta tabelka tzn. w Anglii jest o wiele lepiej, ale wyliczenia i określenia są błędne. Na fanpage ZPP było to wklejone, później gości jakiś napisał w komentarzach parę zarzutów i usunęli z tablicy.
 
D

Deleted member 427

Guest
Rzeczywiście, tabela jest błędna - nie wiem, jak można walić takie byki:

1/ Kwota wolna od podatku dla tzw. sole trade jest identyczna jak dla osób zatrudnionych o umowę o pracę i w tym roku wynosi ok. 8100 funtów/rok.

2/ Od każdej transakcji płacisz normalnie podatek VAT do HMCS i wynosi on 13.5% od kwoty brutto (tu nalicza się inaczej VAT niż w Polsce i stąd te 13.5%),

3/ Tzw. ZUS tzn. INI - zapomniałeś wpisać do tabeli, że są dwie składki - INI Clas 2 i tą właśnie wpisałeś ale jest druga składka INI Class 4 wynosząca 8% do wysokości pierwszego progu podatkowego a potem 1% powyżej tego progu [link]

***

Tu lepsze źródło:

O ile pod względem czasu, jaki firmy muszą poświęcić na płatności podatków, wypadamy najgorzej w Europie, to w kwestii samego opodatkowania zysków firm plasujemy się nie najgorzej. O ile z każdych 100 zarobionych złotych polska firma musi oddać państwu 42,3 zł, to niemiecka ponad 48 zł, austriacka – 55,5 zł, a włoska rekordowe 68,6 zł. Na drugim końcu skali znajduje się Luksemburg, gdzie firmy oddają w podatkach tylko 21,1 proc. swoich zysków.

557816-i02-2011-159-000-003b-001.jpg
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
To skopiuję komentarz do tego lepszego źródła:
Wczoraj GP bełkotała za Bankiem Światowym o ogromnej ilości czasu poświęcanego przez firmy na płacenie podatków. Dzisiaj bełkocze na temat obciążeń fiskalnych. Ani wczoraj, ani dzisiaj żadnych informacji o sposobie wyliczenia tych danych. Ciekawe w jaki sposób wyliczyli te 42,3%?
 
Do góry Bottom