Neoliberałowie

D

Deleted member 427

Guest
Co sadzicie o neoliberałach? Wg mnie to szkodniki, dokonujące większych spustoszeń na odcinku promowania idei wolności niż jakikolwiek komuch. To jest zazwyczaj banda mega etatystów, która używa liberalnych czy nawet libertariańskich sloganów, a robi coś dokładnie odwrotnego, mało tego, jeśli nawet zaczynają oni wdrażać jakieś wolnorynkowe pomysły, to i tak zatrzymują się w punkcie, gdzie żaden tru liberał/libertarianin nie nazwie ich wolnorynkowymi.

Dobrym przykładem są członkowie "szkoły chicagowskiej"

http://mises.pl/blog/2011/07/18/murphy- ... ustriacka/
http://mises.pl/blog/2006/02/17/274/

oraz wszelkiej maści monetaryści tacy jak doradca ekonomiczny prezydenta Reagana, twórca. tzw. "krzywej Laffera", Arthur Laffer. Mainstream nazywa go "wolnorynkowcem", podczas gdy dla "liberalnego podziemia" to jest zwykły chujek-oszust-zamordysta, którego celem było ZWIĘKSZENIE wpływów budżetowych, ergo: ZWIĘKSZENIE władzy państwa. Do tego potrzebna mu była teoryjka o zmniejszaniu podatków, na którą dali się nabrać wszyscy. On nie argumentował, że podatki mają być niższe, bo podatki to złodziejstwo, nie. Koleś argumentował: "niższe podatki - więcej kasy w budżecie" (co było prawdą, za rządów Reagana wpływy z podatków wzrosły od 599 mld$ w 1981 roku do 909 mld$ w 1988; rosły także wydatki - od 678 mld$ do 1064 mld$).

Inne przypadki szkodników to oczywiście ludzie określający siebie mianem liberałów, a promujący demokracje konfiskatoryjno-redystrybutywną, równość, "wartości europejskie" i inne gówna - mowa o pacjentach typu Andrzej Szahaj.

Na koniec zostawiłem Leszka Balcerowicza. Jak ja tej mendy kurwa nie znoszę. Można go spokojnie nazwać ojcem polskiej "społecznej gospodarki rynkowej". Słynny plan Balcerowicza odhaczył reformy wolnorynkowe w III RP, pozwalając na zakonserwowanie socjalizmu w mniej "społecznie pożądanych dziedzinach" niż mięso i papier toaletowy. 20 lat później ten sam facet, zamiast we spółkę z kumplami z UW robić kokosy, staje się człowiekiem, który niesie masom światłość rzeczywistej sytuacji polskich finansów oraz kaganek oświaty w postaci "liberalnej" indoktrynacji.

Wypisujcie tutaj nazwiska oraz imiona neoliberalnych szkodników!
 

Słupek

Member
335
2
Neoliberalna menda nr 1: Ludwig von Mises
While in the 1970s Murray Rothbard may have once criticized Milton Friedman for advocating “indexation” as a method to reduce some of the negative effects from an on-going inflation, in 1922, during the worsening Great Austrian Inflation, Mises actually proposed “indexation” of wages and prices, and government revenues and expenditures to reduce deficit fiscal pressures, maintain real standards of living for many in the society, and eliminate some of the inflationary distortions on economic calculation – as a part of a specific policy agenda to bring the inflation to an end.
He presents an agenda for implementing indirect taxes on a wide variety of consumption items, and especially what today would be called “sin taxes” and “luxury taxes.”
So as a “second best,” Mises proposed transforming the railway system into a government owned but privately managed corporation with strict rules and procedures to assure it was run in a relatively “business-like” manner with the least likelihood of political interference. He even supported limited and temporary subsidies to assist poor farmers to establish themselves as more successful private enterprisers.
etc.
http://www.coordinationproblem.org/2010 ... omist.html
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 732
Po pierwsze.
Sprawa jest taka, że podatek płacony zgodnie z zaleceniami Arthura Laffera wprawdzie daje wprawdzie maksymalne dochody do budżetu w dłuższej perspektywie co nie oznacza, że daje rządowi relatywnie większą władzę nad okupowanymi przezeń obywatelami. On daje jedynie większą władzę w stosunku do stanu poprzedniego. Bo należy zwrócić uwagę na to, że obywatele się bardziej bogacą niż rząd.

Czyli jak rząd ma dwa karabiny a obywatele tylko jeden to rząd ma relatywnie większą władzę, niż jak ma dziesięć karabinów a obywatele mają ich setkę. Choć bezwzględna siła ognia dziesięciu karabinów jest większa niż dwóch.

Po drugie.
Pod etykietę neoliberalizm podpięło się tylu pokurwieńców i szarlatanów ekonomii, że trudno tam się dopatrzyć uczciwych ludzi. Co wcale nie oznacza, że w początkowym okresie ich tam nie było.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Ba, u swego zarania Szkoła Austriacka NIE BYŁA WOLNORYNKOWA ani nawet liberalna! W sumie ASE dopiero od niedawna jest hardcorowo wolnorynkowa (połowa XX wieku), wcześniej mało kto myślał o popłynięciu w libertarianizm:

Ktoś może zadać pytanie: Czyż wielu przedstawicieli szkoły austriackiej nie lokuje się w tradycji wolnościowej? Owszem, ale to nie zmienia faktu, że ekonomia austriacka i nurt wolnościowy to dwie zupełnie odmienne sprawy. Poza tym, w tradycji austriackiej mamy naukowców, których niekoniecznie uznamy za wolnościowych. Paul Rosenstein-Rodan, podobnie jak Philip Wicksteed, był socjalistą. Nie musimy nawet przyglądać się postaciom, które tylko częściowo inspirowały się tradycją austriacką (obok Rosensteina Machlup, Haberler, Lachmann, czy Morgenstern). Popatrzmy na ojców-założycieli: Menger nie należał do grona klasycznych liberałów, a Boehm-Bawerk uważał leseferyzm za coś błędnego. Nawet sam Hayek, chociaż często prorynkowy i broniący idei wolności, pozostawiał wiele furtek dla interwencji państwa (np. minimum socjalne, ubezpieczenia społeczne, budowa infrastruktury, polityka antytrustowa; Hayek przez większą część życia popierał także politykę monetarną). Błędne jest więc określanie szkoły austriackiej jako tworzącej podstawy „liberalnej ekonomii”, a tym bardziej stawianie podobnej tezy, jakoby szkoła austriacka implikowała liberalizm.

http://mises.pl/blog/2004/08/12/154/
 

RiGhT_WiNg

Schizoid
233
44
kawador napisał:
Co sadzicie o neoliberałach?

Dzisiaj panuje dziwna moda na nazywanie prawie każdego nurtu neo<tu nazwa nurtu> który z oryginalnymi założeniami nie ma wiele wspólnego.

@kr2y510

To jest to przed czym przestrzegał Konkin - mniejsze podatki oznaczają więcej pieniędzy zarówno w rządzie jak i u obywateli. Pytanie kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
RiGhT_WiNg napisał:
Pytanie kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko.

Oczywiście jebani politycy. Konkin mądrze mówił. Neoliberałowie to minarchiści. Najbliżej doskonałości jest akap bo jak się pozwoli etatystycznym kurwom bawić w piaskownicy (policja ,wojsko ,sądy) to można już przymierzać kajdany. Neoliberałowie chcą zwiększyć ludziom wolność ,z drugiej strony jak się ciemnej masie rozluźni kajdany to można durniom wmówić: "mamy kapitalizm". Nie wiem jak można wierzyć ,że liberałowie u nas rządzą ,ale neosie mogą jedynie utwierdzić pospólstwo w tym przekonaniu. Na kompromis z władzą nie warto się zgadzać. Albo wszystko albo nic. Albo my albo oni.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@Right_Wing

Nic nie trzeba definiować. Przeczołgiwanie się po definicjach i dyskursy to poletko postlewactwa. Wystarczy spojrzeć, kogo lewactwo i narodowcy nazywają liberałami. A nazywają Friedmana, Greenspana, Balcerowicza i innych (patrz guru lewactwa Naomi Klein). Minarchistami oni na pewno nie byli. Minarchistami byli Mises, Rand, Nozick etc
 

RiGhT_WiNg

Schizoid
233
44
kawador napisał:
Nic nie trzeba definiować. Przeczołgiwanie się po definicjach i dyskursy to poletko postlewactwa. Wystarczy spojrzeć, kogo lewactwo i narodowcy nazywają liberałami.

Wręcz przeciwnie!

Na temat definicji się nie dyskutuje, definicję można przyjąć albo i nie i na tej podstawie prowadzić dalsze rozważania. Domeną lewactwa jest właśnie unikanie jasnych i klarownych definicji. Lewactwo gra na emocjach przyszytych aktualnie do danej definicji sterując tym samym tymi definicjami. Nie chodzi o to żeby prowadzić jałowe dysputy na temat definicji tylko o to żeby debatować na podstawie jasnych i zrozumiałych definicji.

F"A" nazywa np. Wyborczą gazetą neoliberalną (!), to samo z TVN (!!!). Non-stop słyszy się o "liberałach" których "ryzykowne operacje na giełdzie" odebrały pracę milionom ludzi na całym świecie ("Krytyka Polityczna", Ziętek). Takich manipulacji jest cała masa. Nie dajmy się w to wciągnąć i żądajmy jasnych definicji. W przeciwnym wypadku dowiemy się że związki zawodowe które chcą prowadzenia płacy minimalnej na poziomie 10k walczą o prawa pracowników najemnych.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
kawador napisał:
Wystarczy spojrzeć, kogo lewactwo i narodowcy nazywają liberałami. A nazywają Friedmana.

Chodzi ci o Miltona? David jest spokojnym akapowcem więc tak tylko pytam.I które definicje uznajecie za słuszne ,bo te z wikipedii różnią się trochę od tego co piszecie (uznają Friedmana za minarchistę). Neoliberałowie chyba są zwolennikami monetaryzmu i wydaje mi się że są za liberalizmem okraszonym lekkim etatyzmem. Btw A.S LaVey (od niego zacząłem przygode z libertarianizmem) był bardzo religijny i miał poglądy zbliżone do naszych czy on też był libertarianem?
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 859
Odkopuję wątek. Od pewnego czasu zauważam, że darzę jednak nieco chociaż cieplejszymi uczuciami neolibów niż robi to większość Was tutaj. Szczególnie chciałbym się skupić na postaci Miltona Friedmana, który moim zdaniem jest na tyle barwną postacią, że zasługuje na osobne potraktowanie.

1. "Wolny wybór" Friedmana to była książka, która z dnia na dzień przekonała mnie do wolnego rynku. Friedman jest dla mnie tym, czym dla wielu z Was jest zapewne Korwin Mikke. Przez niego się przechodzi i z niego się wyrasta. Sporo moich kumpli, którym teraz pożyczam Rothbardów i Hoppe'ów, zaczynało od serialu Friedmana - "Wolny wybór". Cały serial dostępny jest na YouTube i, owszem, nie jest może w 100% koszerny, ale przyczynił się w jakiejś mierze do krzewienia idei wolnorynkowych.

2. Polecam wyszukać na YouTube dyskusje z udziałem Friedmana. Każdy odcinek "Wolnego wyboru" się zresztą taką dyskusją kończył. Przyznam szczerze, nie znam wielu wolnorynkowych ekonomistów, którzy tak spokojnie, logicznie, konsekwentnie i miażdżąco prowadziliby spory. A Friedman naprawdę to potrafił. Choćby dlatego warto się z nim zapoznać.

3. Powszechnie wiadomo, że Friedman, mimo że stworzył monetaryzm, nie miał zbyt pochlebnego zdania o swoich naśladowcach. O reformach Balcerowicza (przede wszystkim o pomyśle wprowadzenia popiwku), powiedział (to chyba wszyscy wiemy):

Jeśli to jest monetaryzm, to ja jestem keynesistą.

Ciężko zresztą nawet powiedzieć, jaką dokładnie politykę monetarną wspierał. Zmieniał w tej sprawie zdanie wielokrotnie w ciągu swojego życia. Był raczej częścią ruchu popierającego zniesienie FEDu:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=5wMMJYj3IsY

Yes, mr. Bernanke looks very good to me, but we'll see. You must understand that the fundamental problem is that you shouldn't have an institution, which depends on whether he's good or not. My first preference would be to abolish the Federal Reserve.

Z pewnością można powiedzieć, że uważał, iż kreacja waluty powinna być zautomatyzowana. Może trochę jak bitcoin, ale jednak nie do końca. Jak niestabilną miał opinię w tej kwestii, wskazuje chociażby fakt, że istnieją przynajmniej dwie różne reguły, obie nazwane regułą Friedmana. Jedna mówi, że waluta winna być emitowana automatycznie w ilości wyznaczanej algorytmicznie na podstawie pewnych makroekonomicznych zmiennych, a inna (o zgrozo!) że waluta winna być emitowana za darmo! Drugi pomysł jest nam dobrze znany. Trudno się sprzeczać z zarzutem, że pomysły Friedmana doprowadziły nas do obecnego kryzysu. Z drugiej strony - nie do końca zgodne z prawdą byłoby stwierdzenie, że legitymizował obecny system banków centralnych.

4. Jego poglądy polityczne, mimo że z naszej perspektywy dalekie od ideału, mieściły się jednak, w mojej opinii, w ramach trochę tylko naciągniętego minarchizmu. Świadczy o tym poniższy fragment:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=JSumJxQ5oy4#t=1238s

5. Friedman doradzał Reaganowi, Thatcher i, pośrednio, Pinochetowi. Z pewnością przyczynił się w dużym stopniu do tego, że udało się wymienionym indywiduom zdobyć władzę. To dobrze? To źle? Nie wiem. Zostawiam jako fakt historyczny, bez komentarza.

6. Jako zwolennik prakseologii nie mogę przejść spokojnie obok metodologii stosowanej przez Friedmana. Z drugiej strony jednak nie mogę nie zauważyć też, że w dyskusjach Friedman stosował głównie prakseologiczne wynikania i robił to bardzo skutecznie. Tak więc wydaje się, że Miltonów Friedmanów jest dwóch. Jeden - popularyzator, showman, dyskutant - bardzo skuteczny. Drugi - "poważny" ekonomista, który, niestety, uratował ekonomię głównego nurtu przed upadkiem niczym niegdyś Luter uratował przed upadkiem Kościół Katolicki. Jak wiadomo, Friedman powiedział kiedyś:

We're all Keynesians now.

Syn broni autorytetu ojca wskazując, że w rzeczywistości jest to fragment wyrwany z szerszej wypowiedzi:

In one sense, we are all Keynesians now; in another, nobody is any longer a Keynesian.

W oczach zwolennika ASE, czyli przykładowo moich :), to jednak nieskuteczna obrona. Milton Friedman w innym miejscu wyłuszczył bowiem, co dokładnie miał na myśli:

We all use the Keynesian language and apparatus; none of us any longer accepts the initial Keynesian conclusions.

Natomiast z punktu widzenia libertarianina, który niekoniecznie podpisuje się pod metodologią austriacką, nie musi to być znaczący zarzut. David Friedman również (przynajmniej w teorii) używa keynsowskiego aparatu poznawczego i dochodzi do wniosków wszystkim nam bliskich.
 
L

lebiediew

Guest
Z Miltonem Friedmanem to dosyć złożona kwestia. Proponuję założyć osobny wątek na jego temat, to podyskutujemy, bo na to zasługuje.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 859
A nie można tu? To przecież bóg neolibów. :) Może być też osobny wątek, wszystko mi jedno. Czy moglibyśmy prosić jakiegoś moderatora o przeniesienie mojego wpisu do nowego wątku?
 
Do góry Bottom