Powiedzmy że ginie czarna owca rodziny, pan X. Rodzina denata podejrzewa sąsiada, pana Y, z którym cała rodzina jest w otwartym konflikcie. Nie ma pewnych dowodów, ale są poszlaki mówiące, że dowody są w posiadłości pana Y.
Żadnej ze stron ze względu na konflikt nie można do końca wierzyć (mogą mataczyć).
Kto i na jakiej podstawie powinien (czy powinien ?) dokonać ewentualnego przeszukania ?
Żeby było ciekawiej, pan Y nie miał potrzeby korzystania z usług sądowych (nie wiadomo komu ufa, na pewno nie rodzinie X) i mówimy o dużym mieście a nie wiosce gdzie wszyscy się znają.
Dla mnie jedynym rozwiązaniem jest tutaj przymusowa policja/prokuratura/sąd przydzielona do rejonu, chociaż przy akapie powiązanie policjant- właściciel może być zbyt silne . Są jakieś inne rozwiązania ?
Żadnej ze stron ze względu na konflikt nie można do końca wierzyć (mogą mataczyć).
Kto i na jakiej podstawie powinien (czy powinien ?) dokonać ewentualnego przeszukania ?
Żeby było ciekawiej, pan Y nie miał potrzeby korzystania z usług sądowych (nie wiadomo komu ufa, na pewno nie rodzinie X) i mówimy o dużym mieście a nie wiosce gdzie wszyscy się znają.
Dla mnie jedynym rozwiązaniem jest tutaj przymusowa policja/prokuratura/sąd przydzielona do rejonu, chociaż przy akapie powiązanie policjant- właściciel może być zbyt silne . Są jakieś inne rozwiązania ?