D
Deleted member 427
Guest
Ostatnio na forum pojawiły się sugestie, jakoby nacjonalizacja (przejęcie przez państwo własności należącej formalnie do prywatnych podmiotów) była spoko. Mowa o tzw. strategicznych z punktu widzenia państwa sektorach gospodarki takich jak wodociągi, energetyka, infrastruktura komunikacyjna, a nawet banki, nie chodzi o nacjonalizowanie małych i średnich gospodarstw/firm. Zwolennikami nacjonalizacji są zarówno partie programowo antykomunistyczne, jak i partie o rodowodzie marksistowskim. Wystarczy spojrzeć na program dowolnej partii antyliberalnej, by zobaczyć, że nacjonalizacja stanowi w nim jeden z kluczowych punktów.
W dzisiejszym świecie alternatywą dla nacjonalizacji jest prywatyzacja polegająca albo na zawłaszczeniu przez nomenklaturę reżimową wszystkich ważniejszych sektorów gospodarki, albo na oddaniu ich pod kontrolę i zarządzanie giga korporacji. Albo jedno i drugie w różnych proporcjach.
Co robić? Libertarianin zachwalający nacjonalizację to tak jak Kazia Szczuka oglądająca "Rambo" - coś w tym obrazku musi być spierdolone.
W dzisiejszym świecie alternatywą dla nacjonalizacji jest prywatyzacja polegająca albo na zawłaszczeniu przez nomenklaturę reżimową wszystkich ważniejszych sektorów gospodarki, albo na oddaniu ich pod kontrolę i zarządzanie giga korporacji. Albo jedno i drugie w różnych proporcjach.
Co robić? Libertarianin zachwalający nacjonalizację to tak jak Kazia Szczuka oglądająca "Rambo" - coś w tym obrazku musi być spierdolone.