E
elilhrairrah
Guest
Huczy od wielkiego sukcesu polskich polityków - gladiatorów. Otrzymamy miliardy z UE, najwięcej ze wszystkich. Hurrraaa!
Tymczasem owi "my", to wiele z tego nie będziemy mieli. O ile w ogóle jak dla mnie śmierdzi cieszenie się z brania pieniędzy zabieranych podatnikom.
Nic nie słyszałem, z tego czego miałem cierpliwość wysłuchać, o tym za co te pieniądze. Mówi się bowiem tylko jednej stronie równania, a jest druga. W normalnych warunkach, wszystko ma swoją cenę. W pieniądzach, przysługach czy w pieniądzu mierzonym w jakikolwiek inny sposób, w jaki tylko strony wymiany akceptują.
Z drugiej strony, warunki są nienormalne, więc gdzie tu szukać rozsądku, w końcu to i tak dzielą się nie swoimi pieniędzmi...
Aż dziw mnie jeszcze bierze, że nie słyszałem - a może tylko dlatego, że braknie mi cierpliwości do słuchania bredni - o pomyśle jakże wyzwalającym... Otóż, jak UE nie da, to co, nie możemy sami sobie wydrukować?
Unia daje 400mld? My możemy sami sobie wydrukować 500mld. Też "pójdą" na drogi, edukację, pomoc najbiedniejszym.
Przecież te pieniądze to dla nas kasza manna z nieba, nie zasłużona żadną pracą, żadną usługą komuś innemu wyświadczoną. Summa summarum, czym to różni od świeżutko wydrukowanych złotówek? Od UE pieniądze pochodzą od podatników, przy wydruku zresztą też, tylko pod postacią inflacji.
Jak dla mnie skutek z grubsza ten sam...
Tymczasem owi "my", to wiele z tego nie będziemy mieli. O ile w ogóle jak dla mnie śmierdzi cieszenie się z brania pieniędzy zabieranych podatnikom.
Nic nie słyszałem, z tego czego miałem cierpliwość wysłuchać, o tym za co te pieniądze. Mówi się bowiem tylko jednej stronie równania, a jest druga. W normalnych warunkach, wszystko ma swoją cenę. W pieniądzach, przysługach czy w pieniądzu mierzonym w jakikolwiek inny sposób, w jaki tylko strony wymiany akceptują.
Z drugiej strony, warunki są nienormalne, więc gdzie tu szukać rozsądku, w końcu to i tak dzielą się nie swoimi pieniędzmi...
Aż dziw mnie jeszcze bierze, że nie słyszałem - a może tylko dlatego, że braknie mi cierpliwości do słuchania bredni - o pomyśle jakże wyzwalającym... Otóż, jak UE nie da, to co, nie możemy sami sobie wydrukować?
Unia daje 400mld? My możemy sami sobie wydrukować 500mld. Też "pójdą" na drogi, edukację, pomoc najbiedniejszym.
Przecież te pieniądze to dla nas kasza manna z nieba, nie zasłużona żadną pracą, żadną usługą komuś innemu wyświadczoną. Summa summarum, czym to różni od świeżutko wydrukowanych złotówek? Od UE pieniądze pochodzą od podatników, przy wydruku zresztą też, tylko pod postacią inflacji.
Jak dla mnie skutek z grubsza ten sam...