"Mein Kampf" a prawa autorskie

D

Deleted member 427

Guest
Absurdy związane z IP nie omijają nawet najbardziej znaczących dzieł XX wieku. Prawa autorskie do "Mein Kampf" wygasają z końcem 2015 roku. Wtedy też ma się ukazać jakieś mega wypasione, nieocenzurowane wydanie opus magnum Adolfa. Gabiś bardzo trafnie to skomentował:

Od 1945 roku publikowanie książki autorstwa prezesa Narodowosocjalistycznej Partii Robotniczej Niemiec jest w Niemczech zakazane. To jeden z wielu paradoksów niemieckiej liberalnej demokracji, która stale rozlicza się z przeszłością, zafundowaną Niemcom przez prezesa Hitlera, i ostrzega przed jej powrotem („Chcecie, żeby pan Jones powrócił?”), a równocześnie nie zezwala pełnoletnim obywatelom na poznanie zagrażającego im ideologicznego zła. Ale ta dziwna sytuacja niedługo się zmieni. Jak informuje nas publicysta „Die Welt”, piszący na tematy historyczne, Sven Felix Kellerhoff, za pięć lat monachijski Institut für Zeitgeschichte opublikuje naukową, krytyczno-historyczną edycję Mein Kampf Adolfa Hitlera. Dokładnie 70 lat po samobójczej śmierci prezesa wygasną prawa autorskie, którymi dysponuje bawarskie Ministerstwo Finansów. Blokowało ono wydanie książki w Niemczech, jak i w tłumaczeniu na obce języki.

Od dawna już liczni historycy z Niemiec i innych krajów wzywali urzędników ministerialnych w Monachium, żeby przestali zasłaniać się czysto formalnymi względami i zezwolili na naukowe wydanie książki. Zarzucano rządowi bawarskiemu, że upierając się przy zakazie, działa na szkodę nauki, gdyż badacze nie dysponują żadnym poważnym, opatrzonym komentarzami wydaniem tej wpływowej, ale – jak podkreśla Kellerhoff – często przecenianej książki, zarówno gdy chodzi o jej znaczenie, jak i zakres oddziaływania.

Kellerhoff przypomina, że kilka miesięcy po wojnie amerykańskie władze okupacyjne zleciły nowo powstałemu rządowi Bawarii, aby zapobiegał rozpowszechnianiu piśmiennictwa narodowosocjalistycznego. Amerykanie mieli na myśli przede wszystkim Mein Kampf – prawa autorskie przekazano Bawarii, ponieważ Hitler był zameldowany w Monachium przy Prinzregentenplatz 16. Jedyne legalne wydania książki ukazywały się w języku angielskim, ponieważ prawa do angielskiego tłumaczenia zostały sprzedane na długo przed 1945 rokiem. Zagraniczni księgarze woleli jednak nie wysyłać książki do Niemiec, gdzie dozwolony był handel antykwaryczny wydaniami sprzed 1945 roku, aczkolwiek tylko w (szeroko pojmowanych) celach naukowych. Niemieckim antykwariuszom nie wolno było umieszczać książki na wystawach. W bibliotekach można było czytać dzieło prezesa tylko za specjalnym zezwoleniem.

http://www.tomaszgabis.pl/?p=473

Problemy z władzami Bawarii miał również i to całkiem niedawno brytyjski wydawca Peter McGee, który w końcu zrezygnował z przepychania się z koniem i ustąpił. W efekcie w niemieckich kioskach ukazały się tylko fragmenty książki, a oryginalne treści z "Mein Kampf" zostały pokryte filtrem, dającym efekt zamglenia. Dzięki temu były kompletnie nieczytelne. Jaja jak berety normalnie ;)
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
kawador napisał:
a oryginalne treści z "Mein Kampf" zostały pokryte filtrem, dającym efekt zamglenia. Dzięki temu były kompletnie nieczytelne.

I wszystko po to, żeby ludzie nie mogli przeczytać jakiejś głupiej książeczki. Bo co się stanie? Hitler zawładnie moim umysłem? Coś jak gadanie przez magiczną kulę z Sauronem? ;) A może jakaś klątwa Hitlera? :p

13884408.jpg
 
C

Cngelx

Guest
Udało się komuś dotrwać do końca? IMO Mein Kampf to bełkot który ciężko się czyta...
 

Hikikomori

少し変態
538
318
Piter1489 napisał:
I wszystko po to, żeby ludzie nie mogli przeczytać jakiejś głupiej książeczki. Bo co się stanie? Hitler zawładnie moim umysłem? Coś jak gadanie przez magiczną kulę z Sauronem? ;) A może jakaś klątwa Hitlera? :p

Jak czytasz nazistów, gdzieś na świecie umiera mały kotek.:)

Ja lubię słuchać naziolskich kapel, zwłaszcza Honoru. Kataxu i Saga też są niezłe. Heh, przypomina mi się, że kiedyś wisiały na mieście plakaty z panną i napisem "słucham międzynarodówki, bo lubię", czy jakoś tak. Z słuchania komuchów nie trzeba się tłumaczyć.
 
A

Antoni Wiech

Guest
kawador napisał:
Absurdy związane z IP nie omijają nawet najbardziej znaczących dzieł XX wieku.
Wiem, że pewnie nie chodziło Ci o gloryfikację, ale to "znaczące dzieło" brzmi trochę jajcarsko :D

Próbowałem kiedyś czytać Adolfa, ale nuda mnie zżarła.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Nudniejsze niż "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta? ;)
 

countryboy

New Member
131
1
Proust przy Hitlerze to wybitny pisarz. Mein Kampf masakryczny bełkot człowieka, który bazgrał coś w więzieniu i który bał się kobiet i robił za ich psa.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Ale ja się nie pytam, kto był wybitniejszy, tylko czy "Mein Kampf" to większe nudziarstwo niż Proust. Bo Proustowskie opisy moczenia herbatnika w filiżance herbaty rozciągnięte na 20 stron są raczej szczytem nudziarstwa. A ja "Mein Kampf" jeszcze nie czytałem, więc chciałbym wiedzieć, co mnie czeka. Rozciągnięte na 20 stron opisy snów Hitlera?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
kawador napisał:
A ja "Mein Kampf" jeszcze nie czytałem, więc chciałbym wiedzieć, co mnie czeka. Rozciągnięte na 20 stron opisy snów Hitlera?

Jak to co Cię czeka? Kręgosłup raz na jakiś czas zrobi strunę a prawa ręka sama zacznie hajlować. :p

A poważnie, "Mój bój", jest dialektycznym, życzeniowym bełkotem. Z grubsza określa przyczyny (konkretnie stan ducha), dlaczego Hitler wziął się za politykę. Jest pisany podobnie jak wiele powojennych soc-realistycznych bełkotów, których autorzy wzorowali się na mistrzu. Takie "Święte psy" tyle, że mocniejsze. Choćby dla tego, że znalazły przełożenie.
Uważam, że każdy kto się chce zajmować propagandą powinien to przeczytać jako podręcznik.
 

Lukasevic

Member
145
4
pLT-m3 napisał:
Udało się komuś dotrwać do końca? IMO Mein Kampf to bełkot który ciężko się czyta...

Ja nie dałem rady tego do końca przeczytać. Bełkot taki, że doszukując się czegoś sensownego mózg się buntuje. :)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
kr2y510, a czy Adolf wspomina coś o Traktacie Wersalskim i czy jego zniesienie uznaje za jedną z motywacji swoich działań? Bo Ernst Junger pisał tak:

Kiedy wróciłem z wojny i zaserwowano mi Traktat Wersalski, to pomyślałem sobie, że to czysty kanibalizm i że nienależnie od okoliczności trzeba to będzie zmienić. Musimy w takim razie zacząć skrupulatnie rozgraniczać, w jakim procencie narodowi socjaliści mieli jednak rację. Dzisiaj się to wszystko anuluje, całą sytuację historyczną, i Hitler wyskakuje jak diabeł z pudełka. A na przykład to, że Hitler nie chciał uznać Traktatu Wersalskiego, bardzo mi odpowiadało.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Tak na szybko:

W mojej młodości nic nie martwiło mnie tak bardzo jak to, że urodziłem się w czasie, w którym rzeczą oczywistą było, iż jedynymi ludźmi zasługującymi na szacunek są kupcy i urzędnicy państwowi. (...) Ten rozwój wydarzeń wydawał się być permanentnym i za powszechną aprobatą miał przekształcić świat w jeden wielki dom handlowy będący pod kontrolą Żydów. Dlaczego nie mogłem się urodzić sto lat wcześniej, gdzieś w czasach wojen wyzwoleńczych, kiedy człowiek był jeszcze poza biznesem coś wart?

(...)

Państwo mogłoby ograniczyć się do dwóch celów: z jednej strony utrzymania wydajności narodowej i niezależności administracji, a z drugiej - zabezpieczenia socjalnych praw robotników.

(...)

Tym, o co musimy walczyć, są bezpieczeństwo istnienia i rozwoju naszej rasy i narodu, wyżywienie jego dzieci i zachowanie czystości krwi, wolność i niezależność ojczyzny, a wtedy nasz naród będzie mógł dojrzeć do wypełnienia misji nałożonej na niego przez Stwórcę Wszechświata. Zacząłem uczyć się na nowo i dopiero teraz prawidłowo zrozumiałem nauki i zamiary Żyda - Karola Marksa. Dopiero teraz właściwie odczytałem jego "Kapitał", tak samo, jak i walkę socjaldemokracji przeciwko gospodarce narodu i to, że jego celem jest przygotowanie podstaw dominacji prawdziwie międzynarodowego kapitału, finansjery i giełdy.
 
Do góry Bottom