Marcin Śmiglecki - największy ekonomista Rzeczpospolitej Obojga Narodów, pierwszy polski Austriak

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 625
http://mises.pl/blog/2011/06/19/wozinski-pierwszy-austriak-w-historii-polski/

snqq9l9.jpg


W mainstreamie, jako "ojca ekonomii" przedstawia się Adama Smitha, chociaż mechanizmy rynkowe opisywał już wcześniej chociażby Richard Cantillon. A dużo wcześniej myśli wolnorynkowe krzewili znani nam chyba wszystkim scholastycy z Salamanki. W zacnym gronie prekursorów wolnego rynku znalazł się także polski filozof, logik i teolog, polemista religijny, jezuita, Marcin Śmiglecki 1564 – 1618).

Światu był znany głównie jako logik. Jego monumentalne dzieło "Logica" było przez dziesiątki lat jednym z najważniejszych podręczników logiki na zachodnich uniwersytetach i miało wiele wznowień. Dla autora Podróży Guliwera, Jonathana Swifta, Śmiglecki stał się niemal synonimem ówczesnego zamiłowania do logiki, gdyż pisał z przekąsem o ludziach, którzy „śpią ze Smigleciusem pod poduszką”.

Późniejszy profesor Akademii Wileńskiej studiował w Rzymie filozofię pod bokiem Francisco Suareza (1548 – 1617), tomisty, najwybitniejszego filozofa tamtej epoki (który jednak zanieczyścił nieco tomizm elementami idealizmu). Bardzo możliwe, że to właśnie od Suareza, który dokonał wielkiego wysiłku na rzecz obalenia teorii o boskim pochodzeniu władzy oraz przekonywał, że władza uzależniona jest wyłącznie od woli ludności, Śmiglecki przejął swój wolnorynkowy zapał. Urodzony w Kordobie Suarez wykładał także w Avili, Alcali, Valladolid oraz Coimbrze, na których krajobraz intelektualny wielki wpływ wywierali w tym czasie protoplaści austriackiej szkoły ekonomii — grupa uczonych zwanych dziś szkołą z Salamanki.

W ten sposób Śmiglecki uzyskał dostęp do dorobku najbardziej wolnorynkowych myślicieli w historii aż do czasów Richarda Cantillona, Frederica Bastiata czy Turgota. Po powrocie do kraju zajął się popularyzowaniem ich poglądów w czasach, kiedy szlachta nie zdążyła jeszcze uczynić z państwa instrumentu wyzysku na ogromną skalę. Choć Śmiglecki opublikował tylko jedną książkę pt. "O lichwie", która wydana w 1596 miała później jeszcze kilkanaście wydań, jej znaczenie było jednak niezmiernie istotne z punktu widzenia toczonych wówczas debat. Usprawiedliwiał w niej pożyczanie na kredyt, które współcześni mu ganili jako lichwę oraz przekonywał, że taka praktyka stanowi odzwierciedlenie ryzyka ponoszonego przez kredytodawcę i nie kłóci się z zasadami moralnymi. Potępiał pożyczki na procent jedynie wówczas, gdy ktoś przeznaczał je na konsumpcję. Z naszego punktu widzenia może się to wydawać nieco dziwną teorią, ale dzięki autorytetowi Śmigleckiego kredyt zaczął się stawać w Polsce coraz bardziej naturalnym i legalnym narzędziem prowadzenia przedsiębiorstw.

Śmiglecki walczył także z mylną koncepcją ceny sprawiedliwej, kwestionując tym samym koncepcję św. Tomasza. Według niego warunkami ceny sprawiedliwej są konkurencja bez ograniczeń i obciążeń podatkowych oraz brak monopoli. Pokazał tym samym, że jego myśli sięgały ku temu, czego tak panicznie boją się dzisiejsi ekonomiści — konstrukcji myślowej bezpaństwowego ładu. Śmiglecki stwierdzał wprost, że słuszna cena to taka, którą ustala „referent i potrzebujący”. Jednocześnie zdecydowanie bronił jakże doniosłej, choć niezrozumiałej dla wielu do dziś tezy, że na wymianie zyskują obydwie jej strony. „Krzywda po żadnej stronie być nie może, bo na to dobrowolnie zezwolili” — pisał.

Przez całe swoje życie walczył także z nieuczciwościami rzeczpospolitej szlacheckiej, wstawiając się za chłopami oraz broniąc ich wolności. W czasach, gdy szlachecka dyktatura zdominowała całe terytorium Polski i Litwy, Śmiglecki proponował ograniczenie pańszczyzny do 3 – 4 dni w tygodniu oraz apelował o niepodwyższanie należności narzucanych na chłopów. W czasach, gdy chłop był dożywotnio przywiązany do swojej ziemi i swego pana (doprawdy, choćby ten fakt świadczy, iż nieskończonym absurdem jest nazywanie Polski w wiekach XVII – XVIII „anarchią”), wielki uczony postulował wolność przemieszczania dla chłopów, choć za rekompensatą dla pana.

I w ten sposób możemy płynnie przejść do odpowiedzi na pytanie, dlaczego jezuita i wolnorynkowiec Śmiglecki stał się postacią na tyle zapomnianą, że jego nazwisko znane jest być może garstce badaczy historii. Przede wszystkim należy pamiętać, że był on tomistą, a filozofia ta, utożsamiana z katolicyzmem, stała się w pewnym momencie "persona non gra"ta na uczelniach całego kontynentu. Ludzie uważali, że nadeszły nowe czasy (odrodzenie, oświecenie) i bezmyślnie porzucili dorobek wieków ubiegłych niemal wyłącznie dlatego, że w modzie było dystansowanie się od rzekomo ciemnych czasów średniowiecza. Po drugie, w Polsce górę wzięła myśl (a raczej bezmyśl) szlacheckich konserwatystów, którzy — w przeciwieństwie do Suareza i uczonych z Salamanki — uważali władzę za pochodzącą od Boga oraz traktowali niższe stany społeczne za bydło. Prawdziwym uosobieniem tępego szlacheckiego konserwatyzmu był Anzelm Gostomski (1508-88), „wybitny” polityk Rzeczpospolitej, którego poglądy można śmiało uznać za radykalne przeciwieństwo myśli Śmigleckiego. Ów kalwin był autorem "Gospodarstwa" — rozprawy pokazującej, jak najlepiej zarządzać szlacheckim folwarkiem. Gospodarstwo było oczywiście metaforą państwa szlacheckiego, a Gostomski zalecał eksploatację chłopów, podbój zagranicznych kolonii oraz ekspansję na Kresach. Negował wszelkie prawo naturalne twierdząc, że słuszne są tylko decyzje państwa. Hołdował także dwóm wielkim przesądom tamtej epoki: merkantylizmowi oraz przekonaniu, że na wymianie jedna ze stron traci, a druga zyskuje.

Ostatecznie więc idee Śmigleckiego, tak jak myśl uczonych z Salamanki, zostały zignorowane przez współczesnych, którzy dali się zwieść koncepcjom postulującym jeszcze większe umocnienie władzy państwa. Mimo iż powszechnie sądzi się dziś, że Polska uległa rozbiorom ze względu na słabość państwa, tak naprawdę doszło do tego z zupełnie innej przyczyny. Nasz kraj upadł, gdyż — zamiast realizować zasady wolnego przepływu dóbr i usług zalecane m.in. przez Śmigleckiego — pogrążył się w matni ceł, społecznych ograniczeń i absurdalnych przepisów, zalecanych przez ludzi o konstrukcji umysłu przypominającej Gostomskiego.

Idee zbliżone do szkoły z Salamanki zostały w Polsce podjęte ponownie bardzo późno. Dopiero pod koniec XVIII w. polscy naśladowcy francuskich fizjokratów podnieśli postulaty ograniczenia władzy i swobody wymiany, ale i oni nie zdołali wpłynąć znacząco na bieg zdarzeń. Dwa kolejne wieki także nie rozpieszczały nas nadmierną ilością ludzi myślących o ekonomii w zdrowy sposób. Czy los będzie dla nas kiedyś bardziej łaskawy? Niewykluczone, ale najpierw trzeba odgrzebać z niepamięci takich ludzi jak Śmiglecki.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom