Mały Sabotaż

L

lebiediew

Guest
Najwyższy czas ogłosić państwo polskie okupantem „obywateli Polski” – przynajmniej tych, którzy chcą być prawdziwie wolni. Choć działanie to wydawać może się karkołomne, mamy w tej kwestii piękną tradycję małego sabotażu. http://pl.wikipedia.org/wiki/Mały_sabotaż
Chodziłoby o takie działania, które w jak największym stopniu uderzą w strukturę państwa, równocześnie nie uderzając w konkretnych obywateli. Jako libertarianie nie chcemy inicjować agresji przeciwko innym osobom, ale mamy prawo bronić się, gdy ktoś stosuje agresję przeciwko nam. Libertariański mały sabotaż mógłby pokazać społeczeństwu, że istnieje grupa ludzi, która nie godzi się na to, by mówić im, co mają robić, by odbierać im 50% ich przychodu, by karać ich za to, że biorą udział w dobrowolnych wymianach między sobą itd. Wiki wskazuje, że sabotaż obejmował:

·wybijanie szyb (fotografom wieszającym w witrynach zdjęcia niemieckich żołnierzy, kolaborantom itp.);
·naklejki i napisy (także rysunki) na murach;
·ulotki;
·oblewanie żrącym płynem odzieży (zwłaszcza kobiet spacerujących z Niemcami);
·gazy łzawiące lub pobudzające wymioty (stosowane w kinach, niemieckich sklepach, lokalach rozrywkowych);
·zrywanie plakatów.

Oczywiście nie mamy nic przeciwko kinom i lokalom rozrywkowym (i kobietom spacerującym z Niemcami) – chodzi o szeroko rozumianych urzędników państwowych szczególnie tych, którzy wspierają aparat przemocy. Ulotki i napisy na murach "podatki to kradzież" i przeciwstawiające się rozbrojeniu (niech kawador wymyśli hasła) to oczywistość. Zrywanie plakatów to też prosta i skuteczna metoda. Co jeszcze przychodzi Wam do głowy?

Sam ze swojej strony dodałbym, że niegłupim rozwiązaniem jest próbować odbierać gdzie się ta, to co państwo nam zabiera (zrobiłbym tu mały wyjątek dla szpitali jako instytucji ratujących życie) – a więc "grabić nagrabione" (odbierać przywłaszczoną przez państwo własność). Myślę raczej o działaniach na małą skalę. Takie działania nigdy nie mogą jednak być dokonywane na własności prywatnej (chyba, że pochodzi z kradzieży).

Pojawia się tutaj jednak problem ekonomiczny – czy robiąc to nie gramy przeciw sobie, bo państwo pokryje straty z podatków?

Bardzo dobrym pomysłem (pisał o tym Hoppe i chyba Rothbard) jest wyśmiewanie, wyszydzanie urzędników państwowych kiedykolwiek się z nimi spotykamy. Nie chodzi o bycie chamskim, ale raczej o ukazywanie im natury ich działania (a więc np. nazywanie ludzie z US członkami mafii czy gangu, dyrektorów szkół – szefami obozów koncentracyjnych dla dzieci itp.). Jeśli tylko mamy kontakt z ludźmi, którzy współpracują z państwem wyraźmy swoje oburzenie i obrzydzenie – nie osobą, z którą rozmawiamy – ale samym procederem. Szczególnie dotyczy to tych części administracji państwowej, która nie istniałaby w wolnym kraju (np. lekarze by istnieli, więc nie ma się co ich czepiać, a najwyżej przypominać im, że działają w instytucji, która utrzymywana jest z ukradzionych pieniędzy).

Jakieś inne propozycje?
Sabotaż ma być mały, bo nie jest ruchem rewolucyjnym, ale narzędziem edukacji i propagandy. Na rewolucję przyjdzie czas. Moim zdaniem szybciej niż myślicie.
 

Gie

Libnetarianin
219
493
Linkowałem do tego kiedyś na shoucie:


Może i szczeniackie, i trochę szkodzące zwykłym obywatelom, ale zrobienie czegoś w tym stylu w czasie jakiegoś ważnego wiecu, przypominałoby akcje z gazem w kinach ("Tylko lemingi chodzą na mityngi" :D). Jest więc wyraźne nawiązanie do Małego Sabotażu. Pytanie tylko czy takie działanie miałoby pozytywny efekt propagandowy.
 
D

Deleted member 4151

Guest
Tak ale tylko na posiedzeniu rządu czy innej okazji gdzie stężenie komuchów wynosi przynajmniej 50 na 100m²:)
 

Caleb

The Chosen
511
271
Bardzo dobrym pomysłem (pisał o tym Hoppe i chyba Rothbard) jest wyśmiewanie, wyszydzanie urzędników państwowych kiedykolwiek się z nimi spotykamy. Nie chodzi o bycie chamskim, ale raczej o ukazywanie im natury ich działania (a więc np. nazywanie ludzie z US członkami mafii czy gangu, dyrektorów szkół – szefami obozów koncentracyjnych dla dzieci itp.). Jeśli tylko mamy kontakt z ludźmi, którzy współpracują z państwem wyraźmy swoje oburzenie i obrzydzenie – nie osobą, z którą rozmawiamy – ale samym procederem. Szczególnie dotyczy to tych części administracji państwowej, która nie istniałaby w wolnym kraju (np. lekarze by istnieli, więc nie ma się co ich czepiać, a najwyżej przypominać im, że działają w instytucji, która utrzymywana jest z ukradzionych pieniędzy).
W porządku, ale warto zachować wyczucie. Czasem trzeba po prostu coś załatwić.
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
Pytanie tylko czy takie działanie miałoby pozytywny efekt propagandowy.

Istotą małego sabotażu jest narobienie hałasu i szumu wokół idei przy równoczesnym nie zrobieniu krzywdy żadnej konkretnej - nieinicjującej agresji osobie. Chodzi o to, by pokazać innym ludziom, że są w tym społeczeństwie osoby, które uważają, że podatki to kradzież i nie godzą się na ograniczenia wolności. To typowa działalność propagandowa z wykorzystaniem "ulicznej retoryki".

W porządku, ale warto zachować wyczucie. Czasem trzeba po prostu coś załatwić.

Nie no, jasne, nie należy - jak to ujął pamp - nazywać urzędnika sługłusem lewiatana zanim załatwimy z nim to, co mamy załatwić. Zresztą, jak pisałem, nie chodzi o obrażanie, ile raczej o pokazanie innej perspektywy.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 860
Nie no, jasne, nie należy - jak to ujął pamp - nazywać urzędnika sługusem lewiatana zanim załatwimy z nim to, co mamy załatwić.

Dla mieszkających za granicą - "leviathan's minion". :)

Zresztą, jak pisałem, nie chodzi o obrażanie, ile raczej o pokazanie innej perspektywy.

"Dzień dobry. Tak, wiem, że muszę pokwitować. Gdzie podpisać? Aha... ok... i data... dobrze, proszę bardzo. Przy okazji - z mojej perspektywy jesteś złodziejem. Dziękuję, do widzenia". :)

Muszę kiedyś spróbować. Niestety, jako introwertyk mam problemy z rozmawianiem z obcymi - a tym bardziej z wyzywaniem ich.
 

Hikikomori

少し変態
538
318
Możesz potrenować na akwizytorach - telefonicznych, tych, co przychodzą do domu czy tych, co zaczepiają cię na ulicy. Kulturalne spławianie bez chamstwa. Przykładowo: wypytujesz ich szczegółowo o ofertę, robisz im nadzieję, a potem kulturalnie mówisz, że nie jesteś zainteresowany bezczelnie się przy tym uśmiechając. Pomaga jeśli odbyłeś jakieś szkolenie tego typu, wtedy wiesz, jak to wygląda od ich strony :D. To takie przedszkole, niewinne. Potem przechodzisz do małego sabotażu :p.
 
C

Cngelx

Guest
Możesz potrenować na akwizytorach - telefonicznych, tych, co przychodzą do domu czy tych, co zaczepiają cię na ulicy. Kulturalne spławianie bez chamstwa. Przykładowo: wypytujesz ich szczegółowo o ofertę, robisz im nadzieję, a potem kulturalnie mówisz, że nie jesteś zainteresowany bezczelnie się przy tym uśmiechając.

Robię tak od dłuugich lat. Nie nazwałbym tego "sabotażem", tym bardziej, że raz, lub 2 miałem taką sytuacje, kiedy przez takie zachowanie telemarketerka nie mogła dalej rozmawiać, bo nie wyrabiała ze śmiechu... a ja tylko powiedziałem, że ta oferta jest fantastyczna, świetna i dostosowana do moich potrzeb, a potem powiedziałem, że nie jestem nią zainteresowany. Co w tym było śmiesznego? Zastanawiam się do dzisiaj.
 
D

Deleted member 427

Guest
- Palenie flag ma długie tradycje. Pamiętam, jak np. młodzi Amerykanie palili flagi własnego państwa, protestując przeciw wojnie w Wietnamie - mówi prof. Krzysztof Podemski, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Ten protest był zrozumiały. Po obu stronach ginęli ludzie. Ale czy ci młodzi ludzie palący flagi UE rozumieją, co robią i przeciw czemu protestują? Czy mają świadomość, jaki byłby poziom ich życia i warunki cywilizacyjne, gdybyśmy nie byli w UE?

Jaki kurwo?
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 467
Jakieś inne propozycje?
3233_fissler_vitavit_royal_sredni_szybkowar.jpg
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Z "oddolną prywatyzacją" nieźle kombinujesz, tylko, żeby inwestycja się opłaciła zysk musi być proporcjonalny do ryzyka, dlatego lepiej jakby to było na "dużą skalę". Libertarian jest bardzo mało, więc działania z małego sabotażu mogą okazać się nieskuteczne, a zwykli ludzie inaczej mogą je odebrać. Dla nas libertarianizm jest oczywisty, a dla nich nie, więc nie wiadomo czy by je zrozumieli. Za bardzo przy tej liczebności nie uprzykrzymy życia urzędnikom (chyba, że ktoś planuje masową odjebkę :)). Ja tam jestem zwolennikiem radykalnych działań, wielkich czynów, więc jak już ktoś chce nastawiać karku (nie wiem w jakim zakresie mały sabotaż nie jest karalny, ale chyba za obrazę funkcjonariusza czy oddolną prywatyzacje można siedzieć) to już lepiej jakby skarbówkę podpalił. Mam nadzieję, że na takie działania przyjdzie czas. A na razie proponuję po prostu uzbroić się w cierpliwość, a jak ktoś ma umiejętności dobrze by było, żeby przekonywał ludzi.
 
S

stormtrooper

Guest
Dzięki... właśnie zafundowałeś wszystkim użytkownikom tego forum pobudkę w czwartek, o 4 rano, przez grupę niekulturalnych ludzi, którzy nie mają w zwyczaju pukać i czekać, aż ktoś im otworzy. :mad:

Dla wszystkich, którzy nie wiedzą, o co mi chodziło: :p
https://libertarianizm.net/threads/zakładamy-partię-stricte-libertariańską.1944/

Lancaster napisał:
Czekam do czwartku jak się nic nie ożywi albo nic z tego nie wyjdzie pieprzę politykę i pomyślę co dalej.
 
OP
OP
L

lebiediew

Guest
A ok... minęło już wiele czwartków od czasu kiedy ten tekst się pojawił. A póki co jednym z największych sukcesów jest 5 z WOSu za plakat brata Zbyszek_Z.

Zgadzam się, że to nasz główny sukces, ale trzymaj swój entuzjazm w karbach - nie bardzo dobry, a jedynie dobry.
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 467
To ty jeszcze nie wiesz, że nauczyciel poprawił ocenę na 5 po sugestiach osób z innych klas? Nie doceniasz naszego ruchu, na jesieni przejmujemy władzę :)
 
Do góry Bottom