Ostatnio, pozwalając moim myślom swobodnie błądzić, wpadłem na zabawny pomysł. Wyobraźcie sobie, że na którymś etapie transportu żywności do sejmowego, ministerialnego czy urzędniczego bufetu jakiś odważny wolnościowiec wstrzykuje do każdej kanapki, batona czy czego tam jeszcze odrobinę roztworu LSD. Następnie zamordyści to spożywają i mają różne odpały na wizji. Wyobraźcie sobie Millera zjednoczonego z całym wszechświatem, albo Tuska na bad tripie, którego gonią przepłacone stadiony . A poza samym tripem pojedyncza dawka LSD potrafi wpłynąć na osobowość nawet na pół roku.
Jest to wątek raczej humorystyczny, choć jak ktoś chce spróbować to nie bronię
Jest to wątek raczej humorystyczny, choć jak ktoś chce spróbować to nie bronię