Lubin (koło Wrocławia) znosi podatek od nieruchomości i mieszkań dla osób fizycznych

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
- Pora zacząć dyskusję nad podatkami – zapowiada prezydent Robert Raczyński. Pierwszy krok w tę stronę już uczynił. Od 1 stycznia przyszłego roku w Lubinie nie będzie już podatku od nieruchomości i mieszkań dla osób fizycznych.
(...)
Lubin jest pierwszym miastem w Polsce, gdzie zrezygnowano z podatków od nieruchomości i mieszkań. – Być może wkrótce dołączy do nas Wrocław, bo nakłaniam do tego prezydenta Rafała Dutkiewicza. Liczę też, że w nasze ślady pójdą pozostałe miasta. System podatkowy w Polsce opracowany był 150 lat temu, dziś pora go zmienić – dodaje włodarz.

http://www.lubin.pl/aktualnosci,15831,p ... datki.html
 
M

Matrix

Guest
RE: Lublin znosi podatek od nieruchomości i mieszkań dla osób fizycznych

Jeżeli weźmie się pod uwagę około 25 tys. decyzji, bo tyle wystawiamy ich w skali roku, to zyski w stosunku do kosztów są jak 6:1. Jakie to są zyski? – pyta prezydent. – Opłacalność jest żadna, a uciążliwość dla mieszkańców ogromna. Żeby zapłacić 5 zł podatku, czasem mieszkańcy muszą odstać w kolejce kilka godzin. Rezygnujemy więc z tego – zapowiada Robert Raczyński.
hm, podejrzana ta dobroć, podejrzana.
 

72o

New Member
95
3
RE: Lublin znosi podatek od nieruchomości i mieszkań dla osób fizycznych

(Chodzi o Lubin k. Wrocławia, a nie o Lublin.)
 
OP
OP
Alu

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Ups... Dzięki, poprawiłem.
No to informacja nie robi takiego wrażenia, bo to dużo mniejsze miasto.
 

VernonSmith

New Member
212
2
Ludzie często zapominają że władze lokalne też mają swoje uprawnienia. Narzekają na Warszawę , Brukselę etc. a część podatków jest w gestii gmin, powiatów, miast. A to trzeba powiedzieć ludziom że wiele zależy od ich wyborów lokalnych. Niestety władza lubi się mienić jako silna i być w centrum uwagi, więc to wybory parlamentarne cieszą się większą estymą niż samorządowe, powinno być na odwrót. Ludzie dają myślą że to czasy gdzie samorząd nie ma nic do powiedzenia i często głosują byle jak. To błąd.

Z innej beczki, jeśli chodzi o wybory parlamentarne

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... y_Kent.png
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... owiaty.png


widzicie ten niebieski powiat na Dolnym Śląsku, to Lubin. Tam PiS i SLD zwykle są dość wysoko. Z prostego powodu boję się PO, że im KGHM sprywatyzują.
;)
 
D

Deleted member 427

Guest
A to trzeba powiedzieć ludziom że wiele zależy od ich wyborów lokalnych.

Ja spędziłem w małym miasteczku (plus minus 30 tys mieszkańców) 20 lat życia (z czego 5 lat życia świadomego). I oto moje obserwacje: plebs na małym obszarze niczego nie ogarnia i tak samo kieruje się w głosowaniach emocjami (a nie rozsądkiem), jak w skali wielkoobszarowej. Dowodem na to jest fakt, że na pipidówach rządzą tak samo od wielu kadencji ci sami ludzie – bywają np. przypadki, że po kilku kadencjach burmistrza zastępuje na stanowisku jego dotychczasowy zastępca i rządzi następne kadencje, a były burmistrz zostaje wtedy np. szefem jakiejś spółki miejskiej (przy okazji, zneutralizowana zostaje groźba wyjścia na światło dzienne wieloletnich machlojek). To samo jest z radnymi – pełnią funkcje wiele kadencji, a ich miejsce zajmują ludzie z sitwy. To samo jest z lokalnymi instytucjami, typu geodezja, sąd, policja, spółdzielnia mieszkaniowa, wodociągi itp. (tam przejmowanie stanowisk odbywa się często na zasadzie "z ojca na syna"). Niby to się dzieje na małym obszarze, gdzie ludzie się znają (lub przynajmniej powinni), a motłoch ten stan rzeczy akceptuje przez kolejne kadencje i sitwy trwają w najlepsze.

Rządy w pipidówach są fatalne, tak samo polegają na zadłużaniu i zadłużaniu, które idzie na budowę często niepotrzebnych obiektów lub wręcz takich, które powinny być domeną firm prywatnych (baseny, aqua-parki itp, utrzymywanie w rękach urzędu miasta kamienic [często całych starówek], nierzadko torpedując ich zwrot właścicielom, którym odebrała je komuna – renowacja i utrzymywanie tych kamienic za pieniądze podatników, a jak nie ma, to za pieniądze z UE). Sitwy w małych miasteczkach są często wręcz widoczne gołym okiem, mimo to demokratyczny motłoch dalej głosuje na ludzi z dotychczasowego kręgu. Wręcz odnoszę wrażenie, że w wyborach samorządowych demokratyczny motłoch ma jeszcze większą tendencję do głosowania za status quo, niż w wyborach ogólnopolskich.

Przykład - Wałbrzych: http://sierp.libertarianizm.pl/?p=752
 

VernonSmith

New Member
212
2
Też jestem z małej mieściny, tam zasady jest prosta, jeśli nie jest fatalnie to nie zmieniaj. Dzięki temu ci sami ludzie są wiele kadencji. Ma to swoje minusy, ale ma to takie plusy że jest większa stabilność. W tym wypadku wyborca ogólno-krajowy wypada na bardzo histerycznego, bo co wybory zmienia władze. Dla wyborcy lokalnego muszą być poważne powody. Ma to plusy i minusy.
Jest kilka problemów
-Duże partie mają kasę, więc i lepszą reklamę lokalnie, ale i tak często przegrywają z lokalnymi, a już ja wolę by rządzili lokalni, niż wielkie partie pchały sobie jeszcze kieszenie dietami radnych
-Dotacje z UE, jest szał , propaganda i każda gmina chce wygrać w konkursie najwięcej inwestycji dotowanych przez UE
-Ludzie nie wiedzą ile zależy od samorządu, więc głosują byle jak, tj, jeszcze bardziej byle jak niż w wyborach parlamentarnych.


BTW
niektóre organizacje para-anarchistyczne w stanach jak np wolnościowi municypaliści Bookchina, ideowa sprzeciwiają się udziałowi w wyborach o skali krajowej, ale są za udziałem w wyborach samorządowych

Po trzecie wreszcie – i ten punkt programu Bookchina budzi najzacieklejsze krytyki w ruchu anarchistycznym – trzeba brać udział w wyborach municypalnych walcząc o stanowiska burmistrzów i radnych. Wyraźnie tu jednak musimy podkreślić, że Bookchin akceptuje tylko udział w wyborach na najniższym, lokalnym poziomie, zdecydowanie sprzeciwia się natomiast wchodzeniu w struktury władzy na wyższych szczeblach. Pisze on: "W każdym takim przypadku instytucje – burmistrz czy radny – muszą być postrzegane w kontekście gminy jako całości, tak jak prezydent, premier, członek parlamentu muszą być widziani w kontekście państwa jako całości. (...) władza burmistrza jest daleko bardziej kontrolowana (...) niż władza państwowych i prowincjonalnych urzędników. (...) O ile (...) możliwości miasta dla tworzenia demokracji uczestniczącej są w pełni uznane, tak rządy prowincjonalne w Kanadzie i stanowe w USA muszą być postrzegane (...) jako małe republiki zorganizowane wokół przedstawicielstwa w najlepszym, a władzy oligarchicznej w najgorszym raz


tylko mówię chodzi o anarchistów w klasycznym rozumieniu, takich anty-kapitalistycznych
 

countryboy

New Member
131
1
Akurat znam Lubin dosyć mocno, bo urodziłem się i wychowałem bardzo niedaleko.
Lubin to miasto, które swoje korzyści i majątek czerpie z zysków/podatków i opłat związanych z tamtejszym wydobywaniem miedzi. Jednym słowem, miasto stoi na miedzi (dialog arena- stadion miejski, cuprum arena- piękna! miejska galeria) i na tym opiera swoje przychody. Podatek od nieruchomości w tej sytuacji niewiele zmienia dla miasta.
 
Do góry Bottom