Liczyli na służbę zdrowia- pozbawili się innych szans na wyleczenia dziecka.

M

Matrix

Guest
Gdyby nie byli ubezpieczeni i nie liczyli na służbę zdrowia, mieli by większą szansę na wyleczenie dziecka, zamówili by prywatnego lekarza, który by kazał jechać z dzieckiem niezwłocznie do szpitala. System okazał się zabójczy. Lekarz odmówił przyjazdu bo nie miał prywatnego interesu w udzieleniu szybkiej pomocy, miał płacone niezależnie od ilości wizyt.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,ti...za-ze-Skierniewic,wid,15380552,wiadomosc.html
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Jak się dzwoni po karetkę to tak przemaglują człowieka, że w końcu sam zaczyna wątpić czy słusznie zadzwonił.
 

Caleb

The Chosen
511
271
Niby racja – to skandal, że dyspozytorka nie wysłała karetki. Skandalem są punkty nocnej opieki medycznej, bo dyżury wciska się chyba najgorszym lekarzom w danym rejonie (w ogóle na poziomie podstawowej opieki lekarze to debile, które przepisują antybiotyki, albo twierdzą, że dane schorzenie to alergia) i nie są to pediatrzy. Za to winę ponosi system. System, który trzeba zaorać. Niestety jak można wyczytać w artykule rusza wielka machina państwowa (nawet z Owsiakiem), która chce ten system poprawiać i naprawiać – szykujmy portfele.

Z drugiej strony nam – ludziom bezpośrednio nie związanym ze sprawą ciężko jednoznacznie ocenić tę sytuację, bo podobno to dziecko miało poprzedniego dnia ponad 40C gorączki. To dlaczego poprzedni lekarz nie wysłał dziecka do szpitala? Dlaczego wcześniej rodzice nie wezwali karetki? Dlaczego rodzice nie pojechali od razu do szpitala na SOR?

Zgubiłem wątek. Nie lubię ulegać masowym histeriom. Motłoch lubi delektować się tego typu historiami – ja nie. System jest zły, ale nie naprawi się go w sposób, który sugerowany jest w linkowanym artykule. Młyn na wodę urzędasów - mogą wykazać, że są potrzebni.
Opublikowano rozmowy z dyspozytorem. Rozmów z ambulatorium się nie nagrywa – zazwyczaj to jakieś komórki do lekarzy. Niech lud zdecyduje w referendum :p
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
Niestety jak można wyczytać w artykule rusza wielka machina państwowa (nawet z Owsiakiem), która chce ten system poprawiać i naprawiać – szykujmy portfele.

Bo Owsiak myśli, że jak zakupi sprzęt to będzie już idealnie. Właśnie nie, trzeba jeszcze wolnego rynku w usługach medycznych i to w usługach lekarza domowego, który powinien być dostępny niezwłocznie jak ktoś zachoruje tak jak to jest w usługach weterynaryjnych, jest chory, jest lekarz jest klient jest interes dla lekarza, nikt nie potrzebuje łaski.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Weterynarze teraz jeżdżą karetkami do chorych zwierzaków?
 

Nene

Koteu
1 094
1 690
Pewnie zależy od weterynarza, ale wyobrażasz sobie, żeby wozić bydło domowe do weterynarza? Jak znajdziesz dobrego i odpowiednio sypniesz to przyjedzie
 

Caleb

The Chosen
511
271
Nie wiem, czy przy obecnej wiedzy lekarzy pierwszego kontaktu nie lepiej wezwac weterynarza jak cos sie dzieje :p
 
L

lebiediew

Guest
Zawsze mnie zastanawiają ci rodzice, którzy przez 12 godzin wzywają pogotowie, zamiast wziąć dziecko do taksówki i pojechać na ostry dyżur. Chyba jak przyjedziesz z takim umierającym dzieckiem na rekach, to cię przyjmą, czy nie?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Z samego faktu, że dziecko ma wysoką gorączkę i rzyga nie wynika jeszcze, że umiera. 39, nawet 40 stopni gorączki u dzieci występuje znacznie częściej niż u dorosłych, właściwie jest to standard. Jadąc na izbę tylko po to, żeby lekarz zalecił syrop pogarsza się sytuację bo raz, że dzieciaka się męczy, a dwa, że jest to siedlisko wszelkich chorób, a którego można przywieźć coś znacznie gorszego niż to, z czym się pierwotnie wyruszyło.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 113
Zawsze mnie zastanawiają ci rodzice, którzy przez 12 godzin wzywają pogotowie, zamiast wziąć dziecko do taksówki i pojechać na ostry dyżur. Chyba jak przyjedziesz z takim umierającym dzieckiem na rekach, to cię przyjmą, czy nie?
Tak wytresowali ludzi, że zniknął klient a pojawił się zawstydzony petent.
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
Z samego faktu, że dziecko ma wysoką gorączkę i rzyga nie wynika jeszcze, że umiera. 39, nawet 40 stopni gorączki u dzieci występuje znacznie częściej niż u dorosłych, właściwie jest to standard. Jadąc na izbę tylko po to, żeby lekarz zalecił syrop pogarsza się sytuację bo raz, że dzieciaka się męczy, a dwa, że jest to siedlisko wszelkich chorób, a którego można przywieźć coś znacznie gorszego niż to, z czym się pierwotnie wyruszyło.
To może ocenić tylko lekarz, czy będzie zaraz źle, prawdopodobnie zaczynało się bardzo groźne odwodnienie, poprzez wymioty i biegunkę, parowanie. Dziecko było malutkie, czyżby zapomniano o tym ?

Lekarzowi nie chciało się jechać, nie mógł opuścić przychodni, bo był tylko jedynym, a miało być trzech wg kontraktu NFZ, nie miał prywatnego interesu, no chyba tylko taki, żeby go potem nie oskarżono o błąd. Nie wyczuł nosem tragedii. W każdym razie NFZ do zaorania, przez NFZ dziecko nie miało szans.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Nie wiem jaka była sytuacja ale nie traktowałbym rodziców w kategorii świętych. Dziecko to skomplikowana zabawka, trzeba przeczytać instrukcję obsługi, a akurat kwestie odwodnienia są zawsze na pierwszych stronach. NFZ też jest oczywiście do zaorania, to swoją drogą.
 

Caleb

The Chosen
511
271
Nie wiem jaka była sytuacja ale nie traktowałbym rodziców w kategorii świętych.
O tym właśnie wspomniałem. Ale rodzice ponieśli już karę. Cieszy mnie jednak fakt, że cały szum medialny skierowany jest na źle funkcjonujący system niż na rodziców, którzy "źle" opiekują się dziećmi. Przy okazji pojawił się lepszy klimat na szerzenie libertariańskiej propagandy. W rozmowach na ten temat np. w biurze, gdzieś po opadnięciu emocji związanych z tematem rzucę hasło o prywatnej służbie zdrowia i ludzie się zastanawiają a nie toczą piany z pysków.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Zawsze mnie zastanawiają ci rodzice, którzy przez 12 godzin wzywają pogotowie, zamiast wziąć dziecko do taksówki i pojechać na ostry dyżur. Chyba jak przyjedziesz z takim umierającym dzieckiem na rekach, to cię przyjmą, czy nie?
Taa, po półtorej godzinie, jak masz fuksa. Już to przerabiałem na własnej skórze. Ale to tylko dlatego że to było dziecko < 11 lat i było rano (mały ruch ). Innym razem, pojechałem z kolegą, który dostał ataku padaczki. 2 i pół godziny w poczekalni. Trzeba było uważać na plamy krwi na korytarzu, bo akurat był piątkowy wieczór i było mnóstwo pobitych ludzi krwawiących z nosów i rozbitych głów. Ale jakbyś nie krwawił i nie mdlał na korytarzu, a miał "tylko" podejrzenie zawału serca, jak moja znajoma, możesz siedzieć sobie na SORze nawet 8 godzin:

http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmia..._tym_bajzlem__Dantejskie_sceny_na_SOR_ze.html

Normalny, spokojny dzień w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. Aha, wspomniana w artykule przyjaciółka pani Doroty to moja żona, tak że mam informacje z pierwszej ręki.
 

xzz34

New Member
14
0
Ostatni (i rzeczywiście oby ostatni) przypadek śmierci dziecka z powodu nieudzielenia mu pomocy jest jednym z wielu i nie dotyczy tylko dzieci ale i dorosłych ludzi i nie jest to jednostkowy przypadek ale cały ciąg bardzo podobnych zdarzeń
Problemy zaczęły się wtedy kiedy zmieniły się zasady finansowania służby zdrowia. Życie ludzkie zostało obniżone do wartości kursu karetki-60 zł.
 
D

decha_131

Guest
Ostatni (i rzeczywiście oby ostatni) przypadek śmierci dziecka z powodu nieudzielenia mu pomocy jest jednym z wielu i nie dotyczy tylko dzieci ale i dorosłych ludzi i nie jest to jednostkowy przypadek ale cały ciąg bardzo podobnych zdarzeń
Problemy zaczęły się wtedy kiedy zmieniły się zasady finansowania służby zdrowia. Życie ludzkie zostało obniżone do wartości kursu karetki-60 zł.

Chyba nie jest tak źle, u mnie w mieście ustawili nowy punkt postojowy karetek.
I niby każdy kurs kosztuje 60 złotych? Nawet jak jedzie 2 km?
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 782
4 724
Gdyby nie byli ubezpieczeni i nie liczyli na służbę zdrowia, mieli by większą szansę na wyleczenie dziecka, zamówili by prywatnego lekarza, który by kazał jechać z dzieckiem niezwłocznie do szpitala. System okazał się zabójczy. Lekarz odmówił przyjazdu bo nie miał prywatnego interesu w udzieleniu szybkiej pomocy, miał płacone niezależnie od ilości wizyt.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,ti...za-ze-Skierniewic,wid,15380552,wiadomosc.html

Nie wchodzę w dyskusję czy powinna istnieć państwowa służba zdrowia czy nie ale sam pogląd moim zdaniem uzasadniasz demagogicznie i pod publiczkę z forum - fakt że ktoś im nie udzielił pomocy ze strachu o koszty czy z powodu niekompetencji niczego nie dowodzi na korzyść prywaciarzy - parę tygodni temu był tu wątek o tym jak lekarze z prywatnej kliniki nie pomogli komuś na ulicy - wtedy był to wg niektórych dowód poczucia wolności lekarza. IMO jest to tak że nie wszystko (i dobrze!) zależy od systemu, ale od tego na jakiego człowieka się trafi i tego jakie ta osoba ma wyczucie sytuacji, doświadczenie i podejście do ludzi. Gdyby ten dyspozytor był z prywatnego pogotowia to napisałbyś że dobrze zrobił bo sie bał o marnowanie zasobów. Sam system, obojętnie jaki by nie był nigdy nie jest żadną gwarancją.
 
OP
OP
M

Matrix

Guest
Nie wchodzę w dyskusję czy powinna istnieć państwowa służba zdrowia czy nie ale sam pogląd moim zdaniem uzasadniasz demagogicznie i pod publiczkę z forum - fakt że ktoś im nie udzielił pomocy ze strachu o koszty czy z powodu niekompetencji niczego nie dowodzi na korzyść prywaciarzy .

Wszyscy byli bardzo wyszkoleni począwszy od dyspozytora z kilkudziesiętnym stażem, znającym doskonale procedury, po szkoleniach itd.. do lekarzy swiąteczno - weekendowej pomocy, a gdyby nie było tak" wspanialej" organizacji, gdyby wezwali lekarza spoza ukladu wspanialej służby zdrowia dziecko mogło być uratowane.
 
Do góry Bottom