Lewacka retoryka skrajności

military

FNG
1 766
4 727
Szedłem dziś ulicą - piękna pogoda ciepło, sucho; wieczór jak z obrazka. Przede mną aleja stylizowana na dawne czasy, przy alei rząd pustych ławek. Pomyślałem sobie: jak miło byłoby przysiąść i napić się piwka w takich okolicznościach przyrody. Ale przecież nie mogę. Deprawowałbym w tym wyludnionym miejscu nieobecną tu młodzież. Zresztą gdyby było można tu pić, pewnie musiałbym uważać żeby nie deptać po leżących wszędzie menelach, którzy zasłaliby grubym dywanem polskie ulice.

I wtedy pomyślałem sobie o tym szczególnym rodzaju lewackiej retoryki: o wzbudzaniu obaw przed skrajnymi zjawiskami, które są w rzeczywistości bardzo mało prawdopodobne. Tak jakby istniał jakiś, hm, absolut zła, który w ryzach utrzymują tylko przepisy.

Nie będzie zakazu noszenia broni? Wszyscy zaczną się zabijać.
Nie będzie publicznej służby zdrowia? Ludzie będą umierać na ulicach.
Nie będzie socjalu? Ludzie zaczną umierać z głodu - też na ulicach.
Nie będzie zakazu picia na ulicy? Menele będą zalegać na każdej ławce.
Nie będzie zakazu brania narkotyków? Wszyscy się pozaćpiewamy.

Niejako podobny jest argument, że "jak ci się nie podoba, to wypierdalaj". Jeden lewak mi to uzasadnił: jak mi się nie podoba, mam wypierdalać, bo "państwo było tu pierwsze" (propertarianin czyżby?). Jeszcze nie wiem, co odpisze na mój kontrargument: moja rodzina była tu przed państwem. Ale to już dygresja.

W tej chwili nie jestem już pewny, jaki procent lewackich przekonań to szczere poglądy, ile to hipokryzja, a ile to efekt warunkowania całych pokoleń. Nie wiem więc, czy lewactwo szczerze uważa, że człowiek z natury dąży do zła i jest wrogiem całego swojego gatunku. Bo takie wnioski należałoby wysnuć. A jeśli byłyby one prawdziwe, to należałoby się zastanowić, dlaczego lewactwo sądzi, że pewne wybrane jednostki są inne i potrafią zadbać o dobro wspólnoty. Albo też czemu grupa z natury złych indywidualistów może stworzyć dobre, współpracujące społeczeństwo.

Lewactwo jest po prostu nielogiczne. Nie sądzę jednak, żeby jakiemukolwiek czerwonemu skurwysynowi przemknęły przez myśl podobne przemyślenia.
 

Bajaratt

First of his name
348
1 552
Nie będzie zakazu noszenia broni? Wszyscy zaczną się zabijać.
Nie będzie publicznej służby zdrowia? Ludzie będą umierać na ulicach.
Nie będzie socjalu? Ludzie zaczną umierać z głodu - też na ulicach.
Nie będzie zakazu picia na ulicy? Menele będą zalegać na każdej ławce.
Nie będzie zakazu brania narkotyków? Wszyscy się pozaćpiewamy.
Ja to nazywam na własny użytek domniemaniem idiotyzmu; Zakładanie, że ludzie są zbyt tępi, by pozostawić ich bez nadzoru, a jednocześnie dość kompetentni, by wybierać nadzorców ;)
 
Do góry Bottom