Leki a przemoc

D

Deleted member 427

Guest
Jedną z przyczyn masakr takich jak ta w Killeen, Teksas są prawne ograniczenia w dostępie do broni palnej. Ale to nie jedyna przyczyna. Jak wyczytałem z tego tekstu i o czym była mowa tutaj, powodem agresji mogą być również leki antydepresyjne zażywane przez sprawców tuż przed dokonaniem zamachu:

Spektakularne akty przemocy dokonywane w miejscach publicznych tłumaczy rutynowo się zbyt łatwym dostępem do broni, brutalizacją kultury masowej itp., ale zadziwiająco rzadko podnosi się dobrze znany wpływ leków antydepresyjnych na zachowanie człowieka. W 1999 roku Julian Whitaker przeanalizował kilka głośnych tragedii, w których sprawca "bez powodu" otworzył ogień do przypadkowych ofiar w miejscu publicznym. Okazało się, że wszystkie te zdarzenia łączy jeden wspólny element: środki antydepresyjne typu SSRI stosowane przez napastnika. W każdym z tych przypadków strzelec przyjmował albo Prozac albo Zoloft albo Luvox albo Paxil lub inny środek o podobnym działaniu.

Na stronce SSRIstories.com znajduje się zestawienie różnych aktów przemocy w miejscach publicznych z lekami antydepresyjnymi, które przyjmował ich sprawca w czasie lub krótko przed dokonaniem zamachu:

http://www.ssristories.com/index.php
 

Pyæka

New Member
30
0
Może po prostu sprawcy mieli "coś z głową" i dlatego brali leki przeciwdepresyjne. Jaki jest bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy leczenia depresji i dokonania zamachu? Zostało to tam wyjaśnione?

Mnie się wydaję, że rozwiązanie tej pozornej korelacji jest proste - gość ma problemy mentalne i to one są powodem zarówno zachowań antyspołecznych i autodestrukcyjnych i dlatego się leczy, żeby temu przeciwdziałać.. A nie na odwrót, jakby chcieli spiskowcy :), że najpierw bierze się leki, a potem ma się problemy.

Równie dobrze można by zrobić listę samobójców, którzy brali antydepresanty i twierdzić, że przez nie się targnęli na swoje życie :D
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Pyæka, przeczytaj te tekst, ok? Istnieją uzasadnione podejrzenia, że to antydepresanty wywołują agresje.

Chris Kresser przytacza wyniki badań wskazujących na to, że leki antydepresyjne stosowane w dłuższej perpsektywie czasowej nie tylko powodują często nieodwracalne uszkodzenie organizmu oraz mózgu, ale tak naprawdę zamiast leczyć, przedłużają i utrwalają chorobę, zamieniając krótkotrwałe cierpienie w długotrwałe nieszczęście. Badania wykazują też, że terapia lekami antydepresyjnymi okazuje się być jedną z najmniej skutecznych form walki z depresją.

Jak zauważa Kresser, dodatkowy problem z antydepresantami polega na tym, że ich skutki uboczne wymagają leczenia za pomocą innych specyfików. Dla przykładu wiadomo, że Prozac powoduje rozdrażnienie i niepokój, więc lekarze przypisują do niego leki uspokajające, które z kolei wywołują swoje własne działania niepożądane. Tym sposobem pacjent musi zażywać coraz więcej nowych farmaceutyków, żeby niwelować skutki przyjmowania tych starych.


Pyæka napisał:
Równie dobrze można by zrobić listę samobójców, którzy brali antydepresanty i twierdzić, że przez nie się targnęli na swoje życie Big Grin

Chetnie poczytałbym o tym. Leki antydepresyjne pogłębiające depresje zamiast ją niwelować - czemu nie? Zresztą nie tak dawno linkowałem:

http://www.polskieradio.pl/23/266/Artyk ... -w-Europie
 

Pyæka

New Member
30
0
Przejrzałam ten pierwszy tekst pobieżnie i nie ma tam nic oprócz faktu, że ludzie uciekający się do przemocy leczą się na depresję. Zero wyjaśnienia na temat mechanizmu, jak jedno prowadzi do drugiego. Równie dobrze można stwierdzić, że ludzie popełniają samobójstwa od antydepresantów albo od samych wizyt u psychiatry dostają uszczerbku na zdrowiu. W KOŃCU znakomita część samobójców miała kontakt z psychiatrą, to musi COŚ ZNACZYĆ. Czyżby psychiatrzy byli reptalianami w przebraniu i uknuli spisek służący powolnej eksterminacji ludzi :p:p:p
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
A zatem zamiast przeglądać go pobieżnie wczytaj się w niego oraz zapoznaj się z odnośnikami.

Równie dobrze można stwierdzić, że ludzie popełniają samobójstwa od antydepresantów

Jak najbardziej warto taką możliwość potraktować poważnie. Nie wiem, co w tym śmiesznego ani "spiskowego".

W KOŃCU znakomita część samobójców miała kontakt z psychiatrą, to musi COŚ ZNACZYĆ. Czyżby psychiatrzy byli reptalianami w przebraniu i uknuli spisek służący powolnej eksterminacji ludzi

he, he, he...

Wzrost nieuzasadnionej i bezsensownej przemocy jest niepokojącym elementem krajobrazu współczesnego społeczeństwa. Psychiatrzy chcieli sprzedać nam wszystkie nieprawdziwe powody próbując tym samym wytłumaczyć to zjawisko począwszy od choroby psychicznej, biedy, rozpadu rodziny i obciążeń genetycznych; przeoczono fakt, że leki psychotropowe, idąc w parze z większym zastosowaniem w społeczeństwie i wśród dzieci w wieku szkolnym są aktualnie przyczyną aktów przemocy. Wzrost bezsensownej przemocy w Ameryce zanotowano dziwnym zbiegiem okoliczności wraz ze zwiększeniem użycia leków psychotropowych.

Geneza powstania bezsensownej przemocy i dzieci, które zabijają
 

Słupek

Member
335
2
kawador napisał:
Wzrost bezsensownej przemocy w Ameryce zanotowano dziwnym zbiegiem okoliczności wraz ze zwiększeniem użycia leków psychotropowych.
Ostatnio się mnie czepiałeś, że takie statystyki są chuja warte.

Muszę jednak przyznać, że w badaniach klinicznych pewne psychotropy miały powodować więcej agresywnych zachowań niż placebo:
http://www.plosmedicine.org/article/inf ... ed.0030372
Tu piszą o możliwym powiązaniu:
http://iospress.metapress.com/content/wm88378uv3136h62/
Tutaj, że nic takiego nie znaleźli:
http://psycnet.apa.org/psycinfo/1993-26743-001
Więc to pewnie zależy od konkretnego leku, a nie, że wszystkie antydepresanty to zuo i chuj.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Ostatnio się mnie czepiałeś, że takie statystyki są chuja warte.

Jakie statystyki? Gdyby napisali "wzrost bezsensownej przemocy zanotowano dziwnym zbiegiem okoliczności wraz z nastaniem demokracji" albo "spadek przypadków przemocy to zasługa demokracji", to bym się czepiał, że to nonsens w trzy dupy i haniebne uproszczenie. A tutaj mamy konkret i warto to brać pod uwagę, zwłaszcza że lista przypadków jest oszałamiająca.

Więc to pewnie zależy od konkretnego leku, a nie, że wszystkie antydepresanty to zuo i chuj.

Nikt nie twierdził, że wszystkie to zuo i chuj. Autor podlinkowanego we wstępie tekstu mówi tylko o antydepresantach z rodziny SSRI
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Skasować ten zamordystyczny wątek. Nawet jeśli to prawda, to co z tego? Przecież walczymy o to, by każdy mógł nawet żreć dragi "bezlitosny berserker" robione z muchomorów.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
hehehe, nie pokapowałeś intencji niżej podpisanego ;) Mi tam zwisa i powiewa jak warkocz Aldony, co kto wpierdala, może nawet żreć super toksyczno-psychodeliczne dragi, które zmieniają go w Diabła Tasmańskiego, toczącego wściekle piane z ryja - dla mnie to nawet na rękę, bo będzie można przećwiczyć strzelania do ruchomego celu. Moją intencją było jedynie pokazanie, że to nie "brutalne gry komputerowe" czy broń palna (o tym już chyba każdy wie) są przyczyną rzezi niewiniątek, ale inne czynniki - w tym na przykład antydepresanty. Bo o tych sprawach się praktycznie nie mówi, a jak się mówi, to wyciąga się wnioski totalnie z dupy.
 

Słupek

Member
335
2
kawador napisał:
czy broń palna (o tym już chyba każdy wie) są przyczyną rzezi niewiniątek
Nożem kuchennym raczej trudniej zrobić porządną masakrę, chyba, że się nazywasz Frank Castle. Więc to, że swobodny dostęp do broni (Teksas, o którym wyżej wspomniałeś, jest pod tym względem wybitnie liberalny) nie jest pierwotną przyczyną, nie znaczy jeszcze, iż nie ułatwia przeprowadzania takich działań.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Slupek napisał:
Więc to, że swobodny dostęp do broni (Teksas, o którym wyżej wspomniałeś, jest pod tym względem wybitnie liberalny) nie jest pierwotną przyczyną, nie znaczy jeszcze, iż nie ułatwia przeprowadzania takich działań.

W USA są liberalniejsze stany pod tym względem. I w Teksasie ułatwia, w Nevadzie utrudnia, w Szwajcarii utrudnia, tak samo jak w Austrii - gdzie jest najliberalniejsze prawo w kwestii broni palnej w całej EU i zarazem najmniej zabójstw z jej użyciem. But the point is - broń ułatwia zabijanie, ale i ułatwia obronę, tymczasem pozbawienie drugiego człowieka możliwości obrony przy użyciu najskuteczniejszego narzędzia stworzonego do tego celu (albo za pomocą konkretnych aktów prawnych, albo przez sączenie za publiczne pieniądze propagandy o rozbrojeniu) powinno być traktowane jako zbrodnia przeciwko ludzkości i karane bezlitośnie - co najmniej tak bezlitośnie jak trybunał norymberski potraktował Eichmanna i spółkę.
 

Słupek

Member
335
2
Tylko to jest tak, że nie wiemy czy Austriakom by na dobre wyszło, gdyby stwierdzili, że:
* Category A - Forbidden weapons: Pump action shotguns, fully automatic weapons, semi automatic and other rifles when considered military weapons as well as disguised weapons.
powinny być jednak dostępne bez zezwolenia.

Tobie się wydaje, że zależność między łatwością dostępu do broni, a bezpieczeństwem jest funkcją monotoniczną, a może to jest tak, że naprawdę mamy funkcję wklęsłą; i większość Europy przesadza w jedną stronę, część Ameryki w drugą, a Austriacy są gdzieś tak w sam raz.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
No mi się wydaje, że tam, gdzie nie ma broni, tam pojawiają się psychole i walą do ludzi. I to jest tzw. funkcja wklęsło-monotoniczna, czyli uniwersalna. I za to odpowiadają ci, którzy takie zakazy wprowadzili albo ci, co sączyli propagandę o rozbrojeniu. W okresie międzywojennym intelektualiści europejscy tacy jak Anatol France czy Aristide Briand - żeby pozostać tylko na gruncie kontynentalnym - nawoływali publicznie do rozbrojenia świata i odstawienia strzelb oraz karabinów maszynowych. Psychopata Goerge Lapierre, przywódca Związku Nauczycieli Francuskich (SN) apelował do rządu o przepisanie podręczników do historii nazywając swoją misję "moralnym rozbrojeniem", będącym dopełnieniem rozbrojenia militarnego. I dopiął swego w 1929 roku, kiedy to na polecenie ministerstwa edukacji wszystkie książki "wojenne" zostały usunięte z programu szkolnego, a prywatnym wydawcom zagrożono, że jak nie przepiszą książek o pierwszej wojnie światowej tak, by promowały postawę "bezstronną" i pacyfistyczną, to stracą udziały w zyskach ze sprzedaży tychże podręczników. A Hitler każdego dnia śledził te wydarzenia i badał puls Europy, która wpajała swoim obywatelom te brednie. I testował, na ile może sobie pozwolić.

Tylko to jest tak, że nie wiemy czy Austriakom by na dobre wyszło, gdyby stwierdzili, że:

Zależy, jaka by była reakcja "drugiej strony", czyli pojebów-humanistów i jaki kociokwik by się podniósł. Człowiek, któremu się od urodzenia wpaja ideologie, że broń zabija, że to Szatan i że policja twoją jedyną deską ratunku i że ONZ musi wszystko zarekwirować i przetopić, będzie bezbronny, bez względu na to, czy rzucisz na rynek broń czy wszystko zabanujesz.

Poza tym gdyby rzeczywiście część Ameryki (Floryda i Teksas na przykład) przesadzały w drugą stronę, to nie byłyby najbardziej atrakcyjnym miejscem dla ludzi do osiedlania się tam. I gdyby taki Vermont faktycznie przesadzał, to na logikę co tydzień powinna być tam strzelanina w jakimś miejscu publicznym, bo o broń tam łatwiej niż o wiertarkę.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Funkcja jest wypukła. Tam gdzie nie ma w ogóle broni, że nie mają jej nawet bandyci, komuchy itd. to nie ma masakr. Tam gdzie ma ją każdy, też nie.
 

Słupek

Member
335
2
Przesada to dowolne suboptymalne rezulaty, a nie "co tydzień strzelanina".

Badania wskazują, że pewna kontrola w dostępie do broni przynosi pozytywne skutki:
Existing research and the author's own research are used to examine issues such as the ideology of the gun debate, who owns guns and why, the consequences of people owning and using guns for defense against criminals, the effects of guns on the incidence of violent crime, the involvement of firearms in suicide and accidents, and the impacts of gun laws on crime rates. Data sources include police-based crime statistics, victim surveys, public opinion polls, and the advocacy materials of groups that support and oppose gun control. The analysis concludes that the common rationale for gun control rests on an unduly simplified conception of the role of weapons in violence and that levels of general gun ownership appear to have no significant net effect on rates of homicide, rape, robbery, or aggravated assault, even though they do apparently affect the fraction of robberies and assaults committed with guns. General gun ownership levels also seem to have no net effect on suicide rates and appear to be unrelated to rates of fatal gun accidents. Nevertheless, a valid rationale exists for some kinds of gun control. Gun owner license laws appear to reduce gun accidents, and purchase permit laws seem to reduce murder. Prohibitions of gun possession by convicted criminals may reduce aggravated assaults and robberies, while bans on possessions by mentally ill persons may reduce suicides. Strict carry laws may reduce robbery and homicide. Beyond these and other exceptions, the gun controls currently in operation seem to have no net impact on total rates of violence. Recommendations, tables, index, and approximately 500 references
https://www.ncjrs.gov/app/abstractdb/Ab ... ?id=159326
Studies confirm that, as guns become more available, people are more likely to die during violent crimes. Research also shows that many gun control laws do not significantly diminish the number of guns used in violent crimes. Legislators have agreed to many measures that attempt to keep guns out of the hands of criminals, but these efforts have not reduced violence to a level most Americans can tolerate. The issue of gun control hinges on whether the death rate from violence will subside if people are forced to abandon firearms and choose other weapons. All guns are deadly, but some types of firearms are more harmful than others because they are more likely to be used in crime and violence. In particular, handguns account for one-third of the 120 to 150 million firearms estimated to be owned by civilians. Handguns are used in more than 75 percent of firearm-related homicides and in more than 80 percent of firearm-related robberies. The National Crime Survey indicates that crime victims are less likely to resist robbers who carry guns than those who wield other weapons. In cases where robberies result in injuries, guns are far more deadly than other weapons. The role of firearms in forcible rape, suicide, and accidents is not as clear as the demonstrated role of firearms in homicide and robbery. The effectiveness of gun control legislation is discussed, and dangers associated with widespread access to firearms are examined. 5 references and 5 figures
https://www.ncjrs.gov/app/abstractdb/Ab ... ?id=162738

Wbrew temu co Ci się wydaje, problem jest bardziej skomplikowany niż "wolny dostęp do broni" vs "całkowita delegalizacja broni", ale już się przyzwyczaiłem, że propertarianie mają uproszczoną, czarno-białą wizję wszystkiego. Czy tutaj da się o czymkolwiek rozmawiać poważnie?
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@Słupek

Do tych cytatów się nie ustosunkuję, bo są to same ogólniki, w dodatku brakuje tekstu w całości. Byli już tacy, co pisali podobne opracowania z zakresu kryminologii i Michael Huemer ujawnił koszmarne luki w ich metodologii. Mowa o badaniach LaFollette’a, Kellermana i Reaya --> http://mises.pl/blog/2011/03/06/huemer- ... adac-bron/ (zwłaszcza paragrafy 5.1 i 5.2)

Wbrew temu co Ci się wydaje, problem jest bardziej skomplikowany niż "wolny dostęp do broni" vs "całkowita delegalizacja broni"

Dla mnie problem nie jest skomplikowany, ba, dla mnie to w ogóle nie jest problem. Albo mogę kupić M16 do obrony, albo nie. Poza tym stawianie sprawy tak jak ty to robisz, czyli "wolny dostęp do broni vs całkowita delegalizacja broni" sugeruje, że tutaj na forum są zwolennicy jakiejś nagłej rewolucji, polegającej na tym, że ze środy na czwartek prawo zmienia się o 180 stopni i rzucamy na rynek kałachy. A o ile się orientuję, to tak nie jest. "Wolny dostęp do broni" to jest docelowy ideał, do którego ja dążę i tyle. A że ty to widzisz od razu w trybie zero-jedynkowym, no cóż... może jesteś uprzedzony? ;)

Czy tutaj da się o czymkolwiek rozmawiać poważnie?

O strzelaniu do komuchów.

Badania wskazują, że pewna kontrola w dostępie do broni przynosi pozytywne skutki

Pewną kontrole zawsze można rozważyć na drodze do całkowitego zniesienia tejże :)
 

Słupek

Member
335
2
kawador napisał:
Dla mnie problem nie jest skomplikowany, ba, dla mnie to w ogóle nie jest problem. Albo mogę kupić M16 do obrony, albo nie. (...)A że ty to widzisz od razu w trybie zero-jedynkowym (...)
To się nazywa spójność :D
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Słupek, dla jasności: ja nie mówię "nie" :) Pewne ograniczenia są do zaakceptowania na pewnym etapie. Gun owner license laws, prohibitions of gun possession by convicted criminals, bans on possessions by mentally ill persons - to nie jest jeszcze tragedia i do komunizmu daleko. Co więcej, widać, że w USA idzie ku lepszemu, praktycznie wszystkie stany coraz bardziej liberalizują prawo. Gdyby nie prohibicja, to pewnie w ogóle nie uchwalono by takich zamordystycznych ustaw jak np. National Firearms Act of 1934.
 

VernonSmith

New Member
212
2
Ale offtopujecie

Ad topic
z linkowanych tutaj tekstów zrozumiałem że to nie antydepresanty są przyczyną, ale ich stosowanie niezgodnie z zaleceniami lekarza (np. zbyt szybkie odstawienie)
 
Do góry Bottom