Król Julian
Well-Known Member
- 962
- 2 123
Zapodałem tu kiedyś kilka tekstów Pilastra, blogera, dawnego zwolennika Korwina i okazjonalnego publicysty "Najwyższego Czasu!", możliwe że niektórzy z was go znają. Ja natknąłem się na niego w Sieci jakieś 6 lat temu i pisał wtedy bardzo sensowne pro-kapitalistyczne teksty, ale ostatnio mam wrażenie że kompletnie mu odbiło, zresztą przeczytajcie sami:
Lecz nie może być wieczny Babilon
W piątek, 15 stycznia 2016 roku, agencja ratingowa S&P po raz pierwszy w historii obniżyła rating Polski. W ślad za tym, w sposób skokowy zdewaluowała się polska waluta. Frank szwajcarski, licząc od zwycięstwa pisowskiego mianowańca, niejakiego dudy, w wyborach prezydenckich, zdrożał już w sumie o 25 groszy. Tym samym zapowiadana przez PIS „dobra zmiana” stała się faktem, zanim jeszcze upłynął pierwszy kwartał pisowskiej okupacji.
Reakcja pisowskich polskojęzycznych merdiów, na które w międzyczasie, PIS zdążył także już przerobić dawne media publiczne, na ten gigantyczny sukces była znamienna i przewidywalna. Gwałtowne zubożenie Polaków, wzrost kosztów obsługi długu zagranicznego i odpływ inwestycji z Polski zostało w nich przedstawione jako …sukces właśnie. Wszak skoro obniżyli rating, to znaczy, że się …boją. Boją się tego, że PIS „kończy bezkarne rozkradanie Polski”, „wyzysk przez niepolskie banki i korporacje” i „wywóz zysków za granicę”. A skoro się boją, to kierunek polityki jest jak najbardziej słuszny i będzie nie tylko kontynuowany, ale i nasilony. Owi „oni”, którzy „się boją”, to oczywiście „bogaci i wpływowi”, „tłuste koty”, którzy okradają Naród i wywożą zyski (koniecznie „nieopodatkowane”) za granicę. Pewnym novum w stosunku do lat 2005-2007, jest to, że owi „złodzieje” to już nie esbecy, agenci, „osobnicy o pokroju oficerów WSI” i ogólnie „układ” ale „niepolskie koncerny”, „zagraniczne banki” i „niszczące polski rynek hipermarkety”. Różnica jest jednak kosmetyczna, bo w istocie chodzi tu nadal o wywołanie zawiści wobec wszystkich, którzy się w Polsce czegokolwiek bez zezwolenia PIS dorobili i którzy nie chcą się z PIS „podzielić”, które to szczucie PIS opanował do perfekcji. W jakiejkolwiek sprawie by się jakikolwiek reprezentant PIS nie wypowiadał, zawsze musi wspomnieć o „500 złotych na dziecko”, którą to kwotą PIS zamierza zwabiać i osiedlać w Polsce islamskich imigrantów i użyć ich, jak i rodzimych cygańskich gangsterów, jako swoistego tarana mającego zdruzgotać nieodpowiadające PISowi polskie struktury społeczne i o „opozycji na usługach niepolskich banksterów”, która usiłuje wkładać kij w szprychy i sypać piach w tryby, aby ten zbożny cel sabotować.
W rezultacie, upadek Polski pod pisowską okupacją i pogrążanie Polaków w nędzy następuje jeszcze szybciej niż się pilaster obawiał. Optymistów jednak, którzy twierdzą, że przecież bezprawne, siłowe, chamskie i bezczelne „odzyskiwanie” przez PIS wszelkich możliwych instytucji państwowych i prywatnych, zlikwidowanie trybunału konstytucyjnego, zniszczenie mozolnie przez wiele lat budowanej i może niedoskonałej, ale realnie istniejącej służby cywilnej i zastąpienie manipulowanych i obchodzonych, ale jakoś tam funkcjonujących procedur i konkursów, jedynym kryterium „patriotyczności”, a przede wszystkim spadek poziomu życia obywateli, musi zaowocować spadkiem notowań panującego reżimu, a w konsekwencji może nawet przedterminowymi wyborami, pragnie jednak niżej podpisany przekonać, że są w błędzie. Wszystko to, co w celu zdemolowania i zniszczenia Polski PIS uczynił, a także wiele rzeczy których, jak np. likwidacja samorządu terytorialnego, (jeszcze) nie uczynił, nie jest bowiem jakimś chwilowym szaleństwem, obłąkaniem, czy wypadkiem przy pracy, lecz elementami z żelazną konsekwencją wprowadzanego w życie planu. Planu restytucji w każdym, poza podległością Moskwie, wymiarze, PRL z czasów Gomułki i Gierka. Planu, który nigdy nie był tajny i ukryty, lecz przeciwnie, jawny i szczegółowo przez PIS przedstawiany i zapowiadany w wielu powszechnie dostępnych publikacjach. Liczenie na to, że wyborcy PIS „poczują się oszukani” jest zatem całkowicie bezpodstawne. Owi wyborcy właśnie tego chcieli i takiej a nie innej polityki od PIS oczekują.
Istotą tejże polityki jest bowiem odwołanie się do najniższego z najniższych uczuć – zawiści. A w społeczeństwie nadal w znacznej mierze postkomunistycznym, osób przekonanych, że jeżeli sąsiad jest zamożniejszy, to nie dlatego, że, jak to widzą np. w USA, jest bardziej zdolny, bardziej pracowity, czy bardziej oszczędny, ale dlatego, „że ukradł”, jest ciągle bardzo dużo. Takie indywidua tęsknią za utraconym rajem PRL, w którym nie było żadnych zagranicznych banków i hipermarketów (nie było też gimnazjów, czy „in vitro”, i dlatego te rzeczy PIS również zwalcza) i w ogóle żadnych „bogatych i biednych”, tylko sami biedni. Ten właśnie elektorat, który śmiało może zostać nazwany „najgorszym sortem”, zawsze do tej pory rozproszony po różnych partiach, został ostatecznie, po wyeliminowaniu ostatniego aspirującego do jego poparcia politycznego rywala – Palikota, zjednoczony w ramach PIS i dał mu władzę w październikowych wyborach
Dziwaczne to, niespodziewane i osiągnięte wbrew wszystkim dotychczasowym trendom, wyborcze zwycięstwo PIS, a nawet nie ono samo, ale osiągnięcie dzięki niemu samodzielnych rządów w Polsce , czego już chyba nikt, z niżej podpisanym włącznie, nie spodziewał, nie przestaje zadziwiać. Elektorat o którym tu mówimy, najgorszy sort sierot po PRL, naturalną koleją rzeczy słabł bowiem wraz z upływem czasu i przemianami które Polskę od prlowskiego modelu społecznego i ustrojowego oddalały. W latach 90 ub wieku był ów elektorat, dużo wtedy liczniejszy niż dzisiaj, dwukrotnie dał władzę SLD. SLD zrobiło mu jednak głupi kawał i polityki restytucji PRL, mimo, a może właśnie dlatego, że w dużej mierze wywodziło się z ostatniej rządzącej PRL ekipy, nie miało najmniejszego zamiaru prowadzić. PIS jest pod tym względem bardziej wobec swoich wyborców uczciwy, zatem nie utraci ich tak prędko, a na pewno nie utraci ich tylko z powodu katastrofy gospodarczej.
Wyborcy PIS bowiem doskonale wiedzą, że Polska pod rządami jej wybrańców może stać się europejskim pariasem, polskie obligacje papierami śmieciowymi, a złotówka wylądować w koszyku obok rosyjskiego rubla, i nie tylko się na to godzą, ale i na to właśnie liczą i pisowska „dobra zmiana” to dla nich właśnie oznacza. Oni sami członkowie najgorszego sortu, mogą być nawet na tym stratni, nawet pisowskie polskojęzyczne merdia z dumą przecież obwieszczają, że „Polacy (tj pisowcy – genetyczni patrioci) są gotowi na wyrzeczenia materialne” byleby tylko PIS rządził. Ważne jest jednak dla nich to, że ludzi bardziej zdolni, bardziej pracowici i bardziej oszczędni, stracą na „dobrej zmianie” znacznie więcej i dlatego właśnie ta zmiana jest dobra.
Elektorat PIS, najgorszy sort, można podzielić na trzy grupy. Do pierwszej należą ci jego reprezentanci, którym upadek Polski daje nadzieję na podniesienie statusu grupy społecznej, do której sami należą. Owo podniesienie statusu może być nawet względne, nie oczekują oni wcale, że będzie im obiektywnie lepiej niż teraz, ale że innym, w ich mniemaniu, konkurencyjnym, a więc „niepolskim” grupom będzie znacznie gorzej. Głównie chodzi tu o środowiska, których ów względny status w okresie PRL był znacząco większy niż dzisiaj, a do których można zaliczyć np. górników, chłopstwo (nie mylić z rolnikami), menelstwo wszelakiego rodzaju, a przede wszystkim rodziny dawnej nomenklatury PZPR, z których kierownictwo PIS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, wywodzi się praktycznie w całości. Zaznaczyć przy tym należy, ze niegdysiejsze, tak przez genetycznych patriotów opłakiwane „przywileje nomenklatury” dzisiaj rozśmieszyłyby nawet kasjerki z „Biedronki”. Jednak w tamtych czasach możliwość zakupu kiełbasy krakowskiej bez kartek i wielogodzinnego stania w kolejce, butów, które nie rozpadały się od razu w sklepie, albo spędzenia wakacji w należącym do PZPR domu wczasowym „Drużba” w Burgas w Bułgarii, dawały poczucie przynależności do elity i wyniesienia ponad tłoczący się w kolejkach po mięso, ser, papier toaletowy, chleb, masło, mąkę, a nawet gazety, motłoch. Utraty tego poczucia wyższości i wszechmocy, zdegradowania do roli zwykłych przeciętnych obywateli, żałują oni i ich ówczesne dzieci znacznie bardziej niż samej wartości materialnej owych przywilejów, jak wspomniano, bardzo marnej. Ten sentyment najlepiej wyraża publicystyka jednego z takich „nomenklaturowych dzieci” Rafała Ziemkiewicza, który przeprowadził nawet swego czasu pełen nostalgii za tymi pięknymi czasami wywiad z córką generała Jaruzelskiego, jak się okazuje starą kumpelą ze …szkoły dla dzieci komunistycznych dygnitarzy. Ponieważ z obfitości serca usta mówią, pisowcy z tej grupy przestają już się pilnować i o restytucji PRL mówią wprost używając właśnie tej nazwy.
Lecz nie może być wieczny Babilon
W piątek, 15 stycznia 2016 roku, agencja ratingowa S&P po raz pierwszy w historii obniżyła rating Polski. W ślad za tym, w sposób skokowy zdewaluowała się polska waluta. Frank szwajcarski, licząc od zwycięstwa pisowskiego mianowańca, niejakiego dudy, w wyborach prezydenckich, zdrożał już w sumie o 25 groszy. Tym samym zapowiadana przez PIS „dobra zmiana” stała się faktem, zanim jeszcze upłynął pierwszy kwartał pisowskiej okupacji.
Reakcja pisowskich polskojęzycznych merdiów, na które w międzyczasie, PIS zdążył także już przerobić dawne media publiczne, na ten gigantyczny sukces była znamienna i przewidywalna. Gwałtowne zubożenie Polaków, wzrost kosztów obsługi długu zagranicznego i odpływ inwestycji z Polski zostało w nich przedstawione jako …sukces właśnie. Wszak skoro obniżyli rating, to znaczy, że się …boją. Boją się tego, że PIS „kończy bezkarne rozkradanie Polski”, „wyzysk przez niepolskie banki i korporacje” i „wywóz zysków za granicę”. A skoro się boją, to kierunek polityki jest jak najbardziej słuszny i będzie nie tylko kontynuowany, ale i nasilony. Owi „oni”, którzy „się boją”, to oczywiście „bogaci i wpływowi”, „tłuste koty”, którzy okradają Naród i wywożą zyski (koniecznie „nieopodatkowane”) za granicę. Pewnym novum w stosunku do lat 2005-2007, jest to, że owi „złodzieje” to już nie esbecy, agenci, „osobnicy o pokroju oficerów WSI” i ogólnie „układ” ale „niepolskie koncerny”, „zagraniczne banki” i „niszczące polski rynek hipermarkety”. Różnica jest jednak kosmetyczna, bo w istocie chodzi tu nadal o wywołanie zawiści wobec wszystkich, którzy się w Polsce czegokolwiek bez zezwolenia PIS dorobili i którzy nie chcą się z PIS „podzielić”, które to szczucie PIS opanował do perfekcji. W jakiejkolwiek sprawie by się jakikolwiek reprezentant PIS nie wypowiadał, zawsze musi wspomnieć o „500 złotych na dziecko”, którą to kwotą PIS zamierza zwabiać i osiedlać w Polsce islamskich imigrantów i użyć ich, jak i rodzimych cygańskich gangsterów, jako swoistego tarana mającego zdruzgotać nieodpowiadające PISowi polskie struktury społeczne i o „opozycji na usługach niepolskich banksterów”, która usiłuje wkładać kij w szprychy i sypać piach w tryby, aby ten zbożny cel sabotować.
W rezultacie, upadek Polski pod pisowską okupacją i pogrążanie Polaków w nędzy następuje jeszcze szybciej niż się pilaster obawiał. Optymistów jednak, którzy twierdzą, że przecież bezprawne, siłowe, chamskie i bezczelne „odzyskiwanie” przez PIS wszelkich możliwych instytucji państwowych i prywatnych, zlikwidowanie trybunału konstytucyjnego, zniszczenie mozolnie przez wiele lat budowanej i może niedoskonałej, ale realnie istniejącej służby cywilnej i zastąpienie manipulowanych i obchodzonych, ale jakoś tam funkcjonujących procedur i konkursów, jedynym kryterium „patriotyczności”, a przede wszystkim spadek poziomu życia obywateli, musi zaowocować spadkiem notowań panującego reżimu, a w konsekwencji może nawet przedterminowymi wyborami, pragnie jednak niżej podpisany przekonać, że są w błędzie. Wszystko to, co w celu zdemolowania i zniszczenia Polski PIS uczynił, a także wiele rzeczy których, jak np. likwidacja samorządu terytorialnego, (jeszcze) nie uczynił, nie jest bowiem jakimś chwilowym szaleństwem, obłąkaniem, czy wypadkiem przy pracy, lecz elementami z żelazną konsekwencją wprowadzanego w życie planu. Planu restytucji w każdym, poza podległością Moskwie, wymiarze, PRL z czasów Gomułki i Gierka. Planu, który nigdy nie był tajny i ukryty, lecz przeciwnie, jawny i szczegółowo przez PIS przedstawiany i zapowiadany w wielu powszechnie dostępnych publikacjach. Liczenie na to, że wyborcy PIS „poczują się oszukani” jest zatem całkowicie bezpodstawne. Owi wyborcy właśnie tego chcieli i takiej a nie innej polityki od PIS oczekują.
Istotą tejże polityki jest bowiem odwołanie się do najniższego z najniższych uczuć – zawiści. A w społeczeństwie nadal w znacznej mierze postkomunistycznym, osób przekonanych, że jeżeli sąsiad jest zamożniejszy, to nie dlatego, że, jak to widzą np. w USA, jest bardziej zdolny, bardziej pracowity, czy bardziej oszczędny, ale dlatego, „że ukradł”, jest ciągle bardzo dużo. Takie indywidua tęsknią za utraconym rajem PRL, w którym nie było żadnych zagranicznych banków i hipermarketów (nie było też gimnazjów, czy „in vitro”, i dlatego te rzeczy PIS również zwalcza) i w ogóle żadnych „bogatych i biednych”, tylko sami biedni. Ten właśnie elektorat, który śmiało może zostać nazwany „najgorszym sortem”, zawsze do tej pory rozproszony po różnych partiach, został ostatecznie, po wyeliminowaniu ostatniego aspirującego do jego poparcia politycznego rywala – Palikota, zjednoczony w ramach PIS i dał mu władzę w październikowych wyborach
Dziwaczne to, niespodziewane i osiągnięte wbrew wszystkim dotychczasowym trendom, wyborcze zwycięstwo PIS, a nawet nie ono samo, ale osiągnięcie dzięki niemu samodzielnych rządów w Polsce , czego już chyba nikt, z niżej podpisanym włącznie, nie spodziewał, nie przestaje zadziwiać. Elektorat o którym tu mówimy, najgorszy sort sierot po PRL, naturalną koleją rzeczy słabł bowiem wraz z upływem czasu i przemianami które Polskę od prlowskiego modelu społecznego i ustrojowego oddalały. W latach 90 ub wieku był ów elektorat, dużo wtedy liczniejszy niż dzisiaj, dwukrotnie dał władzę SLD. SLD zrobiło mu jednak głupi kawał i polityki restytucji PRL, mimo, a może właśnie dlatego, że w dużej mierze wywodziło się z ostatniej rządzącej PRL ekipy, nie miało najmniejszego zamiaru prowadzić. PIS jest pod tym względem bardziej wobec swoich wyborców uczciwy, zatem nie utraci ich tak prędko, a na pewno nie utraci ich tylko z powodu katastrofy gospodarczej.
Wyborcy PIS bowiem doskonale wiedzą, że Polska pod rządami jej wybrańców może stać się europejskim pariasem, polskie obligacje papierami śmieciowymi, a złotówka wylądować w koszyku obok rosyjskiego rubla, i nie tylko się na to godzą, ale i na to właśnie liczą i pisowska „dobra zmiana” to dla nich właśnie oznacza. Oni sami członkowie najgorszego sortu, mogą być nawet na tym stratni, nawet pisowskie polskojęzyczne merdia z dumą przecież obwieszczają, że „Polacy (tj pisowcy – genetyczni patrioci) są gotowi na wyrzeczenia materialne” byleby tylko PIS rządził. Ważne jest jednak dla nich to, że ludzi bardziej zdolni, bardziej pracowici i bardziej oszczędni, stracą na „dobrej zmianie” znacznie więcej i dlatego właśnie ta zmiana jest dobra.
Elektorat PIS, najgorszy sort, można podzielić na trzy grupy. Do pierwszej należą ci jego reprezentanci, którym upadek Polski daje nadzieję na podniesienie statusu grupy społecznej, do której sami należą. Owo podniesienie statusu może być nawet względne, nie oczekują oni wcale, że będzie im obiektywnie lepiej niż teraz, ale że innym, w ich mniemaniu, konkurencyjnym, a więc „niepolskim” grupom będzie znacznie gorzej. Głównie chodzi tu o środowiska, których ów względny status w okresie PRL był znacząco większy niż dzisiaj, a do których można zaliczyć np. górników, chłopstwo (nie mylić z rolnikami), menelstwo wszelakiego rodzaju, a przede wszystkim rodziny dawnej nomenklatury PZPR, z których kierownictwo PIS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, wywodzi się praktycznie w całości. Zaznaczyć przy tym należy, ze niegdysiejsze, tak przez genetycznych patriotów opłakiwane „przywileje nomenklatury” dzisiaj rozśmieszyłyby nawet kasjerki z „Biedronki”. Jednak w tamtych czasach możliwość zakupu kiełbasy krakowskiej bez kartek i wielogodzinnego stania w kolejce, butów, które nie rozpadały się od razu w sklepie, albo spędzenia wakacji w należącym do PZPR domu wczasowym „Drużba” w Burgas w Bułgarii, dawały poczucie przynależności do elity i wyniesienia ponad tłoczący się w kolejkach po mięso, ser, papier toaletowy, chleb, masło, mąkę, a nawet gazety, motłoch. Utraty tego poczucia wyższości i wszechmocy, zdegradowania do roli zwykłych przeciętnych obywateli, żałują oni i ich ówczesne dzieci znacznie bardziej niż samej wartości materialnej owych przywilejów, jak wspomniano, bardzo marnej. Ten sentyment najlepiej wyraża publicystyka jednego z takich „nomenklaturowych dzieci” Rafała Ziemkiewicza, który przeprowadził nawet swego czasu pełen nostalgii za tymi pięknymi czasami wywiad z córką generała Jaruzelskiego, jak się okazuje starą kumpelą ze …szkoły dla dzieci komunistycznych dygnitarzy. Ponieważ z obfitości serca usta mówią, pisowcy z tej grupy przestają już się pilnować i o restytucji PRL mówią wprost używając właśnie tej nazwy.