Krzysiek Rybiński - the best world polish ekonomist

D

Deleted member 427

Guest
Po odkryciu afery stulecia, a może nawet i tysiąclecia [link] znany liberał i zwolennik wolnego rynku (w końcu był twarzą Kongresu Nowej Prawicy) profesor Rybiński wziął na swoje barki ciężar ratowania Narodu. Problemem jest oczywiście dzietność - w 3RP tak mała, że niebawem Naród wymrze i nie będzie niczego. Na szczęście dobry Bóg Ojciec stworzył w sobotę rano, po południu, politykę socjalną i tego samego dnia spojrzał na nią i uznał, że jest dobra, więc w niedzielę już tylko odpoczywał, czytając weekendowy dodatek Rzeczpospolitej, a w nim felieton profesora Rybińskiego:

Podam przykład polityki prorodzinnej , która może odwrócić trendy demograficzne w ciągu roku. Każde polskie małżeństwo, któremu urodzi się dziecko dostanie „stypendium demograficzne” w wysokości tysiąca złotych miesięcznie, dopóki dziecko nie ukończy 18 roku życia. Po przyjęciu takiego rozwiązania w ciągu roku nastąpiłaby eksplozja urodzin. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ponieważ Polacy bardzo silnie reagują na bodźce finansowe, co ilustruje wysoka liczba urodzin dzieci w polskich rodzinach w Wielkiej Brytanii. Do tego należałoby wprowadzić pełne dofinansowanie do żłobków i przedszkoli, żeby dla rodziców były za darmo. To naprawdę proste i możliwe do zrealizowania.

Polityka przeciwdziałania wymarciu narodu
 
T

Tandor92

Guest
Ja bym proponował zakaz sprzedaży antykoncepcji, o ile tańsze a problem niżu rozwiązany.

Rybiński takim wielkim liberałem nie jest co tekst tylko potwierdza. Z tego co wiem jest za np. obowiązkiem ubezpieczenia.


Cały problem niżu nikogo poza rządzącymi nie powinien obchodzić. To nie problem obywateli, ale państwa, które nie będzie miało środków. Jeżeli firma u której kupiliśmy laptopa nie wywiązuje się z umowy to powinniśmy nająć ludzi którzy pomogą w wywiązaniu się z umowy a nie pożyczać pieniądze firmie bo powiedzmy ta wpadła w długi i nie ma naszego laptopa. Dlaczego więc ktoś z niżu demograficznego robi problem społeczny i dlaczego my mamy za to zapłacić? Oddać ludziom z prywatyzacji, a za resztę obarczyć ludzi odpowiedzialnych za stan rzeczy. Nie byłoby ubezpieczeń to nie było by problemu, ale niech zapłacą za to osoby odpowiedzialne.
 

noother

Active Member
109
185
No dobra policzmy:

400 000 x 12 000 = 4,8 mld w pierwszym roku
4,8 mld x 18 = 86,4 mld rocznie po 18 latach tego super programu (oczywiście o ile to wszystko by wcześniej nie jebnęło)

Typowe raczej dla socjalistów zabieranie się za rozwiązywanie problemu od dupy strony. Coś nie działa - znaczy należy coś uregulować, dopłacić, wyrównać. Poza tym dlaczego spadek urodzeń miałby być problemem? Jest problemem co najwyżej dla nieustannie rozrastającej się urzędniczej kliki którą ktoś musi utrzymywać. A taka oferta trafiła by głównie do patologi która rozmnożyłaby się jeszcze bardziej. No i tym razem Rybiński dołożył do pieca lepiej niż niejeden rasowy lewak.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Mam lepszy pomysł - obiecać obywatelom po 100 tysięcy za urodzenie dziecka, niech kobiety zaczną masowo zachodzić w ciążę, a po paru miesiącach, albo latach powiedzieć, że już więcej nie będzie żadnych pieniędzy.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 516
Mam lepszy pomysł - obiecać obywatelom po 100 tysięcy za urodzenie dziecka, niech kobiety zaczną masowo zachodzić w ciążę, a po paru miesiącach, albo latach powiedzieć, że już więcej nie będzie żadnych pieniędzy.

Jeszcze lepszym motywem byłoby obiecanie tych 100 000 dopiero po skończeniu np. 18 miesięcy przez dziecko, a w 17 miesiącu odwołanie go z jakiś legislacyjnych powodów :D
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 033
Zastąpiło się tradycyjną rodzinę wielką narodową/państwową rodziną, to tak jest. Kiedyś ludzie ze swojego klanu trzymali się razem, pomagali sobie, w razie czego bronili się przed agresją innych. Rodzina musi być niezależna i silna sama w sobie, jak zaczyna być uzależniona od państwa to następuje jej rozkład, znika potrzeba rozbudowywania jej (po co nam duży klan Kowalskich jak wszyscy jesteśmy Polakami/opiekuńczym społeczeństwem gdzie wszyscy o siebie dbają).
Te wszystkie pomysły prorodzinne powinno się nazywać wprost - hodowlą bydła do dojenia. Zresztą to na białych ludzi nie działa, najwyraźniej kiepsko się rozmnażają w niewoli :) , oczywiście w niektórych krajach takich jak Szwecja to działa i przyrost jest... Negrów :p .
 
T

Tandor92

Guest
To prawda, osoby które zasłaniają się potrzebą więzi społecznych sami je niszczą.

Korwin pisał o problemie niżu dość dobrze. Kiedyś rodzic miał dzieci aby go na starość wychowywały, i musiał je dobrze wychować bo go cmokną w dupę. Teraz on ma ponosić koszty opieki, ale pieniądze przez nie płacone idą do wspólnej puli i tak naprawę niewiele mają wspólnego z emeryturą rodzica. Koniec końców, każdy chce mieć emeryturę ale nikt nie chce mieć dzieci, bo liczy na innych.

Kiedyś wymyśliłem ciekawy eksperyment miażdżący socjalistyczne pomysły zrozumiały dla przeciętego kowalskiego. Jest dyskoteka, gdzie osoba może pić i jeść do woli, a rachunek idzie na wszystkich uczestników. Co się dzieje? każdy bierze ile wlezie bo sam wiele za to nie zapłaci, a inni zapłacą. Nawet jak początkowo będzie skromny, to potem stwierdzi "jak wszyscy biorą i mam za to płacić to czemu mam sobie żałować?"

Oczywiście, w końcu samo się to ustatkuje, ludzie potrafią znaleźć rozwiązania, ale powiedzmy, że ktoś ich do tego przymusza, jak z państwem.

Łatwo to przełożyć na realia kraju. Tyczy się to zarówno niżu, dóbr publicznych jak i socjalu.
 
T

Tandor92

Guest
A tak, ale poznałem to po moim pomyśle, zresztą, jest on bardziej przystępny.
Rozwiązaniem tragedii wspólnego pastwiska może być regulacja administracyjna dostępu do dóbr publicznych. Sam Hardin twierdził, że jego teoria opisuje raczej "nieuregulowane wspólnoty" (The Tragedy of the Unregulated Commons)[5].
Historycznym rozwiązaniem problemu wspólnot w Anglii był proces grodzenia, który doprowadził do wydzielenia własności prywatnej i początku rewolucji przemysłowej w czasachOdrodzenia.
Co za lewak to pisał (na czerwono)? Walczą z problemami, które sami stworzyli. Oczywiście, że lepszy jest watażka z ekipą dający po mordzie każdemu który wziął więcej niż on ustalił od systemu własności prywatnej...
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 148
5 106
Korwin pisał o problemie niżu dość dobrze. Kiedyś rodzic miał dzieci aby go na starość wychowywały, i musiał je dobrze wychować bo go cmokną w dupę. Teraz on ma ponosić koszty opieki, ale pieniądze przez nie płacone idą do wspólnej puli i tak naprawę niewiele mają wspólnego z emeryturą rodzica. Koniec końców, każdy chce mieć emeryturę ale nikt nie chce mieć dzieci, bo liczy na innych.
A ja tej jego teorii nie lubię. Bo morał jest tu chyba taki, że problemem jest niska dzietność, a nie socjalizm. Po drugie, wolałbym na starość żyć ze zgromadzonego kapitału, niż być ciężarem dla swoich dzieci.
 
T

Tandor92

Guest
Możesz nie lubić, ale jest prawdziwa z logicznego punktu widzenia. Morał jest taki, że to socjalizm obniżył dzietność a więc to jego zasługa.

Też bym wolał żyć ze zgromadzonego kapitału (nie czuję się odpowiedzialny na posiadanie dzieci), ale wolałbym dzieci które nie muszą płacić do wspólnej kasy.
 
M

Matrix

Guest
czemu ino małżeństwo?

Chociaż w tym względzie nie ma reguł, kiedyś zajście w ciążę implikowało małżeństwo, nieślubne dzieci były dyskryminowane, teraz kobiety się wyzwoliły i nie chcą poślubiać przyszłych ojców, bo nie ma presji srodowiska( Europejskiego), dlaczego to przełożyło się na zmniejszenie narodzin? Bo ciężej samotnej matce zdecydować się na następne dzieci, jakby była mężatką rodziłaby bardziej owocnie.

Rola takiej instytucji jak małżeństwo jest bardzo duża.
 
T

Tandor92

Guest
Pomoc męża w wychowywaniu jest istotna, to fakt. Nie ma natomiast powodu aby państwo licencjonowało małżeństwa. Po co to komu? Tylko problemy się mnożą, bo jeden chce małżeństwo z facetem a inny z taboretem.

Instytucja przyjaźni funkcjonuje bez państwowego papierka.
 

Nene

Koteu
1 094
1 689
Bo ciężej samotnej matce zdecydować się na następne dzieci, jakby była mężatką rodziłaby bardziej owocnie.
niektóre się nie decydują, a mają gromadkę, każde z innym ojcem.
A małżeństw pewnie coby się ratować przed rozpadem polskiej rodziny... w ogóle to proponuję jeszcze po rozwodzie zaprzestać przekazywania stypendium
 
M

MichalD

Guest
O socjalnym "rozwiązaniu" problemu demografii przekonana jest bardzo duża liczba naszych decydentów politycznych czy też przedstawicieli naukowych. Patrząc jednak na inne kraje zachodnie, dostrzegam zdecydowanie niską skuteczność takich rozwiązań. Mimo ogromnych miliardów wydawanych choćby w Niemczech i corocznego żądania przez tamtejszych urzędników jeszcze większych środków, wynik jest nędzny.

Znacznie bardziej wiarygodne od propozycji płacenia przez państwa za nowych niewolników pracujących na system emerytalny, wydaje się wprowadzenie działań narzucających presję negatywną. Np. brak dostępu do jakichś państwowych świadczeń czy też niższa ich wartość ( niższa emerytura, brak zasiłków) albo wzięcie pewnej korekty na wyjaśnienia prawicowe mówiące o załamaniu się tradycyjnej roli kobiety w społeczeństwie i przymuszenie/zachęcenie kobiet do pogodzenia kariery z dzietnością, jak np. dodatkowe punkty na studiach za posiadanie dziecka/dzieci, a może nawet wprowadzenie minimalnego wieku , w którym kobiety mogą zaczynać studia, wyższego niż wiek najwyższej płodności, to ostatnie to jednak skrajna ostateczność i ogromny zamordyzm.

Nie uważam jednak, żeby rozwiązaniem był wyższy podatek typu bykowe, w przypadku dzisiejszego systemu podatkowego wywołałoby to tylko niezadowolnie społeczne i masowe uchylanie się od niego.

Korwin pisał o problemie niżu dość dobrze. Kiedyś rodzic miał dzieci aby go na starość wychowywały, i musiał je dobrze wychować bo go cmokną w dupę. Teraz on ma ponosić koszty opieki, ale pieniądze przez nie płacone idą do wspólnej puli i tak naprawę niewiele mają wspólnego z emeryturą rodzica. Koniec końców, każdy chce mieć emeryturę ale nikt nie chce mieć dzieci, bo liczy na innych.

Kiedyś wymyśliłem ciekawy eksperyment miażdżący socjalistyczne pomysły zrozumiały dla przeciętego kowalskiego. Jest dyskoteka, gdzie osoba może pić i jeść do woli, a rachunek idzie na wszystkich uczestników. Co się dzieje? każdy bierze ile wlezie bo sam wiele za to nie zapłaci, a inni zapłacą. Nawet jak początkowo będzie skromny, to potem stwierdzi "jak wszyscy biorą i mam za to płacić to czemu mam sobie żałować?"

To co nas odróżnia od krajów trzeciego świata, to to że częściowo stać nas właśnie na różnego rodzaju "darmowe piwo" którym możemy sobie uprzyjemnić życie. Mówię to w kontekście dyskusji pokroju komunikacji miejskiej , państwowych dróg, pogotowia za darmo czy innych świadczeń opłacanych z podatków. Oczywiście koszty takich zabaw należy racjonalizować, to co mamy obecnie, czyli "welfare state" i zadłużanie się ponad stan to skrajna patologia wynikła z demokracji i pazerności mas.

Jeśli chodzi o emerytury, doszedłem do wniosku że głównym problemem jest nie sam system emerytalny, tylko wysokość świadczeń, poprzez które państwo przejmuje całą opiekę nad emerytami. Zamiast całkowicie uzależniać ich od państwa, powinni otrzymywać oni niską emeryturę w wysokości powiedzmy 700 zł (koszt 1-2% PKB), a ewentualne jej zwiększenie byłoby zależne od ich samych , co motywowałoby ich do decyzji takich jak posiadanie dzieci czy oszczędności.

Niemniej jednak nie należy zapominać, że sam system redystrybucyjny chroni nas przed sytuacjami spotykanymi w opcji zerowej takimi jak:

a) wiązanie osób pracujacych z gospodarstwem/domem rodzinnym ( zaleta systemu to większa mobilność pracowników)

b) obecność w społeczeności dużej ilości osób w wieku emerytalnym bez środków do życia (tym różnimy się od krajów trzeciego świata).

c) ograniczona skłonność do ryzyka w społeczeństwie - osoba która wie że otrzyma jakąs emeryturę chętniej zainwestuje oszczędności swojego życia w innowacyjny ale ryzykowny pomysł, który może przysłużyć się społeczności, niż taka która jest od tych środków uzależniona,

d) całkowita zależność świadczeń emerytalnych od rynków finansowych, na które mają wpływ państwa i duże korporacje,

Dlatego też, skłaniam się ku utrzymaniu samego systemu, jednak w znacznie zreformowanym rozmiarze.
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
To co nas odróżnia od krajów trzeciego świata, to to że częściowo stać nas właśnie na różnego rodzaju "darmowe piwo" którym możemy sobie uprzyjemnić życie.

Stać Cię na to, żeby sobie uprzyjemnić życie moim piwem?

Wytłumacz mi, MichalD, jaki ciąg przyczynowo-skutkowy zachodzi w Twoim mózgu, kiedy postanawiasz wrzucić post na to forum? Czemu akurat Forum Libertarian?
 
T

Tandor92

Guest
Znacznie bardziej wiarygodne od propozycji płacenia przez państwa za nowych niewolników pracujących na system emerytalny, wydaje się wprowadzenie działań narzucających presję negatywną. Np. brak dostępu do jakichś państwowych świadczeń czy też niższa ich wartość ( niższa emerytura, brak zasiłków) albo wzięcie pewnej korekty na wyjaśnienia prawicowe mówiące o załamaniu się tradycyjnej roli kobiety w społeczeństwie i przymuszenie/zachęcenie kobiet do pogodzenia kariery z dzietnością, jak np. dodatkowe punkty na studiach za posiadanie dziecka/dzieci .

Ja nie widzę różnicy pomiędzy karaniem za brak dzieci a płaceniem za dzieci. I tak za to zapłacą bezdzietni.

dodatkowe punkty na studiach za posiadanie dziecka/dzieci .

-Mam stypendium naukowe;
-Taka dobra jesteś?
-Nie, ledwie zaliczyłam, ale zrobiłam 5 dzieci;

No bez jaj.

To co nas odróżnia od krajów trzeciego świata, to to że częściowo stać nas właśnie na różnego rodzaju "darmowe piwo" którym możemy sobie uprzyjemnić życie. Mówię to w kontekście dyskusji pokroju komunikacji miejskiej , państwowych dróg, pogotowia za darmo czy innych świadczeń opłacanych z podatków. Oczywiście koszty takich zabaw należy racjonalizować, to co mamy obecnie, czyli "welfare state" i zadłużanie się ponad stan to skrajna patologia wynikła z demokracji i pazerności mas.

Czyli jak? Uważasz, że możemy trwonić pieniądze bo nie skończy się to masowym głodem? To, że jesteśmy bogatsi znaczy, że możemy wyrzucać pieniądze w błoto? To, że bogacz będzie miał czym jeździć jak zezłomuje jedno auto, nie znaczy, że można mu je zabrać i zezłomować. Jest to nieekonomiczne. Po co ubożyć społeczeństwo?

Jak ktoś jest bardzo bogaty i będzie miał większą korzyść na sprawianiu przyjemności innym niż na kolejnych dobrach to proszę bardzo. Nie mam nic do tego.

Jeśli chodzi o emerytury, doszedłem do wniosku że głównym problemem jest nie sam system emerytalny, tylko wysokość świadczeń, poprzez które państwo przejmuje całą opiekę nad emerytami. Zamiast całkowicie uzależniać ich od państwa, powinni otrzymywać oni niską emeryturę w wysokości powiedzmy 700 zł (koszt 1-2% PKB), a ewentualne jej zwiększenie byłoby zależne od ich samych , co motywowałoby ich do decyzji takich jak posiadanie dzieci czy oszczędności.
Pójdźmy krok dalej i zniszczmy całkowicie system emerytalny. To już każdy będzie mógł decydować na co wyda pieniądze i jak się zabezpieczy. A jak pytasz co z ludźmi którzy się nie zabezpieczą (a takich będzie garstka) to ty i inni będą się nimi zajmować, jeżeli tak wam zależy na losie biednych. A jeżeli nie będziesz pomagać to znaczy tylko i wyłącznie, że wcale ci na ich losie nie zależy i myślisz, że inni za ciebie odwalą robotę.

Niemniej jednak nie należy zapominać, że sam system redystrybucyjny chroni nas przed sytuacjami spotykanymi w opcji zerowej takimi jak:

a) wiązanie osób pracujacych z gospodarstwem/domem rodzinnym ( zaleta systemu to większa mobilność pracowników)

b) obecność w społeczeności dużej ilości osób w wieku emerytalnym bez środków do życia (tym różnimy się od krajów trzeciego świata).

c) ograniczona skłonność do ryzyka w społeczeństwie - osoba która wie że otrzyma jakąs emeryturę chętniej zainwestuje oszczędności swojego życia w innowacyjny ale ryzykowny pomysł, który może przysłużyć się społeczności, niż taka która jest od tych środków uzależniona,

d) całkowita zależność świadczeń emerytalnych od rynków finansowych, na które mają wpływ państwa i duże korporacje,

Dlatego też, skłaniam się ku utrzymaniu samego systemu, jednak w znacznie zreformowanym rozmiarze.

a) W jaki sposób?

b) Nie będzie takich wielu, a resztą ty i ludzie twojego pokroju się zajmą. Wyciąganie od ludzi pieniędzy to nie jest żadna pomoc, bo każdy skurwysyn potrafi dać nieswoje;

c) Nikt nie zabrania się ubezpieczyć na własną rękę. Ale takie działanie wcale nie jest korzystne. Ludzie inwestują tam gdzie nie powinni i zamiast iść w pewniejsze, lepsze inwestycje, idą w zbyt ryzykowne które kończą się klapą. Gdyby ludzkość nie miała ograniczonej skłonności do ryzyka to nikt by tu nie pisał, bo neandertalczycy uczyli by się latać spadając z klifu;

d) Państwa nie upadają? Masz właśnie upadający ZUS więc system wcale nie jest pewny. Rzadziej pada, ale jak już padnie to wciąga wszystkich na dno.

Ty sobie myślisz, że gospodarkę można podkręcić jak procesor aby lepiej działał. Gówno prawda. Najlepsze rozwiązania powstają na rynku. Stymulacja go kończy się klapą, bo rozwiązania które zostaną wybrane są sztucznie lepsze.

Płacąc za dzieci/karając za brak, sztuczne zwiększamy potrzebę posiadania dzieci. Myślisz, że to wszystko będą kochane dzieci? Nie, po prostu sposób na więcej alkoholu dla patologicznej rodziny.
 
M

MichalD

Guest
Stać Cię na to, żeby sobie uprzyjemnić życie moim piwem?

Wytłumacz mi, MichalD, jaki ciąg przyczynowo-skutkowy zachodzi w Twoim mózgu, kiedy postanawiasz wrzucić post na to forum? Czemu akurat Forum Libertarian?

Warto, aby dyskusje na forum były czymś więcej niż wymianą wolnorynkowych mantr.


Mam stypendium naukowe;
-Taka dobra jesteś?
-Nie, ledwie zaliczyłam, ale zrobiłam 5 dzieci;

No bez jaj.
Jakieś działania powinno się podjąć, nawet jeśli nie będą do końca akceptowalne. Należy zwrócić uwagę, że kobiety studują głównie przedmioty humanistyczne, a więc o bardzo zróżnicowanej przydatności dla gospodarki, więc bardziej na dobre wyjdzie, jeśli kobieta zostanie matką pięciorga dzieci, niż kolejną "młodą , wykształconą, z dużego miasta".

Czyli jak? Uważasz, że możemy trwonić pieniądze bo nie skończy się to masowym głodem? To, że jesteśmy bogatsi znaczy, że możemy wyrzucać pieniądze w błoto? To, że bogacz będzie miał czym jeździć jak zezłomuje jedno auto, nie znaczy, że można mu je zabrać i zezłomować. Jest to nieekonomiczne. Po co ubożyć społeczeństwo?

Jak ktoś jest bardzo bogaty i będzie miał większą korzyść na sprawianiu przyjemności innym niż na kolejnych dobrach to proszę bardzo. Nie mam nic do tego.

Bogacz będzie miał nadal czym jeździć i biedak też, mimo że za kilkadziesiąt złotych z podatków karetka uratuje komuś życie, policja ochroni przed napadem, a gdzieś wybudują dobrą drogę.

Pójdźmy krok dalej i zniszczmy całkowicie system emerytalny. To już każdy będzie mógł decydować na co wyda pieniądze i jak się zabezpieczy. A jak pytasz co z ludźmi którzy się nie zabezpieczą (a takich będzie garstka) to ty i inni będą się nimi zajmować, jeżeli tak wam zależy na losie biednych. A jeżeli nie będziesz pomagać to znaczy tylko i wyłącznie, że wcale ci na ich losie nie zależy i myślisz, że inni za ciebie odwalą robotę.


Jest wiele rzeczy do naprawienia na tym świecie. Dlaczego ludzie mają angażować prywatne środki w coś tak podstawowego jak utrzymanie emerytów? Kolektywizacja wydatków wydaje się tańsza i bardziej akceptowalna. Jednocześnie dzięki podatkom, do utrzymania emerytów dołożą się ci, którzy nigdy na to nie dadzą ani grosza, jak np. zagraniczne korporacje nastawione na zysk za wszelką cenę.

a) W jaki sposób?
Pracujący nie musi się tak bardzo przejmować rodzicem, jeśli ma on zapewnione środki od państwa. Może się poświęcić własnej karierze.

b) Nie będzie takich wielu, a resztą ty i ludzie twojego pokroju się zajmą. Wyciąganie od ludzi pieniędzy to nie jest żadna pomoc, bo każdy skurwysyn potrafi dać nieswoje;

Finansowanie państwowe jest pewniejsze i stabilniejsze. Daje ludziom gwarancje.

c) Nikt nie zabrania się ubezpieczyć na własną rękę. Ale takie działanie wcale nie jest korzystne. Ludzie inwestują tam gdzie nie powinni i zamiast iść w pewniejsze, lepsze inwestycje, idą w zbyt ryzykowne które kończą się klapą. Gdyby ludzkość nie miała ograniczonej skłonności do ryzyka to nikt by tu nie pisał, bo neandertalczycy uczyli by się latać spadając z klifu;
Jest poważna różnica, między "spadaniem z klifu" , a inwestycjami w innowacje. Należy również zauważyć, że innowatorzy nie zawsze rodzą się ludźmi bogatymi lub są takimi przez większość życia. Czy nie byłoby dobrze, aby pomysłowy czlowiek mający 200 000 zł oszczędności mógł zaryzykować tyle samo, co bez ryzyka wydałaby osoba mająca 10 000 000 zł, z uwzględnieniem że ich wydatki mogą być tak samo korzystne dla dobra wspólnego?

d) Państwa nie upadają? Masz właśnie upadający ZUS więc system wcale nie jest pewny. Rzadziej pada, ale jak już padnie to wciąga wszystkich na dno.
OFE mogą zbankrutować, ZUS tylko ogłosi niemożność spłaty zobowiązań z tytułu "praw nabytych", po czym emerytury zostaną subiektywnie obniżone. W przypadku omawianego przeze mnie systemu, do emerytów trafiałoby 1-2% PKB, a więc taka redystrybucja nie byłaby kosztowna.

Ty sobie myślisz, że gospodarkę można podkręcić jak procesor aby lepiej działał. Gówno prawda. Najlepsze rozwiązania powstają na rynku. Stymulacja go kończy się klapą, bo rozwiązania które zostaną wybrane są sztucznie lepsze.
Dlatego wolnorynkowe Chile ma PKB per capita jak Białoruś, a interwencjonistyczne gospodarki europejskie , USA , Japonii pozostają na topie.Jestem zdania, że gospodarka nie jest czarnobiała, tak jak przedstawiają ją neoliberałowie.


Płacąc za dzieci/jarając za brak, sztuczne zwiększamy potrzebę posiadania dzieci. Myślisz, że to wszystko będą kochane dzieci? Nie, po prostu sposób na więcej alkoholu dla patologicznej rodziny.
Sposoby do jakich ja nawiązuję, nie są "sposobem na więcej alkoholu". Natomiast mam wrażenie, że sztuczna lewacka propaganda finansowana państwowymi ogłoszeniami na pół strony, jest bardziej sztuczna niż potrzeba jaką chciałbym wywołać działaniami prorodzinnymi. Dlatego trzeba tego rodzaju działania trzeba sztucznie naprawić.[/quote]
 
Do góry Bottom