Kowloon Walled City [historia]

Avx

Active Member
831
186
Kowloon Walled City was a densely populated, largely ungoverned settlement in Kowloon, Hong Kong.

(...)

Its population increased dramatically following the Japanese occupation of Hong Kong during World War II. From the 1950s to the 1970s, it was controlled by Triads and had high rates of prostitution, gambling, and drug use.

Kowloon_Walled_City.jpg


Zniszczone na początku lat '90.
Miało w sobie parę elementów libertarianizmu, więc jeżeli znacie jakieś ciekawostki, to dawajcie :)


The City's dozens of alleyways were often only 1–2 m (3.3–6.6 ft) wide, and had poor lighting and drainage.[18] An informal network of staircases and passageways also formed on upper levels, which was so extensive that one could travel north to south through the entire City without ever touching solid ground.[4] Construction in the City went unregulated, and most of the roughly 350 buildings were built with poor foundations and few or no utilities.[19] Because apartments were so small—about 60% were 23 m2 (250 sq ft)—space was maximized with wider upper floors, caged balconies, and rooftop additions.[7][20][21] Roofs in the City were full of television antennas, clotheslines, water tanks, and garbage, and could be crossed using a series of ladders.
 
D

Deleted member 427

Guest


Hak Nam, Miasto Ciemności, the Walled City of Kowloon leżało w sercu Hong Kongu, na powierzchni zaledwie 100 na 200 metrów i 14 piętrach wysokości mieszkało ponad 50 tysięcy ludzi. Było to prawdopodobnie najbardziej samowystarczalne i pozbawione regulacji miasto jakie zostało zbudowane.

Jest to historia makabryły, dla której nie ma porównania, zawikłanej jak historia samego Hong Kongu. Służący wypatrywaniu piratów fort, po umowie przekazującej wyspę Brytyjczykom na początku XX wieku, miał stać się chińską placówką wojskową. Celem jej istnienia było zabezpieczenie dotrzymania przez Wielka Brytanię warunków umowy. Brytyjczycy wkrótce po podpisaniu fort zaatakowali. Okazało się jednak, że został on wcześniej przez Chińczyków opuszczony... i Brytyjczycy przestali się nim interesować. W ten oto sposób teren ten stał się ziemią niczyją, a wkrótce sam fort na skutek ciągłego napływu uchodźców z kontynentalnych Chin i samoistnie przekształcił się w osiedle.

Po okupacji japońskiej, w trakcie której miasto znacząco ucierpiało, Wielka Brytania podjęła szereg nieprzekonujących prób, aby nieproszonych gości wyrzucić. W końcu przyjęła zasadę, że nie miesza się do spraw toczących się wewnątrz murów Kowloonu. Odtąd policja Hong Kongu nie miała prawa wchodzić w obręb jego murów. W końcu teren ten formalnie nadal należał do Chin. W tym czasie władze chińskie miały jednak znacznie poważniejsze problemy - właśnie trwała rewolucja komunistyczna. W 1949 powstała Chińska Republika Ludowa, co spowodowało jeszcze większy napływ uchodźców do Hong Kongu i nie ułatwiło to porozumienia z Brytyjczykami. Wraz z uchodźcami napłynęły Triady (syndykaty przestępczości zorganizowanej), które przejęły kontrolę nad zanarchizowanym miastem.

Rządy Triad w mieście trwały do 1974, gdy seria ponad 3000 nalotów policyjnych częściowo pozbawiła ich władzy nad twierdzą. Mimo że obwarowane miasto jest często opisywane jako niesłychane siedlisko przestępczości, życie codzienne jego mieszkańców w dużej mierze było normalne. Większość mieszkańców nie była zaangażowana w żadną nielegalną działalność i mieszkała sobie spokojnie w jego murach. Wkrótce samoistnie powstały szkoły i inne usługi publiczne. Wiele małych zakładów i przedsiębiorstw rozwinęło się wewnątrz jego murów, a miasto nawet miało własną elektrownię. Rząd Hongkongu również dostarczał niektóre usługi, takich jak dostawy wody i poczty w mieście.

Szybko Kowloon zaczął rosnąć w niebywałym tempie. Każdy miał pełną wolność budowania, gdzie chce i co chce. Budynki zaczęły rosnąć bez żadnych pozwoleń. Nietknięte ręką architekta czy konstruktora zwyczajnie pączkowały w każdą stronę. Tysiące metrów powierzchni kompleksu stało się betonowym monolitem z labiryntem ciemnych przejść pomiędzy budynkami. Światło słoneczne było luksusem niedostępnym dla mieszkańców. Jedynymi dwoma egzekwowanymi regulacjami budowlanymi były: prawidłowość przyłącza prądu (ewentualny pożar mógłby być nie do opanowania) oraz maksymalna wysokość - 14 pięter (z powodu bliskości okolicznego lotniska).

We wczesnych latach 80-tych ubiegłego wieku Kowloon Walled City miał, jak się szacuje, 35 000 ludności. Niejasny status prawny spowodował, że narkotyki, hazard i walki gangów stały się znakiem rozpoznawczym Kowloonu. Z biegiem czasu zarówno Brytyjczykom, jak i rządowi Chin zaczął przeszkadzać anarchistyczny bałagan miasta. Jakość życia, warunki sanitarne, były daleko w tyle za resztę Hongkongu. Przestępcy w ciemnych labiryntach znajdowali dobre kryjówki przed policją Hong Kongu. W 1984 wspólnie ustalono, że miasta zostanie zburzone, co dokonało się około 10 lat później (nie tylko w Polsce sprawy idą wolno). W tym czasie w Kowloon mieszkało 50 000 ludzi na powierzchni 0,026 kilometrów kwadratowych. Gęstość zaludnienia wynosząca 1923077 osób na kilometr kwadratowy została odnotowana w Księdze Rekordów Guinnessa.

źródło: http://bryla.gazetadom.pl/bryla/1,85300 ... _City.html
 
D

Deleted member 427

Guest
Co by nie mówić, Kowloon nie jest przykładem naturalnego rozwoju społeczności miejskiej - odizolowane od reszty świata, otoczone policyjnym kordonem miasto dla wyrzutków, przestępców i wszelkiej maści uciekinierów z komunistycznych Chin, niemniej socjologicznie ciekawy przypadek.
 
OP
OP
Avx

Avx

Active Member
831
186
Jakby było "odizolowane" to by wymarło z głodu. Prowadziło intensywny handel z resztą miasta.
Nienaturalny był w nim tylko rozmiar, na którym trzeba się było upchnąć (jestem przekonany, że anarchizm na większym terenie wyglądałby mniej, ekhm, ciasno).
Poza rozmiarem, Kowloon to najbardziej naturalne miasto lat '80 - znasz inne z takim wolnym rynkiem ?

Ciekawe, do jakiego poziomu by wyrosło, gdyby nie było ograniczenia 14 pięter. Ile jeszcze obciążenia wytrzymałyby konstrukcje na, z tego co czytałem, dość prowizorycznych fundamentach ?

Trzeba pogratulować braku pożaru przez kilkadziesiąt lat, bo powiedzenie o ewentualnych "katastrofalnych konsekwencjach" takowego - to mało powiedziane.

Tak czy inaczej, mimo pewnych minusów, jest to doskonały przykład tego, jak sprawdza się (prawie, nie licząc haraczy) anarchia. Jasne, że były problemy (wynikające ze strasznego braku przestrzeni); ale ogólnie rzecz biorąc, całość sprawiała rynkowe, dynamiczne wrażenie i rozwijała się pięknie, aż do granic swoich fizycznych możliwości.
 
D

Deleted member 427

Guest
Jakby było "odizolowane" to by wymarło z głodu. Prowadziło intensywny handel z resztą miasta.

E tam, handel zawsze kwitnie. Miasto było odizolowane w sensie politycznym, administracyjnym i społecznym - stanowiło zamknięte osiedle bez szans na asymilację, nie mówiąc o jakiejkolwiek ekspansji, bo za ekspansję groziła pacyfikacja ze strony władz najpierw brytyjskich, potem chińskich. Po prostu władze po cichu tolerowały getto, nie mieszały się. Kowloon to nie jest przykład izolacji takiej jak choćby Sandy Springs w Atlancie. Naomi Klein poświęca dwa akapity Sandy Springs w "Doktrynie szoku":

[Mieszkańcy przedmieść Atlanty] zdecydowali, że mają już dość przyglądania się, jak pieniądze z podatków od ich nieruchomości idą na subsydiowanie szkół i policji w najbiedniejszych, zamieszkanych przez Afroamerykanów rejonach hrabstwa. Przegłosowali więc utworzenie odrębnego miasta, Sandy Springs, które mogłoby przeznaczyć pieniądze z podatków na potrzeby swoich 100 tys. mieszkańców, zamiast zasilać wspólną kasę większego hrabstwa Fulton. Jedyną trudność stanowiło to, że Sandy Springs nie posiadało żadnych struktur władzy i musiało wszystko zbudować od zera - od systemu zbierania podatków, przez podział terenu, aż po parki i tereny rekreacyjne. We wrześniu 2005 roku - w tym samym miesiącu, kiedy został zalany Nowy Orlean - CH2M Hill, potentat w dziedzinie budownictwa i doradztwa, zwróciło się do mieszkańców Sandy Springs z jedyną w swoim rodzaju propozycją: pozwólcie, że my to dla was zrobimy. Za wyjściową cenę 27 milinów dolarów rocznie firma zobowiązała się zbudować całe miasto od podstaw. Kilka miesięcy później Sandy Springs stało się pierwszym "miastem kontraktowym". W nowym samorządzie miejskim pracowały na stałe jedynie cztery osoby, cała reszta była zakontraktowana. Rick Hirsekorn, kierujący projektem z ramienia CH2M Hill, opisał Sandy Springs jako "czystą kartkę papieru, miejsce, gdzie nie trwają żadne działania rządu". Powiedział też pewnej dziennikarce, że "w naszym przemyśle nikt wcześniej nie stworzył miasta tej wielkości od podstaw".

"Atlanta Journal-Constitution" odnotował, że "gdy Sandy Springs zdecydowało się zatrudnić pracowników korporacji, aby zarządzali nowym miastem, traktowano to jako odważny eksperyment". W ciągu roku jednak kontraktomania wdarła się na teren innych bogatych przedmieść Atlanty i stała się "standardową metodą postępowania w północnym Fulton". Wspólnoty sąsiedzkie poszły za przykładem Sandy Springs, przegłosowały secesję i zdecydowały, że będą samodzielnymi miastami administrowanymi przez zakontraktowane władze. Jedno z takich nowych miast, Milton, bezzwłocznie zatrudniło w tym celu CH2M Hill - w końcu firma miała już doświadczenie.
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
jest to doskonały przykład tego, jak sprawdza się (prawie, nie licząc haraczy) anarchia.

Wydaje mi się, że realna anarchia właśnie tak by wyglądała. Czyli konkurujące ze sobą mafie. Jak widać stwierdzenie "Jedno jest pewne - śmierć i podatki" jest do bólu prawdziwe. Ostatnio był w Hyde Parku filmik:
[video=youtube]https://www.youtube.com/watch?v=IErlI34-0so&feature=player_embedded[/video]
Ja dodam jeszcze info z onetu: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wlochy- ... omosc.html
 
D

Deleted member 427

Guest
Warto prześledzić historycznie, w jakich okresach dochodziło do rozkwitu przestępczości zorganizowanej (gangów/mafii) - najlepiej na przykładzie USA. Te okresy to: budowa kolei transkontynentalnej i prohibicja alkoholowa. Współcześnie to oczywiście prohibicja narkotykowa. Zdobyte w ten sposób pieniądze mafia inwestuje w legalne biznesy, które następnie przynoszą dochody. Trudno państwu walczyć z czymś, co ma swoją przyczynę w działalności państwa polegającej na eliminowaniu wolnego rynku.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 503
Milton Friedman: "Jeżeli spojrzymy na walkę z narkotykami z czysto ekonomicznego punktu widzenia, to rolą państwa jest ochrona karteli narkotykowych"
 
Do góry Bottom