O tym, że KK jest obecnie częścią establishmentu pisać nie trzeba. Każda średnio przytomna jednostka dobrze o tym wie, podobnie jak o wewnętrznych podziałach w łonie kościoła (Toruń, Łagiewniki, postępowycy-jezuici itp.). Nie mam zamiaru o tym pisać.
Nie chcę też podpisywać się pod hasłami: zniszczyć KK, KK to złodzieje, pedofile itp. Uważam, że KK nie jest głównym wrogiem wolności, ani nie jest głównym filarem establishmentu. Część establishmentu jest za to wyraźnie antykatolicka i chętnie podburza lud hasłami antyklerykalnymi. Również to jest znaną sprawą, przywołuję tylko dla porządku.
Interesuje mnie jednak co innego. Czy możliwe jest prawdziwe skłócenie KK z establishmentem w warunkach dzisiejszych lub zbliżonych do dzisiejszych. Gdyby się to udało, wówczas można by zyskać poważnego sojusznika. Sam nie jestem specjalnie religijny, ale z doświadczenia wiem, że jest wielu zacnych księży, rzekłbym księży-libertarian, którzy mają bardzo złe zdanie o tym, co w samym kościele się dzieje.
Dziś KK bierze spore sumy od państwa i z UE, więc hierarchom zależy na spokoju. Zresztą nie ma charyzmatycznych i prawdziwie niezależnych biskupów. Najbardziej plugawą postacią dla mnie jest Dziwisz, ale innym również niewiele do niego brakuje.
Rozwiązania widzę dwa. Odgórne i oddolne. To pierwsze ziściłoby się wraz z wyborem prawdziwie konserwatywnego papieża, np. lefebrysty (nb. czy wiecie, że większość lefebrystów uważa i głośno mówi, że JP2 smaży się piekle?), który po prostu wycofałby z kościoła większość modernistycznych pierdół posoborowych. Na pewno byłby opór, wrzask, liczne i głośne odejścia i schizmy, ale taka kuracja przeczyszczająca zrobiłaby dobrze samemu kościołowi. Druga możliwość, to skupienie wokół jakiegoś księdza z autorytetem naprawdę dużego ruchu społecznego, który w razie ekskomuniki czy pomniejszych retorsji mógłby wstrząsnąć kościołem w Polsce od środka. Kiedyś miałem nadzieję, że kimś takim może być tatunio Rydzyk, ale niestety zawiódł mnie strasznie. Isakowicz-Zalewski kurii nie podskoczy (próbował, ale go usadzili), wizjonera i mistyka Natanka chyba lada chwila wywalą. Tylko to musi być duchowny łączący tradycję z nowoczesnością, który ma wiernych nie tylko wśród kolektywu 70+, ale także wśród tych 16-25... Internet otwiera tu spore możliwości. Może zresztą ktoś taki jest, ale ja o nim nie wiem...
Swoją drogą dobrze, żeby libertarianie, niezależnie od tego czy wierzą czy nie (z taktycznego punktu widzenia jest to bez znaczenia), pisali na forum o księżach podzielających zasadnicze wartości wolnościowe. Jestem pewien, że jest takich niemało.
Nie chcę też podpisywać się pod hasłami: zniszczyć KK, KK to złodzieje, pedofile itp. Uważam, że KK nie jest głównym wrogiem wolności, ani nie jest głównym filarem establishmentu. Część establishmentu jest za to wyraźnie antykatolicka i chętnie podburza lud hasłami antyklerykalnymi. Również to jest znaną sprawą, przywołuję tylko dla porządku.
Interesuje mnie jednak co innego. Czy możliwe jest prawdziwe skłócenie KK z establishmentem w warunkach dzisiejszych lub zbliżonych do dzisiejszych. Gdyby się to udało, wówczas można by zyskać poważnego sojusznika. Sam nie jestem specjalnie religijny, ale z doświadczenia wiem, że jest wielu zacnych księży, rzekłbym księży-libertarian, którzy mają bardzo złe zdanie o tym, co w samym kościele się dzieje.
Dziś KK bierze spore sumy od państwa i z UE, więc hierarchom zależy na spokoju. Zresztą nie ma charyzmatycznych i prawdziwie niezależnych biskupów. Najbardziej plugawą postacią dla mnie jest Dziwisz, ale innym również niewiele do niego brakuje.
Rozwiązania widzę dwa. Odgórne i oddolne. To pierwsze ziściłoby się wraz z wyborem prawdziwie konserwatywnego papieża, np. lefebrysty (nb. czy wiecie, że większość lefebrystów uważa i głośno mówi, że JP2 smaży się piekle?), który po prostu wycofałby z kościoła większość modernistycznych pierdół posoborowych. Na pewno byłby opór, wrzask, liczne i głośne odejścia i schizmy, ale taka kuracja przeczyszczająca zrobiłaby dobrze samemu kościołowi. Druga możliwość, to skupienie wokół jakiegoś księdza z autorytetem naprawdę dużego ruchu społecznego, który w razie ekskomuniki czy pomniejszych retorsji mógłby wstrząsnąć kościołem w Polsce od środka. Kiedyś miałem nadzieję, że kimś takim może być tatunio Rydzyk, ale niestety zawiódł mnie strasznie. Isakowicz-Zalewski kurii nie podskoczy (próbował, ale go usadzili), wizjonera i mistyka Natanka chyba lada chwila wywalą. Tylko to musi być duchowny łączący tradycję z nowoczesnością, który ma wiernych nie tylko wśród kolektywu 70+, ale także wśród tych 16-25... Internet otwiera tu spore możliwości. Może zresztą ktoś taki jest, ale ja o nim nie wiem...
Swoją drogą dobrze, żeby libertarianie, niezależnie od tego czy wierzą czy nie (z taktycznego punktu widzenia jest to bez znaczenia), pisali na forum o księżach podzielających zasadnicze wartości wolnościowe. Jestem pewien, że jest takich niemało.