Koniec ery coffee shopów w Holandii

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 528
Cudzoziemcy nie będą już mogli legalnie palić marihuany w Holandii.
Niewiele ponad trzy miesiące dzieli Holendrów od nowych przepisów, regulujących dostępność miękkich narkotyków, zwłaszcza marihuany, na rynku. Prawicowy rząd Marka Ruttego postanowił, że z popularnych coffee shopów będą mogli korzystać jedynie Holendrzy, bo turyści to więcej kłopotów niż pożytku.
Jak podkreślał Ivo Opstelten, holenderski minister ds. bezpieczeństwa i sprawiedliwości, trzeba zmniejszyć atrakcyjność polityki narkotykowej dla cudzoziemców. Nie da się ukryć, że politycy likwidują w ten sposób jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli swojego kraju, uchodzącego za mekkę liberalizmu. Symbol, który co roku przyciągał miliony turystów. Choć dokonano już odpowiednich zmian prawnych, politycy dali właścicielom coffee shopów czas na wdrożenie zapisów. Zakaz sprzedaży marihuany cudzoziemcom w prowincjach południowych (Zelandii, Limburgii i Brabancji Północnej) wchodzi w życie 1 maja, a w pozostałej części kraju – 1 stycznia 2013 r.Czemu zaplanowano to akurat w taki sposób? Dlatego że południowe prowincje sąsiadują z Belgią i z Niemcami. To stamtąd przyjeżdża najwięcej turystów, którzy wpadają tylko na jointa.
Nie koniec na tym. Docelowo rząd chce ograniczyć dostępność coffee shopów, tak aby stały się z czasem zamkniętymi klubami, zrzeszającymi maksymalnie 2 tys. zarejestrowanych członków, Holendrów, którzy ukończyli 18 lat.
Turystom już dziękujemy
Dla śledzących uważnie poczynania holenderskich władz nie jest to żadna nowość. Mark Rutte zapowiadał zmianę istniejących przepisów jeszcze przed zwycięskimi wyborami w czerwcu 2010 r. Obecnie wypełnia obietnice wyborcze. Problem coffee shopów sięga jednak głębiej.
Powodem zmian są turyści, którzy – ścigani przez prawo w swoich krajach – masowo przyjeżdżają do Holandii, by w spokoju zaciągnąć się legalnie skręconym jointem. Cierpliwość mieszkańców jest już na wyczerpaniu. Nocny hałas, wywołany przez wałęsających się imprezowiczów, trudności z komunikacją w miastach czy obecność handlarzy narkotyków na ulicach to tylko część problemów, na jakie skarżą się władze. Mimo że według szacunków z ponad 16,5 mln Holendrów marihuanę pali jakieś 400 tys., trzeba do tego doliczyć kilkanaście milionów turystów, którzy odwiedzają kraj głównie z myślą o legalnej trawce. Nie bez powodu. Miejscowa policja przyznaje, że marihuana to trzeci, zaraz po ogórkach i pomidorach, towar eksportowy. Obroty z jej sprzedaży sięgają 2 mld euro rocznie.
Do tej pory samorządy poszczególnych miast działały na własną rękę. Jednym z pierwszych ośrodków walczących z turystyką narkotykową, jak wprost nazwano ten rodzaj podróżowania, było Maastricht. Rzut oka na mapę wystarczy, by się przekonać, jak położenie geograficzne wpływało na liczbę przyjezdnych z zagranicy. Przybysze z Belgii, Niemiec i Francji dosłownie zalewali miasto. W roku 2005 władze powiedziały „dość” i wprowadziły zakaz sprzedaży marihuany cudzoziemcom. O tym, że nie żartują, przekonał się Marc Michael Josemans, właściciel jednej z kafejek. Kiedy wyszło na jaw, że niewiele robi sobie z obowiązujących przepisów, jego lokal zamknięto.
Jednak zakaz obowiązywał tylko na terenie miasta. Według szacunków na obszarze gminy (poniekąd o tej samej nazwie) nadal funkcjonowało 14 coffee shopów, które każdego dnia przyciągały niemal 10 tys. odwiedzających, czyli ponad 3,6 mln rocznie. 70% stanowili obywatele innych krajów.
O krok dalej poszły w 2009 r. miasteczka Roosendaal i Bergen op Zoom (Brabancja Północna). Tygodniowo przyjeżdżało tam 25 tys. turystów. Początkowo wprowadzono zakaz sprzedaży marihuany i haszyszu cudzoziemcom, by ostatecznie zamknąć działające od lat 70`tych coffee shopy.
Właściciele kafejek, w których można kupić i wypalić niewielkie ilości marihuany lub haszyszu, uznali, że taki przepis dyskryminuje obywateli innych krajów. Według prawa niesłusznie. Pod koniec 2010 r. rząd holenderski otrzymał zapewnienie UE, że zakaz sprzedaży miękkich narkotyków cudzoziemcom nie jest sprzeczny z unijnym prawem. W uzasadnieniu luksemburskiego Trybunału Sprawiedliwości można było przeczytać: „Ograniczenie jest uzasadnione celem zwalczania turystyki narkotykowej i związanych z nią uciążliwości, który to cel wiąże się zarówno z utrzymywaniem porządku publicznego, jak też z ochroną zdrowia obywateli”.
Na takie stanowisko mogły mieć wpływ argumenty wielu holenderskich polityków, którzy przekonywali, że turystyka narkotykowa wiąże się z przestępczością i handlem narkotykami, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego Unii.
Koniec z pobłażliwością
O tym, że w Holandii nadchodzi zmierzch coffee shopów, mówi się głośno od dwóch lat. Jednak polityka stopniowego zatruwania im życia trwa znacznie dłużej. Świadczy o tym fakt, że spośród ponad 1,4 tys. kafejek działających w latach 90. do dziś przetrwało zaledwie 670. Od niedawna coffee shopy muszą być zlokalizowane w odległości minimum 250 m od najbliższej szkoły lub placówki edukacyjnej. Te przepisy zostaną jeszcze zaostrzone, bo od 1 stycznia 2014 r. odległość będzie wynosiła 350 m. Wszystkie kafejki niespełniające tego warunku zostaną zamknięte, tak jak to było ze słynnym The Bulldog w Amsterdamie. Przed zamknięciem nie uchronił go fakt, że uchodził za najstarszy coffee shop w Holandii. Władze Rotterdamu poszły jeszcze dalej i zlikwidowały wszystkie kafejki w promieniu 500 m od szkół.
Innym przepisem, który ma zniechęcić do odwiedzania coffee shopów, jest zakaz sprzedaży alkoholu na ich terenie. Obowiązuje od 2007 r. Znacznie ograniczono także reklamę. Lokale nie mogą się prezentować liściem marihuany na plakatach czy witrynach, podobnie jak nie mogą zamieszczać na nich informacji o możliwości zakupu narkotyków. Miejscowi i tak wiedzą, gdzie znajdują się kafejki, a przyjezdni również do tej pory nie mieli problemów z trafieniem.
Teoretycznie coffee shopy nie mogą sprzedawać więcej niż 5 g konopi na osobę dziennie, a posiadany przez nie zapas nie może przekraczać 500 g. Praktyka pokazuje jednak, że przepisy te są bardzo często łamane przez właścicieli lokali. Ciekawostką jest, że kiedy zalegalizowano coffee shopy w Holandii, tj. w 1976 r., dopuszczalna ilość trawki wynosiła aż 30 g. Obecny pięciogramowy limit wprowadzono dopiero w latach 90.
Na ironię zakrawa fakt, że władze pozwalały na legalną konsumpcję i posiadanie niewielkich ilości marihuany, ale karały osoby, które zajmowały się uprawą i handlem. Za namawianie do produkcji marihuany na własną rękę, po to, by ją później dystrybuować, ukarano Meddy’ego Willemsena, właściciela lokalu w Terneuzen (Zelandia). Władze obawiają się, że wyprodukowana w ten sposób marihuana może stanowić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia. W Holandii coraz głośniej mówi się o szkodliwości tzw. mocnej marihuany. Chodzi o marihuanę mającą powyżej 15% THC (tetrahydrokannabinolu), substancji odpowiedzialnej za reakcje psychotyczne i uzależnienia.
Szacuje się, że 75% marihuany na rynku pochodzi z lokalnych upraw – to rośliny o zawartości 15-18% THC, czyli przekraczającej sugerowane normy. O popycie świadczy fakt, że w ciągu ostatnich kilku lat import słabszej marihuany z Maroka i Pakistanu niemal całkowicie upadł na rzecz uprawy krajowej, a więc mocniejszej. Legalna konsumpcja marihuany w coffee shopach wcale nie przekłada się na wyższy poziom jej spożycia w społeczeństwie. Potwierdziło toEuropejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii. Podczas gdy średnia unijna dotycząca liczby palaczy marihuany wynosi 6,4%, w Holandii oscyluje wokół 5,4%.
Jakby tego było mało, ze strony rządowej pojawiły się głosy, by rejestrować wszystkich obywateli, którzy chodzą do coffee shopów. Na to raczej Holendrzy się nie zgodzą. Quo vadis, Holandio?
Można się zastanawiać, czy weryfikacja liberalnej polityki narkotykowej to tylko efekt prawicowych rządów czy forma większej radykalizacji społeczeństwa. Atak na dostęp cudzoziemców do miękkich narkotyków zbiegł się bowiem z kilkoma innymi przedsięwzięciami. Holenderscy politycy zaostrzyli przepisy dotyczące prostytucji. Rząd chce zmusić panie do towarzystwa, by co trzy lata wyrabiały licencję (do tej pory musiały ją mieć jedynie domy publiczne).
Dostało się też imigrantom, w tym Polakom. Na początku roku minister spraw społecznych i zatrudnienia, Henk Kamp, zaproponował, by bezrobotnych imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej deportować siłą, jeśli sami nie zechcą wyjechać. Choć sam pomysł jest sprzeczny z unijnym prawem, wywołał burzę dyplomatyczną.
Kiedy w 2010 r. zaprzysiężony został nowy rząd, Paul Schnabel, szef rządowej agencji ds. planowania społecznego i kulturalnego, powiedział: „Społeczeństwo jest mniej skłonne do tolerancji niż obecnie. Być może 30 lat temu byliśmy bardziej na luzie”. Podkreślał, że niechęć do kontynuowania polityki liberalnego prawa bierze się z poczucia porażki. Dziś rządzący podtrzymują te słowa. Zdaniem premiera Ruttego, wpływy do budżetu z tytułu sprzedaży marihuany cudzoziemcom nie rekompensują związanych z tym problemów i strat.
autor: Kamil Nadolski
via: Wirtualna Polska
http://trawka.org/topic/29966-holandia- ... ee-shopow/
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 883
12 269
Przypomina mi się tytuł książki Grzesiuka "Boso ale w ostrogach" :) Ciekawe jak będą Holendrzy piszczeć bez wpływów z turystyki, czy na samych pomidorach i tulipanach da się zbudować „trzecią drogę do dobrobytu”? Pijana i zaćpana hołota nie jest może najpiękniejszym widokiem ale poza szczynami w bramach i rzygami na chodnikach zostawia też po sobie mamonę.

Sprawa Holandii jest ciekawa z innego względu. Widać tam jak na dłoni to co w innych miejscach dzieje się jeszcze dyskretnie, a mianowicie postępującą radykalizację społeczeństwa, zamykanie się na „obcych”, dopchnięcie się do żłobu narodowych socjalistów mieniących się prawicą itp. itd. Jak dla mnie jest to deja vu wydarzeń sprzed wieku, brakuje tylko gwałtownego pojawienia się tłumu bezrobotnych, co mogłoby być wywołane upadkiem unijnej biurokracji. Być może niedługo znów usłyszymy bicie werbli.
 
D

Deleted member 427

Guest
mekkę liberalizmu

Mekka liberalizmu - wydzielone przez rząd sklepy, koncesje na handel, limity posiadanych narkotyków, recepty od lekarza. Jeżeli to jest mekka liberalizmu, to jak wygląda mekka etatyzmu?
 
A

Anonymous

Guest
Strzelają sobie w stopę! Ludzie tam przyjeżdżali( z małą odskocznią przez Belgię, by się np. w Gandawie napić dobrego piwa) tylko po to by się naćpać i podupczyć! Poza tym gospodarka Holandii bez imigrantów będzie niczym( zainteresowani mogą poczytać portal wiatrak.nl)!

Jednym z atutów Holandii nad Wielką Brytanią czy Niemcami, dla potencjalnego, polskiego emigranta zarobkowego są właśnie legalne narkotyki w Holandii! Bo fajne kurewki są też w Hamburgu( poza tym mieszkanie w dzielnicy St. Pauli ma swoje uroki) i Londynie.

http://www.wiatrak.nl/12505/hodowla-polakow
http://www.wiatrak.nl/15042/polak-zrobi ... laborantow
http://www.wiatrak.nl/14998/partia-wolnosci-blondynow
http://www.wiatrak.nl/14790/polski-budo ... ku-jakosci

Prawda jest taka, że Holendrzy czują się zagubieni i słabi w nowoczesnym świecie, już nie są imperium kolonialnym, nie dzierżą światowego handlu i Niderlandy nie dostarczają już znakomitej piechoty( patrz np. Srebrenica). Rodzą się nowe potęgi, a Europa ma coraz większe problemy, coraz większą biurokrację i fiskalizm!

Nikt tam też nie pojedzie na wakacje, chujowa pogoda, a takie same zabytki są przynajmniej w połowie Europy.

Mam antychrześcijańskie poglądy, ale kalwinów i resztę protestantów, podobnie prawosławnych, o wiele bardziej nie lubię od katolików( tu widzę pozytywy np. renesansowi papieże).

Zamiast się denerwować i wściekać, radzę stanąć z boku i patrzeć jak Holandia staje się coraz biedniejsza i słabsza, jak znajduje się na równi pochyłej. Stanąć z boku i się śmiać.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 183
Zastanawia mnie też jakaś przemiana Holendrów. Tam była część społeczeństwa niechętna obcym. Ale oni głosowali na Pima Fortuyna, który ostrzegał przed muzułmanami, którzy są na poziomie naszego średniowiecznego chłopa i straszył tym, że oni opanowujac Holandię mogą zabrać wszystko to co jest dorobkiem Holandii: narkotyki, domy publiczne, homomałżeństwa. U nas dziennikarze Wyborczej nie byli w stanie tego zrozumieć - jakiś homofaszysta chce na siłę asymilować obcych a przy ich oporze deportować, przecież faszyści chcą getta tworzyć!
Jak widać ten dorobek Holandii zostanie nie przez Maghrebian a przez rdzennych mieszkańców zlikwidowany.
 
D

Deleted member 427

Guest
W Holandii jest stuprocentowa, dojrzała, cywilizowana demokracja - tak samo jak w Polsce. Jak się Wyborczej nie podoba demokracja i demokratyczna propaganda, to niech o tym napiszą wprost na swoich łamach zamiast opowiadać bajki o faszystach, chcących odebrać gejom prawo do mieszania chujem w gównie.
 
OP
OP
father Tucker

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 528
kawador napisał:
Mekka liberalizmu - wydzielone przez rząd sklepy, koncesje na handel, limity posiadanych narkotyków, recepty od lekarza. Jeżeli to jest mekka liberalizmu, to jak wygląda mekka etatyzmu?

Ustalanie lokalizacji względem odległości od szkół, zakaz reklamowania, zakaz produkcji, nierówne traktowanie względem pochodzenia ( tubylcy vs. cudzoziemcy). Liberalizm pełną gębą, ot co. A co jeśli będę chciał otworzyć szkołę naprzeciw coffee shopu? Może będę szantażował właściciela: "słuchaj, albo mi będziesz odpalał miesięcznie, te 2000 euro, albo szukaj sobie nowej miejscówy, bo otwieram podstawówkę"

Tak naprawdę jeśli uniemożliwią sprzedaży trawy cudzoziemcom, skończy się to tak, jak zakaz sprzedaży alkoholu w Stanach młodzieży do 21 r. życia: na parkingach będą stały miejscowe żule i oferowały pomoc w zakupie. A jak miejscowi notable zobaczą, ile tracą na odpływie turystów, co przyczyni się do wzrostu bezrobocia to wtedy się drugi raz zastanowią. No bo kto będzie przyjeżdżał turystycznie do Holandii? Chyba tylko Polacy do nielegalnej pracy przy karczochach. Ale nie, to Holenderski rząd też chce przyciąć. Żenada

A ludzie zaczną jeździć do innych krajów - np. do Portugalii czy do Czech. Pamiętam, że w 2009 roku w centrum Pragi normalnie bez krępacji można było kupić trawę w stołówce w hostelu. Wtedy to było nielegalne, teraz już nie, ale nawet wtedy nikt nie zwracał na to uwagi
 
A

Anonymous

Guest
alfacentauri napisał:
Zastanawia mnie też jakaś przemiana Holendrów. Tam była część społeczeństwa niechętna obcym. Ale oni głosowali na Pima Fortuyna, który ostrzegał przed muzułmanami, którzy są na poziomie naszego średniowiecznego chłopa i straszył tym, że oni opanowujac Holandię mogą zabrać wszystko to co jest dorobkiem Holandii: narkotyki, domy publiczne, homomałżeństwa. U nas dziennikarze Wyborczej nie byli w stanie tego zrozumieć - jakiś homofaszysta chce na siłę asymilować obcych a przy ich oporze deportować, przecież faszyści chcą getta tworzyć!
Jak widać ten dorobek Holandii zostanie nie przez Maghrebian a przez rdzennych mieszkańców zlikwidowany.

Wielu Polaków z holenderskim paszportem głosowało na prawicę. Bo im też nie podobali się Marokańczycy. Problem w tym, że przeciętny Holender a zwłaszcza robol, widzi w tym samym miejscu Marokańczyków i Polaków.
 

Voy

Active Member
386
242
A ludzie zaczną jeździć do innych krajów - np. do Portugalii czy do Czech. Pamiętam, że w 2009 roku w centrum Pragi normalnie bez krępacji można było kupić trawę w stołówce w hostelu. Wtedy to było nielegalne, teraz już nie, ale nawet wtedy nikt nie zwracał na to uwagi

czesi mają wyjebane na to czy ktoś pali trawe czy nie od przynajmniej 6-7 lat ale z tego co się orientuję jeszcze jej nie "zalegalizowali" tylko po prostu policja olewa tego typu sprawy.
 

sierp

to ja :-)
577
305
Legalizacja to to samo co dekryminalizacja. Co nie jest zakazane, jest legalne, czyli zgodne z prawem.
Należy walczyć z etatystycznym wypaczaniem języka, wg którego legalizacja oznacza regulację, a bycie legalnym - bycie uregulowanym.
 

Hikikomori

少し変態
538
318
Ja osobiście chciałbym zobaczyć u nas wielkie uprawy zielska do celów przemysłowych. Z konopi robiło się przecież liny, ubrania, paliwa i karoserie do samochodów. Wysuwanie na plan pierwszy przejaranych półdebili (nie ujmując nikomu, sam czasami przypalę jak mam problemy z zasypianiem) to tylko argument przekonujący przeciętnego wyborcę, że proceder ma być regulowany.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 883
12 269
Wydaje mi się, że legalizacja to jednak coś innego niż depenalizacja. Sam nie palę, więc depenalizację mam gdzieś. Legalizacja byłaby natomiast sensowna, w końcu przestaliby się wpierniczać ludziom w życie (rzycie? :) ).
 
D

decha_131

Guest
Poza tym gospodarka Holandii bez imigrantów będzie niczym

Tymbardziej bez tych muzułmańskich. Jak muzułmanie wyjadą to zniknie piękna odmienna kultura która wzbogaca społeczeństwo!
 
Do góry Bottom