Kiedy powstał Koran?

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Jeśli rolę Koranu w islamie przyrównać do roli Chrystusa w chrześcijaństwie, to odkrycia z Sanaa mogą wywołać w świecie muzułmańskim trzęsienie podobne do tego, jakie powstałoby w świecie chrześcijańskim, gdyby odkryto grób Jezusa z Jego ciałem w środku.


RĘKOPIS ZNALEZIONY W MECZECIE


Stephan Olschovsky

W 1972 roku podczas remontu Wielkiego Meczetu w stolicy Jemenu - Sanaa - robotnicy budowlani natknęli się na poddaszu na zamurowane pomieszczenie, w którym odnaleziono wielką ilość starych manuskryptów. Powiązane w węzełki rękopisy zapakowano do dwudziestu parcianych worków i upchano pod wiodącymi na górę schodami minaretów. Na znalezisko zwrócił uwagę dopiero po dłuższym czasie Qadhi Ismaii al-Akwa, szef jemeńskiego urzędu do spraw zabytków. W 1973 roku zainteresował tym odkryciem niemieckich naukowców, którzy po pierwszych oględzinach stwierdzili, że manuskrypty są najprawdopodobniej wczesnymi kodyfikacjami Koranu, pochodzącymi z IX, VIII, a nawet VII wieku - a więc z tych kluczowych stuleci, w których formował się islam.

Głównym problemem badaczy religii muzułmańskiej jest brak źródeł pochodzących właśnie z VII-VIII stulecia. W swojej pisanej przed dwudziestu laty biografii Mahometa jeden z najwybitniejszych znawców islamu na świecie, prof. Michael Cook wzdychał: "Wspaniale byłoby odnaleźć jaskinię pełną dokumentów lub zapisków współczesnych Mahometowi, lecz czegoś takiego nie mamy i pewnie nigdy nie będziemy mieli". Kreśląc te słowa Cook nie przypuszczał zapewne, że jego westchnienia zostaną tak szybko wysłuchane, zaś doniosłość znaleziska w sanaańskim meczecie porównać będzie można z najważniejszymi XX-wiecznymi odkryciami rękopisów - gnostyckich papirusów w Nag Hammadi (w Egipcie) i esseńskich zwojów z Qumran (w Izraelu). Być może nawet znaczenie manuskryptów odnalezionych w Jemenie będzie jeszcze większe - ponieważ to, co się w nich znajduje, podważa ortodoksyjną tradycję na temat pochodzenia Koranu obowiązującą w całym świecie islamu.

Naukowcy czy bluźniercy?

W 1981 roku jako pierwszy badacz do rękopisów z Sanaa dopuszczony został niemiecki profesor Gerd Riidiger Puin z Uniwersytetu Kraju Saary w Saarbrücken, wybitny specjalista w dziedzinie kaligrafii arabskiej i paleografii Koranu. Już po wstępnej analizie stwierdził on, że ma do czynienia z bezcennym zjawiskiem. Zwrócił uwagę m.in. na pojawiające się w manuskryptach niekonwencjonalne iluminacje wersetów, częste odmienności od kanonicznego tekstu, rzadko występujący wczesny typ pisma arabskiego - tzw.hijazi czy też niespotykane często odmiany ortografii. Wiele z rękopisów okazało się też palimpsestami, tzn. zawierały wersje ajatów koranicznych napisane na wersjach wcześniejszych, częściowo usuniętych lub wyblakłych. Po tych badaniach profesor Puin nie ma wątpliwości, że tekst Koranu ewoluował w czasie, nie powstał zaś w całości za jednym razem. Już samo to stwierdzenie jest w islamie zamachem na świętość, ponieważ muzułmanie wierzą, że Koran jest słowem w całości objawionym przez Boga Mahometowi i nigdy nie podlegał żadnym zmianom czy ewolucjom.

`W swoich dyskusjach ż chrześcijanami przedstawiciele islamu z jednej strony nie pozwalają na żadną krytyczną lekturę Koranu, z drugiej zaś zachęcają do jak najbardziej krytycznych studiów nad Biblią, która - jak utrzymują - została zafałszowana przez żydów i chrześcijan.

Wróćmy jednak do odkryć. Na początku lat 80-tych trwało w Sanaa sortowanie, czyszczenie i restaurowanie odnalezionych fragmentów pism. Władzom jemeńskim nie zależało jednak - jak twierdzi prof. Puin - na dogłębnej analizie krytycznej oraz interpretacji owych wersetów, lecz raczej na zbadaniu ornamentyki zapisów i estetyki pisma. Tylko dwóch naukowców - oprócz wspomnianego już Puina także profesor Hans Caspar Graf von Bothmer, również z uniwersytetu w Saarsbrücken - otrzymało zezwolenie na bliższe zaznajomienie się ze znaleziskami. O wynikach swoich badań informowali jedynie na łamach specjalistycznych czasopism naukowych, bojąc się, że upublicznienie efektów ich pracy w wysoko-nakładowych mediach spowodowałoby cofnięcie zezwolenia ze strony władz jemeńskich.

W 1997 roku profesor von Bothmer zakończył dokumentowanie odkrytych zbiorów i wywiózł do Niemiec 35.000 mikrofilmów. Od tej pory w Instytucie Badań Koranicznych na Uniwersytecie w Saarsbrücken rozpoczęły się poważne prace naukowe nad znalezionymi tekstami.

Profesor Andrew Rippin z Uniwersytetu w Calgary uważa, że manuskrypty z Sanaa staną się przełomem w badaniach nad islamem. Jego zdaniem, odnaleziony materiał jest na tyle duży i reprezentatywny, że teza, iż Koran powstawał w dłuższym okresie czasowym i ewoluował pod wpływem różnych źródeł, stanie się nie do obalenia. Kłopot polega na tym, że dla miliarda muzułmanów na całym świecie takie twierdzenie jest bluźnierstwem.

O tym zaś, jak islam traktuje bluźnierców, przekonał się chociażby Salman Rushdie, ukrywający się od 1989 roku przed wydanym na niego wyrokiem śmierci.

Żeby przekonać się, dlaczego odkrycia z Sanaa mogą mieć dalekosiężne implikacje dla samego islamu, musimy najpierw poznać jego naukę na temat Koranu.

Koran jak Chrystus

Koran jest uważany przez muzułmanów nie za dzieło Mahometa, lecz objawienie Allaha przekazane ludziom za pośrednictwem Proroka. Owo samo-objawiające się Słowo Boga jest jedyne, doskonałe, niezmienne, ostatecznie skończone. Wyznawcy islamu wierzą, że ich święta księga nigdy nie była poprawiana i nie ewoluowała w czasie.

Profesor Stephen Humphreys z Uniwersytetu w Santa Barbara uważa, że historyzacja Koranu spowoduje delegalizację całego wspólnego doświadczenia społeczności islamskiej, którą powołał do istnienia i kształtował właśnie Koran. Według niego, jeśli okaże się, że święta księga muzułmanów nie jest niezmiennym Słowem Boga, lecz tylko podlegającym ewolucji historycznym świadectwem epoki, wówczas czternaście wieków islamskiej historii okaże się bezsensowne.

Wydana w 1981 roku "Encyklopedia islamu" stwierdza, że roli Koranu w mahometanizmie nie da się porównać do roli Biblii w chrześcijaństwie. Jest ona znacznie donioślejsza i jeśli na miejscu byłyby jakieś porównania, to należałoby powiedzieć, że Koran dla islamu jest tym samym, kim Chrystus dla chrześcijaństwa. Tak jak Chrystus był Słowem, które stało się ciałem, tak Koran jest Słowem Boga, które stało się tekstem. Analfabetyzm Mahometa pełni tą samą rolę, co dziewictwo Maryi - podkreśla objawiony charakter Słowa. Forma i treść Koranu są jakby odpowiednikiem ciała Chrystusa. Dlatego też największym grzechem dla muzułmanów jest właśnie podważanie autorytetu Koranu, o czym przekonał się nie tylko Salman Rushdie, lecz również Nadżib Mahfouz, egipski pisarz, laureat literackiej Nagrody Nobla, który w 1994 roku został pchnięty nożem, gdyż napisał powieść, której kompozycja przypominała Koran, lecz treść została uznana za heretycką.

Za bluźnierców uważani są także ci naukowcy, którzy próbują badać Koran, wykorzystując osiągnięcia hermeneutyki, metody krytycznej czy historycznej interpretacji tekstów. Takie podejście do świętej księgi jest w świecie islamskim równoznaczne z profanacją i świętokradztwem, ponieważ niedopuszczalne jest zgłębianie myśli Boga przez historyczną i spekulatywną myśl człowieka.

O ile Nowy Testament, zwłaszcza od początku XX wieku, stał się obiektem intensywnych badań metodami historyczno-krytycznymi, wśród których wymienić możnaFormgeschichte (historię form), Redaktionsgeschichte (historię redakcji) czy Wirkungsgeschichte (historię efektów) - i wyszedł z tego egzaminu zwycięsko, tzn. jego historyczna wiarygodność nie została podważona, a przesłanie chrześcijańskie nie uległo na skutek tych badań reinterpretacji, o tyle Koran nie został jeszcze poważnie poddany takiej próbie. Trudno powiedzieć zresztą, czy by ją wytrzymał, biorąc pod uwagę zwłaszcza obowiązujące w islamie podejście do tej księgi (notabene przypominające stosunek członków fundamentalistycznych sekt protestanckich do Biblii).

Nie bezzasadnie pyta więc Vittorio Messori: "Co stanie się z Koranem. kiedy w tym zbiorze wzniosłej poezji i głębokiego uczucia religijnego, a także przepisów higienicznych do użytku nomadów na pustyni, oraz różnych niepokonalnych sprzeczności zanurzy się lancet krytyki? Kiedy - podobnie jak to się dzieje od wieków i z ogromnym zaangażowaniem z Pismami chrześcijan - także wobec Pism muzułmańskich dokona się krytyczny egzamin? Od samego początku, od pierwszej sury. Chodzi o pierwszy rozdział, ten, o którym wierzący zapewniają, że objawił się płonącymi literami na posłaniu wobec Mahometa przerażonego głosem i spojrzeniem biblijnego archanioła Gabriela. Co się stanie, kiedy muzułmanin z ludu - a nie tylko specjalista - dowie się, ilu cytatom, nawarstwieniom, wtrąceniom z tekstów żydowskich i z ewangelii apokryficznych został poddany Koran, który - jak stwierdza wiara - był 'słowo w słowo' podyktowany przez samego Boga?"

Zdaniem niektórych specjalistów, jeśli rolę Koranu w islamie przyrównać do roli Chrystusa w chrześcijaństwie, to odkrycia z Sanaa mogą wywołać w świecie muzułmańskim trzęsienie podobne do tego, jakie powstałoby w świecie chrześcijańskim, gdyby odkryto grób Jezusa z Jego ciałem w środku.
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Twarda skała czy lotny piasek?

Jak już zostało powiedziane, poważne badania nad islamem są bardzo utrudnione ze względu na skąpą liczbę źródeł z pierwszego okresu tej religii. Najstarsze pisane źródła na temat życia Mahometa, który zmarł w roku 632, pochodzą z II połowy VIII i początków IX wieku. Do najbardziej znanych należą dzieła Al-Wakidiego (zm. 823) czy Ibn Hiszama (zm. 833), który powołuje się na zaginione pisma Ibn Ishaka (zm. 767). Podobnie zaginęła biografia Proroka napisana przez Mamara Ibn Raszida (zm. 770), cytowana przez autorów późniejszych.

Tak więc najstarsze pisma dotyczące życia Mahometa, jakimi dysponujemy, zostały napisane około 200 lat po jego śmierci, a powołują się one na dzieła powstałe 150 lat po zgonie Proroka. Obowiązująca w świecie islamskim historia życia Mahometa i objawienia Koranu wywodzi się więc ze źródeł od połowy VIII do połowy X wieku.

W porównaniu z Nowym Testamentem jest to kolosalna różnica - opowieści o życiu Chrystusa czyli Ewangelie spisane zostały przez apostołów lub ich uczniów stosunkowo niedługo po śmierci Jezusa. Egzegeci przyjmują, że najstarsze pisma chrześcijańskie - listy św. Pawła i ewangelia św. Marka powstały już około 20 lat po ukrzyżowaniu Chrystusa.

Wiedza o Mahomecie przez ponad stulecie przekazywana była więc ustnie i istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogła ulec w tym czasie poważnym zmianom. Tym bardziej, że jeśli porówna się relacje na ten sam temat (np. okoliczności śmierci ojca Proroka - Abd Allaha), to widoczna jest wyraźna ewolucja - od niepewności do obfitości szczegółów - i tak biografowie w IX wieku wykazują się znacznie większą znajomością różnych detali niż ich poprzednicy pół wieku wcześniej.

Maxime Rodinson, współczesny biograf Proroka, pisze, że "nie istnieje nic, co pozwalałoby nam chociażby na stwierdzenie: to i to pochodzi bez wątpienia z czasów Mahometa". Badacze tacy, jak Gaudefroy-Demombynes czy Noldeke, uważają, że powstałe dwa wieki po śmierci Mahometa hadisy (mowy Proroka) i sira (żywot Proroka) nie stanowią wystarczającego dowodu historycznego, ale ich odrzucenie spowodowałoby znalezienie sięw punkcie zerowym. Podobnie sądzi wspomniany już Michael Cook, który pisze wprost, że gdyby odrzucić wszelkie źródła historyczne na temat islamu, których nie jesteśmy bezwarunkowo pewni, to wówczas zamiast skalnej opoki pozostanie nam tylko lotny piasek.

Profesor Stephen Humphreys twierdzi, że ze źródeł muzułmańskich da się zrekonstruować sposób, w jaki wyznawcy Allaha na przełomie VIII i IX stulecia rozumieli narodziny swojej społeczności, nie da się jednak odtworzyć, jak te narodziny wyglądały rzeczywiście w VIl wieku. Co ciekawe, badania egipskiego profesora Tahy Husseina, który w latach międzywojennych analizował przed-islamską poezję arabską, doprowadziły go do wniosku, że większość tej literatury została w rzeczywistości sfabrykowana już po pojawieniu się islamu po to, by uwiarygodnić koraniczną mitologię.

Mekki nie ma na mapie

Nie istnieje także zbyt wiele zachowanych źródeł nie-muzułmańskich z czasów współczesnych Mahometowi. Najstarszy zapis o jego życiu pojawia się w ormiańskiej kronice z lat 60-tych VII wieku. Poza tym naukowcy dysponują niewielką liczbą materiałów w języku greckim i syryjskim, pochodzących również z VII stulecia. Ze źródeł tych wynika, że pierwsi muzułmanie modlili się zwróceni twarzą nie w kierunku Mekki, lecz jakiegoś miejsca położonego znacznie dalej na północy, co wskazywałoby, że ich sanktuarium pierwotnie znajdowało się gdzie indziej. Co zastanawiające zresztą, nie ma żadnych historycznych dowodów na istnienie Mekki w VII wieku. Wybitny kartograf Vidal de la Blanche, specjalista w dziedzinie wielkich szlaków handlowych starożytności, opierając się na przed-islamskich mapach świata, wykazał, że w VII stuleciu Mekka nie istniała. A przecież w tym mieście i w tym czasie - według muzułmańskiej ortodoksji - miały się dziać najważniejsze rzeczy w życiu Proroka...

Współczesny Mahometowi VII-wieczny kronikarz ormiański opisuje jego działalność zupełnie inaczej niż podaje to tradycja muzułmańska, co ma zresztą dla islamu poważne implikacje doktrynalne. Otóż pisze on, że pierwotnie Prorok założył społeczność obejmującą dziedziców Abrahama - potomków Izmaela czyli Arabów oraz potomków Izaaka czyli Izraelitów - którzy razem ruszyli na podbój Palestyny (zerwanie Izmaelitów z Żydami nastąpić miało dopiero po arabskim podboju Jerozolimy). Podobne wiadomości podaje źródło greckie, w którym wyczytać możemy o arabskim Proroku głoszącym żydowskiego Mesjasza i o "Żydach, którzy mieszają się z Saracenami [czyli Arabami]". O sojuszu arabsko-żydowskim wspomina też hebrajska apokalipsa z VII stulecia.

W świetle źródeł nie-muzułmańskich to Jerozolima, a nie Mekka, odgrywa dla wyznawców islamu pierwszoplanową rolę. Muzułmańskie biografie Mahometa podają, że planował on wysłanie ekspedycji na rzymskie terytorium w Palestynie, ale śmierć Proroka przerwała te plany. Zdobycie Jerozolimy przez muzułmanów nastąpiło dopiero po zgonie Mahometa, za panowania kalifa Omara. Podbój ten, według źródeł nie-muzułmańskich, miał charakter religijny. Zdaniem ormiańskiego kronikarza, Prorok uzasadniał prawo Arabów do Palestyny tym, że jako potomkowie Izmaela mają również prawo do ziemi, którą Bóg obiecał Abrahamowi i jego potomstwu.

Mekki nie ma w Koranie

Jeszcze więcej niepewności rodzi się przy studiowaniu Koranu w jego oryginalnym języku - arabskim. Jest to tekst bardzo trudny nawet dla ludzi wykształconych, pełen niekonsekwencji i sprzeczności - miejscami z wersu na wers zmienia się zarówno treść historii, jak i jej styl; w tym samym zdaniu Bóg występuje raz w pierwszej, raz w trzeciej osobie; te same zdarzenia opowiedziane są w różnych wersjach; Boskie rozporządzenia są sprzeczne ze sobą; pojawiają się opuszczenia, czyniące całe partie tekstu niezrozumiałymi; pewne zwroty wyglądają na zwyczajne błędy gramatyczne.

Teologowie islamscy zdają sobie sprawę z tych trudności i tłumaczą je niewspółmiernością między Boskim posłannictwem a ludzkim odbiorcą. Według Seyyeda Hosseina Nasra, niespójność tekstu koranicznego jest tylko pozorna i wskazuje raczej na niespójność ludzkiego wnętrza. Kiedy Denise Masson, tłumaczka księgi na język francuski, próbowała zasugerować, że "niektóre wersy Koranu są niejasne", została upomniana przez Najwyższą Radę Islamu we Francji, która to Rada zabroniła jej głoszenia podobnych opinii.

Co charakterystyczne, Koran nie może być traktowany jako źródło wiedzy na temat Mahometa, ponieważ ledwie wspomina o niektórych wydarzeniach z jego życia. Prorok wymieniony jest w księdze zaledwie cztery razy lub pięć, jeśli przyjąć, że Ahmad i Mahomet to ta sama osoba. Nie pojawia się natomiast w całym Koranie ani razu słowo Mekka. Zaledwie raz wymieniona jest Bakka, o której tradycja (spisana ok. 200 lat po Mahomecie) mówi, że to wcześniejsza nazwa Mekki.

W ogóle w porównaniu z Biblią, która pełna jest zawsze konkretów, Koran operuje raczej ogólnikami. O ile w Biblii Żydzi zawsze walczą z konkretnymi przeciwnikami - Filistynami,Jebusytami czy Amalekitami - o tyle w Koranie naprzeciw wiernych stają zazwyczaj "niewierni", "hipokryci", "wrogowie Boga" lub "przyjaciele Szatana". Islamska księga ucieka od podawania konkretnych nazw geograficznych, grup etnicznych czy religijnych lub imion własnych. Jak twierdzi Michael Cook - "identyfikacja tego, o czym mówi Koran w kontekście mu współczesnym, jest zwykle niemożliwa bez interpretacji, która (...) zależy głównie od Tradycji". Bez tej Tradycji, polegając jedynie na Koranie, nie można nawet stwierdzić, że Mahomet pochodził z Mekki, i że w mieście tym znajdowało się główne sanktuarium. Rozwój zaś owej Tradycji, zwłaszcza jej pierwsze stulecie, giną dla badaczy w mroku dziejów.
Dlatego tak wielkiego znaczenia nabierają odkrycia z Sanaa. Zawierają one bowiem najstarsze zapisy Koranu, z jakimi nie zetknęli się dotąd żadni badacze na świecie - i podważają całkowicie obowiązującą w islamie tezę o pochodzeniu Koranu.

(...)

Całość i ciąg dalszy na:
http://www.dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=694&Itemid=48
 
Do góry Bottom