Jak wygląda polityka - przykłady dla opornych

Dr LaBrat

Active Member
40
305
Gdy o dowolnym zagadnieniu wypowiada się polityk, wiemy, że mówi prawdę. Chyba, że akurat mamy wiedzę o tym zagadnieniu. W tym temacie pokażmy, że nie istnieje coś takiego, jak człowiek mający zawsze rację, istnieje jedynie człowiek, od którego przejęliśmy wszystkie poglądy.

https://menway.interia.pl/historia/news-monotlenek-diwodoru-glowny-skladnik-chemtrails,nId,2581480
"Niebezpieczny" monotlenek diwodoru to nic innego jak zwykła woda. DHMO jest nieużywaną, jednak poprawną nomenklaturowo, nazwą wody. Po pierwszym wykorzystaniu tej nazwy w żarcie prima aprilisowym przez dziennikarzy "Durant Express", zaczęto ją wykorzystywać, aby pokazać skutki ignorancji naukowej i braku elementarnej wiedzy.

W 1997 roku czternastoletni Nathan Zohner napisał pracę, która stała się znana w środowisku naukowym, a media na świecie głośno mówiły o naiwności społeczeństwa, a przede wszystkim o mechanizmach tworzenia teorii spiskowych. Zohner w ramach projektu szkolnego pod tytułem "How Gullible Are We?" ("Jak łatwowierni jesteśmy?"), przeprowadził wśród rówieśników badanie na temat "niebezpieczeństw związanych z monotlenkiem diwodoru". Napisał w niej, że dłuższy kontakt z DHMO może powodować obumieranie tkanek, a osoby uzależnione od DHMO mogą umrzeć już po trzech dniach abstynencji.

Na końcu ankiety zadał pytanie: "Czy jesteś za zdelegalizowaniem monotlenku diwodoru?". Na 50 badanych 43 osoby domagały się stanowczo, by zakazać używania tej niebezpiecznej substancji chemicznej. Zohner otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie naukowym "Greater Idaho Falls Science Fair" za analizę wyników swojej ankiety. Niedługo później powstał termin "Zohneryzmu", czyli "użycia prawdziwego faktu, aby poprowadzić naukowo i matematycznie nieświadome społeczeństwo do fałszywego wniosku".

1 kwietnia 1998 roku członek australijskiego parlamentu ogłosił kampanię na rzecz zakazania tlenku dwuwodorowego na świecie. Do końca dnia zebrał całkiem sporą grupkę popierających go osób.

W 2001 roku Sue Kedgley, parlamentarzystka Partii Zielonych w Nowej Zelandii, została poproszona o wsparcie kampanii na rzecz zakazania stosowania monotlenku diwodoru. Odpowiedziała, że całkowicie popiera tę kampanię. W kraju zawrzało, a partia musiała wydać specjalne oświadczenie, dementujące wypowiedź poseł Kedgley. Jednak Zieloni nie wyciągnęli wniosków z żartu. Cztery lata później posłanka Jacqui Dean głośno domagała się by zakazać rozpuszczania monotlenku diwodoru w wodzie.

Z kolei w lutym 2011 roku , podczas kampanii wyborczej w Finlandii, jeden z wyborców zadał kandydatom pytanie, czy powinno się ograniczyć dostęp do monotlenku diwodoru. 49 procent kandydatów poparło wniosek.
 
Do góry Bottom