NoahWatson
Well-Known Member
- 1 297
- 3 200
Czasami gdzieś ktoś przypadkiem zaczyna w okolicy rozmowę o polityce i rzeczach związanych, w której wychodzi etatystyczny światopogląd. Etatystyczny to jeszcze nie jedyny przymiotnik, bo czasem chociaż
pozornie, powierzchownie poglądy i argumenty etatystów się jakoś układają w kupę, ale wiele osób po prostu pierdoli trzy po trzy i nawet powierzchownie się to nie składa.
Czasem to nieznana osoba i nie jest się w tę rozmowę wplątanym (np. czekając na dworcu, w pracy). Czasem rzecz dzieje się na jakimś forum w necie i to niezwiązanym ze światopoglądem.
Czasem rozmowa zaczynana jest przez osobę w realu, która jest znajoma i z inną nieznajomą osobą rozmawia
Ludzie wydają się wtedy tacy głupi i autentycznie, intensywnie denerwuje mnie to, że muszę z takimi osobami funkcjonować. Głupotę ludzi definiuję w tym przypadku jako wypowiadanie zdań, które nawet powierzchownie, dla osoby z minimum doświadczenia życiowego albo nawet trochę mniej, nie tworzą sprzeczności i ciągle kolidują z minimum wiedzy pochodzącej z w.w. doświadczenia.
Powyższe sytuacje były o światopoglądzie dotyczącym praw ludzi, roli państwa (nie zdarzyło mi się zauważyć w realu w codzinnej okolicy, by w ogóle ktoś je kwestionował) itp. Zauważyłem jednak, że podobną reakcję mam na głupotę w kontekście innym, technicznym. Czasami ktoś nie na czymś nie zna, a mimo wszystko się wypowiada. Przeczytał kilka rzeczy, które zawadzają kilometrowym łukiem o temat i na ich podstawie wyindukował sobie w umyśle jakiś głupi światopogląd. Pierdoli potem trzy po trzy na tematy techniczne. Rozumiem, dopóki ktoś mu nie pokaże, gdzie się myli albo sam nie poeksperymentuje/nie wgłębi się w teorię, to nie zauważy i czasami tak pewnie ma każdy, bo w życiu czasem trzeba zrobić jednorazowo rzecz, w której nie jest się fachowcem i nie ma się czasu na zgłębianie. Wszystko dobrze, dopóki taka osoba zdaje sobie o sporym prawdopodobieństwie zrobienia przez siebie czegoś głupiego i akceptuje to. Jeśli w zdaniach jest coś typu: "Nie jestem w tym fachowcem, ale wydaje mi się, że..." to ok. Tylko jakoś nikt tego nie robi. Lepiej udawać eksperta. Wielu w necie ma czas by zgłębić dany temat techniczny. Tłumaczy się jednak jak krowie na rowie, że tutaj ma sprzeczność, tutaj ma błędne założenie i odsyła do sprawdzonych tekstów - to nie, on kurwa dalej swoje. Chociaż ma czas i udaje eksperta.
Szczerze mówiąc ja na taką głupotę źle reaguję. Mocno mnie irytuje. Od późnego dzieciństwa lubiłem mieć jakieś hobby, które chciałem dosyć dokładnie zgłębić i wymienić doświadczenia w rozmowie. O ile ze zgłębianiem wiedzy nie mam problemów, o tyle ze znalezieniem ludzi, którzy by chcieli też przyłożyć się podobnie jak ja, jest niewielu. A jak już to tylko w tematach, które są bardzo ściśle związane z obecną lub bardzo prawdopodobną przyszła pracą w zawodzie, a i tak uczyli się powierzchownie i zdawali się na system edukacji.
Pytanie: jak Wy na to reagujecie? Wracając na wspólne pole zainteresowań: próbujecie podjąć rozmowę i mimo wszystko tłumaczyć świat zgodnie z libertarianizmem/krytykować i pokazywać sprzeczności czy może jednak olewacie i udajecie, że rozmowy nie ma lub zmieniacie temat albo robicie sobie żarty?
Wiem, pewnie ten temat wygląda tak:
pozornie, powierzchownie poglądy i argumenty etatystów się jakoś układają w kupę, ale wiele osób po prostu pierdoli trzy po trzy i nawet powierzchownie się to nie składa.
Czasem to nieznana osoba i nie jest się w tę rozmowę wplątanym (np. czekając na dworcu, w pracy). Czasem rzecz dzieje się na jakimś forum w necie i to niezwiązanym ze światopoglądem.
Czasem rozmowa zaczynana jest przez osobę w realu, która jest znajoma i z inną nieznajomą osobą rozmawia
Ludzie wydają się wtedy tacy głupi i autentycznie, intensywnie denerwuje mnie to, że muszę z takimi osobami funkcjonować. Głupotę ludzi definiuję w tym przypadku jako wypowiadanie zdań, które nawet powierzchownie, dla osoby z minimum doświadczenia życiowego albo nawet trochę mniej, nie tworzą sprzeczności i ciągle kolidują z minimum wiedzy pochodzącej z w.w. doświadczenia.
Powyższe sytuacje były o światopoglądzie dotyczącym praw ludzi, roli państwa (nie zdarzyło mi się zauważyć w realu w codzinnej okolicy, by w ogóle ktoś je kwestionował) itp. Zauważyłem jednak, że podobną reakcję mam na głupotę w kontekście innym, technicznym. Czasami ktoś nie na czymś nie zna, a mimo wszystko się wypowiada. Przeczytał kilka rzeczy, które zawadzają kilometrowym łukiem o temat i na ich podstawie wyindukował sobie w umyśle jakiś głupi światopogląd. Pierdoli potem trzy po trzy na tematy techniczne. Rozumiem, dopóki ktoś mu nie pokaże, gdzie się myli albo sam nie poeksperymentuje/nie wgłębi się w teorię, to nie zauważy i czasami tak pewnie ma każdy, bo w życiu czasem trzeba zrobić jednorazowo rzecz, w której nie jest się fachowcem i nie ma się czasu na zgłębianie. Wszystko dobrze, dopóki taka osoba zdaje sobie o sporym prawdopodobieństwie zrobienia przez siebie czegoś głupiego i akceptuje to. Jeśli w zdaniach jest coś typu: "Nie jestem w tym fachowcem, ale wydaje mi się, że..." to ok. Tylko jakoś nikt tego nie robi. Lepiej udawać eksperta. Wielu w necie ma czas by zgłębić dany temat techniczny. Tłumaczy się jednak jak krowie na rowie, że tutaj ma sprzeczność, tutaj ma błędne założenie i odsyła do sprawdzonych tekstów - to nie, on kurwa dalej swoje. Chociaż ma czas i udaje eksperta.
Szczerze mówiąc ja na taką głupotę źle reaguję. Mocno mnie irytuje. Od późnego dzieciństwa lubiłem mieć jakieś hobby, które chciałem dosyć dokładnie zgłębić i wymienić doświadczenia w rozmowie. O ile ze zgłębianiem wiedzy nie mam problemów, o tyle ze znalezieniem ludzi, którzy by chcieli też przyłożyć się podobnie jak ja, jest niewielu. A jak już to tylko w tematach, które są bardzo ściśle związane z obecną lub bardzo prawdopodobną przyszła pracą w zawodzie, a i tak uczyli się powierzchownie i zdawali się na system edukacji.
Pytanie: jak Wy na to reagujecie? Wracając na wspólne pole zainteresowań: próbujecie podjąć rozmowę i mimo wszystko tłumaczyć świat zgodnie z libertarianizmem/krytykować i pokazywać sprzeczności czy może jednak olewacie i udajecie, że rozmowy nie ma lub zmieniacie temat albo robicie sobie żarty?
Wiem, pewnie ten temat wygląda tak: