D
Deleted member 427
Guest
Znacie jakieś uzasadnione przypadki ingerencji Państwa (np. inspekcji Nadzoru Budowlanego) we Własność Prywatną pod sensownym pretekstem (pisząc "sensownym", mam na myśli takim, którego nie trzeba tłumaczyć socjaldemokratycznym słodkim pierdoleniem o współżyciu społecznym, tylko od razu wiadomo, w czym rzecz)? Życiowy przykład z Wawy sprzed parunastu miesięcy - zabronili Kulczykowi (albo Czarneckiemu, nie pamiętam) zbudowania największego wieżowca w Polsce, bo był za wysoki i było ryzyko dla samolotów. Pomyślcie, grunt leży obok portu lotniczego, a pan X umyślił sobie stawiać tam budynek o wysokości np. 70 pięter. Czy ingerencja i zakaz budowy były uzasadnione? Jak to widzicie? A może chuj z tym - kto chce, ten niech se mieszka w pobliżu lotniska, ryzykując, że pewnego mglistego poranka kokpit samolotu wbije mu się do sypialni, i z drugiej strony - kto chce, ten niech sobie startuje/ląduje na tym lotnisku, ryzykując, że pewnego mglistego poranka znajdzie się w sypialni na 47 piętrze Sky Tower?