Im gorzej tym lepiej, czy im lepiej, tym lepiej?

Violinovy

Udzielny książę na 20m²
78
236
Nie widziałem podobnego tematu, więc postanowiłem taki założyć.

Jaka sytuacja może być bardziej pożądana z punktu widzenia osoby pragnącej akapu? Coraz większy zamordyzm, czy też słabnąca rola państwa? Który ze scenariuszy ma większą szansę doprowadzić do wolności i maksymalnego poszanowania własności prywatnej? Jakie macie zdanie w tym temacie?
 
T

Tralalala

Guest
Z jednej strony obciążenia wkurwiają ludzi i łatwiej jest ludziom wytłumaczyć, że to nie działa i mają inicjatywę.
Z drugiej jak zobaczą na własne oczy, że deregulacja działa to może łatwiej im będzie wytłumaczyć tylko wtedy imo mogą stracić część inicjatywy do zmian skoro już będzie im się żyło lepiej.
Dla jednostki na pewno jest gorzej jak ma mniej swobody.

Według mnie najbardziej porządany (biorąc pod uwagę tylko wprowadzenie akapu) jest wzrost zamordyzmu fiskalnego z jednoczesnym słabnięciem roli państwa w dziedzinach nie dotyczących zarobków np. w kwestii posiadania broni palnej.

Np. weźmy aktualną sytuację w RP, ZUS nie ma hajsu, ludzie wyjeżdżają za granicę lub przechodzą do szarej strefy. Im wyżej zostaną opodatkowani tym więcej z nich wyjedzie i tym więcej przejdzie do szarej strefy a ZUS upadnie wyzwalając rzesze wkurwionych ludzi na państwo.
Co więcej rząd zamiast obniżać opodatkowanie aby przyciągnąć młodych ludzi czy inwestorów to pogarsza warunki dla inwestycji.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 169
moje zdanie jest takie że im słabsze państwo, w sensie egzekwowania tego co se wymyśli tym łatwiej...
choć są sytuacje gdzie państwo jest sprawniejsze ale wymyśla mniej rzeczy które mi przeszkadzają, jak np różnica między polskim państwem, a niemieckim... jakoś mimo że niemieckie jest sprawniejsze lepiej mi sie tu robi swoje niż w polsce...
do ideału nadal daleko oczywiście, ale zauważyłem sporą różnice na plus...
 

kompowiec

freetard
2 582
2 649
myślę że im większy zamordyzm, tym większe prawdopodobieństwo jego krachu (w końcu państwo to samobójcza spirala pojebanych przepisów). Zwłaszcza bardziej zamordystycznych przepisów dot. finansjery, ale nie musi (czasem wystarczy jeden impuls) Szkoda byłoby tylko, żeby się to skończyło wojną...

a gdy państwo jest cały czas słabe, to można sie go i nie pozbyć nigdy.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 009
A moje zdanie jest takie, że prędzej Kajtek Demon wyląduje na Marsie, niż ludzie skumają, że państwo nie jest im do życia potrzebne. Stąd wywodzę wniosek, że organizacja w państwo, musi być szczytowym społecznym osiągnięciem motłochu, czyli kolosalnej większości populacji. I na to nikt nic nie poradzi, bo to jak walka z pragnieniem albo z potrzebą snu.
 
OP
OP
Violinovy

Violinovy

Udzielny książę na 20m²
78
236
A moje zdanie jest takie, że prędzej Kajtek Demon wyląduje na Marsie, niż ludzie skumają, że państwo nie jest im do życia potrzebne. Stąd wywodzę wniosek, że organizacja w państwo, musi być szczytowym społecznym osiągnięciem motłochu, czyli kolosalnej większości populacji. I na to nikt nic nie poradzi, bo to jak walka z pragnieniem albo z potrzebą snu.
Rozumiem, ze skoro uważasz, że nie da się osiągnąć akapu, czyli jest on stanem idealnym, to im lepiej tym lepiej, bo znajdujemy się bliżej/zbliżamy się do osiągnięcia niemożliwego, ale pożądanego ekstremum?
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 009
Patrząc zupełnie realnie i w oderwaniu od własnego chciejstwa: oczywiście, że akap jest mrzonką.

Jedyne, co można w tej mierze osiągnąć, to indywidualne wymiksowanie się z układu, tak więc anarchokapitalizm jak najbardziej, ale o tyle istniejący, o ile realizowany własnym sumptem przez konkretne jednostki. Żaden rząd nie pozwoli na szerzenie tej idei pod strzechy. Wydaje mi się, że tego nie trzeba tłumaczyć na libnecie. Nawet, gdyby jakimś cudem społeczeństwo doznało zbiorowego olśnienia i posłało np. polskie państwo w niebyt, pojawi się natychmiast państwo mocniejsze, które pospołu z innymi nie życzącymi sobie akapu zdławi jakikolwiek opór. Akap może być realizowany w ukryciu, w szarej/czarnej strefie, w podziemiu, lecz nie ma najmniejszych szans na jego globalizację. Nie pozwoli na to ludzka natura, a w dalszej kolejności rządy wpływowych państw.

Odpowiadając na pytanie: tak, im lepiej, tym lepiej. Przeświadczenie, że system zawali się od nadmiernego fiskalizmu, jest fałszywe, bo nawet gdy jeden element się zawali, w jego miejsce wskoczy jak puzzel zastępczy.
 
T

Tralalala

Guest
Tomkiewicz zakładasz, że państwo będzie silniejsze, a co jeżeli państwo będzie słabsze? Co jeżeli państwo będące obok upadnie bo jest zcentralizowane?
Państwo to nie jest wszechmocny tytan, państwo to masa idiotów pozbawionych jakichkolwiek zasad moralnych.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 009
Gdyby państwo składało się z bandy idiotów, nie sprawowałoby władzy nad masami ludzkimi.

Ponadto, nie zakładałem, że będzie silniejsze ani słabsze, bo i tak to nie ma sensu i nie jest wiążące dla dyskusji. W każdym z przypadków, o czym pisałem, inne państwo lub układ rządzący zajmą miejsce bankruta. Tereny państw to geopolityczne nisze, które opuszczone lub zajmowane przez słabszych, natychmiast znajdą nowego lokatora.

Nawet, gdyby Teksas ogłosił istnienie państwa Teksas z wieloma swobodami, wciąż będzie państwo, wciąż będą władcy, wciąż będą prawa pisane ręką silniejszego. W najmniejszej grupce ludzi ktoś dzierży prym, ktoś ma mniejszy wpływ, a ktoś nie ma go wcale i musi dostosować się niemal w całości.
 
T

Tralalala

Guest
To iż jeden idiota jest mądrzejszy od drugiego idioty i udaje mu się wcisnąć w jego łeb jakiś debilizm to nie oznacza, że obydwaj nie są idiotami.

Z miejsca stawiasz anarchistów na przegranej pozycji. Po co? To czego aktualnie nie ma jest celem do którego należy dążyć więc trzeba się zastanowić jak do tego dotrzeć. Imo każdy cel jest osiągalny a już na pewno wybicie kilku milionów idiotów czy pogrążanie państwa za państwem w chaosie czy postawienie swoich liderów zamiast ich kapłanów zjebizmu. Po prostu potrzeba determinacji, przemyślenia i czasu aż wszystko się rozwinie, następnie trzeba to sensownie ukierunkować np. w stronę zwiększenia ilości ludzi i to po prostu zrobić.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 125
Gdyby państwo składało się z bandy idiotów, nie sprawowałoby władzy nad masami ludzkimi.

Ponadto, nie zakładałem, że będzie silniejsze ani słabsze, bo i tak to nie ma sensu i nie jest wiążące dla dyskusji. W każdym z przypadków, o czym pisałem, inne państwo lub układ rządzący zajmą miejsce bankruta. Tereny państw to geopolityczne nisze, które opuszczone lub zajmowane przez słabszych, natychmiast znajdą nowego lokatora.

Nawet, gdyby Teksas ogłosił istnienie państwa Teksas z wieloma swobodami, wciąż będzie państwo, wciąż będą władcy, wciąż będą prawa pisane ręką silniejszego. W najmniejszej grupce ludzi ktoś dzierży prym, ktoś ma mniejszy wpływ, a ktoś nie ma go wcale i musi dostosować się niemal w całości.

Hmm, w zasadzie to myślę podobnie. Jeśli państwo ma już koniecznie istnieć, niech będzie maksymalnie liberalne. W odróżnienia od np. Korwina forma ustrojowa mnie mało obchodzi. Może sobie być demokracja a może być król-byle się nie wpierdalał do mojej chałupy.
 
  • Like
Reactions: Gie
Do góry Bottom