sierp
to ja :-)
- 577
- 305
W kontekście "wojny Hollywood przeciwko Polsce".
"Znakomitym przykładem kontynuacji tego nurtu jest cykl George’a Lucasa o gwiezdnych wojnach, którymi dyskretnie kieruje „sam główny Srul” - dysponent Mocy, objawiający się tylko członkom wyselekcjonowanego genetycznie sanhedrynu „rycerzy Jedi”, szczególnie uwrażliwionych na odczuwanie Mocy. Celem tych „rycerzy” jest utrzymanie pokoju w skali galaktyki, do którego droga prowadzi przez ostateczne rozwiązanie kwestii Lordów Sithów. Dzieki ultymatywnej broni, skonstruowanej przy wydatnym udziale Mocy, ostateczne rozwiązanie tej kwestii wydaje się równie nieuchronne, jak nieskomplikowane, ale zanim to nastąpi, „rycerze” toczą z „zakonem” rozmaite turnieje i bitwy, dzięki czemu scenarzyści mogą „dodawać dramatyzmu” ile dusza zapragnie, a reżyser – inkasować kolejne nagrody. Uderzające podobieństwo tego cyklu do „Protokołów Mędrców Syjonu” na pewno jest całkowicie przypadkowe, bo te „protokoły” to podobno fałszywka wyprodukowana jeszcze przez carską Ochranę. Oczywiście nie wypada zaprzeczać, ale jeśli nawet i one były tylko swego rodzaju haggadą, to nie można wykluczyć, że niektóre zawarte tam pomysły mogły okazać się szalenie inspirujące, zwłaszcza w czasach, w których za sprawą „inżynierów dusz” granica między jawą i snem nie jest już taka wyraźna, jak kiedyś. "
http://www.fijor.com/2011/08/10/2793/
Chyba oglądał inny film albo miał wizję po grzybach...
"Znakomitym przykładem kontynuacji tego nurtu jest cykl George’a Lucasa o gwiezdnych wojnach, którymi dyskretnie kieruje „sam główny Srul” - dysponent Mocy, objawiający się tylko członkom wyselekcjonowanego genetycznie sanhedrynu „rycerzy Jedi”, szczególnie uwrażliwionych na odczuwanie Mocy. Celem tych „rycerzy” jest utrzymanie pokoju w skali galaktyki, do którego droga prowadzi przez ostateczne rozwiązanie kwestii Lordów Sithów. Dzieki ultymatywnej broni, skonstruowanej przy wydatnym udziale Mocy, ostateczne rozwiązanie tej kwestii wydaje się równie nieuchronne, jak nieskomplikowane, ale zanim to nastąpi, „rycerze” toczą z „zakonem” rozmaite turnieje i bitwy, dzięki czemu scenarzyści mogą „dodawać dramatyzmu” ile dusza zapragnie, a reżyser – inkasować kolejne nagrody. Uderzające podobieństwo tego cyklu do „Protokołów Mędrców Syjonu” na pewno jest całkowicie przypadkowe, bo te „protokoły” to podobno fałszywka wyprodukowana jeszcze przez carską Ochranę. Oczywiście nie wypada zaprzeczać, ale jeśli nawet i one były tylko swego rodzaju haggadą, to nie można wykluczyć, że niektóre zawarte tam pomysły mogły okazać się szalenie inspirujące, zwłaszcza w czasach, w których za sprawą „inżynierów dusz” granica między jawą i snem nie jest już taka wyraźna, jak kiedyś. "
http://www.fijor.com/2011/08/10/2793/
Chyba oglądał inny film albo miał wizję po grzybach...