- Moderator
- #1
- 3 585
- 6 850
Trafiłem wczoraj na info, że król lewaków, hegemon postmodernizmu i poststrukturalizmu pod koniec życia polecał swoim studentom czytanie Hayeka, Misesa i Friedmana. Roderick Long napisał, że Foucault mocno zainteresował się zarówno Szkołą Austriacką, jak i Szkołą Chicagowską i że niektóre powody jego zainteresowania bardzo by nas, libertarian, ucieszyły, inne rozsierdziły, a jeszcze inne byłyby dla nas kompletnie niezrozumiałe i zupełnie dziwaczne.
Foucault krytykował system edukacji, krytykował system więziennictwa, krytykował szpitale psychiatryczne, był chyba krytykiem marksistowskich fantazji Chomsky'ego (o czym można się, zdaje się, przekonać oglądając tę dyskusję - jeszcze nie obejrzałem). W książce "Narodziny biopolityki" odnosi się pozytywnie do tez niejakiego Gary'ego Beckera (ponoć ważnej figury nurtu klasycznego liberalizmu z Uniwersytetu Chicagowskiego). Sam Foucault mówił, że był nazywany wszystkim - od marksisty po apologetę korporacji.
W 2008 roku "młodzi, wykształceni, z wielkich miast" libertarianie założyli grupę Students for Liberty - to są ci sami ludzie, którzy pomagają Jeffreyowi Tuckerowi z jego liberty.me. I oni w swoich filmikach na YouTube bardzo często cytują Foucaulta. Twierdzą, że libertarianie mogliby wiele z jego tekstów wyciągnąć. Cody Wilson polecał niejakiemu Glennowi Beckowi (konserwatywnemu dziennikarzowi telewizyjnemu) poczytanie Foucault. Zresztą prawie w każdym wywiadzie z Wilsonem pada nazwisko rzeczonego filozofa.
No to jak to jest z tym Skinnerem / Lexem Luthorem lewaków?
Ostatnia edycja: